Chociaż niemowlę nie czyta, oswajane go z książką – najpierw niby-ksiażką – może sprawić, że polubi ją na zawsze. A dzięki książkom z łatwością nauczy się ładnie i poprawnie mówić, będzie ciekawe świata, zyska wyobraźnię, wzbogacając swoje życie wewnętrzne.
Książki do zabawy
Pierwsze książeczki dla maluszków to zwykle miękkie, wykonane z tworzywa lub tkaniny zabawki. Czasem szeleszczą, czasem mają ogonki, futerka, naciskane miejsca z odgłosami i wiele innych ciekawostek. Nie służą bynajmniej do czytania, ale samodzielna zabawa nimi albo z mamą lub tatą, na ogół jest naprawdę fascynująca. Takie książeczki do tłamszenia mogą więc trafić do rąk już kilkumiesięcznego dziecka.
Książeczki kartonowe
Już roczny maluch – na tym etapie sprawdzają się kartonowe książeczki i składanki - potrafi pokazywać zapamiętane z nazwy obrazki. Pokaże, gdzie jest piesek, gdzie kotek, gdzie domek itp. Uczy się przy tym pierwszych słów, bo umiejętność naśladowania mowy i powtarzania zasłyszanych sylab już ma. W tym czasie warto też zacząć dziecku czytać. Sensu wierszyków jeszcze nie złapie, ale będzie mieć wiele radości, kiedy mama czy tata będzie recytować. Dobrze przy tym naśladować różne odgłosy, tworząc domowy teatr jednego aktora, bo dziecko nawet, jeśli nie zrozumie słów, będzie zainteresowane tym, co usłyszy. Mój roczny Olek, słuchając tak czytanej „Lokomotywy” (nie wiadomo, który już raz), zawsze w głos się śmieje.
Wczesny kontakt z książeczkami procentuje
Gdy urodziła się moja pierwsza córka Paulina, nie pracowałam i głównie zajmowałam się nią. Mnóstwo czasu spędzałyśmy razem na czytaniu wierszyków i bajek czy na śpiewaniu piosenek (nie trzeba mieć idealnego słuchu, by śpiewać dziecku). Teraz Paulina kocha książki, pochłania jedną za drugą, a komputer, z którego również korzysta, nie jest dla nich konkurencją. Inaczej już jest z młodszą córką, Karoliną. Przy drugim dziecku, kiedy pojawiło się więcej obowiązków, miałam mniej czasu, no i efekty są. Nie, żebym jej w ogóle nie czytała, ale już nie tak dużo jak Paulinie. Nastoletnia Karolina owszem czyta, ale bez takiego entuzjazmu jak starsza córka, a komputer i telewizor niestety często biorą górę.
Każda książka jest bezpieczna
Moim zdaniem nie ma złych książek i w przeciwieństwie do telewizji nie ma potrzeby filtrowania ich treści. Są zapewne bardziej lub mniej edukacyjne, bardziej interesujące i mniej, jedne są arcydziełami a drugie nie, ale kontakt z książką nigdy nie będzie dla dziecka niczym złym.
Od najwcześniejszego dzieciństwa warto też uczyć dzieci szacunku dla książki. Że czym innym jest malowanka, gazeta, czasopismo, a czym innym książka. To od rodziców zależy, czy książka zajmie ważne miejsce na półce i w życiu dziecka. Warto dołożyć starań, by była naprawdę ważna.