Jeśli dziecko przewróciło się i płacze, ale wstaje, przestaje płakać, łatwo odwrócić jego uwagę, a na nodze czy ręce nie widać śladu opuchlizny, najpewniej nic złego się nie stało. Kluczowa jest tutaj obserwacja zachowania poszkodowanego maluszka.
Jeśli jednak widzimy, że dziecko chodząc utyka, lub bez przerwy dotyka miejsca, które ucierpiało, jeśli noga (ręka) puchnie – bezwzględnie należy jechać do szpitala, zrobić prześwietlenie i skonsultować uraz ze specjalistą. Nie tylko złamanie kończyny, ale również silne stłuczenie czy skręcenie wymaga bowiem leczenia. Niekoniecznie oczywiście gipsu – choć nadal jest to popularna metoda postępowania z urazami u dzieci. Istnieje wiele znacznie wygodniejszych sposobów unieruchomienia (choć i gipsy są teraz lekkie i dostępne we wszystkich kolorach tęczy!), jak np. różnego rodzaju ortezy i stabilizatory. Dzięki temu dziecko w mniejszym stopniu odczuje sam proces leczenia, będzie się mogło bawić, czy nawet kąpać. Generalnie wybiera się metody jak najmniej inwazyjne, ale jednocześnie pozwalające na bardzo szybki powrót do aktywności – często prawie bez konieczności unieruchamiania kończyny.
Zwłaszcza w przypadku urazu stawów i złamań kości trzeba szczególnej ostrożności, gdyż efekty nieprawidłowego leczenia mogą wyjść po latach.
Nie można też demonizować zdjęć Rtg. Zdjęcie np. przedramienia to dawka promieniowania porównywalna ze spędzeniem kilku dni na plaży na słońcu. Oczywiście nigdy nie wykonuje się takich zdjęć bez potrzeby, ale przy podejrzeniu złamania czy przy diagnozowaniu jakiegoś nieokreślonego bólu kończyny zdjęcie Rtg jest niezastąpione.