-
Utworzono: 2011-06-13
Imieniny Antoniego
Dzisiaj synku Twoje Imieniny. Chcemy dla Ciebie wszystkiego, co najpiękniejsze. By słońce świeciło Ci jasno, by ptaki śpiewały radośnie, by Twoje ukochane maliny były słodziutkie, byś był szczęśliwy i szczęściem obdarzał innych. Uśmiechamy się do Ciebie dzisiaj i mocno całujemy. Kochamy Cię syneczku najmocniej na świecie.
Niech Twe oczy niebo skrywające
Zawsze promienne będą jak słońce
Niech na buzi Twej uśmiech gości
Drugim niosąc co dzień wiele radości
Zawsze synku jak ryba bądź zdrów
Niech nic nie zakłóci Ci snów
Zawsze Antosiu miłość w sercu miej
I tym uczuciem z innymi się dziel
-
Utworzono: 2011-06-01
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Dzień Dziecka
Jaka to piękna prawda, że zawsze jesteśmy dziećmi swoich rodziców. Nie można o niej zapomnieć, kiedy się ma kochających rodziców i co roku odbiera się telefon z życzeniami.
W Dniu Dziecka ja także nie mogę zapomnieć o swoich dzieciach.
Tobie Gabrysiu życzymy zdrowego serduszka, dobrych wyników w szkole, chęci pokazywania swoich zdolności, mnóstwa przyjaciół i spełnienia marzeń. Tobie Antosiu wspaniałych, wypełnionych zabawą dni, kolorowych snów, jak najwięcej przejeżdżających drogą koparek i wywrotek, by Twoje dzieciństwo było słodkie jak dżem malinowy, który ubóstwiasz. Kochamy Was mocno.
A wszystkim dzieciom moc zdrówka, radosnych chwil, wspaniałych zabaw, bajkowych snów oraz miłości, ciepła, opieki, troski i odpowiedzialności rodziców.
***
W dziecięcej twarzy
mieszka szczęście
uśmiechem wstaje
spokojem zasypia
W dziecięcym ciele
mieszka żywioł
szybkością zadziwia
zwinnością zachwyca
W dziecięcym umyśle
mieszka mądrość
bystrością zaskakuje
wyobraźnią porywa
W dziecięcym sercu
mieszka miłość
czułością otula
ufnością zawierza
W dziecku
mieszka cząstka nas samych
Dlaczego z dziecka
nic już nie mamy?
-
Utworzono: 2011-05-28
Jak mało dzieciom do szczęścia potrzeba
Kilka kartonowych pudełek schowałam do spiżarki i nie pozwalałam ich zniszczyć. Po przyjściu z pracy zbulwersowana pewnym faktem opowiadam mężowi przebieg zdarzenia. Na koniec mówię: „ Tego mi jeszcze do szczęścia brakowało!” i słyszę z ust syna: „ A czego mamusiu?” Zbywam go jakąś odpowiedzią i idę przygotowywać obiad. Antoś tym czasem wchodzi do spiżarki i wynosi z niej kartonowe pudełko. Podbiega do mnie i pyta czy może je sobie wziąć do zabawy. Bardzo zajęta odpowiadam szybko: Pewnie, że możesz. Na to synek: „Dzięki mamusiu. Tego mi do szczęścia brakowało!
