Wielu przyszłych rodziców zastanawia się czy zdeponować krew pępowinową podczas porodu? Nie jest to łatwa decyzja. Na jednej szali spoczywa bowiem, jak sugerują prywatne banki komórek macierzystych, przyszłe zdrowie naszego dziecka bądź jego rodzeństwa, na drugiej - kilka tysięcy złotych opłaty za pobranie materiału, jego analizę i magazynowanie. Czy krew pępowinową można rzeczywiście nazwać „biologiczną polisą na życie”?
Krew jak w banku?
W Polsce istnieją tylko trzy państwowe banki krwi pępowinowej, które otrzymują pieniądze z NFZ. Funduszy wystarcza jedynie na kilkadziesiąt pobrań rocznie. Tak zmagazynowana krew pępowinowa trafi do najbardziej potrzebującego chorego, który zazwyczaj nie jest spokrewniony z dawcą. Właściciele prywatnych banków komórek macierzystych przekonują, że procedury można obejść i zamiast liczyć w przyszłości na państwową krew od anonimowego dawcy, należy zdeponować krew pępowinową dziecka jako zabezpieczenie na przyszłość. To jednak dosyć kosztowne rozwiązanie. Sama opłata wstępna obejmująca m.in. zestaw pobraniowy oraz transport próbki do wybranego banku wynosi średnio 400-600 złotych. Opłata podstawowa, która zapewnia badanie krwi i odpowiednie jej zdeponowanie (zamrożenie w azocie o temperaturze -196 C) to kolejnych 1500 do nawet 2800 zł. Zaś abonament za przechowywanie tak zabezpieczonej próbki to około 500 zł za rok, 1600 zł za 5 lat do nawet 6 tys. zł za 25 lat.
Prywatne banki, których istnieje obecnie w Polce kilka na swoją obronę przytaczają kolejne odkrycia i spekulacje medyczne, z których wynika, że komórki macierzyste mogą mieć zbawienny wpływ na leczenie stwardnienia rozsianego czy wydłużenie okresu płodności u kobiet. Chętnie piszą o przypadku z 2008 roku, kiedy to krew pępowinowa pobrana od nowonarodzonej dziewczynki uratowała życie jej 5-letniej siostrze, u której lekarze zdiagnozowali nagłą remisję białaczki. Ochoczo podpierają się także autorytetem znanych osób, informując który z celebrytów stał się ostatnio ich klientem. Bank Komórek Macierzystych PROGENIS chwali się więc zaufaniem Magdy Femme, zaś Polski Bank Komórek Macierzystych wymienia na swojej stronie: Katarzynę Cichopek, Darię Widawską, Annę i Piotra Rubików, Martynę Wojciechowską, Edytę i Łukasza Golców, Renatę Dancewicz, Mariusza Czerkawskiego, Tamarę Orciuch czy Natalię Przybysz.
Na ich niekorzyść świadczy fakt, że dotychczas krew pępowinowa nie uratowała życia samemu dawcy i tylko w nielicznych przypadkach przysłużyła się członkom jego rodziny. Wiarygodność prywatnych placówek znacznie nadszarpnęła też sprawa Activision Life S.A. sprzed trzech lat. Warszawska firma podpisywała kolejne umowy z rodzicami i pobierała od nich roczne opłaty za przechowywanie próbek, nie przelewając jednocześnie pieniędzy Bankowi Krwi Pępowinowej Centrum Onkologii w Warszawie, z którym miała podpisaną umowę na magazynowanie komórek macierzystych.
Czy warto więc im zaufać i zainwestować w „krwistą” polisę? Jeśli taki wydatek nie nadszarpnie znacząco domowego budżetu, z pewnością warto, bo medycyna z dnia na dzień rozwija się coraz prężniej i nigdy nie wiadomo do jakich wniosków doprowadzą naukowców badania właściwości komórek macierzystych. Jeśli jednak decyzja ta wymaga od rodziny dużych wyrzeczeń, należy się nad nią poważnie zastanowić, bo z całą pewnością krwi pępowinowej nie można jak na razie nazwać „biologiczną polisą na życie”.
joani | 15-01-2015 22:35:04
mikaa997 | 17-02-2015 21:26:43
Doris85 | 03-04-2015 15:11:47
Angua83 | 13-05-2016 12:09:30