O zapłodnieniu in vitro rozmawiamy z ks. Jackiem Prusakiem, jezuitą, psychoterapeutą, redaktorem „Tygodnika Powszechnego”
Ewa Kozakiewicz: Dlaczego Kościół jest przeciwny metodzie in vitro? Na czym opiera swe przekonanie, że to zła, niegodziwa metoda?
Ks. Jacek Prusak: Kościół z zasady jest przeciwny sztucznemu zapłodnieniu. Chociaż rodzice mają prawo do poczęcia i posiadania potomstwa, to jednak zdaniem Kościoła nie jest to prawo absolutne, które usprawiedliwia użycie wszelkich metod medycznych w celu uzyskania zamierzonego poczęcia. Istnieją bowiem podstawowe prawa dziecka, do których zalicza się: bycie poczętym w akcie zjednoczenia miłości małżonków oraz prawo dziecka do życia i integralności cielesnej. Oznacza to więc, że dziecko nie może być traktowane przedmiotowo jako coś, co się małżonkom absolutnie należy ani nie mogą być pogwałcone prawa embrionu ludzkiego, któremu Kościół przypisuje status osoby z wszelkimi przysługującymi jej prawami.
Przy in vitro zdaniem Kościoła łamane są dwie podstawowe normy. Pierwsza - dziecko przychodzi na świat poza naturalnym dla niego środowiskiem i relacją. Druga, przy samym zabiegu in vitro zarodek traktuje się instrumentalnie, jako cel do osiągnięcia pewnego środka, kiedy sam zarodek jest podmiotem praw i norm, bo jest istotą ludzką. Ten zarodek ma prawo do życia i do rozwoju. Ponieważ jest podmiotem słabszym od rodziców, jego prawa muszą być według Kościoła dodatkowo gwarantowane, bo to jest sytuacja nierówności. Generalnie chodzi o ochronę życia ludzkiego.
A gdy do zabiegu wybiera się jeden zarodek i wszczepia kobiecie, a nie niszczy przy tym innych zarodków, jest to do zaakceptowania przez Kościół?
Kościół będzie przeciwny nadal tej metodzie, ze względu na to, że akt poczęcia jest wyciągnięty z naturalnych warunków i zinstrumentalizowany, a także ze względu na sposób uzyskania spermy i potencjalne zagrożenie zdrowia matki a także możliwość wystąpienia ciąży pozamacicznej. Do tego trzeba pamiętać jak Kościół traktuje niepłodność.
A jak Kościół traktuje niepłodność?
Według Kościoła niepłodność nie jest zwykłą chorobą. Nie wystarczy powołać się na normę medyczną, mówiącą: skoro jest niepłodność to trzeba ją leczyć i dobiera się środki do celu. Wtedy ten cel etycznie mógłby uzasadniać każdy środek, który by skutecznie zaradzał niepłodności. Oczywiście Kościół jest za tym by leczyć niepłodność, ale in vitro nie leczy, tylko próbuje obejść konsekwencje niepłodności.
Watykańska instrukcja „Dignitas personae” podkreśla stanowisko Kościoła i zbiega się z naszymi polskimi perturbacjami w zakresie uregulowania prawa. Do jakiego stopnia nas wiąże instrukcja?
Instrukcja jest skierowana do katolików i powinna ich wiązać w sumieniu. To nie jest nowy dokument, ale stanowi zsumowanie wcześniejszych: encykliki Pawła VI „Humane Vitae” i instrukcji „Donum Vitae” Jana Pawła II. Sygnalizuje podjęcie nowych problemów z pogranicza bioetyki. Ma być wyznacznikiem nie tylko dla rodziców, ale lekarzy, prawników, filozofów, polityków, którzy zajmują się tymi kwestiami i mają na nie jakiś wpływ w przestrzeni publicznej. In vitro nie jest tylko problemem teologii i bioetyki, ale prawa i dotyczy regulacji prawnych na poziomie społecznym.
Z punktu widzenia Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) niepłodność jest chorobą, której trzeba zapobiegać wszelkimi możliwymi środkami, więc tu zawsze będzie istniało napięcie. Kościół nie może kwestionować przesłanek medycznych: czy coś jest chorobą, czy nie jest. Powinien tylko mówić jakie konsekwencje etyczne ma taka choroba i jak jej można przeciwdziałać, bądź ją leczyć. Kościół mówi, że metoda in vitro, jako środek na zaradzenie niepłodności jest z punktu widzenia jego filozofii i teologii moralnie niedopuszczalna. Natomiast istnieje kwestia regulacji prawnej niepłodności, zarówno w odniesieniu do metod in vitro, osób z niej korzystających jak i statusu zarodka. W Polsce od lat to jest nieuregulowane, a stanowisko Kościoła jest jednym z głosów w debacie publicznej na temat sztucznego zapłodnienia. Ale nie jedynym.
