Ocena:
oceń

rozmiar czcionki

|

|

|

|

Naprotechnologia. Metoda leczenia niepłodności

Nie wszyscy mogą liczyć na pozytywne efekty

O naprotechnologii, metodzie leczenia niepłodności rozmawiamy z dr Januszem Wojewódzkim, ginekologiem specjalizującym się w leczeniu niepłodności.

Naprotechnologia jest w stanie pomóc wielu kobietom zajść w ciążę.

Fot. iStockphoto

Naprotechnologia jest w stanie pomóc wielu kobietom zajść w ciążę.

 

Naprotechnolodzy jednak zarzucają ginekologom, że zbyt pobieżnie diagnozują pacjentki i że zbyt łatwo przychodzi im wysyłanie pacjentek na in vitro.

Mogą się oczywiście zdarzać takie pojedyncze przypadki, wynikające z tego, że konkretny lekarz ginekolog nie jest zbyt dobrze wyszkolony w dziedzinie leczenia niepłodności. Choć teoretycznie, każdy lekarz, nie tylko specjalizujący się w niepłodności, powinien umieć zdiagnozować przyczyny niepłodności i przeprowadzić stymulację hormonalną. Zarzuty idące w kierunku środowiska ginekologów, mogą więc wynikać z tego, że faktycznie jest ono w zakresie leczenia niepłodności w różnym stopniu wyedukowane. Często zalecenia są bardzo różne. Nie ma schematów postępowania, nie ma jednoznacznych metod. Brakuje przede wszystkim uregulowań prawnych. Robi się więc pewna luka i zamęt, z którego korzystają naprotechnolodzy.

A przecież wszędzie na świecie są specjalistyczne jednostki, które zajmują się tylko i wyłącznie leczeniem niepłodności. Najlepsze z punktu widzenia pacjenta jest dotarcie do takiej właśnie jednostki. Tam na pewno żaden lekarz nie wyśle na in vitro kobiety, która ma szansę uzyskać ciążę w naturalny sposób.

 

W naprotechnologii przeznacza się na dokładne zdiagnozowanie kobiety około dwóch lat. Czy to dużo, czy mało?

W przypadku kobiety młodej te dwa lata niewiele zmieniają, bo w wieku 24 czy 26 lat jej płodność jest mniej więcej podobna. Natomiast jeżeli kobieta dociera do ginekologa w znacznie późniejszym wieku, to silą rzeczy ma znacznie mniej czasu i każdy rok a tym bardziej dwa lata bardzo zmieniają jej płodność na niekorzyść. Wiadomo, że koło 40-tki płodność bardzo maleje, po 40. roku życia nawet z in vitro szanse na ciążę wynoszą w najlepszych klinikach od kilku do 10 procent. Efektywność nawet tak skomplikowanej i najbardziej skutecznej metody dramatycznie spada. W takim przypadku te dwa lata to ewidentna strata czasu, czasu którego nie można już odzyskać ani odrobić.

Obecnie, w wysoko rozwiniętych społeczeństwach, kobieta w wieku 20 czy dwudziestu kilku lat bardzo rzadko dociera do lekarza, bo nie stara się wtedy jeszcze o dziecko. Ma najczęściej 28 – 30 lat, kiedy decyduje się na stały związek czy małżeństwo, potem do 34. roku życia myśli, że ma jeszcze trochę czasu i powoli zaczyna próbować zajść w ciążę. Po roku czy dwóch dopiero zaczyna się diagnozować. I wtedy pójście do kliniki zajmującej się tylko naprotechnologią jest, z mojego punktu widzenia, dużym błędem. Istnieje bowiem ryzyko utraty cennego czasu rozrodczego.

 

Naprotechnologia jednak mniej obciąża organizm pacjentów, a także ich psychikę. Jest bliższa naturalnemu sposobowi funkcjonowania organizmu.

I tak i nie. W naprotechnologii i w ginekologii zachowawczej podaje się hormony w celu pobudzenia jajeczkowania u kobiety, która stara się zajść w ciążę drogą naturalną, a nie ma samoistnej owulacji. Tutaj naprotechnologia posługuje się podobnymi metodami i tymi samymi lekami. Oczywiście taka stymulacja odbywa się mniejszymi dawkami niż w przypadku in vitro.
W przypadku endometriozy, naprotechnolodzy stosują laparoskopię i wypalają jej ogniska. Dokładnie w ten sam sposób postępują ginekolodzy – kierując pacjentkę na laparoskopię. Zrosty wewnątrzmaciczne leczą histeroskopią, czyli dokładnie w ten sam sposób, w jaki my leczymy. Nie ma tu więc istotnych różnic, poza oczywiście metodami rozrodu wspomaganego, których naprotechnologia nie stosuje w ogóle.

 

Strona: 1 2 3 4
Oceń artykuł:
nie lubię lubię to | Bądź pierwszym który to lubi.

Komentarze

  • chelseaa | 25-10-2012 15:23:14

    Mi się wydaje, że naprotechnologia owszem - jest dobra, ale dopiero po jakimś czasie np po roku nieoowocynych starań. Też długo się starałam, ale właśnie wystarczyła ocena śluzu, używałam też afrodyty na ślinę (testera owu) I się udało
  • Majkowa | 16-01-2014 16:30:22

    Słyszałam o tej Afrodycie, podobno się sprawdza Wydaje mi się, że jest nawet lepsza niż testy paskowe, bo jest wielokrotnego użytku
  • Barbara70 | 02-07-2019 09:38:20

    Może to nie tyle sposób leczenia, ale wspomagania zajścia w ciążę. Stosowałam podczas starań urządzenie do monitorowania dni płodnych był to komputer cyklu myway, troszkę musiałam się zaangażować w zajście w ciążę, ale opłacało się, dziś mam dwójkę dzieci.

Warto zobaczyć

Poczytaj również

Zobacz więcej na temat: zapłodnienie, ginekolog, endometrioza, bezpłodność

Polecamy

Robert Makłowicz podczas Festiwalu Zupy w Krakowie

Chilli con carne z tortillą Roberta Makłowicza

Jestem przeciwnikiem oddzielnego gotowania dla dzieci. Z takiego gotowania specjalnych dań dla maluchów wyrastają analfabeci kulinarni, którzy jedzą najpierw w domu papki bez żadnego smaku, potem w przedszkolu, w stołówce szkolnej, a kończą na brejach w...

czytaj

Dr n.med. Wojciech Feleszko

Czego oznaką jest trzęsąca się bródka u noworodka i małego niemowlaka?

Ostatnio zauważyłam u 2,5 miesięcznego dziecka, że czasami drży mu broda. Wygląda to tak, jakby było mu zimno. Zdarza się to podczas kąpieli, albo jak się go podnosi. Czy to jest normalny odruch?

czytaj

Najczęstsze niepokojące zmiany w obrębie zewnętrznych narządów płciowych u chłopców to: wnętrostwo, wrodzony brak jednego jądra lub obu jąder, wierzchniactwo, spodziectwo, wodniak jądra lub obydwu jąder.

Chłopięce genitalia. Rozwój, wady anatomiczne

O prawidłowym rozwoju chłopięcych genitaliów a także ich ewentualnych wadach anatomicznych, rozmawiamy z pediatrą, Cezarym Makulskim.  

czytaj

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj