Samotne jazdy po podwórku czy parku to za mało dla szybko nudzącego się dziecka. Trzeba je zabrać na wycieczkę, najlepiej rodzinną. Pozwala na to nawet Kodeks Drogowy.
Kilkuletnie dziecko może się poruszać nie tylko po deptakach, ścieżkach rowerowych, ale nawet drogach publicznych! Jeśli twoje dziecko jeździ prosto i pewnie, bez niekontrolowanych manewrów, nie ma problemów z ruszeniem, hamowaniem, skręcaniem, zjazdem z krawężnika czy poruszaniem się po innej, niż asfaltowa nawierzchnia, najwyższa pora, by twój kilkulatek czy kilkulatka stali się dojrzałymi rowerzystami.
Zalety rodzinnej wycieczki
- Jeżeli dziecko do lat dziesięciu przebywa pod opieką osoby pełnoletniej, może poruszać się po jezdni, zarówno prawą, jak i jej lewą stroną, przeznaczoną dla pieszych, jeśli nie ma tam chodnika. Dorosły z dzieckiem ma także prawo poruszać się po chodnikach – wyjaśnia Joanna Biel-Radwańska, aspirant z Wydziału Ruchu Drogowego małopolskiej policji.
Oczywiście ruchliwych, dwupasmowych ulic lepiej unikać, ale rzadko uczęszczana przez samochody droga pozamiejska, jako jeden z etapów trasy, nie powinna przeszkadzać w planowaniu dalszych, kilku czy nawet kilkunastukilometrowych wycieczek.
- Oprócz motoryki i wytrzymałości fizycznej, kilkulatek świetnie rozwija się także psychicznie - twierdzi Mariusz Makowski, psycholog społeczny z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, a także zapalony rowerzysta. - Po pierwsze, rodzice, którzy sami jeżdżą na rowerze dają dziecku ważny przykład zdrowego, sportowego trybu życia, co w dzisiejszych czasach, gdy dzieci są leniwe i wybierają bierność przed telewizorem czy komputerem jest niezwykle ważne, bo zdrowe nawyki pozostają na całe życie. Po drugie, wspólna jazda z rodzicami jest swego rodzaju nobilitacją na dorosłego. Bardzo ważne jest i to, że taka wycieczka daje dziecku możliwość wykazania się, przeżycia przygody, nawet spotkania się z własną słabością, ale pod osłoną rodziców, w kokonie ich bezpośredniej bliskości. To sprzyja hartowaniu odporności psychicznej u dziecka – twierdzi psycholog.
Rower nie może być na wyrost
Na takie rodzinne wyprawy trzeba zapewnić dziecku odpowiedni rower. To niezwykle ważne, bo zły sprzęt może nie tylko dziecko zniechęcić do sportu, ale narazić na niebezpieczeństwo!
- Przede wszystkim nie wolno kupować roweru na wyrost. Źle dobrana rama czy niesprawne przerzutki czy hamulce mogą doprowadzić do poważnego wypadku - przestrzega Sebastian Bielec, sprzedawca i serwisant rowerowy w firmie Intersport.
Fachowcy zdecydowanie odradzają też kupowanie rowerów w przypadkowych sklepach czy hipermarketach, gdzie bicykle może są i tańsze, ale są cięższe, a osprzęt (choć znanych firm) jest najtańszy i narażony na szybkie zużycie i usterki.
- A dziecko ma małą rączkę i niewiele siły, więc hamulce powinny być co najmniej typu V-brake, w których klamki można używać nawet jednym palcem, a przerzutki powinny mieć system skokowy a nie płynny, by nie było problemów z wybieraniem odpowiedniego przełożenia - przestrzega Bielec. Warto też zwrócić uwagę na ramę czy wykonana jest ze stali czy z aluminium. O ile te pierwsze potrafią bowiem ważyć nawet po 18 kg, drugie ważą ok. 12 kg, co przy sile dziecka ma bardzo duże znaczenie. Najważniejsza jest jednak wielkość ramy - tu najlepiej się zdać na rady fachowca, bo źle dobrana może spowodować nawet poważne kontuzje. Natomiast z ramą związana jest ściśle wielkość koła. - Im większe są te dwa elementy, tym trudniej dziecku rowerem manewrować - przestrzega serwisant Intersportu. Dlatego dziecku w wieku 4-8 lat lepiej kupić mały rowerek na 14-calowych kołach, a większe dopiero później.
- Przeciętny „komunijny" rower ma 13-calową ramę i 24-calowe koła - podpowiada Bielec.
Dzieci bardziej dla wyglądu, niż użytkowaniu proszą o amortyzatory, szczególnie na przednim widelcu, choć mile są widziane także sprężynowe dampery na tylne koła. O ile ten ostatni jest mniej ważny, to pierwszy powinien być rozbieralny i mieć regulację twardości. Najprostsze szybko się bowiem psują, dużo lepsze są elastomerowo-sprężynowe, a jeszcze lepsze olejowe. Można też dokupić dziecku amortyzowaną sztycę - rurkę łączącą siodełko z ramą.
Taki rower kosztuje od 350 do ponad 1000 zł, ale można go kupić na raty, a dobry rower łatwiej później odsprzedać, jak dziecko z niego wyrośnie.