-
Utworzono: 2011-05-26
Mamą być
Jestem mamą odkąd dowiedziałam się, że noszę w sobie nowe życie. Być mamą oznaczało poczuć pierwsze delikatne ruchy, popatrzeć w oczy dziecka, pokochać je bezgranicznie, cieszyć się z pierwszego uśmiechu, wyciągniętej rączki. Przytulać, całować i karmić piersią. Być dumną z pierwszego kroku, z pierwszego, wypowiedzianego: „Mamo”. Oznaczało również nieprzespane noce, zmagania z chorobą córeczki, niekiedy strach i łzy. Mamą być to mieć siłę, która pozwala wszystko znieść, wszystko przetrzymać i dziś móc powiedzieć, że wygrała walkę o szczęście, któremu na imię Gabriela. Mamą być to mieć pragnienie, by posiadać kolejne dziecko. A kiedy pragnienia i oczekiwania stały się rzeczywistością, być najdumniejszą z kobiet. Szaleć z radości, dowiedziawszy się, że to będzie synek i powitać na świecie zabójczo błękitne oczy, którym na imię Antoś. I znów stanąć twarzą w twarz z kłopotami. Zapinać aparaty, ćwiczyć nóżki, masować. Przy tym ufać, że będzie poprawa, że operacja nie będzie potrzebna. To wytrwać i ujrzeć pierwszy zrobiony samodzielnie krok. To widzieć rozbrajający uśmiech, to słyszeć słodkie:„Mamuciu kochana”. Mamą być oznacza biec do domu jak na skrzydłach, by otuliły mnie ramiona dzieci. To wysłuchać wrażeń, odpowiedzieć na niezliczoną liczbę pytań, pochwalić dzieła malarskie. Dużo pracować i cieszyć się najmniejszym sukcesem córki, odkrywać, że ma swoje pasje i talenty. To brać na kolana synka i czytać mu bajeczki, nucić piosenki. Podziwiać jego zainteresowania i poczucie humoru. Mamą być to wycierać łzy, podawać syrop, wcierać maść na komary. To jechać do lasu, biegać za piłką, pękać ze śmiechu. Sprzedawać co dzień tysiąc całusów i tysiąc otrzymywać z powrotem. Mamą być to dla mnie kochać, darzyć uczuciem wielkim, niezmiennym, zawsze o tym samym natężeniu. Mieć w sobie taką miłość, która potrafi zdziałać cuda, wszystko zrozumieć i wszystko wybaczyć. I chociaż mamą być to pierwszą wstawać, ostatnią kłaść się spać i czasem padać z nóg, to jednak warto. Mamą być to najpiękniejszy prezent jaki mogłam otrzymać.
-
Utworzono: 2011-05-25
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
O mojej mamie
W przeddzień święta wszystkich Mam chciałabym napisać kilka słów o mojej mamie. Pewnie miałaby wspaniałe dzieciństwo. Mama szyłaby jej śliczne sukienki, a tata stawiając piece i kominki zapewniłby spokojne dzieciństwo. Tak się jednak nie stało. Kiedy miała 7 lat straciła mamę, która umarła rodząc jej siostrę. W wieku 14 lat została na świecie także bez ojca. Musiała szybko dorosnąć, by zmagać się z codziennymi obowiązkami. A życie na wsi wymagało od niej noszenia wody ze studni i palenia w piecach. Opiekowała się młodszą siostrą i nie zaniedbywała nauki. Czasem myślę, czy ja w tej sytuacji dałabym sobie radę. Moja mama skończyła liceum, zdała maturę i pewnie poszłaby na studia tylko w tej sytuacji musiała zacząć pracować. Znalazła pracę, wyszła za mąż i wychowała mnie i brata. Z dzieciństwa pamiętam kilka faktów, które świadczą o miłości do mamy. Nie chcę jej puścić do szpitala, gdy ma rodzić mojego brata, płaczę wraz z nią nad dziurą wypaloną żelazkiem w sylwestrowej sukience i siedzę w walizce, by nie pozwolić jej spakować się na wyjazd z dziećmi. Moja mama. Widzę ją uśmiechniętą, zadbaną, ale i obsypaną mąką na pierogi, myjącą okna i tonącą we łzach. Była przy mnie zawsze. Tato zabierał mnie nad wodę i uczył jeździć na rowerze, ale to ona nauczyła mnie pierwszych liter i wielu praktycznych umiejętności. Była ze mną w czasie wszystkich chorób, a było ich wiele. Była, gdy się co rusz nieszczęśliwie zakochiwałam i buczałam nocami w poduszkę. Była w czasie egzaminów, prób znalezienia pracy, przeprowadzek i życiowych wyborów. Pocieszała, próbowała doradzić i znaleźć wyjście z sytuacji. Przekazała mi cierpliwość, wrażliwość i nauczyła kochać innych. Była przy mnie, gdy sama zostałam mamą. Wspierała, gdy okazało się, że córka jest chora. Była podporą, gdy walczyłam, by synek mógł chodzić. Była w radościach i trudnych chwilach, szczególnie mojej ostatniej choroby. Nadużyłam słowa: była, ale jest ono wyznacznikiem tego, co najważniejsze. Być z dzieckiem od pierwszych chwil jego życia, być w każdej sytuacji. Chciałabym być taką mamą dla moich dzieci jaką Ty jesteś dla mnie. Kochana mamo chciałabym dzisiaj podziękować Ci za wszystko i powiedzieć: „ Byłaś, jesteś i bądź ze mną na zawsze”.
