Wizyty lekarskie, podczas których ortopeda obraca gołego niemowlaka a neurolog opukuje je młotkiem są stresujące zarówno dla dziecka, jak i rodziców. Można ich jednak uniknąć nawet po trudnym porodzie, gdy jest podejrzenie, że mogło dojść do uszkodzenia układu nerwowego dziecka. Coraz częściej maluchy są diagnozowane przyjazną dla nich metodą Prechtla.
Trafna pierwsza diagnoza
W 2005r. po powrocie z kursu metody Prechtla w austriackim Graz, Edyta Rowińska zdiagnozowała małego Krzysia, który tuż po porodzie przeszedł sepsę. Nagrywała wtedy wszystkie dzieci, aby nabrać wprawy. Krzyś prezentował nieprawidłowe ruchy we wszystkich najważniejszych okresach. Nagrania z nim oglądała ze 100 razy zanim zdobyła się na odwagę przekazać rodzicom złą wiadomość. Rodzice konsultowali wielokrotnie Krzysia u kilku neurologów, z których większość nie słyszała o metodzie Prechtla i nie wykryli tradycyjnym badaniem nic nieprawidłowego. Mimo tego, rodzice nie zbagatelizowali diagnozy Rowińskiej i podjęli terapię. Krzyś patologię ukazał dopiero w 7 miesiącu. Gdyby nie szybka interwencja rodziców jego sprawność ruchowa byłaby znacznie mniejsza.
Obserwacja Prechtla jest stosowana w wielu polskich szpitalach, a wizyty u rehabilitanta refunduje NFZ. Konieczne jest jednak skierowanie od lekarza.
wojtaszek | 11-01-2015 21:03:28
mysia83 | 04-02-2015 11:53:43
mikaa997 | 17-02-2015 19:55:45
Doris85 | 05-04-2015 13:21:30