Leki antydepresyjne przyjmowane przez kobietę ciężarną mogą wpływać na rozwój mózgu nienarodzonych dzieci.
Leczyć czy nie leczyć?
Specjaliści ostrzegają jednak cierpiące na depresję ciężarne kobiety, że gwałtowne przerwanie przyjmowania leków lub całkowita rezygnacja z leczenia tej ciężkiej choroby mogą być dla matki i dziecka bardziej niebezpieczne niż inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny.
– Chorujące na depresję ciężarne kobiety nie dbają o siebie należycie, gorzej śpią i nie ćwiczą. Prowadzi to do wysokiego poziomu stresu – mów dr Tim Oberlander, pediatra i specjalista od rozwoju dzieci na University of British Columbia w Vancouver. – Bardziej niż zdrowe osoby są też skłonne do lekkomyślnych zachowań, takich jak nadmierne picie lub branie narkotyków. Wszystko to także powoduje zaburzenia w poziomie serotoniny w mózgu dziecka rozwijającego się w łonie matki. Trzeba więc dowiedzieć się, czy zmiany te wywołują leki z grupy SSRI, czy raczej psychiczna choroba matki.
W ostatnich latach dr Oberlander prowadził kilka projektów badawczych, próbując rozgraniczyć wpływ tych dwóch czynników. Przeanalizował m.in. dokumentacje medyczne z 12 tys. porodów i wyodrębnił grupę matek, u których podczas ciąży zdiagnozowano depresję. Część z pacjentek przyjmowała antydepresanty, część nie sięgnęła po leki. Następnie pediatra porównał badania ich dzieci z badaniami malców, których matki nie chorowały.
Wyniki pracy pediatry opbublikowano na łamach magazynu Archives of General Psychiatry. Okazało się, że noworodki, których matki w czasie ciąży przyjmowały antydepresanty, miały niższą wagę urodzeniową i częściej cierpiały na zaburzenia oddychania niż pozostałe dzieci w badanej grupie. Oberlander obserwował malców przez kilka lat. I stwierdził, że te, które w życiu prenatalnym narażone były na kontakt z SSRI, w wieku 4 lat są bardziej agresywne niż ich rówieśnicy – ale tylko wtedy, gdy ich matki nadal mają nawroty depresji. – Te badania potwierdzają także dawne odkrycia specjalistów, że dzieci, które dorastają w domu, w którym ktoś choruje na depresję lub zaburzenia nastroju, często zachowują się bardziej impulsywnie i agresywnie – mówi dr Oberlander.
Nic za darmo
Pod kierownictwem dr. Oberlandera, Kanadyjczycy poprowadzili też kolejne badania. Wzięły w nich udział 33 kobiety w ciąży, które przyjmowały antydepresanty na zaburzenia nastroju. Zespół obserwował je przez cały okres ciąży, a potem ich dzieci do trzeciego roku życia, porównując wyniki z badaniami dzieci, które nigdy nie przyjmowały inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny .
Naukowcy znaleźli wyraźny związek miedzy przyjmowaniem antydepresyjnych medykamentów w późnej ciąży i późniejszymi zachowaniami trzylatków, które częściej niż inne dzieci były smutne i zamknięte w sobie. Często wpływ na to miała także depresja matki, występująca już po porodzie. Badacze wiążą również zmiany w zachowaniu malców z genetyką – te, u których występowały kopie genu SLC6A4 zwanego „głównym modulatorem” miały większe skłonności do depresji. – Żadne z naszych odkryć nie sugeruje, że kobiety w ciąży nie powinny być leczone na depresję – mówi dr Tim Oberlander. – Musimy jednak sporo się jeszcze dowiedzieć, jaki wpływ mają inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny na rozwój dziecka. Ale wiemy już z całą pewnością, że nie ma nic za darmo i że każde leczenie farmakologiczne niesie ze sobą ryzyko.
Wyniki kanadyjskich badań ukazały się w magazynie medycznym „Archives of Pediatric and Adolescent Medicine”.
***
Serotonina to neuroprzekaźnik, który pośredniczy w procesach w komórkach i tkankach, przekazując do nich impulsy nerwowe. Odgrywa ważną rolę w sterowaniu rytmem czuwania i snu, w regulowaniu procesów emocjonalnych i wyższych czynności nerwowych. Pobudza nerwy kontrolujące aktywność mięśni i koi te, które związane są z odczuwaniem bólu. Zbyt niski poziom tej substancji w organizmie powoduje depresję i bezsenność, zbyt wysoki – maniakalne zaburzenia psychiczne.