Nawet jeśli zachorujemy, przestrzegając pewnych zasad higieny, możemy swoje dziecko uchronić przed zarażeniem.
Panowie Chrypka i Kichalski z popularnej reklamy telewizyjnej mogą mieć twarz kolegi z pracy, mijanej w drzwiach do windy sąsiadki z bloku, czy osoby, która usiądzie obok nas w autobusie. Dlatego tak trudno ustrzec się choroby.
Przeciwciała – w mleku i w zastrzyku
Zanim dopadnie nas infekcja, warto postawić na profilaktykę, czyli np. szczepienia. Zarówno siebie, jak i malucha powyżej 6. miesiąca życia możemy zaszczepić przeciwko grypie. Nie daje to jednak stuprocentowej gwarancji bezpieczeństwa.
– Jesienią, zimą, a zwłaszcza w okresie przejściowym wokół nas panoszą się setki wirusów i bakterii – mówi dr Paweł Grzesiowski, pediatra, specjalista profilaktyki zakażeń. – Oczywiście szczepienia są wskazane, szczególnie u dzieci z grup podwyższonego ryzyka, ale uchronić nas one mogą tylko przed nielicznymi infekcjami. Dzieci przebywające w grupie rówieśników są narażone na działanie wielu wirusów, których nie powstrzymają zaprowadzona w domu higiena czy podawane witaminy. Profilaktyka w przypadku przedszkolaków to fikcja. Są w kontakcie z rówieśnikami przez cały czas i o zakażenie jest bardzo łatwo. Możemy i powinniśmy jednak dbać o higienę rąk i nie posyłać chorych dzieci do przedszkola.
Trochę inaczej wygląda sytuacja w przypadku niemowląt karmionych piersią. W zdrowiu czy w chorobie, wraz z mlekiem matki otrzymują one bowiem wzmacniające organizm przeciwciała. Pokarm jest dla nich niczym naturalna szczepionka, pomagająca zwalczyć nie tylko grypę.
- W czasie przeziębienia mama nie powinna przerywać karmienia. Przez pokarm dziecko nie może się zarazić, za to jego układ immunologiczny otrzymuje wzmacniający zastrzyk – tłumaczy dr Grzesiowski. - Oczywiście chora mama musi przestrzegać podstawowych zasad higieny i unikać bliskiego kontaktu z niemowlęciem. Pielęgnacją dziecka może zająć się tata, a jeśli nie jest to możliwe, mama może używać jednorazowych maseczek osłaniających usta i nos. Jednak, żeby spełniały one swoją funkcję, muszą być wymieniane co pół godziny. W wydychanym powietrzu znajdują się wirusy i bakterie, które maska wychwytuje, niczym sitko – wyjaśnia specjalista.
Izolacja kropelkowa to podstawa
Maseczki są najskuteczniejsze, gdy nosi je osoba zdrowa, podczas opieki nad chorym. Kiedy jednak to my chorujemy, maseczka jest tylko chwilowym rozwiązaniem. Powinniśmy wówczas po prostu do minimum ograniczyć swój kontakt ze zdrowym maluchem. Ważne jest też, by przestrzegać podstawowych zasad higieny. „Jednorazowe” są nie tylko maseczki, ale także np. chusteczki do nosa, które często wykorzystujemy niezgodnie z ich nazwą. Taka chusteczka po każdym użyciu powinna lądować w koszu. A osoba, która jej używała powinna umyć ręce.
- Przeziębionym rodzicom zalecam stosowanie podstawowych zasad izolacji kropelkowej – mówi dr Paweł Grzesiowski. – Jeśli kaszlemy lub kichamy, powinniśmy zasłaniać twarz mankietem, łokciem lub chusteczką. Niezwykle ważne jest regularne mycie rąk i częste wietrzenie mieszkania, w którym przebywamy wraz z dzieckiem. To właśnie w powietrzu, zwłaszcza w zamkniętych przestrzeniach, panoszą się wirusy, więc jego stała wymiana jest ważnym elementem profilaktyki.
Takie zachowanie co prawda nie gwarantuje uniknięcia infekcji, ale znacząco zmniejsza zagrożenie nią.
*dr Paweł Grzesiowski jest kierownikiem Zakładu Profilaktyki Zakażeń w Narodowym Instytucie Leków w Warszawie.
emilencja123 | 31-08-2012 20:29:46
anialadeevit | 15-02-2013 22:44:11
donnavito | 12-01-2015 00:34:00
mikaa997 | 20-02-2015 11:32:40