rss wpisy: 133 komentarze: 432

W drodze do domu

Blog o mnie i o moich dzieciach, które są światłem mojego życia
  • Utworzono: 2011-11-23

    Urodzinki z chorobą w tle

     Tort urodzinowy Antosia został przygotowany w sobotę. Antoś co chwila dopytywał się jaki będzie i asystował dzielnie mamie w ozdabianiu. Niedziela przyniosła niespodziankę, bo synek wstał taki osowiały i markotny, z hasłem: Jestem zmęczony-położył się z powrotem. W niedługim czasie dostał temperaturę. Wszystko przygotowane, więc nie odwoływaliśmy gości. Urodziny odbyły się. Podany Nurofen pozwolił synkowi trochę się pobawić i nacieszyć prezentami. W nocy temperatura powróciła i była strasznie wysoka, bo 39,6. Przy tym żadnych objawów. Martwiłam się, tym bardziej, że słyszałam o kilku przypadkach zapalenia opon mózgowych u dzieci w naszej miejscowości. Lekarz na szczęście stwierdził zapalenie gardła. Syn dostał Zinat, a ja 10 dni opieki. Długo... i znów antybiotyk. Na przestrzeni ostatniego miesiąca to już drugi. Niepokoi mnie to, czy nie za często? Ale co mam poradzić. Antoś pewnie będzie teraz chorował częściej, bo wiadomo, że przynosi infekcje od innych dzieci. Urodzinki z chorobą w tle-to nic, muszą i takie być, grunt, że dzisiaj jest już lepiej. A Antoś zaczął hasać. Ma cztery latka-duży facet. Jak ten czas szybko biegnie!

  • Utworzono: 2011-11-13

    Pierwsza teatralna rola

     Ostatni tydzień wypełniony obowiązkami po brzegi. W pracy przygotowywałam akademię na Święto Niepodległości. Praca, zajęcia indywidualne u ucznia i próby przed występem. Wieczorami próby chóru przed uroczystością i czasu na pisanie ciągle mało. W tygodniu ważne wydarzenie-nasz synek skończył cztery latka. Super z niego chłopak. Świetnie daje sobie radę w przedszkolu, jest grzeczny i mądry. Cieszy mnie to niezmiernie. Torcik urodzinowy przeniesiony na za tydzień, więc relacja nastąpi wkrótce. Gabi zaśpiewała z grupą dzieci na akademii. Zawsze wiedziałam, że ładnie śpiewa, ale nigdy się nie odważyła. Wpływ wychowawczyni poskutkował. Dla mnie zbawienny wpływ. Kolejny mały sukces córki i serce się raduje. Antoś także miał swój występ w przedszkolu. Pierwszy występ, pierwsze obawy i jak się okazało bezpodstawne. Syn poradził sobie super. Wyszedł na scenę i ze stoickim spokojem wyrecytował rolę. Chyba w ogóle nie ma tremy. Śpiewał i tańczył poloneza, ale już najlepiej to maszerował do melodii Kadrówki: „ Raduje się serce, raduje się dusza, gdy mój syn na scenę rusza”- pozwoliłam sobie na maleńką parafrazę. Akademia była wspaniale przygotowana. Podziwiam siostry zakonne i opiekunki za wkład pracy. Jako nauczyciel wiem, ile wysiłku kosztuje przygotowanie starszych dzieci, a co dopiero takich maluchów. Krakowiak w ich wykonaniu swoją drogą –cudowny! Występ dał rodzicom wiele wzruszeń. Na pewno pozostanie w pamięci.

    Ps.  Antoś powróciwszy do domu po występie( ok. 17) stwierdził: Ciężki dzień, teraz nareszcie się pobawię!

