Ładne i praktyczne rzeczy dla dzieci nie muszą kosztować kroci. Zachęcamy – popytajcie znajomych. Co mają w domowych schowkach? Niektórzy wstydzą się wam zaproponować używane rzeczy lub sprzęt, żeby was nie urazić. Wierzcie - mogą oddać prawdziwe skarby. Za darmo, albo za grosze.
W wózku – gondolce mojej pierwszej córki jeździła jej siostra, potem córeczka (też druga) mojej przyjaciółki, a teraz jeździ następna mała dziewczynka. Pytam się czasem czy z wózkiem wszystko nadal jest w porządku. Mamy są nim zachwycone, jak ja przed laty, kiedy woziłam w nim Tosię. Jeśli wózek jest solidny, kolejne dzieci mogą z niego korzystać bez obaw. Ważne, by obicia gondolki i wymiennej z nią spacerówki, były łatwe do zdjęcia. Jak w moim wózku - wieczorem wrzucałam obicia do pralki, a rano były jak nowe.
Moje dzieci używały po Zuzi i Adasiu plastikowego fotelika do karmienia, a teraz przesiaduje w nim mały Franek. Fotelik trafił do niego, kiedy jego ciocia zapytała, czy jeszcze z niego korzystamy. Fotelik stał już w ciemnym kącie piwnicy, a jak się okazało nic się w nim nie popsuło, nie oderwało, nie przetarło.
Łóżeczko, takie już bez szczebelków, białe, śliczne, ze ściąganym czerwonym pokrowcem na materac, przyjechało do Warszawy z Iławy, tak przy okazji. Służyło tam dwojgu dzieciom , potem dwójce dzieci moich przyjaciół, a teraz jest ukochanym łóżeczkiem mojej Helenki. Może biała farba nie błyszczy jak nowa, ale nikt nie powie, że to łóżeczko już tyle przeżyło.
Podobnie jest z rowerkami. Trzykołowcem Tosi jeździła Hela, a teraz Ola, mała sąsiadka. Wystarczyło rowerek umyć i przykleić nowe naklejki . Jedną z najdłuższych historii ma nasza hulajnoga (naprawdę nie jest zniszczona!). Jeździła nią Ola i Marysia (dziś dorosłe córki mojego brata), potem Bartek z Jasiem, synowie przyjaciół, teraz Tosia i Hela. Są też nartki, buty do nich , gogle i kaski narciarskie, na których szkółkę narciarską przeszły dzieci w tej samej kolejności, co jazdę na hulajnodze.
Rzeczy z historią
Wielkim sentymentem cieszą się w gronie moich przyjaciół opowieści o kolejnych dzieciach ubranych w te same rzeczy, co ich dzieci 10 lat temu. Ostatnio tata Bartka i Jasia opowiedział mi, że 6-letnia Wiktoria tarza się po śniegu w czerwonym kombinezonie. - Pamiętasz go? To ten, w którym ciągałem Marysię na sankach – śmiał się Wiesław. – Zadzwoniłem do twojego brata, żeby zapytać, ile to lat minęło, przecież i mój Jasiek jeździł w nich na nartach.
Taki sam los może spotkać kojce, leżaczki i foteliki samochodowe dla dzieci. Szczególnie ten pierwszy fotelik do 10-12 kg może służyć wielu dzieciom. Gdy znajomi przywieźli mi fotelik po dwóch swoich dziewczynkach, zapytałam się czy jest nowy. Okazało się, że babcia Tosi i Oli uszyła dwa dodatkowe pokrowce z frotowej pieluchy i po każdej dłuższej podróży mama prała tylko pokrowiec, a fotelik pozostawał niezniszczony. Przy czym o ile łóżeczko albo kojec można taniej kupić np. na aukcjach internetowych, fotelik radzimy kupować tylko od znajomych. Trzeba mieć pewność, że podczas używania nie przeszedł nawet drobnego wypadku. Fotelik samochodowy "z przeszłością" nie gwarantuje bezpieczeństwa!
donnavito | 04-02-2015 23:32:16
mikaa997 | 18-02-2015 10:22:09
Modzelka8 | 18-02-2015 21:54:33
Doris85 | 04-04-2015 18:23:48