rss wpisy: 133 komentarze: 432

W drodze do domu

Blog o mnie i o moich dzieciach, które są światłem mojego życia
  • Utworzono: 2011-01-14

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    I znów przyszło mi cierpieć

    Właśnie rozpoczął się odpoczynek zimowy. Tylko znów nie dla mnie i to nie przez to, że jeszcze w przyszłym tygodniu trzeba uczestniczyć w zajęciach i wyjazdach z młodzieżą, a przez to, że mój spokój wewnętrzny po raz kolejny został zakłócony. Brat jest znów w szpitalu, wszystko wskazuje, że to kolejny udar mózgu-na szczęście bez paraliżu. Ręce opadają, serce rozdziera mi się z bólu. Dopiero pisałam, że marzę by tamten rok się skończył, by wszystko wróciło do normy, by w tym roku było lepiej. Zadaję sobie pytania: czy to, co przeszedł nie wystarczy? Dlaczego tak młody człowiek musi ciężko chorować, musi borykać się z niemożnością powrotu do pracy? I kiedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze-musiała zdarzyć się powtórka! Wstawiam się w jego sytuację i myślę, jak tu się z tego psychicznie podnieść, jak wierzyć, że będzie dobrze, że wróci się do sprawności, że skutki choroby miną? Jak? To mój jedyny brat. Bardzo go kocham. Kiedy cierpi, ja cierpię z nim. Jest mi tak ciężko. Myślę o rodzicach, którzy także to przeżywają i martwię się ile mogą wytrzymać ich niemłode i schorowane serca. Wiem, że codziennie jadą 40 km do szpitala, by zobaczyć syna. Widzę to i uświadamia mi to jak wiele może zrobić, znieść i przetrzymać rodzic kochający dziecko. Mam wspaniałych rodziców.
    Jeszcze nie zdążyłam odpocząć, jeszcze nie zdążyłam poukładać ostatnich trudnych chwil na dnie serca. Jeszcze cierpienia nie przykryła nawet milimetrowa warstwa kurzu, a już trzeba płakać od nowa. Wystarczy mi tych łez, wystarczy słów modlitwy i przede wszystkim sił?
     

  • Utworzono: 2011-01-09

    O czym marzą nasze dzieci?

    Moja córka poprosiła mnie kiedyś czy może sobie wziąć moją małą torebkę. Pozwoliłam. Widziałam, że się jej spodobała. Po kilku kolejnych pożyczkach zapytałam: Podoba ci się taka torebka, chciałabyś taką mieć. A córka na to: Marzę o takiej torebce! Kupiłam torebkę ze skórki i dałam jako prezent pod choinkę. Ile było radości nie macie pojęcia. Najważniejsze jednak były słowa „Marzyłam o takiej dorosłej torebce!” Nie spodziewałam się, że moje dziecko pragnie być dorosłe. To skłoniło mnie do refleksji. Czy my rodzice wiemy o czym marzą nasze dzieci? Przypomniałam sobie pewną sytuację z mojego dzieciństwa. Prawie wszystkie moje koleżanki w szkole miały tzw. chiński piórnik. Ponieważ go nie miałam czułam się gorsza. Myślałam dlaczego musiałam urodzić się w biednej rodzinie. Nie mam ładnych ubrań, ten sam tornister noszę czwarty rok z rzędu i nawet piórnik mam inny niż „modny”. Powiedziałam rodzicom o piórniku. Długo czekałam i kiedy straciłam już nadzieję, tato kupił mi ten piórnik. Wystał go w kolejce od 5 rano, dostał tylko „zabójczo różowy”, ale dla mnie ten piórnik był wszystkim. Byłam niesamowicie wdzięczna rodzicom, że mi go kupili. Strzegłam jak oka w głowie i taki piórnik dał mi poczucie większej pewności w stosunkach z koleżankami. Czy my rodzice wiemy ile dla dziecka znaczy czasem taka drobnostka? To nie zawsze zabawka i marzenie o niej. To czasem świadomość, że nie jesteś gorsza, że ty też masz coś ładnego.
    Dziecięce marzenia wcale nie są takie proste, jakby się mogło wydawać. Są niekiedy bardziej skomplikowane niż starszych. Dzieciaki marzą o jak najszybszym byciu dorosłym lub pozostaniu na zawsze małym. Jedne marzenia mijają z upływem czasu, inne pozostają na zawsze. I jedne i drugie są bardzo ważne dla dziecka. „Z marzeń chleba mieć nie będziesz” – to najczęstsza reakcja dorosłych na dziecięce marzenia. A tymczasem od marzeń wszystko się zaczyna. Gdyby Bell nie uwierzył w swoje marzenia, nie byłoby telefonu. Bez marzeń Edisona – żarówki.
    Jako dziecko marzyłam by móc jeść pomarańcze na co dzień, by zrobić poprawnie fikołka na wf, by nie bać się publicznie recytować i śpiewać. Kiedy byłam starsza i chodziłam odwiedzić babcię do liceum, stojąc w biologicznej klasie, oglądając wszystkie eksponaty, pisząc na tablicy kolorową kredą marzyłam, by zostać nauczycielką. Wszystkie moje dziecięce marzenia się spełniły, pomogli mi w tym moi rodzice. To bardzo dobrze, bo przecież bez realizacji moich marzeń nie byłoby mnie samej.