  • Utworzono: 2011-11-01

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Bolesna cisza cmentarza

     pośród ciszy

     

    alejka z rudych liści

    płomień rozedrgany

    krzyż z za młodą datą

    czas w biegu zatrzymany

     

    uroniona tęsknoty łza

    szept pacierzy

    myśl ku niebu wzniesiona

    sercem co zawsze wierzy

     

    człowiek z refleksją

    znikomość rozważa

    odkrywa nadzieję żywą

    w bolesnej ciszy cmentarza

  • Utworzono: 2011-10-31

    Skorupa żółwia

     Antoś zaczął bawić się starym materacykiem do łóżeczka. W pewnym momencie odkrył, że poszewka daje się odciągnąć i można wejść między nią a materac. Schował się tam zaraz. W końcu stwierdził, że jest żółwiem. Wchodził, wychodził i tak w kółko. W końcu wszedł do środka i na długo nastała cisza. Pytam więc:

    - Żółwiku, co tam robisz? Odpowiada mi cisza. Powtarzam pytanie i znów cisza. Nagle Antek woła:

    - Zapukaj w skorupę!

    Pukam więc i zadaję pytanie:

    - Co robisz żółwiku?  ...cisza.

    Po długiej chwili:

    - Śpię-nie widzisz!

    Nieco później poszewka odpada i skorupa żółwia psuje się. Wołam więc:

    -Żółwiu skorupa pękła na pól. Co to będzie?

    - Skleimy ją-odpowiada Antek.

    -Ale czym skleimy?

    - Tato ma super klej, to sklei!- stwierdza rezolutnie syn.

     

    Patrzę na to moje dziecko i myślę sobie, ile to niezwykłych pomysłów kryje się w tej maleńkiej głowie.

  • Utworzono: 2011-10-27

    Kilka słów

     Dawno nie pisałam, ale na przeszkodzie stanęły choroby i mnóstwo zajęć. Te pierwsze jakoś nie chcą opuścić naszego domu, przyczepiwszy się do jednej drugiej części rodziny czyli mnie i Antka. Ja zapalenie oskrzeli, on gardło i oboje na antybiotyku. Po tygodniu kuracji efekt żaden. Chrypimy, kaszlemy i jakoś brniemy do przodu. No cóż jesień. Poza tym sporo pracy. Antoś wspaniale daje sobie radę w starszakach i wraca z przedszkola bardzo zadowolony. Wiele się nauczył. Obserwuję go jak wymyśla zabawy, jaką ma bujną wyobraźnię i mam nadzieję, że będzie sobie kiedyś radził w szkole. A przede wszystkim ma w sobie wiele pozytywnych uczuć, które z taką swobodą wyraża.

    - Mamo dla ciebie nie ma ciepłego loda, tata ci nie kupił- zauważa.

    - O to będę płakała-odpowiadam.

    - Nie płacz mamusiu ja ci dam za to całuska-stwierdza Antek. Po czym dostaję słodkiego buziaka!

    Gabrysi kupiliśmy nowe meble do pokoju. Zawsze o nich marzyła, ale były drogie. Teraz nagle natrafiłam na ich promocję. Kupiliśmy je  o 44% taniej. Tato złożył i dziecko z radością w oczach usiadło przy nowym biurku. Tapczanik także przypadł jej do gustu, gdyż jest bardzo wygodny. Nowe meble-może i nowe chęci do nauki.

  • Utworzono: 2011-09-22

    Szybki awans Antosia

    Muszę się Wam pochwalić! –sukcesem Antosia oczywiście. Nie dość, że przystojny, nie dość, że słodki to jeszcze okazuje się, że mądry. Mąż idzie wybrać syna z przedszkola i tam zostaje poinformowany przez panią opiekunkę, że musi udać się na rozmowę z siostrą dyrektorką. Zdenerwowany podejrzewa, że Antoś narozrabiał. Siostra zakonna informuje jednak, że Antoś zostaje przeniesiony w drodze awansu do „starszaków”. Mąż wraca do domu bez szczegółów, które dla niego są zbędne! Ale nie dla mnie:) Chwytam więc za telefon i rozmawiam z siostrą dyrektorką. Dowiaduję się od niej, iż Antoś jest dzieckiem bystrym, inteligentnym, nie ma kłopotu z czynnościami samoobsługowymi, nawiązuje szybko kontakty i chętnie uczy się nowych umiejętności. Siostry i nauczycielki obserwując synka doszły do wniosku, że w starszakach będzie się rozwijał i znajdzie wielu przyjaciół. Trochę bałam się, jak Antoś zareaguje na przeniesienie. Mój synek jednak wydaje się być zadowolony, a ja jestem z niego taka dumna. Rozumiem, że na każdym etapie życia może zdarzyć się awans, ale po dwóch tygodniach:)

