W marcu w całej Polsce ruszy rekrutacja do szkół podstawowych. Do pierwszych klas pójdą dzieci urodzone w 2006 roku i część rocznika 2007. Po raz ostatni rodzice mogą zdecydować, czy ich dziecko rozpocznie edukację w pierwszej klasie jako sześciolatek, czy też pozostanie w oddziale przedszkolnym. Od września 2014 do pierwszej klasy obowiązkowo mają pójść wszystkie sześciolatki.
Koronny argument za sześciolatkiem w I klasie
Dla wielu rodziców ucieczka przed spodziewaną kumulacją to koronny argument za posłaniem dziecka urodzonego w 2007 roku do szkoły. Ale nie jedyny. Wielu rodziców zauważa, że podstawa programowa w klasie pierwszej jest przystosowana do poziomu sześciolatka. A przeciętny siedmiolatek, przynajmniej w pierwszym półroczu, ma dużą szansę na lekcjach po prostu się nudzić.
Pedagodzy i nauczyciele nauczania początkowego zwracają jednak uwagę, że choć większość sześciolatków jest intelektualnie gotowa do podjęcia nauki w szkole, piętą achillesową jest gotowość społeczna i emocjonalna. Sześciolatkom trudniej zrozumieć np., że nie mogą na lekcjach robić co chcą, że trzeba wykonywać polecenia w określonym czasie. Nie są również czasami gotowe na zmierzenie się z niepowodzeniami i trudnościami. Rodzice zaś ripostują: – A czy za rok sześciolatki będą bardziej dojrzałe? One są, jakie są. To nauczyciele muszą dostosować swoje wymagania do możliwości naszych dzieci.
Spore grono rodziców kwestionuje w ogóle sensowność obowiązkowego posyłania sześciolatków do szkół. Ich zdaniem obowiązek szkolny powinien obejmować dzieci 7-letnie, zaś rodzice sześciolatków powinni mieć jedynie prawo posłania do pierwszej klasy swojego dziecka. Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców (szerzej znane jako akcja „Ratuj maluchy”) rozpoczęło zbieranie podpisów pod obywatelskim wnioskiem o referendum w sprawie sześciolatków w szkołach. Na razie jednak nic nie wskazuje, że rząd po raz kolejny wycofa się z dokończenia reformy edukacji, tak jak to się stało w 2011 roku.