Na początku sprawa jest dość prosta – dziecko od urodzenia je wyłącznie mleko. Idealnie byłoby, gdyby to było mleko matki. Naturalne karmienie zalecają obecnie już nie tylko lekarze, ale co ciekawe, także producenci mleka modyfikowanego. Mleko matki jest jedynym i najlepszym pokarmem niemowlęcia do ukończenia przez nie szóstego miesiąca życia.
To - rzecz jasna - umowna granica, bo wiele mam już wcześniej rozpoczyna eksperymenty z jabłuszkiem, czy soczkiem.
Jeśli dziecko nie ma skłonności alergicznych, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć próbować oswajać maluszka z nowymi smakami, tym bardziej że minie jakiś czas, zanim owoce czy pierwsze przecierane zupki zastąpią cały posiłek.
Rozszerzanie diety dziecka. Przeczytaj porady eksperta
Kiedy pierwsza zupka. I jaka?
Najczęściej pierwszym nie-mlecznym jedzeniem jest zupka. Nazwa sporo przesadzona, tak naprawdę bowiem to gotowana marchewka, ziemniaczek i tyle. Wiele mam podejmuje się samodzielnego gotowania. Jeśli i ty zechcesz poczęstować niemowlaka czymś własnej produkcji, warto zwrócić uwagę na to, by warzywa pochodziły ze sprawdzonego źródła. Może z wiejskiego ogródka babci? Chodzi o ty, by były ekologicznie czyste, nie przenawożone i wyhodowane bez użycia chemikaliów. Gotowanej zupki nie powinno się dosalać ani dosładzać. Nie należy też jej przechowywać, ani podgrzewać. Na codzienne gotowanie potrawy dla dziecka mogą sobie więc pozwolić tylko te mamy, które nie mają poza opieką nad dzieckiem wielu obowiązków. Przyznam, że ja gotowałam tylko starszej Paulinie. Miałam czas, własny ogródek, a słoiczki były wówczas bardzo drogie.
Słoiczki na różne etapy
W sklepach jest spory asortyment słoiczków z gotowymi daniami dla maluchów, nawet tych kilkumiesięcznych. Z nimi, rozszerzanie diety jest ułatwione, bo są urozmaicone i dostosowane do różnych etapów żywienia niemowlaka.
Rozszerzając dietę można zapoznać się z zaleceniami tzw. schematów żywieniowych, które określają precyzyjnie jakie składniki pokarmowe i w którym miesiącu życia należy wprowadzać.
Oczywiście popadanie w przesadę nie jest wskazane, tym bardziej, że dzieci – nawet kilkumiesięczne – to indywidualiści, którzy potrafią stanowczo odmówić konkretnych smaków. Moja młodsza córka, Karolina, w niemowlęctwie nie poddawała się żadnym schematom żywieniowym. Do ósmego miesiąca jej posiłkiem był wyłącznie cycuś, a wszelkie próby wciśnięcia jej do buzi zupki, jabłuszka czy czegokolwiek innego kończyły się fiaskiem. Nigdy zresztą nie zaakceptowała gumowego smoczka, co często jest przeszkodą w rozszerzaniu diety dzieci karmionych piersią. Dopiero, kiedy dorosła do łyżeczki, mogłam przystąpić do urozmaicania posiłków. Na początku było tarte jabłuszko, zaraz potem zupki, coraz bogatsze w różne składniki, później żółtko, a kiedy pojawiły się ząbki, przyszedł czas na przegryzanie kanapek z chudą wędliną i przekąsek typu herbatniki czy paluszki (bez soli).
Najnowsze zalecenia żywieniowe mówią jeszcze o tzw. ekspozycji na gluten. Chodzi o podawanie i to nawet dzieciom karmionym naturalnie niewielkiej ilości np. kaszy manny. Przyznam, że zupełnie mnie to nie przekonało. Po pierwsze dlatego, że nigdy wcześniej tego nie zalecano, a po drugie ze względów „technicznych” – bo jak to podać, skoro dziecko zna tylko pierś? W tym przypadku łamałam więc zasady, których i tak nigdy kurczowo się nie trzymałam, dopóki Olek nie przeszedł na mleko modyfikowane.
Schemat karmienia niemowląt karmionych mlekiem naturalnym
Schemat karmienia niemowląt karmionych mlekiem modyfikowanym
Żucie a mowa
W rozszerzaniu diety maluszka chodzi o to, by z jednej strony pozwolić przyzwyczajać się dojrzewającemu układowi pokarmowemu do nowości, z drugiej zapewnić dziecku warunki do rozwijania umiejętności żucia i przełykania, co ważne jest również dla prawidłowego rozwoju aparatu mowy. Choć większość mam ma tendencje do przyspieszania postępów dziecka na każdym niemal polu, to podawanie niemowlakowi kiełbasy czy schabowego powinno być stanowczo piętnowane.
toja51 | 06-05-2009 17:52:12
mrowkab | 14-11-2014 13:48:03
Modzelka8 | 15-02-2015 17:03:51