     

  • Utworzono: 2011-09-16

    Tutaj odpocznę:)

     Jestem dumna z mojego synka. To wspaniały dzieciak. Obserwując matki, których pociechy co rano płaczą, Bogu dziękuję, że mój Antoś chętnie idzie do przedszkola. Drogę pokonuje pieszo i nie grymasi. W szatni potrafi sam się rozebrać i założyć pantofle( zazwyczaj odwrotnie) po czym szybko pędzi do sali. Umie pięknie się przywitać i pożegnać. A pani wita go hasłem: Chodź przystojniaku! Po południu zastaję go w czasie zabawy w sali lub na placu zabaw, uśmiechniętego, z błyskiem w oku. Widzę, że jest szczęśliwy. Bardzo ładnie i samodzielnie zjada posiłki. Kiedyś woła: - Mamo w przedszkolu były malinki( Antek kocha maliny). Domyślam się, że był ryż z truskawkami. Truskawka, malina- wszystko jedno, grunt, że czerwone i pyszne:) I w sumie nie muszę sprawdzać jadłospisu, truskawko-malinki widać na koszulce! Wracamy do domu ok. godziny. Każde przejeżdżające auto jest nazwane i obdarzone długim spojrzeniem. Już na pierwszym zakręcie synowi bardzo chce się pić. Kupuję soczek w kartoniku i podaję Antkowi. Syn wbiega na schodki( akurat przed apteką) usadawia się na betonowym stopniu, wzdychając: Tutaj odpocznę! i zaczyna pić sok. Mówię: Antoś tu nie siadamy i nie pijemy. A Antek na to: Dlaczego nie tutaj, jak mnie takie zmęczenie ogarnęło. Daje sobie wytłumaczyć i rusza dalej. Robi jednak kilkanaście kroków i zobaczywszy budkę z lodami woła: Teraz kup mi loda, muszę się ochłodzić! Kupuję, a Antek zasiada pod kapeluszem i znów odpoczywa. Mijamy szkołę i nadarza się okazja, by skorzystać z ubikacji. Wstępujemy. Kiedy wychodzimy, spojrzenie syna kieruje się ku placykowi zabaw i już chce coś powiedzieć... Na szczęście mu nie pozwalam, bo nasz powrót do domu trwałby w nieskończoność. Z drugiej strony lubię tak z nim wracać. O ilu wspaniałych sprawach można się dowiedzieć, ile trafnych wniosków wyłapać, ile ciepłych słów usłyszeć. A że obiad trochę później, nie ważne. Najważniejsze, że moje słońce obok mnie, bo przecież niczego, tak jak słońca, do życia mi nie trzeba.

  • Utworzono: 2011-09-04

    Jak Antoni pokochał przedszkole

     Czwartek

     

     

    Antoś zostaje odprowadzony do przedszkola przez tatusia. Zaraz po akademii dzwonię do męża, bo przecież już nerwy mnie zjadają. Mąż mówi, że synek został bez płaczu, a tata ani całuska na do widzenia nie otrzymał. Uspokajam się nieco, ale wiecie jak to jest, w niedługim czasie znów nachodzą mnie wątpliwości. Gonię do przedszkola, a raczej galopuję. Pewnie mam przerażenie w oczach, bo witająca mnie opiekunka pyta, czy coś się stało? Jak to co się stało, serce matki niepewnością wypełnione potrzebuje ukojenia w widoku synka. I ukojenie nadchodzi. Pani wprowadza mnie do sali i już od progu widzę mojego Antka, w okularach na nosie, naprawiającego koparkę.

     

     

    -Panie Antoni, pan skończy naprawiać tę koparkę i popatrzy kto przyszedł -żartuje opiekunka.