-
Utworzono: 2011-05-23
Wyprawa do Ojcowa
Wycieczka do Ojcowa udana. Pogoda wymarzona, upał okraszany leciutkim wiaterkiem, dzieciaki nad podziw grzeczne i pani przewodnik-wspaniale opowiadająca. Poza drobnymi dolegliwościami żołądkowymi w drodze żadnych innych utrudnień. Cudne krajobrazy i przyroda Ojcowskiego Parku w nienaruszonym stanie. Nic tylko chciało się tam zostać na dobre. Aura pozwoliła nam zrealizować wszystko i zakończyć wycieczkę grillowaniem na świeżym powietrzu. Pięćdziesięciu zadowolonych szóstoklasistów to zachwycająca liczba. Bo nie tak łatwo im dogodzić! A ja mimo bezsennej nocy łaziłam po górach jak za młodu. Co stare pokolenie to stare, chi, chi, chi. Jeszcze do końca nie straciłam formy. Antoś dostał drewnianego konika i fujarkę ( gra na niej aż uszy więdną), a Gabi przesiedziała pół wieczoru wpatrzona w książkę z widokami z jaskiń. Czy wy to rozumiecie, że można zachwycać się ...nietoperzem? A tak a propos nich to moje gacki już śpią i nareszcie panuje w domu błoga cisza.
-
Utworzono: 2011-05-15
Nurt rzeki
Wczoraj była u nas przepiękna pogoda. Tatuś zabrał Antosia na wycieczkę. Pobiegali po łące, byli w gospodarstwie, Antoś „dosiadł” prawdziwego traktora i poszli nad rzekę. Woda przejrzysta, rybki w niej można zobaczyć gołym okiem, a synek sprawdził paluszkiem temperaturę wody. „Zimna”- zawołał. Porzucał trochę kamyczków i miał w sobie taką dziecięcą, szczerą radość. Dzisiaj zgrywając zdjęcia zapatrzyłam się na jedno z nich. Mój synek, coraz większy, doroślejszy, codziennie zafascynowany nową, nieznaną dotąd sprawą i nurt rzeki. Życie płynie jak woda w rzece. Ilu mądrych ludzi to odkryło, ilu o tym pisało. Moje życie biegnie, życie mojego synka biegnie i jak woda w rzece zmieniają się wydarzenia, następują coraz to nowsze i umykają. Moje myśli podążyły ku faktowi, że za kilkanaście lat mój synek będzie precyzował swoje zainteresowania, będzie wybierał jakąś drogę życiową. Kim zostanie w przyszłości ten mały, rezolutny chłopczyk w kapelusiku? Tego nie wiem. Jednego natomiast jestem pewna. Chciałabym, by był dobrym człowiekiem, by w życiu kierował się miłością do innych ludzi, by zauważał ich potrzeby i by umiał odnajdywać szczęście w drobnych, codziennych radościach. A wtedy nurt mojej rzeki będzie spokojny, będzie mogła płynąć do celu.
-
Utworzono: 2011-05-09
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Rocznica
Wczoraj Gabrysia obchodziła rocznicę Pierwszej Komunii Świętej. Całą noc lało, ale na szczęście rano wyszło piękne słońce. Gabi ubrana w albę ( juz nieco kusą ) powędrowała do Kościoła. Był z nami także Antoś. Msza trochę mu się dłużyła i tracąc z oczu siostrę wołał na cały głos: Gdzie Gabi! Gabrysia była w grupie dzieci niosących dary ofiarne i złożyła olbrzymie serce z dobrymi uczynkami. W czasie kazania pomyślałam, że chyba dobrze wychowujemy córkę dbając o jej religijność, zaszczepiając w niej miłość do Boga i innych ludzi. Gabrysia otrzymała kawałek poświęconego chleba, którym żeśmy się podzielili. Kiedy wróciła do domu nagle rozpłakała się. Zapytana dlaczego, odpowiedziała, że dlatego, iż po raz ostatni założyła albę. Uspokoiłam ją mówiąc, że kiedyś założy piękną, białą suknię, kiedy będzie szła do ślubu. A tak naprawdę pomyślałam, że istnieje przecież biały habit... Któż to wie, co przyniesie życie?
