Przedszkolak-starszak nie tylko może samodzielnie pływać pod żaglami, ale potrafi też z powodzeniem przygotować sobie łódkę, zwodować ją, a następnie wziąć udział w regatach.
Co mały wilk morski musi posiadać
Mały żeglarz od początku powinien mieć odpowiednie wyposażenie. Po pierwsze – sztormiak. Najlepiej, żeby był jednoczęściowy i koniecznie wodoszczelny. Nowe sztormiaki nie są jednak tanie, bo kosztują około 700 zł. - Nie trzeba od razu kupować ze sklepu - radzi Tomek Sawukinas. - Bardzo szeroka jest oferta strojów używanych. Dzieci szybko wyrastają ze swoich sztormiaków i po jednym sezonie są one nadal w dobrym stanie.
Po drugie – buty piankowe, z gumą na podeszwie, która zapobiega ślizganiu się na pokładzie łódki. Najwygodniejsze są zapinane z boku na zamek. Kosztują w granicach 100 – 150 zł. Sylwia Krupa podkreśla, że ważne jest również okrycie głowy, kremy z filtrami ochronnymi oraz okulary przeciwsłoneczne.
Możemy także sami kupić kamizelkę ratunkową (od 80 zł), chociaż klub dysponuje swoim własnym zapleczem z zakresu bezpieczeństwa. Jeśli chcemy dodatkowo pokusić się o kupienie dziecku Optimista, musimy się przygotować na duży wydatek. W klubach dzieci pływają głównie na łódkach szkoleniowych, których cena z pełnym wyposażeniem oscyluje w granicach 2 – 3 tysięcy. Jeżeli chcemy kupić łódkę regatową, czyli taką której producent posiada odpowiednie certyfikaty Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej, wówczas zapłacimy około 6 tysięcy.
Sylwia i Tomek, którzy poznali żeglarstwo od podszewki, sami żeglując a potem trenując Optimiściarzy są zgodni, że ma ono wiele zalet. Poza faktem, iż jest wspaniałą przygodą, uczy także samodzielności, hartuje ducha, zachęca do współpracy i stosowania zasad fair play. Doskonale przygotowuje dzieci do dorosłości, gdyż po żeglarskiej szkole, kolejne wyzwania nie przestraszą je. Przeciwnie – spowodują, że z ochotą stawią im czoła.