     

    Synek odwraca się, spogląda na mnie i ze stoickim spokojem wraca do przerwanego zajęcia. Kiedy pani każe mu odłożyć zabawki i pójść z mamą, zaczyna płakać. Ryczy, mija dłuższa chwila, kiedy udaje mu się wydusić przez łzy: -Mamusiu za wcześnie przyszłaś, ja się jeszcze nie wybawiłem!

    Pani z uśmiechem pozwala nam pójść pojeździć na autkach. Chwila zabawy i Antoś spokojnie rusza do domku. Jestem w szoku. Tego nie spodziewałabym się w najśmielszych marzeniach. Antoś całą drogę opowiada, o kolegach, zabawkach i placu zabaw. Wszystko kwituje mocnym hasłem: Ale kompociku mi nie dali i chlebka mi do zupy nie wdrobili! Ubaw po pachy.

    Piątek

    Godzina 6 minut trzydzieści-Antoś otwiera oczy i pierwsze co słyszę : Idziemy do przedszkola? Szybko, bo się spóźnimy! Drogę pokonuje prawie w podskokach, a na pożegnanie mówi do mnie: „Mamo idź dzisiaj po mnie bardzo powoli”. Po zajęciach słyszę pochwały na jego temat, że pięknie je, nie grymasi, słucha poleceń i talerz odnosi pani, bo zlewu w sali nie ma:)

    Do wieczora buzia mu się nie zamyka od nadmiaru wrażeń. A ja, mama słucham i serce się moje raduje, bo dzielnego mam przedszkolaka. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.

  • Utworzono: 2011-08-30

    Lada moment

    Dzisiaj odbyło się zebranie rodziców oddających dzieciaczki do przedszkola. Patrzyłam na znajomy budynek, sale i twarze opiekunek. Wydaje mi się jakby wczoraj moja Gabi tutaj chodziła. A minęło już sporo czasu. Uświadomiłam sobie, że należy odświeżyć sobie pamięć:) Tylko jednocześnie ogarnął mnie strach. Mój synek będzie musiał rozstać się i to nie tylko z nami rodzicami, ale także z domem. Jest do tego przygotowany, wszystko wytłumaczone, zapewnienia o miłości były, o tym, że na pewno po niego przyjdziemy także. Najpiękniejsze plusy przedszkola ukazane, moc przyjaciół, wspaniały plac zabaw, pyszne jedzenie:) Antoś wydaje się to rozumieć i z radością oznajmia, że pójdzie, ale czy tak będzie...? to już mama zadaje sobie pytanie. I mama trochę się obawia, czy nie będzie płakać, czy ten niby duży, dzielny facet, który wszędzie wlezie, wszystko wypatrzy, sto pytań na minutę zada, pierwszy jest na każdej huśtawce i argumentami przemawiającymi „za” zwala z nóg- nie rozklei się, kiedy nas nie będzie w pobliżu? 

  • Utworzono: 2011-08-13

    Uśmiech- najprostszą drogą do ludzkich serc

    Od kilku dni mój synek cieszy się nagrodą zdobytą w "uśmiechniętym" konkursie. Plecaczek jest świetny i przyda się Antosiowi, bo lada moment pójdzie do przedszkola. Jeszcze raz serdecznie  dziękujemy. Ten uchwycony na zdjęciu uśmiech to zapewne piękny sen Antosia, bo synek spał w ramionach taty, a ja chciałam zrobić zdjęcie. Kiedy pstryknęłam, Antoś uśmiechnął się tak cudnie. To jedno z moich ukochanych zdjęć. Synek uśmiecha się od zawsze. Jest dzieckiem radosnym. Nawet kiedy nosił aparaty, to był pogodny. Antoś używa uśmiechu na co dzień. Kiedy coś napsoci to przeprasza uśmiechem, kiedy chce coś osiągnąć to się pięknie uśmiecha i kiedy mama jest smutna mówi z uśmiechem: Mamo nie smuć się! Mój synek jest szczęśliwy, jest szczęściem i daje szczęście.


Mam 40 lat. Dwoje dzieci, dziewczynkę i chłopca. Jestem polonistką. Na co dzień pracuję z dziećmi, do których mam wiele cierpliwości i serca.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj