Wieloletnie dzieciństwo, okres gdy inni muszą się o nas troszczyć, to ewolucyjny wynalazek, który pozwolił kobietom rodzić więcej dzieci - twierdzą naukowcy. Opublikowano właśnie nowe dowody na poparcie tej teorii.
Biologia ewolucyjna ujawniła dwa konkurencyjne procesy w dziejach naszego gatunku. Dzieci wolniej dojrzewały i coraz dłużej były dziećmi, a równocześnie skrócił się czas karmienia piersią. Dlaczego tak się działo?
Geny odpowiedzialne za przedłużone dzieciństwo ułatwiają przeżycie dziecku. Dorośli zmuszeni są opiekować się maluchami, bo są niesamodzielne.
Koszty nowego "wynalazku" w ewolucji człowieka ponosiła głównie matka. Głodne dziecko bowiem zwykle potrafi zadbać o to, żeby w sytuacji braku pożywienia to raczej rodzic nie dojadał.
Równocześnie pojawiły się mutacje genów, które pozwoliły na wcześniejsze odstawianie potomstwa od piersi. To było niekorzystne dla pojedynczego dziecka. Podniosło jednak dzietność naszych przodkiń, bo pozwoliło im wychowywać więcej dzieci naraz.
Wygląda więc na to, że beztroskie dzieciństwo pojawiło się w toku naszej ewolucji wraz z licznym rodzeństwem.
Biolog David Haig z amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda opublikował właśnie dowody na taki przebieg ewolucji ludzkiego dzieciństwa. Praca ukazała się na łamach prestiżowego czasopisma „PNAS”. Naukowiec opiera się na analizie chorób genetycznych, które odsłaniają ewolucyjną przeszłość naszego gatunku. Czasem uszkodzone geny sprawiają, że interesy dziecka biorą górę nad dobrem matki. Czasem jest odwrotnie.
Jednym z analizowanych zespołów wad wrodzonych jest zespół Beckwitha-Wiedemanna, w którym przesadnie uaktywniają się geny niekorzystne dla matki. Badacz spodziewał się, że u osób dotkniętych tą chorobą objawią się przerysowane cechy faworyzujące przetrwanie dziecka kosztem matki. Okazuje się, że płód "zaprogramowany" w ten sposób intensywnie rośnie w łonie matki, a noworodek zachłannie ssie mleko. Osoby dotknięte zespołem Beckwitha-Wiedemanna mają wręcz przerośnięte języki.
Tymczasem choroby genetyczne, w których to geny korzystne dla matki przesadnie dominują, charakteryzują się powolnym wzrostem płodu i dziecka. Noworodek ma także niewielki apetyt. Zainteresowanie jedzeniem wzrasta w okresie, gdy dziecko zaczyna już dostawać normalny pokarm.
- Ludzka matka może sobie pozwolić na dwoje dzieci w czasie, gdy szympansica odchowa jedno - tłumaczy naszą przewagę Haig. - Ale różnice idą znacznie dalej: odstawione od piersi szympansiątko jest odpowiedzialne za zdobywanie dla siebie żywności, a tymczasem ludzkie dziecko jest karmione przez innych przez długie lata - podkreśla.
Zdaniem badacza, pojawienie się u ludzi wieloletniego dzieciństwa to po prostu efekt ewolucyjnego kompromisu między interesem matek i ich potomstwa (innymi słowy - między jedną grupą naszych genów a drugą). Nie było to, jak twierdzi Haig, rozwiązanie efektywne, bo ludzkość poświęca teraz mnóstwo czasu i energii na opiekę nad dziećmi. Ale oczywiście nie mylmy tej "nieefektywności" z marnotrawstwem.
Sympatyczna | 30-07-2009 23:49:13
julka | 31-07-2009 11:21:41
jmijeczka | 01-08-2009 13:58:25
luiza_m2 | 06-08-2009 22:48:09