O wpływie taty na dziecko, oczekiwaniach dzieci wobec ojców, procesach jakie między nimi zachodzą, rozmawiamy z dr Jarosławem Kulbatem, psychologiem społecznym SWPS Wrocław, konsultantem i trenerem.
Czym się różni dzisiejszy tata od tego sprzed kilkunastu lat?
Zmieniła się koncepcja ojcostwa. Współczesny ojciec jest obecny w życiu dzieci, jest cierpliwy i wyrozumiały, nie boi się okazywać swojej miłości do dzieci czy troski o nie. Nowoczesny ojciec wykonuje też obowiązki rodzicielskie z radością i są one dla niego źródłem spełnienia. Takie zaangażowane w ojcostwo może stać się dla mężczyzny źródłem poczucia dumy. Są też ojcowie, którzy jak dawniej, wychowują dzieci zgodnie z tradycyjnym modelem. Ojciec w takim ujęciu jest głównym żywicielem rodziny. Pojawia się, gdy trzeba wykonać ciężkie prace fizyczne. Ojciec wkracza do akcji, gdy dzieci sprawiają kłopoty wychowawcze. W takim stereotypowym ujęciu ojcostwo to głównie obowiązki, z których mężczyzna powinien się wywiązać, żeby być „dobrym ojcem”. I już.
Który z nich jest szczęśliwszy?
Osobiste korzyści wynikające z zaangażowanego ojcostwa utrzymują motywację do bycia tatą na wysokim poziomie. I tu czasem pojawia się problem, bo dla wielu ojców wychowanych w tradycyjnym modelu nie zawsze jest oczywiste, gdzie szukać radości czy okazji do rozwoju w relacjach z dziećmi. Zaangażowany tata może z ojcostwa wiele czerpać: obserwować jak dzieci rosną, jak się rozwijają, jakie robią postępy, cieszyć się z sukcesów swoich dzieci, a także z porażek, po których potrafią się podnieść i pójść dalej.
Relacje ojca z dzieckiem mają wpływ na proces kształtowania się szczęśliwego człowieka już w dzieciństwie. Miłość ojcowska różni się od matczynej. Nie jest ona bezwarunkowa, ma za zadanie pobudzanie dziecka do rozwoju, wytyczając kierunek i sposób postępowania. Badania mówią, że dzieci, których ojcowie uczestniczą w ich rozwoju są bardziej pewne siebie, aktywne, cechuje je wyższa samoocena. Dzieci te zazwyczaj mają niższy poziom lęku niż te, których ojcowie nie wspierają i nie stymulują do rozwoju. Kiedy dziecko najbardziej potrzebuje taty?
Odpowiem trochę enigmatycznie, że dziecko najbardziej potrzebuje taty wtedy, kiedy go najbardziej potrzebuje. W takim ujęciu, oczekiwane przez dziecko, wsparcie czy wyrazy miłości ze strony ojca mogą pojawiać się w różnych momentach. A ojcowie, którzy są tego świadomi, powinni być po prostu czujni. Dla ojców zaangażowanych w wychowanie swoich dzieci nie jest to trudne wyzwanie. Taka czujność jest często elementem ich koncepcji ojcostwa, którą realizują i której uczą się przez lata, od chwili narodzin dziecka. Warto pamiętać, że rodzice, w tym także ojcowie, mają do spełnienia szczególną rolę w nauce tego, jak funkcjonuje świat i jak można sobie w tym świecie radzić. Nie zapominajmy, że nasze zachowania, nawet w pozornie błahych sprawach, jak mycie rąk czy sposób prowadzenia sporów ze współmałżonkiem, mogą wpłynąć na dzieci, które mogą je potraktować jako zachowanie modelowe, które należy naśladować.
Jakie błędy popełniają tatusiowie?
Warto zacząć od tego, że w rodzicielstwie nie chodzi o to, żeby błędów nie popełniać. Takie założenie jest nierealistyczne. Chodzi raczej o to, żeby tych błędów było jak najmniej. W końcu błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. A to nie jest model ojcostwa, który warto polecić. Głównie dlatego, że to nie jest ojcostwo. Poza tym, warto podkreślić, że popełnianie błędów przez ojców jest niepowtarzalną okazją do nauki. Dla ojców, którzy mają szanse na korygowanie niewłaściwych zachowań, ale i dzieci, dla których ojciec, który popełnia błędy (i się do nich przyznaje, i za nie przeprasza) może stać się modelem zachowania w sytuacji porażki. A to niesłychanie ważna kompetencja życiowa.
Ojciec, który mimo błędów nie zniechęca się i podejmuje kolejne próby, uczy wytrwałości. A gdy osiągnie w końcu cel i ojciec, i dziecko będą mieli powód do dumy. I bezcenne doświadczenia, których nie można zgromadzić w inny sposób.
Gdyby istniał jedyny słuszny model ojcostwa, pewnie wszyscy byśmy już o nim usłyszeli. Zamiast tego, gdy zaangażowany ojciec idzie do księgarni, żeby pogłębić swoja ojcowską wiedzę, znajduje setki różnych poradników opisujących, co robić albo czego nie robić swojemu dziecku. I choć zalecenia są tak różne, cel tych działań jest zawsze taki sam – dobro dziecka. Wszyscy autorzy nie mogą mieć racji. Ale jeśli nie wszyscy, to którzy? I na to pytanie, szczerze przyznam, nie znam odpowiedzi.
mikaa997 | 05-02-2015 09:40:24
Modzelka8 | 16-02-2015 11:48:19
mikaa997 | 27-02-2015 14:56:13
Doris85 | 05-04-2015 12:10:04