Dzieci z zamożniejszych rodzin w krajach wysokorozwiniętych żyją dziś niemal w sterylnym otoczeniu. To źle dla nich. Od 30 lat pediatrzy odradzają utrzymywanie przesadnej czystości wokół niemowlaków, bowiem jak udowodniono, może ona przyczynić się do wystąpienia u malców astmy i różnych alergii. Teraz na karb zbytniej czystości naukowcy składają też choroby serca.
Ludzki układ immunologiczny ewoluował, by zwalczać codzienne zagrożenia w świecie pełnym różnorodnych bakterii.
Jeśli w dzieciństwie nie stykamy się z wystarczającą ilością patogenów, organizm nie uczy się ich rozpoznawać ani z nimi walczyć. Gdy więc w starszym wieku narażeni będziemy na kontakt choćby z mikrobami, które zwykle żyją z nami w symbiozie, organizm może zareagować stanem zapalnym w postaci poważnej infekcji. Ta właśnie reakcja, jak twierdzą badacze, odpowiedzialna jest za coraz częstsze występowanie alergii i astmy.
Niedawno okazało się też, że wywołany nadmierną reakcją organizmu na patogeny chroniczny stan zapalny może prowadzić do wystąpienia cukrzycy, udaru i poważnych chorób serca.
Od urodzenia do ukończenia 20.roku życia
Zespół uczonych z Northwestern University w Evanston przeprowadził badania na 1534 dzieciach, rozpoczynając ich obserwację od momentu narodzin. Wszyscy badani, to mieszkańcy drugiego co do wielkości miasta na Filipinach, Cebu City, w którym zachodnie standardy czystości nie są zachowane. Kiedy obserwowani Filipińczycy ukończyli 20. rok życia, amerykańscy uczeni zbadali ich krew na obecność białka C-reaktywnego (CPR – ang. C Reactive Protein), którego podwyższone stężenie wskazuje m.in. na stan zapalny.
Badacze z Northwestern University odkryli, że im więcej patogenów było w otoczeniu dziecka do ukończenia przez nie drugiego roku życia, tym mniej białka CPR występuje w ich krwi, gdy osiągają 20 lat. Każdy przypadek biegunki w młodym wieku zmniejsza szanse na późniejsze podwyższone stężenie CPR o 11 proc., zaś każde dwa miesiące, jakie malec spędzi w otoczeniu pełnym zwierząt, obniżają możliwość wystąpienia dużej ilości CPR we krwi o 13 proc. Jeśli zaś dziecko przyszło na świat w czasie pylistej i „najbrudniejszej” na Filipinach pory suchej, ryzyko, że w młodości będzie miało podwyższone stężenie markera stanów zapalnych spadało nawet o jedną trzecią.
Kierujący amerykańskimi badaniami prof. Tom McDade uważa, że wczesny kontakt z mikrobami może zmniejszyć ryzyko wystąpienia chronicznych stanów zapalnych w dorosłym życiu, a w konsekwencji – zapadnięcia na poważne choroby. – Wyniki naszych badań wskazują, że tzw. hipoteza higieny dotyczy znacznie większj grupy schorzeń, niż tylko alergie – mówi prof. McDade.
Głoszona przez wielu naukowców od lat 80. ubiegłego wieku „hipoteza higieny” zakłada, że brak kontaktu we wczesnym dzieciństwie z żyjącymi w symbiozie z ludzkim organizmem mikroorganizmami zmienia reakcje na późniejsze zarażenia i wywołuje alergie.
Zdaniem badaczy, to właśnie wyjaśnia m.in., dlaczego objawy alergii takie jak katar sienny lub egzema rzadziej występują u dzieci z mniej zamożnych, dużych rodzin, w których malcy są przypuszczalnie bardziej narażeni na kontakt z różnymi bakteriami i wywołującymi infekcje patogenami. Hipoteza ta może także tłumaczyć znacznie częstsze występowanie alergii w wysokorozwiniętych, uprzemysłowionych krajach.
Hipoteza higieny
Okazuje się więc, że lepiej, by na ludzkiej skórze znajdowały się tryliony kolonii bakterii, niż histerycznie pozbywać się ich z domu, ciała i ubrań. Stosowane coraz częściej środki antybakteryjne nie tylko zaburzają naturalną równowagę mikrobiologiczną w organizmie, ale powodują też powstawanie szczepów odpornych na najsilniejsze nawet substancje bakteriobójcze.
– Te odkrycia zgodne są z wiedzą medyczną na temat wpływu mikroorganizmów na rozwój układu immunologicznego – potwierdza prof. Richard Gallo, kierownik Oddziału Dermatologii na University of California w San Diego. – Bakterie, które stale znajdują się na ludzkiej skórze, są dla nas dobre. Ich obecność uniemożliwia rozwój innym mikrobom, które mogą powodować infekcje i stany zapalne, a nawet przyspiesza gojenie się ran.
Pracujący na Universytecie Kalifornijskim pod kierunkiem prof. Gallo doktorant Yu Ping Lai opublikował wyniki prowadzonych z kolegami badań, podczas których obserwowano rozwój powszechnie występujących gronkowców na skórze myszy i na ludzkich komórkach in vitro. – Wnioski płynące z tych badań dostarczają podstaw do zrozumienia całej „hipotezy higieny” i wyjaśnienia mechanizmu gojenia się uszkodzeń skóry. A to z kolei pomoże opracować nowe metody leczenia zapalnych chorób skóry – uważa prof. Richard Gallo.
Prof. McDade sądzi zaś, że istnieją bezpieczne sposoby na to, by wystawiać małe dzieci na kontakt z mikrobami, nie zwiększając ryzyka infekcji. I, zdaniem badacza, nie wymaga to najnowocześniejszych rozwiązań technicznych, a tylko nieco zdrowego rozsądku u rodziców. – Jeśli moje własne dwuletnie dziecko upuszcza kawałek biszkopta na podłogę, po prostu pozwalam mu go podnieść i zjeść – śmieje się prof. Tom McDade.
donnavito | 06-02-2015 23:29:57
joanka106259 | 15-02-2015 14:35:48
Modzelka8 | 17-02-2015 12:37:15
mikaa997 | 19-02-2015 12:41:18