Jesteś zmęczona, niewyspana i wiesz, że w najbliższym czasie nie odpoczniesz. Sterta do uprasowania, obiad do ugotowania, spacer z dzieckiem i przed nim trzeba doprowadzić się do porządku. A twój dzidziuś wciąż płacze. Możesz wierzyć lub nie, ale młoda mama zaledwie 25 lat temu miała dużo trudniej niż ty. Naprawdę!
A może masz dwójkę małych dzieci? To starsze, niespełna trzyletnie jest właśnie chore, wymiotuje dwa razy na godzinę, noc była straszna, bo wysoka temperatura podskakiwała co cztery godziny, czeka cię wizyta u doktora i w aptece, i musisz się z tym wszystkim uporać sama pomiędzy karmieniami maleństwa, przewijaniem i przebieraniem, pocieszaniem, wymiotami, noszeniem na rękach i całą resztą.
W chwilach załamania pomyśl: twoja mama i jej koleżanki w latach 70-tych i 80-tych, kiedy to na świat przyszłyśmy my – dzisiejsze mamy, miały jeszcze trudniej. Nawet w zwykły dzień, nie mówiąc o ekstremalnym dniu z chorymi, płaczącymi dziećmi.
Pralka, ale ręczna
Nie było pieluszek jednorazowych, więc codziennie trzeba było wyprać i wyprasować pieluszki tetrowe. Żeby ich wystarczyło na całą dobę, należało mieć co najmniej 30, a w latach, 80., kiedy były „na kartki” przysługiwało tylko 20 pieluch tetrowych. Trzeba było użyć nie lada znajomości, żeby dokupić pozostałe. I na okrągło je prać. Zanim młoda mama lub uczynny tata wrzucili je do pralki wirnikowej np. Frani (nasi rodzice nie mieli przecież pralek automatycznych!) musieli zaprać ręcznie pieluszki z kupkami. Dopiero potem w ruch szła pralka, po niej ręczne płukanie w wannie, potem gotowanie pieluch, ponowne płukanie w wannie co najmniej trzy razy zmieniając wodę. No i te wszystkie pieluchy tyle razy trzeba było mocno wykręcić. Dłonie od tego robiły się czerwone i obolałe.
Do gotowania pieluch i prania używało się płatków mydlanych. Był jeden proszek do prania dla dzieci Cypisek, ale wiele dzieci dostawało od niego uczulenia. Poza tym nie zawsze udało się go kupić. Zresztą i płatków czasem nie było. Kupowało się szare mydło i samemu drobiło na tarce. Pieluchy co najmniej do trzeciego miesiąca prasowało się bardzo gorącym żelazkiem. Po pierwsze, żeby były delikatniejsze i nie obcierały delikatnej pupki, po drugie, żeby były sterylne. Dzieciom z problemami skórnymi pieluchy trzeba było prasować również po trzecim miesiącu. To wielkie uciążliwe pranie, tudzież prasowanie, to już były zajęcia na wieczory, kiedy dzieci spały. Nie sposób było wpisać tych czynności w harmonogram dnia. Za dnia szukało się w sklepach produktów, bez których nie da się dzieci pielęgnować ani wyżywić.
Oliwa do pupy, nie na patelnię
Kto tam słyszał o przewijaku! Na stole lub biurku kładło się kocyk (z przydziału na książeczkę zdrowia) a potem kąpielowy ręcznik (przysługiwał tylko jeden, tak jak kocyk). No i na nim przewijało się dzidziusia, przygotowywało do kąpieli a po niej wycierało flanelową pieluszką (przysługiwało pięć).
Trzeba było pamiętać, by przed kąpielą przygotować dobrze uformowane waciki do przemywania oczu, noska i uszu. Kuleczki robiło się tak, by przy pocieraniu nie odczepiały się pojedyncze włókna waty (oj, trudno było tę watę kupić, a służyła też do obmywania pupy przy przewijaniu).
Do smarowania pupy używało się oliwy spożywczej, którą też kupowało się na podstawie książeczki zdrowia – dokumentu świadczącego o tym, że mały obywatel PRL-u rzeczywiście wymaga oliwki do pielęgnacji. Czasem w zakładzie czy instytucji, w której pracował mąż, odbywało się losowanie darów z Zachodu i można było - jak się miało szczęście - raz na rok wylosować puder do pielęgnacji niemowlaka albo krem chroniący go zimą przed odmrożeniem buzi. Moja znajoma wylosowała raz krem niemiecki - nie dało się go rozsmarować bez zdzierania dziecku skóry. A że zima była sroga, chłopczyk opuszczał dom z białą powłoką na buzi.
I jeszcze jedno. Jesienią, zimą i wczesną wiosną mieszkania często były niedogrzane. Zwłaszcza przed kąpielą trzeba było więc ogrzać pomieszczenie dodatkowym, elektrycznym piecykiem, żeby dziecko nie tylko się nie przeziębiło, ale i nie wrzeszczało jak odzierane ze skóry, no i żeby nie nabrało na całe życie wstrętu do higieny i wody.
beatrix | 24-06-2010 08:42:12
pasia24 | 27-10-2014 03:03:32
donnavito | 12-01-2015 00:31:32
Doris85 | 05-04-2015 12:31:08