Polska nie jest państwem wyznaniowym, nie wszyscy Polacy są katolikami, a nawet wśród nich zdania są w tej kwestii podzielone. Instrukcja watykańska nie ma wyższej rangi od encykliki, a encyklika Jana Pawła II „Evangelium vitae” jest punktem odniesienia dla formacji sumienia katolików. Instrukcja uszczegóławia pewne kwestie związane z rozwojem bioetyki i nowymi problemami na styku medycyny, teologii i filozofii.
Jeśli każdy katolik musi rozstrzygnąć w swoim sumieniu sprawę in vitro, a wiemy jaki to jest ciężar gatunkowy z punktu widzenia naszej wiary, to jaka jest waga samej decyzji? Niektórzy porównują ten zabieg do aborcji.
Na pewno taka decyzja jest grzechem, bo rodzice nadają sobie prawo, które zdaniem Kościoła nie jest zgodne z wolą Pana Boga. Tutaj jednak warto zróżnicować jakiemu rodzajowi zabiegu para się poddała. Czy mówimy o inseminacji homologicznej, gdzie obie komórki rozrodcze pochodzą od małżonków czy heterologicznej, w której jedna z komórek rozrodczych pochodzi od osoby trzeciej oraz ile zarodków przenosi się do macicy. Jeśli mówimy o przypadku, kiedy wszczepiono tylko jeden bądź dwa zarodki kobiecie, (a nie zamrożono ich więcej, aby je potem uśmiercić) to grzech jest mniejszy.
Do czego możemy porównać grzech, korzystania z in vitro w proponowanej wersji wykorzystania tylko jednego zarodka w trakcie inseminacji homologicznej?
Trudno mi na to znaleźć porównanie. Takie osoby biorą na siebie rolę „stwórcy” życia ponieważ wychodzą poza naturalne role jakie na ich rodzicielstwo nakłada biologia.
Czy cięższy grzech biorą na siebie osoby korzystające z wersji in vitro, kiedy zostaje pobrana większa ilość zarodków?
Tak, biorą odpowiedzialność moralną za uśmiercenie tych zarodków.
Na co w świetle nauki Kościoła możemy pozwolić w uchwalaniu nowego prawa?
Wersję proponowaną przez posła Jarosława Gowina Kościół traktuje jako mniejsze zło. Sytuacja przyjęcia takiej ustawy jest znacznie lepsza prawnie i moralnie od takiej, w której nie ma żadnej regulacji. (Wersja projektu ustawy bioetycznej Jarosława Gowina mówi, że in vitro będzie dostępne tylko dla małżeństw z trzyletnim stażem, zaś kobiety nie powinny przekroczyć 45. roku życia, do macicy matki może być wprowadzony jeden do dwóch zarodków, byłby zakaz uzyskiwania zarodków nadliczbowych, a więc nie będzie zamrażania zarodów, ani ich niszczenia- przyp. Red.)
A jak to wygląda w innych państwach katolickich, np. we Włoszech czy w Irlandii? Jak podeszli do tego ustawodawcy we Francji i innych krajach europejskich? Czy może ksiądz nam to przybliżyć?
Najbardziej restrykcyjna ustawa obowiązuje we Włoszech gdyż nakazuje ona przeniesienie wszystkich zarodków do macicy i zakazuje ich zamrażania. Nie stosuje się diagnostyki prenatalnej, nie ma zamrażania zarodków ani dawstwa heterologicznego czy to w odniesieniu do nasienia czy komórek jajowych ani korzystania z matek zastępczych. W innych państwach Europy liczba przenoszonych zarodków waha się od 1 do 4 za wyjątkiem Francji, gdzie nie ma w tej kwestii regulacji. Oczywiście występują również różnice w odniesieniu do pozostałych kwestii.
izka31 | 18-09-2009 22:16:27
mikaa997 | 09-02-2015 17:11:00
donnavito | 09-02-2015 23:23:15
Modzelka8 | 16-02-2015 11:15:21