Nic nie stoi na przeszkodzie, by uprawiać turystykę pieszą z niemowlakiem. Takie wędrówki dają radość całej rodzinie. A dzieci w naturalny sposób przejmują w późniejszym wieku zdrowy styl życia rodziców.
- Ja z moimi synami w latach 80. wędrowałem po górach z wózkiem spacerowym. Gdy w Dolinie Pięciu Stawów przez Świstówkę doszliśmy do Morskiego Oka miałem zdrętwiałe ręce od pchania tego badziewia - wspomina kilkugodzinną wyprawę sprzed kilkunastu lat Piotr, inżynier z Chrzanowa, wielki miłośnik gór. Trzeba przyznać, że to nie lada wyczyn, bo szlak wiedzie tylko na krótkim odcinku drogą asfaltową, a reszta to górska, kamienista i stroma ścieżka, po której idąc, jeden rodzic musiał nieść w rękach wózek, a drugi dziecko.
Dziś rodzice mogą już zaopatrzyć się w taki sprzęt, że małe dziecko nie utrudnia turystyki pieszej. Nawet tej najtrudniejszej - górskiej.
Maluch się nie nudzi
- Z moją ośmiomiesięczną Hanią maszerowałem cały dzień po Gorcach, z pięć godzin zajęło nam wejście na Lubań i zaliczyłem też zimą Morskie Oko, idąc po dwie godziny w każdą stronę - chwali się Paweł Wojnar, urzędnik z Łodzi.
I niech nikt nie myśli, że niesiony maluch podczas takiej wędrówki się nudzi!
- My zabraliśmy córkę w Tatry, gdy miała 15 miesięcy. Nie byłem pewny czy siedzenie w nosidełku dobrze zniesie, czy nie będzie marudzić albo wyć jak syrena - opowiada Przemysław Łukasik, nauczyciel akademicki w Lublinie. – Ale już pierwsza nieśmiała wycieczka na Halę Kondratową, około 40 min. spacerkiem z Kuźnic, przebiegła bez żadnych problemów. Córcia podjadała chleb, paluszki, owoce, aż w końcu zasnęła – opowiada Przemysław.
Kilku, czy kilkunastomiesięczne dzieci najczęściej właśnie śpią podczas pieszych, kilkugodzinnych wypraw rodziców. A gdy się obudzą, same znajdują sobie jakieś zajęcie.
- Dla mojej małej najbardziej interesujący był troczek zwisający z daszka od nosidełka – mówi Wojnar.
- Moja 14-miesięczna Amelia wytrzymywała w nosidełku po kilka godzin bez upominania się o wypuszczenie na wolność. Na nogi stawała tylko w czasie zmiany pieluchy, albo gdy ja musiałem odpocząć - dodaje Marek Relich, logistyk z Warszawy.
Dzieci starsze, już chodzące, można oczywiście co jakiś czas wyciągać z nosidełek na łatwiejszym odcinku szlaku, bo chętnie prostują nogi nie tylko w czasie wypoczynku, czy postoju na posiłek.
Rozsądek przy wyborze trasy
Wyprawę z małym dzieckiem w góry najlepiej zaplanować tylko na jeden dzień. Nocleg w schronisku czy pod namiotem może nie wypalić. Szlaki należy wybierać bezpieczne. - Pamiętam takie małżeństwo sprzed dwóch lat, które późnym popołudniem wybrało się na Rysy z dzieckiem w nosidełku. To bardzo długi i męczący szlak, z ciągiem łańcuchów do asekuracji w najniebezpieczniejszych miejscach. Na dodatek załamała się pogoda i zaczęło padać, oni w końcu osłabli, zbliżała się noc. Musieliśmy sprowadzać ich na dół - wspomina Edward Lichota, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. – Najbardziej przerażeni byli rodzice. Dziecko chronione pelerynką i daszkiem w nosidełku ucierpiało najmniej.
Ale nawet wybierając się na łagodniejsze wzniesienia, np. w Beskidach nie wolno zapominać, że niesie się dziecko – Zwłaszcza przy przechodzeniu przez las czy krzewy, kiedy gałęzie, które rodzic odruchowo odsunie rękoma, mogą uderzyć dziecko w twarz.
donnavito | 15-01-2015 23:01:00
martynka002 | 16-01-2015 18:32:29
wojtaszek | 20-01-2015 16:36:28
joani | 20-01-2015 16:45:17