Wizyty lekarskie, podczas których ortopeda obraca gołego niemowlaka a neurolog opukuje je młotkiem są stresujące zarówno dla dziecka, jak i rodziców. Można ich jednak uniknąć nawet po trudnym porodzie, gdy jest podejrzenie, że mogło dojść do uszkodzenia układu nerwowego dziecka. Coraz częściej maluchy są diagnozowane przyjazną dla nich metodą Prechtla.
Sam jako ojciec przez kilka miesięcy zamartwiałem się czy nasza córeczka jest zdrowa. Jej poród trwał cały dzień. Przez wiele godzin wszystko szło dobrze, a na koniec coś poszło nie tak. Córka po wyciągnięciu z łona mamy przez trzy minuty nie oddychała. Na szczęście lekarze szybko oczyścili ją ze śluzu, który dostał się do dróg oddechowych.
Córka zaraz po porodzie miała prześwietlenie głowy. Martwiliśmy się, że z powodu „przyduszenia” są jakieś uszkodzenia w mózgu i że źle wpłynie to na jej rozwój. Baliśmy się, że będzie miała problemy z chodzeniem czy siadaniem. Przez kilkanaście tygodni zamartwialiśmy się i z lękiem pytaliśmy się nawzajem co będzie z naszym dzieckiem. Potem neurolog podnosił córkę, pukał młoteczkiem w nogę. Na szczęście stwierdził, że raczej wszystko będzie dobrze, tylko że córcia może zacząć wykonywać czynności ruchowe z opóźnieniem z powodu tzw. obniżonego napięcia mięśniowego, które zdarza się u niemowlaków. Diagnozę potwierdził ortopeda. Ale tych badań, które nas i córkę mocno stresowały nie musielibyśmy robić, gdybyśmy skorzystali z propozycji szpitala, w którym był poród, z bezpłatnej opieki fizjoterapeutki, która miła pilotować rozwój naszego dziecka. Opieka ta nie jest standardowa. Polega na tym, że za pomocą nieinwazyjnej metody Prechtla, można ocenić czy u dziecka występują zaburzenia w układzie nerwowym, które będą negatywnie wpływać na rozwój dziecka.
Na czym polega metoda Prechtla
Badanie dziecka metodą Prechtla przypomina zabawę, więc nie jest uciążliwe i trwa krótko. Dziecko ubrane w body kładzie się na plecach na matę i fizjoterapeuta kamerą nagrywa spontanicznie wykonywane przez dziecko ruchy. Nagranie filmu trwa tylko kilka minut, ale jest najbardziej istotne w tym badaniu. - Metoda profesora Prechtla jest metodą diagnostyczną, oceniającą jakość ruchów globalnych noworodka i małego dziecka, prognozującą ewentualne uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Obserwując spontaniczną aktywność jesteśmy w stanie określić czy sposób w jaki porusza się dziecko, w określonym dla niego wieku, jest prawidłowy czy nieprawidłowy – wyjaśnia Edyta Rowińska, ze szpitala na Karowej w Warszawie, specjalistka od badania metodą Prechtla z międzynarodowym certyfikatem.
Podstawą badania jest analiza nagrania. Ocenia się jakość wykonywanych przez dziecko ruchów. W tym wieku czynności ruchowe są podobne u wszystkich dzieci (to właśnie tzw. globalne wzorce). Gdy dziecko ma więcej niż dwa miesiące, globalne wzorce są bardzo charakterystyczne i nazywają się „fridgety movements”. U dziecka widać je w postaci drobnych ruchów, jakby „drgnięć” np. palca ręki lub nogi, poza tym muszą występować we wszystkich stawach.
Aby dać rzetelną diagnozę, fizjoterapeuta nagrywa kilka filmów na przestrzeni pierwszych 20 tygodni życia dziecka. Największą wartość diagnostyczną mają filmy nakręcone w momencie, kiedy maluch ma 12 tygodni. Film nie może trwać krócej niż 5 minut, przy czym czas trwania nagrania zależy od wieku dziecka. Dla dzieci urodzonych przedwcześnie powinno trwać od 30 do 60 minut.
Jeśli nagranie pokaże, że wzorce ruchowe są nieprawidłowe lub z zaburzeniami np. ruchy są sztywne, szarpane, brak im lekkości, jest ich mało, to z dużym prawdopodobieństwem świadczy to o uszkodzeniu układu nerwowego.
Co ciekawe, za pomocą tej metody można prognozować rozwój dziecka już podczas ciąży. Wystarczy mieć nagrania na CD z badania USG, co u ginekologów z nowoczesną aparaturą jest już standardem.
Rehabilitanci podkreślają, że metoda Prechtla jest bardzo skuteczna i pozwala szybciej wykryć problemy neurologiczne niż podczas tradycyjnego diagnozowania m.in. za pomocą pukania młotkiem. Pierwszą pewną diagnozę neurolog może postawić dopiero, gdy dziecko ma pół roku. A w przypadku Prechtla już po trzech miesiącach od narodzin. To niezmiernie ważne, bo im szybciej zacznie się rehabilitację dziecka, tym większe są szanse na poprawę jakości jego życia.
- Owszem jest mało prawdopodobne, aby wczesna terapia mogła zapobiec mózgowemu porażeniu dziecięcemu, ale może znacznie zredukować defekty wtórne takie, jak przykurcze czy inne ograniczenia ruchowe – zaznacza Edyta Rowińska. Na forach internetowych można przeczytać opinie rodziców, że jednak i ta metoda czasem zawodzi, bo zdarza się, że diagnoza mówi, że dziecko będzie mieć problemy, a po kilku miesiącach okazuje się, że jest zdrowe. Rowińska podkreśla, że na wczesnym etapie rozwoju dziecka, jeśli są drobne zaburzenia, to niekoniecznie musi to świadczyć o uszkodzeniu układu nerwowego. Ale lepiej mieć dziecko pod obserwacją przez kilka następnych miesięcy, żeby spokojnie postawić ostateczną diagnozę.
wojtaszek | 11-01-2015 21:03:28
mysia83 | 04-02-2015 11:53:43
mikaa997 | 17-02-2015 19:55:45
Doris85 | 05-04-2015 13:21:30