O tym jak postępować z pięcio-, siedmiolatkiem, który nagle zaczął sikać do łóżka w nocy, rozmawiamy z Dorotą Kalinowską, psychologiem i terapeutą dziecięcym.
Małgorzata Solecka: Sześciolatek idzie do pierwszej klasy. Albo siedmiolatek. Już dawno zapomnieliśmy o pieluchach, o nocnych wpadkach z sikaniem, o konieczności zmieniania piżamki i pościeli w środku nocy. A tu – pierwszy tydzień września, i od razu wpadka. A za kilka dni – kolejna mokra noc. Co robić?
Dorota Kalinowska, psycholog, terapeuta dziecięcy: Przede wszystkim nie wpadać w panikę i nie załamywać się. Jednorazowy epizod, czy wpadki pojawiające się sporadycznie nie są symptomem choroby, ale zjawiskiem zupełnie naturalnym. Mokre noce zdarzają się nawet starszym dzieciom, ba – nawet nastolatkom. Bogaty w emocje dzień, stresująca sytuacja w szkole czy w domu – i reakcja w postaci zmoczonego prześcieradła nie jest niczym nadzwyczajnym. Im młodsze dziecko, tym większe prawdopodobieństwo, że takie epizody będą się zdarzać.
Rodzice powinni do tego podejść zdroworozsądkowo, spokojnie i z wyczuciem. I przygotować się na takie zdarzenia – większa liczba prześcieradeł, piżamek, podkłady pod prześcieradła, które chronią materace, bądź też specjalne majteczki, umożliwiające dziecku przespanie spokojnie nocy – arsenał rodzicielskich możliwości jest naprawdę spory.
Na pewno nie warto od razu doszukiwać się stanów chorobowych u dziecka, po jednej czy dwóch mokrych nocach szukać pomocy u psychologa czy też robić kompletu badań pod kątem prawidłowości funkcjonowania układu moczowego. O wtórnym moczeniu nocnym mówimy w przypadku dzieci, które co najmniej kilka miesięcy w nocy się nie moczyły, i nagle zaczęły – ale te mokre noce muszą się zdarzać regularnie. Amerykanie przyjmują, że 2-3 razy w tygodniu na przestrzeni trzech miesięcy. Dopiero wtedy mówimy o wtórnym moczeniu nocnym i próbujemy znaleźć na nie remedium – albo w sferze psychiki, albo fizjologii.
Pięciolatek zaczyna edukację przedszkolną. Jeszcze w wakacje mama na noc zakładała mu pieluchomajtki, ale wraz z rozpoczęciem roku przedszkolnego mówi do dziecka: - Jesteś już dużym chłopcem, będziesz spał bez pieluchy!
No to powinna się raczej nastawić na wielkie pranie. Każdy psycholog powie, że nie należy łączyć w czasie dwóch stresujących czynników. Pójście do przedszkola, choćby odbierane przez dziecko jak najbardziej pozytywnie, jest stresującą sytuacją. Dziecko musi się odnaleźć w grupie rówieśników, musi poznać nowe zwyczaje, nowe panie opiekunki, musi się przystosować do nowego trybu życia i rytmu dnia, zaczyna się uczyć rzeczy o których nie miało wcześniej pojęcia – wymieniać można w nieskończoność. A pożegnanie z pieluchą również dziecko stresuje. Każda zmiana to stres! Dlatego mama pięciolatka, który spał w pieluchomajtkach, lepiej zrobi gdy przynajmniej w pierwszych kilku tygodniach przedszkola nie będzie wprowadzać zmian w tym zakresie. Na odpieluchowanie przyjdzie czas, gdy dziecko oswoi się z nową sytuacją. To samo zresztą dotyczy dzieci starszych, bo przecież zdarzają się przypadki, gdy i sześciolatki na noc mają zakładane pieluchomajtki.
Pożegnania z pieluchomajtkami nie łączyłabym z żadnym komunikatem typu „jesteś już duży/duża”, „takie duże dzieci nie sikają do majtek. To tylko dodatkowo wzmacnia stres, jaki dziecku towarzyszy: pojawia się element wyzwania, sprostania oczekiwaniu rodziców, których dziecko nie chce zawieść. No i najczęściej właśnie „zawodzi”. Efekt jest odwrotny do zakładanego.
Nie tylko pójście do szkoły czy przedszkola to dla dziecka stres. Śmierć ukochanego zwierzaka, rozstanie rodziców, przeprowadzka, odejście kogoś bliskiego lub przeciwnie – pojawienie się w domu małego brata czy siostry – to wszystko są sytuacje stresogenne. Warto o tym pamiętać, bo według wszystkich dostępnych badań, to właśnie czynniki psychologiczne, emocjonalne leżą u podłoża zarówno pojedynczych mokrych nocy, jak i wtórnego nocnego moczenia. Rodzice zbyt często skupiają się na samym fakcie, że dziecko zsiusiało się do łóżka, zamiast zastanowić się, co było tego przyczyną.
kasztanka2 | 04-11-2014 09:46:37