     

     

  • Utworzono: 2011-01-07

    Cztery miesiące temu...

    Dzisiaj minęło cztery miesiące od mojej operacji. Uświadomiłam to sobie niechcący, czytając smutną informację o śmierci  znanego aktora- Krzysztofa Kolbergera. Bardzo Go lubiłam. Obejrzałam ostatni wywiad z nim i się poryczałam. Mówił o tej swojej chorobie z takim spokojem, padły piękne słowa o tym jak jego walka mogła uratować życie innych, mogła przyczynić się do wyleczenia innych osób. Uświadomiłam sobie, że poważne stadia "tej" choroby to ciągłe nawroty, ciągłe operacje. I śmierć odnosi zwycięstwo! Boże jakie to straszne. Aż boję się o tym myśleć, bo ja staram się mocno wierzyć, że u mnie będzie dobrze. Mam nadzieję, że nie będzie nawrotu. Dzisiaj można powiedzieć, że już nie boli, że o operacji przypomina tylko blizna. Wróciłam do pracy i ktoś kto mnie nie zna nie dałby wiary w to, co przeszłam. Zostaje jednak jeszcze inna blizna-ta psychiczna. Dni, kiedy dowiaduję się o śmierci, kiedy czytam, że ktoś przegrał walkę z rakiem pogłębiają tę bliznę. Tego nie da się już wymazać z pamięci. Ciało goi się szybko, dusza może nigdy się nie zagoić.

  • Utworzono: 2011-01-06

    Zmiana na lepsze

    Właśnie przeczytałam ogłoszenie wyników Konkursu Bożonarodzeniowego. Wszystkim serdecznie gratuluję wygranych! Mój Antoszek znów nie załapał się do grona wybrańców i jego gwiazdka nie zaświeci w eBobasowym Gwiazdozbiorze. Szkoda, nie ma chłopak szczęścia. To nic, jest jednak moją gwiazdką o najjaśniejszym blasku, błyszczącą w moim sercu. I tego nikt nie zmieni.
    A dzisiaj o mojej drugiej gwiazdeczce- Gabrysi. Ostatnie dni przyniosły nieoczekiwane zdarzenia. Gabi odważyła się wystąpić w Jasełkach. Otrzymała rolę Anioła. Partia słowna śmiesznie krótka, cztero-wersowy wierszyk. Wyuczyła się, zakupiła wspaniałe skrzydła, wytrzymała wszystkie próby, a co najważniejsze WYSTĄPIŁA. Mimo że rola krótka to jak powiedziana, dykcja, modulacja głosu, po prostu prawdziwa recytatorka. Szkoda, że boi się występować. Byłaby naprawdę dobra. Pierwsze lody przełamane, może będzie coraz lepiej. Ponadto ostatni trening do sprawdzianu uwieńczony sukcesem-piątka z matematyki. Szczyt marzeń. I jest jeszcze jedna sprawa, zaczęła próbować innych potraw oprócz wchodzących do tej pory do kanonu ulubionych. Pulpet z mięsa mielonego, ryżu i marchewki-zjedzony w całości, wczoraj zielona sałata, a dzisiaj siadła z nami do drugiego dania jakby robiła to zawsze. Po prostu jestem w szoku. Diametralna zmiana i to na lepsze. Może to wynik mojej ciągłej pracy nad nią, może dorastania córki. Nie wiem, ważne, że coś drgnęło. Niektórym wyda się to głupie i powiedzą o czym ta kobieta pisze. Tak wiem 9-letnie dziewczynki jedzą wszystko, chętnie występują i zazwyczaj wspaniale się uczą. Tak, ale nie moja dziewczynka. Dlatego też te drobne fakty to dla nas ważne, okupione przemawianiem, namawianiem i wszelkiego rodzaju argumentami- sprawy wielkiej rangi. Małe sukcesy uświadamiają mi, że warto jej pomagać, by osiągnęła jak najwięcej, by nadrobiła to w czym przeszkodziła jej choroba, by dała sobie kiedyś radę w życiu.
     

