Amerykańskie badania wykazały, że kobiety otoczone opieką douli miały niższy poziom stresu podczas porodu, rzadziej korzystały ze środków uśmierzających ból i znieczulenia zewnątrzoponowego i częściej rodziły siłami natury.
Okazuje się, że doula jest potrzebna współczesnym kobietom. To obcobrzmiące słowo pochodzące z języka greckiego oznacza „kobietę która służy”, wspierającą drugą kobietę podczas ciąży, porodu i połogu. Jej obecność, to jakby powrót do dawnych obyczajów, kiedy kobiety w trudnych chwilach się wspierały. Dziś nie ma już spotkań przy ręcznych robótkach, w maglu czy przy darciu pierza, podczas których wymieniały się doświadczeniami. Coraz rzadziej też się zdarza, by kobietę w ciąży na co dzień otaczały doświadczone w macierzyństwie siostry, ciotki, matka, czy babka, jak to dawniej bywało.
Misja douli
Doula, pełniąca funkcję asystentki kobiety przy porodzie, podobnie jak doradca laktacyjny nie jest u nas zarejestrowana jako zawód, a jej działalność wciąż uważana jest za nowość lub fanaberię. Tymczasem w Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, czy Stanach Zjednoczonych istnieją stowarzyszenia kwalifikowanych doul. – Przy czym doula nie zajmuje się stroną medyczną porodu, nie bada, tylko wspiera kobietę psychicznie, która sama podejmuje wszelkie decyzje, co do wykonywanych zabiegów – wyjaśnia Małgorzata Borecka, kwalifikowana doula, matka pięciorga dzieci.
Kiedy lekarz i położna zaabsorbowani są medycznym aspektem porodu, doula skupia się tylko i wyłącznie na potrzebach rodzącej kobiety. – Dasz radę, będzie dobrze, jestem cały czas z Tobą! – to słowa otuchy, które wiele kobiet chce usłyszeć, szczególnie kiedy przeżywają kryzys w pokonywaniu bólu przy 7 cm rozwarciu - opowiada Borecka. Podkreśla, że nawet ciężki poród może być satysfakcjonujący dla kobiety, jeśli ma poczucie, że dobrze się spisała. - Mój drugi poród naturalny dał mi właśnie takie poczucie, że dokonałam czegoś wielkiego. To było na granicy duchowego przeżycia. Poczułam, że muszę o tym opowiedzieć innym kobietom i opisałam to w Internecie – wspomina Magda Niemyjska, doula z Krakowa. Ze swego doświadczenia wie, że kobiecie w momencie ogromnego wysiłku potrzebny jest ktoś, kto przypomni o naturalnej energii i sile, jaką ma każda rodząca. – Mężczyzna na sali porodowej przeważnie jest przerażony, a w sytuacji kryzysowej szuka rozwiązania, interweniuje u położnej czy u lekarza. A tu potrzeba spokoju. Wystarczy powiedzieć rodzącej – świetnie sobie radzisz – stworzyć bardziej intymne warunki, pozwolić odpocząć – tłumaczy Niemyjska.
Pozytywne nastawienie do ciąży pomaga przy porodzie
Ważne jest jak kobieta przyjmuje swoją ciążę. Jeśli psychicznie zaakceptuje zmiany dotyczące jej ciała i nastawi się pozytywnie – to i poród przeważnie bywa dobry – opowiada Borecka. – Moja przygoda z doulowaniem zaczęła się w 1997 roku, kiedy będąc jeszcze studentką uczyłam języka polskiego amerykańską doulę, Lindę Sacco. Była obecna przy moim drugim porodzie. Ponieważ podobało jej się to, jak weszłam we własne macierzyństwo, zaproponowała mi, abym jej asystowała - opowiada Borecka. W 2003 roku po szkoleniach i praktyce, Borecka została samodzielną doulą. Jak dotąd towarzyszyła dziewięciu kobietom przy porodzie, kilkunastu pomagała w przygotowaniach do macierzyństwa, kilkudziesięciu po porodzie. – Największą satysfakcję odczuwam w momencie, kiedy mama bierze „władzę w swoje ręce” i staje się ekspertem swojego dziecka, słucha instynktu, staje się pewna macierzyństwa. Wtedy już mnie, douli, tak bardzo nie potrzebuje – opowiada Borecka.
donnavito | 09-01-2015 01:23:01
mikaa997 | 17-02-2015 21:46:23
Modzelka8 | 18-02-2015 22:07:51
joanka106259 | 21-02-2015 16:09:11