-
Utworzono: 2011-05-08
Koncert z Turniokami
Wczoraj odbył się koncert, w którym nasz chór Echo śpiewał z zespołem Turnioki. Koncert był wyrazem wdzięczności za beatyfikację Jana Pawła II. Piękne teksty w gwarze góralskiej, skoczność, mocna nuta, ale także ukojenie kołysanki i oczywiście ukochana pieśń Papieża Polaka „Barka”. Ćwiczyliśmy trzy miesiące. Próba z zespołem-jedna na trzy godziny przed występem. Mimo wszystko zgraliśmy się świetnie i nie było żadnej wpadki:) Koncert był piękny, a ja cieszę się, że mogłam śpiewać dla Ojca Świętego i z Góralami, do których czuł on wielki sentyment. Moje dzieci też były na koncercie. Antoś umie kilka refrenów na pamięć i śpiewał ze mną w domu. Mógł zobaczyć i usłyszeć zespół na żywo. Wrażenie ogromne. Relacja młodego widza zwięzła: „ Była gitara, skrzypce i trąbka i duży hałas”. Antosiowi bardzo się podobało. Przybył, zasiadł i bił brawo. Prawdziwy znawca muzyki-mówi mąż. Gabi także zafascynowana, ale mniej zespołem, więcej śpiewającą mamą, która wzięła udział w wydarzeniu: „ Mamo ty tam naprawdę byłaś!” Dzisiaj cieszę się autografami. Będą i zdjęcia, które na pewno Wam zaprezentuję.
„ Gronicki doliny sumiące potoki
hej pikne dziewcyny i śwarne chłopoki”
Czujecie? To o Was przecież.
-
Utworzono: 2011-04-30
Radosne oczekiwanie
Właśnie obejrzałam pierwszą część filmu o Papieżu Janie Pawle II. Byłam na nim w kinie, a dzisiaj przypomniałam go sobie. Wróciły wspomnienia mojego dzieciństwa. Te miłe związane z wyborem Polaka na Stolicę Piotrową i te smutne-zamach na papieża, stan wojenny, śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Doświadczyłam tych smutnych przeżyć, ale jednocześnie mogłam przyglądać się silnej wierze, bezgranicznej miłości do człowieka i niesamowitej odwadze w głoszeniu prawdy Papieża Polaka. Dzisiaj w przeddzień beatyfikacji jestem dumna, że jestem Polką, że urodziłam się w kraju, w którym i On się urodził. Uświadomiliśmy dzisiaj dzieciom rangę jutrzejszego dnia. Córka jest tego świadoma, wiele wie o Ojcu Świętym i z radością przyjmuje fakt, iż Jan Paweł II zostanie Błogosławionym. Antoś jest jeszcze za mały, ale na swój sposób zaangażował się w przygotowania. Razem z tatą wywiesił flagę papieską i narodową na domku. Nawet popłakał się, gdyż Gabi wyszła przed nim, a to on chciał, by tata zawiesił jego flagę jako pierwszą. Byłam zadowolona, że moje dzieci podchodzą do tego z entuzjazmem. Chciałabym nauczyć ich patriotyzmu i poczucia dumy z narodu, z którego pochodzi tak wielu mądrych i wielkich ludzi. Nie pojechaliśmy do Rzymu, ale jutro obejrzymy Mszę Św. w telewizji i będziemy się modlić. A mały gest wywieszenia flagi niech będzie świadectwem naszej wiary, miłości do Jana Pawła II i nadziei, że ludzie zawsze będą żyć Jego słowami.
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...