  • Utworzono: 2011-01-03

    Powrót do pracy

    Dzisiaj pierwszy dzień w pracy po długiej przerwie. Wczoraj byłam zdenerwowana, wszystko i wszyscy mi przeszkadzali. Jednak jak człowiek przestaje pracować to jakby to ująć ”dziczeje”. W nocy nie mogłam spać, ogarniał mnie strach. Tylko przed czym? Przecież pracuję od nastu lat. Dzisiaj okazało się, że szkoła ta sama, tablica ta sama, kreda też ma nadal biały kolor, a najbardziej to dzieciaki takie same, radosne, uśmiechnięte i „głośne”. Wystarczyło tylko usiąść za biurkiem, by lęk minął. Zaczęłam czytać tekst, uniosłam oczy i spojrzałam na klasę. Dwadzieścia pięć par oczu wpatrzonych we mnie i tyleż samo uszu słuchających uświadomiło mi, że to moje miejsce! Dobrze, że dane mi było tu wrócić, bo to cząstka mojego życia, cząstka mnie samej-moje powołanie i źródło wielu satysfakcji.

  • Utworzono: 2010-12-31

    Dla Was wszystkich moje skromne życzenia

    Stary Rok mija. Pozostają po nim wspomnienia dni szczęśliwych i dni smutku, wspomnienia uśmiechu igrającego ze łzami. To nie był dla mnie łatwy rok- zaczął się poważną chorobą mojego brata, przyniósł moją poważną chorobę, obfitował w szpital, łzy, smutek, cierpienie moich rodziców i pragnienie powrotu do zdrowia. Podarował nam jednak także chwile szczęścia, Gabi przyjęła Pierwszą Komunię Św., stan zdrowia brata ustabilizował się, moja choroba okazała się być w stadium początkowym i operacja się udała. Ten rok dał mi zrozumienie wielu spraw, skłonił do przemyśleń, pozwolił poznać prawdziwych przyjaciół, uświadomił, że jak pisał Kochanowski: „nic nad zdrowie”, dodam i miłość rodziny. Dał mi poczucie, że moi bliscy są tam gdzie ja, że mój mąż jest ze mną w zdrowiu i w chorobie, że potrafi wesprzeć i ocalić moją nadzieję, że dzieci kochają mnie dziecięcą, piękną miłością, z wyciągniętymi rączkami i czułymi słowami, że moi rodzice troszczą się o mnie nadal, mimo że nie jestem już małą Beatką i że mój brat kocha mnie tak jak brat siostrę. Nadchodzi Nowy Rok-każdy z nas życzy sobie by był lepszy-ja także tego sobie życzę. Sobie samej bym była najlepszą żoną, mamą, córką i siostrą. Mojej rodzinie życzę zdrowia, anioła stróża u boku, dróg prostych i miłości. Całej Redakcji portalu zdrowia, uroku osobistego, wielu fanów, gwiaździstego nieba, sukcesów i uśmiechniętej buzi eBobaska. A wszystkim mamusiom i tatusiom radości z dzieciaków, miliony słodkich buziaków, słów płynących prosto z serca, chwil, które uszczęśliwiają i spełnienia marzeń.


