Nagranie jest niewyraźne, jak to w Internecie. Dzieciak siedzi w wysokim krzesełku i choć nie słyszymy dźwięku, widać wyraźnie, że krzyczy i płacze bez przerwy. Niania, tęga brunetka w podkoszulku bez rękawów, krząta się po kuchni. Przechodząc koło rozdygotanego malucha za każdym razem wali go z dużym zamachem w tył głowy.
Wolno nagrywać czy nie?
Niby to praca („niby”, bo przeważnie na czarno), więc mam prawo kontrolować czy pracownik robi to, za co mu płacę, nie kradnie, nie obija się. Są jednak pewne, „ale”: drapanie się po pupie, inne zachowania prywatne, emocjonalne (w końcu opieka nad dzieckiem to nie przykręcanie śrubek przy taśmie), prawo do wizerunku (co będzie, jeśli film jak wożę dziecko na grzbiecie jako „konik” albo robię do niego głupie miny wyląduje w sieci?).
Jak to jest z tym prawem? Jak to z prawem, prosto nie jest. Jeśli niania pracuje na czarno, jakiekolwiek nagrywanie może oznaczać dla domorosłego Wielkiego Brata dwa lata bez możliwości wychodzenia za mur i z ograniczonymi wizytami rodziny. Wynika to z Konstytucji, której art. 47 zapewnia prawo do ochrony prywatności, a art. 51 prawo do ochrony danych osobowych. A już konkretnie, kodeks karny przewiduje w art. 267 dwa lata pozbawienie wolności za nagrywanie i wszelkie „bezprawne uzyskanie informacji kierowanej do osoby trzeciej przez monitorowanie rozmów”.
Legalnie zatrudniona niania
Ale przypuśćmy, że zatrudniliśmy nianię na umowę. Możemy już włączać wideo? Z istniejącego w Polsce (i nie tylko w Polsce, ale o tym za chwilę) prawa pracy nie wynika jednoznacznie, że pracodawca może pracownika nagrywać, podsłuchiwać i co tam jeszcze, choć wielu pracodawcom wydaje się, że jak płacą pensję i ZUS, to już pracownik nie ma żadnych praw. Otóż w kodeksie pracy jest napisane (art. 11 p. 1), że pracodawca jest zobowiązany szanować godność i inne prawa osobiste pracownika. A te prawa, czy też dobra osobiste to w rozumieniu przepisów m. in. prawo do wizerunku i ochrona tajemnicy komunikowania się. A w dodatku nagrywanie (wszelkie, a więc nie tylko obrazu, ale także dźwięku) jest zbieraniem danych osobowych, a więc Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych na podstawie stosownej ustawy też miałby tu coś przeciw.
To wszystko dotyczy jednak monitorowania bez zgody pracownika. Co innego, jeśli pracownik wyrazi zgodę, najlepiej na piśmie, żeby potem nie było nieporozumień, na monitoring w formie nagrywania. Co ciekawe, opiekunki, które najohydniejszymi wyrazami pomstują na nagrywające je potajemnie matki deklarują, że nie mają nic przeciwko podglądowi, ale chcą o tym zostać uprzedzone!
mikaa997 | 03-03-2015 12:28:53
Doris85 | 08-04-2015 16:31:22
wojtaszek | 20-06-2016 21:38:16
leonsara | 04-07-2016 15:54:28