  • Utworzono: 2010-12-28

    Święta-piękny czas

    Święta minęły spokojnie i w miłej atmosferze. Na Wigilię przyjechali dziadkowie, więc dzieci były w siódmym niebie. Żywa choinka ślicznie pachniała, a dzieci czując zapach potraw nie mogły doczekać się kolacji. Antoś ładnie modlił się z nami, później pochwycił opłatek i dzielił się nim z wszystkimi mówiąc; „drówka ci życzę”, a w końcu zniecierpliwiony pobiegł i przyniósł kompot. Kiedy zasiedliśmy do stołu, Antoś przyjrzał się talerzom i drapał się po głowie, zastanawiając się dlaczego u niego w barszczu pływają jakieś „oszukane uszka”. Spróbował w zasadzie wszystkiego, tylko kapusta z grochem mu nie smakowała, natomiast z kaszy powyjadał same śliwki. Kiedy śpiewaliśmy kolędy zaczął się nudzić i wołał; „ Cisza, cisza...” W końcu przyszedł czas na prezenty i było mnóstwo radości, śmiechu, słów zachwytu. Najpiękniejsza pod słońcem betoniarka i wymarzona modna torebka z paskiem spodobały się najbardziej. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i objadaliśmy się ciastem. Przed Pasterką i na dworze zrobiła się super atmosfera, bo zaczął padać śnieg i było tak, jak być powinno, biało, biało. W Boże Narodzenie przyjmowaliśmy gości i kolędników na zmianę, a Antosiowi najbardziej spodobała się gra na harmonii. W drugi dzień świętowaliśmy podwójnie, bo także trzecią rocznicę Chrztu Św. naszego synka. Wspominaliśmy, oglądaliśmy zdjęcia i zdumiewaliśmy się jak szybko zleciały te trzy lata. Święta-piękny czas, bo możemy być wszyscy razem, bo nikt się nie spieszy, bo każdy ma uśmiech na twarzy i w każdym z nas jest radość. We mnie chyba największa, bo mogłam te Święta spędzić z bliskimi, bo mogłam zapomnieć o ciężkich przeżyciach ostatnich miesięcy, bo mogę być w domu i chłonąc z jego wnętrza wszystko to, co jest potrzebne by żyć i być szczęśliwym.

  • Utworzono: 2010-12-25

    Boże Narodzenie

    I urodziłeś się Jezu. Dla wszystkich i dla mnie. Witam Cię opłatkiem i kolędą. Dziękuję Ci, że jesteś światłem dla świata, lekarstwem dla duszy i skrzydłami nadziei, która wstępuje w nas z każdym nowym życiem. Stajenkę zamień na czyste nasze serca, ubóstwo na bogactwo naszego wnętrza, chłód na ciepło naszej miłości. I bądź z nami zawsze, w zdrowiu i w chorobie, w radościach i smutkach, w chwilach szczęścia i kłopotach. Ucz nas miłości bezinteresownej, wiary głębokiej i nadziei, której głosu nie zagłuszy nawet największa wichura.
    Wszystkim Wam życzę radosnego świętowania Bożego Narodzenia

  • Utworzono: 2010-12-21

    O konkursie gwiazdkowym słów kilka...

    Coraz częściej na moją pocztę przychodzą listy z prośbą o głosy w konkursie. Jednak to, co przeczytałam niedawno to już przesada. Otwieram list, a tam napisane: „Bardzo proszę pomóż”, kiedy czytam takie słowa przez głowę przebiegają mi myśli, jakaś matka prosi o pomoc, może jej dziecko choruje, może ma ciężką sytuację, może...A tutaj, po otworzeniu całości listu okazuje się, że to mama konkursowa prosi o głosiki, w tak specyficznym komunikacie. To mnie zmusiło do zrobienia tego wpisu. Kochane mamy, które tak postępujecie, które gonicie za głosami, jakby były one czymś najważniejszym w życiu, zastanówcie się co Wy robicie. Każdy konkurs to dla mnie zabawa. Z jednym komputerem w domu i kilkoma dobrymi przyjaciółkami, które głosują na zdjęcie mojego synka nie jestem w stanie osiągnąć najwyższych punktacji i nawet się nie staram. Kiedyś zdjęcie mojej córki nie miało tysiąca głosów, a i tak komisja konkursowa je dostrzegła. Zastanawiam się tylko skąd Wy bierzecie tyle czasu na głosowanie, co robią wtedy Wasze dzieci, bawią się same, czy oglądają telewizję, a może co gorsza siedzą Wam na kolanach przed monitorem komputera. I nie mówię tutaj o wszystkich, bo przecież ja także staram się zagłosować na zdjęcia moich przyjaciółek i znajomych, bo one także głosują na mojego synka. My jednak nie posuwamy się do tego, by pisać na prywatne poczty rozpaczliwe prośby o głosy! Konkurs gwiazdkowy jest szczególny, nagrody też są szczególne, ale przyznacie mi pewnie rację, że każde nasze dziecko jest szczególne, dla każdej mamy jedyne, niepowtarzalne i kochane. Po prostu jest gwiazdką z nieba. A każda z mam chciałaby mu nieba uchylić. Nieba uchylić- no właśnie, jak to rozumiecie, zdobyć nagrodę, chyba tak. Ja nieco inaczej to rozumiem. Nieba uchylić to bawić się, poświęcać czas, przytulać, całować, śmiać się. Gdyby Wasze dzieci mogły to powiedziałyby Wam: „ Mamo rzuć tę walkę o nagrody, odejdź od komputera i pobaw się ze mną”. Jestem zadowolona, że w każdym konkursie na eBobasie oprócz nagród dla zdjęć z najwyższą liczbą głosów są również nagrody przyznawane przez komisję konkursową. Przeglądając bowiem zdjęcia widzę, że są wśród nich piękne, opatrzone cudownymi życzeniami, które powodują wzruszenie, a nie koniecznie z najwyższą punktacją. Pewnie nie przeczytają mojego wpisu te mamy, o które mi chodzi. Zapytacie dlaczego? Proste, bo głosują, głosują i głosują...

     

    Córeczko jesteś moją gwiazdką na niebie,
    chociaż nie ma cię w konkursie, bo duża panna z ciebie.
    Syneczku gwiazdko moja, co przytulasz misia
    nie wyobrażam sobie bez ciebie życia
    Dzieci moje, co jak gwiazdy obok siebie
    świećcie zawsze na moim niebie


  • Utworzono: 2010-12-19

    Imieniny Gabrysi

    Kochana Gabrysiu- córeczko moja dzisiaj Twoje Imieniny. Nie zapomnę jak chciałam ci dać na imię Paulinka. Tata pojechał do urzędu, a ja pochyliłam się nad twoim łóżeczkiem i wpatrzona w ciebie szeptałam to imię...Paulinka, Paulinka i nagle zrozumiałam, że ono wcale do Ciebie nie pasuje. Smutno mi się zrobiło i pomyślałam, co ja narobiłam. Kiedy tata wrócił okazało się, że na razie nie masz imienia, bo brakuje jeszcze jakiegoś urzędowego papierka. Jak ja się ucieszyłam, chwyciłam za notes z imionami i nadal rozpoczęłam poszukiwania. W końcu wymyśliłam-Gabriela. Mężowi też się spodobało. I tak zostało. Do dziś mówimy, że ta zmiana była konieczna, to nie miała być spokojna dziewczynka Paulinka to miała być Gabryśka- kapryśka, uparta, czupurna, indywidualistka z poczuciem humoru, z głową w chmurach (dosłownie), wypatrującą samolotów, a jednocześnie wrażliwa na piękno przyrody i drugiego człowieka.
    Kochana córeczko w tym szczególnym dniu życzymy Ci z tatą, by Twoje serduszko wyzdrowiało, by Twoją twarz zawsze zdobił uśmiech, byś miała wielu prawdziwych przyjaciół, by się spełniły najpiękniejsze z Twoich marzeń.

    A pozostałym Gabrielom także składamy najlepsze życzenia. Ja natomiast ściskam mocno i całuję taką jedną malutką Gabrysiunię, która wszystkim udowodniła jaka z niej silna dziewczynka. Rośnij zdrowo mamusi:)


Mam 40 lat. Dwoje dzieci, dziewczynkę i chłopca. Jestem polonistką. Na co dzień pracuję z dziećmi, do których mam wiele cierpliwości i serca.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj