rss wpisy: 253 komentarze: 514

Moje dzieci, mój mąż, moje życie:)

Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.
  • Utworzono: 2011-01-01

    I mamy Nowy Rok.

    A więc mamy już Nowy Rok. Ale wczorajszy ostatni dzień starego roku nie minął mi wcale nudno czy nieciekawie. Zaczeło się o 4.00 nad ranem. Jak Patryk przyszedł do mnie i męża do łóżka. Jak tylko się do mnie dotknął, poczułam, że jest rozpalony! Więc od razu poszłam po syrop na zbicie gorączki. Po podaniu mu go, z godzinę wariował nam w łóżku, a potem w końcu zasnął. Oczywiście u rodziców w łóżku:) Rano mąż pojechał do pracy, a ja zostałam z synkami. Jak dzieci się pobudziły, to niby wszystko było z nimi ok, ale apetytu nie mieli. Śniadania nie zjedli, Patryk wisiał co chwilę u mamy na cycku, a Ksawek tylko pił napój. Ok 14.30 uspałam Patryka i dokończyłam obiad. Jak już ponakładałam na talerze - dla Ksawka i dla siebie, to okazało się, że Ksawek zasnął. No cóż. Po zjedzeniu obiadu i ja sie położyłam trochę. Pierwszy obudził się Ksawek. Chwile potem Patryk. Więc zrobiłam im obiadek, bo w końcu nic nie jedli. Jednak oni jakoś jeść nie chcieli, Ksawek tłumaczył się, ze coś gardło go boli. Jednak wmusiłam w niego dosłownie 3 widelce ziemniaków, a potem przyniosłam mu jogurt. Bo obiadu jeść nie chciał. Chwilę po tym zwymiotował. I bylo po jedzeniu. Ksawek od tej pory dostawał tylko wodę do picia, a Patryk później dostał apetytu na kanapkę. Więc choć on się lepiej czuł. Cos po 20.00 na TVP1 oglądaliśmy bajkę DŻUNGLA o nam się bardzo podobała. ALe ok 21.00 Ksawek poszedł na chwilę do sypialni i jak po chwili sprawdziłąm co on tam robi, to spał! Dotknęłam jego czoła i był rozpalony! Teraz jemu musiałam podać syrop na zbicie gorączki. Pospał sobie z godzinkę i wstał czując się dużo lepiej. A Patryk i ja po obejrzeniu tej bajki przełączyliśmy na POLSAT i oglądając koncert sylwestrowy tańczyliśmy sobie w najlepsze:) Wtedy zaczęła się zabawa. Szkoda, ze Ksawek z nami się nie bawił. Nie miał ochoty. Rozumiem go, bo źle się czuł. Tylko było mi go szkoda, ze ja z Patrykiem tak wywijaliśmy po całym pokoju, a on siedział na fotelu. Ale dotrwaliśmy do północy, złożyłam synkom życzenia i potem oglądaliśmy w oknach kolorowe fajerwerki na niebie:) Nie wychodziłąm z nimi na dwór - z wiadomych powodów. ALe i tak chłopcy byli zadowoleni:) Potem wypiłam kieliszek szampana. Potańczyliśmy sobie do wpółdo pierwszej i Patryk zasnął mi w ramionach:) A Ksawek wytrzymał do 1.00 i potem już szliśmy spać. Bo w końcu rano trzeba było wstać i pojechać po tatę do pracy:) Całe szczęście dzieci dziś czuły  się super dobrze i nawet apetyt im dopisywał!!! Nie wiem, co ich złapało, ale najważniejsze, że już im przeszło. A mi pierwszy dzień nowego roku upłynął rodzinnie i miło na leniuchowaniu:)

  • Utworzono: 2010-12-30

    Życzonka noworoczne:)

    Jutro mój małżonek rano pojedzie do pracy i wróci dopiero rano w Nowy Rok. Zabiera ze sobą do pracy laptopa, więc już dziś postanowiłąm WSZYSTKIM MAMUSIOM  I TATUSIOM szampańskiej zabawy sylwestrowej. No i WSZYSTKIM TAKŻE DZIECIACZKOM  szczęśliwego Nowego 2011 Roku:)

     

     

     

     

    ▓▀▀▀▒▄▄▓░▀▀░▓▄▄▒▀▀▀▓
     Szczęśliwego Nowego Roku
    ▓▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▄▓



    . .✬o
    ✬o.. ✬
    _✬_o....O. ✬
    ____0. ✬..o.O......o....... ✬
    _O...o......0✬..o✬:......✬
    _▓▒░▒░▒░▒▓:...o0:.;;.o0:::.O
    _▓__ :*:..o:..▓...o0:✬:.....o:....0
    _▓_____♥___▓....o:O✬:.0:... ✬
    _▓__o0_____▓_▓▒░▒░▒░▒▓
    _▓111111111▓_▓__:*:...o._▓
    _▓111111111▓_▓__2011___▓
    _▓111111111▓_▓____♥____▓
    __▓1111111▓__▓111111111▓
    ___▓11111▓___▓111111111▓
    ____▓111▓____▓111111111▓
    _____ ▓▓______▓11111111▓
    ______▓________▓11111e▓
    ______▓_________▓111k▓
    ______▓__________ ▓▓
    ______▓___________▓
    ______▓___________▓
    ______▓___________▓
    _____▓▒▓__________▓
    __▓▒░▒▒░▒▓______▓
    .__________________▓
    __Wszystkiego _____▓▒▓
    ______________▓▒░▒▒░▒▓
    __N a j l e p s z e g o_____

    .....w Nowym Roku!
    Dużo szczęścia i miłości,
    sukcesów i pomyślności,
    niech Wam zdrowie dopisuje,
    i niczego nie brakuje!

  • Utworzono: 2010-12-27

    Święta z przebojami:)

    Święta, święta i po świętach!

    Tak się mówi, ale w sumie dobrze, że to już po tegorocznych świętach! W wigilię mielismy kolację zjeść u moich teściów. Ale rano byliśmy u moich rodziców i chciałam trochę mamie pomóc w przygotowaniach do ich kolacji. No i oczywiście chciałam zrobić sałatkę dla teściów i dla moich rodziców też.  Więc popracowałam z moją siostrą i z mamą. Ok 15.00 wyłączyli prąd. Ale nie zmartwiłyśmy się za bardzo, bo prąd nie był nam potrzebny. Jednak zaczęło się zciemniać, w kuchni było coraz ciemniej i na dodatek zauważyłysmy, że woda leci coraz słabiej. To już nie robiło się śmieszne! A trzebabyło się przebać i spakować na wyjazd do teściów. A w domu ciemno!!! Najpierw trzebabyło poszukać jakichś świeczek i latarek. Bo świeczki były wielkim zainteresowaniem dzieci i ciągle zdmuchiwali płomienie w świeczkach. Przynajmniej oni dobrze się bawili. Po ponad godzinie siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do teściów. U nich na szczęście był i prąd i woda. Kolacja smaczna i baaaardzo obfita! Bo u moich teściów zawsze jest 12 potraw na stole i trzeba każdej choćby posmakować! A mnie to troche denerwuje, bo ileż można jeść i na dodatek jeszcze trzeba się zmusić do potraw, których się nie lubi. Ja np. nie lubię niczego w galarecie, a także niczego z oliwkami. Ale jak co roku - dałam jakoś radę! Po wigilijnej kolacji poszłam umyć dzieciom rączki i buźki do łazienki, a w tym czasie Gwiazdor - czy jak kto woli Mikołaj podłożył pod choinką prezenty. I po powrocie z łazienki Ksawek został wyznaczony do rozdania prezentów wszystkim a tato odczytywal dla kogo dany prezent był. To były dość miłe chwile. Później każdy zaaferowany swoimi prezentami oczywiście rozpakowywali je. A potem zadzwoniłam do moich rodziców i dowiedziałam się, ze dalej nie mieli prądu i wody. Włączyli im prąd i wodę po 21.00 ale tylko na pół godziny i potem wyłączyli i włączyli dopiero w pierwsze święto cosik po 14.00. Ale my jeszcze wtedy byliśmy u teściów. Dzieci w wigilię jakoś spać nie chcieli nawet jak już była 23.30 i ja z moimi teściami oraz szwagrem i szwagierką do kościółka na pasterkę jechaliśmy. Ksawek nawet się rozpłakał i mówił, ze nie mam jechać, bo on mnie będzie potrzebował. Ale obiecałam mu, ze szybko wrócę no i w sumie ksiądz w kościółku uwinął się, bo pasterka trwała godzinkę i potem powrót. Na szczęście dzieci już spały. Mąż powiedział, że zasnęli w jakieś 15 minut po naszym wyjeździe.

    My po powrocie z pasterki posiedzieliśmy sobie wszyscy do 3.30 nad ranem. Objadaliśmy się kiełbasą i ciastami, ha, ha, ha. I w sumie potem przymusowo poszliśmy spać, bo u teściów wyłączyli prąd. Rano jak wstaliśmy w pierwsze święto, prądu dalej nie było. Na szczęscie woda była, bo oni mają swoją studnię. Ale wiecie jak to jest bez prądu. Dzieci chcą obejrzeć baję, a nie mogą. Ciągle chodzili i się pytali dlaczego babcia nie chce włączyć światełek na choince?! Daliśmy jednak radę z nimi sobie, a już o 15.00 byliśmy u moich rodziców. Tam już czekały ciocie, wujkowie i kuzynka moich synków. Oczywiście od nich wszystkich dzieciaki dostały też świąteczne prezenty i my dla mojej bratanicy też coś mieliśmy. Więc wyobraźcie sobie, jak wyglądał pokój, jak 3 bąble porozpakowywały  i porozstawiały wszystkie swoje prezenty na podłodze!!! JEDNO WIELKIE POBOJOWISKO!!! GORZEJ NIŻ NA JAKIEJŚ WOJNIE!!! Oni jednak byli mega zadowoleni - a rodziców w końcu to bardzo cieszy:) Sprzątanie już może trochęm mniej, ale co tam. Święta są raz w roku! Po 18.00 moje rodzeństwo rozjechało się a nam za chwilę u rodziców znów prąd wyłączyli i wodę!!! Fakt, jak od teściów jechaliśmy, to widzieliśmy jak wyglądały oblodzone i obśnieżone drzewa i kable energetyczne. Gdzie nie gdzie na ulicach leżały połamane od ciężaru lodu gałęzie. Więc nie dziwiłam się, ze tak włanczają i wyłąnczają ten prąd. Ale trochę to już denerwowało nas. Tym razem jednak nie na tak długo wyłaczyli prąd i wodę, bo po jakichś 3 godzinach włączyli i jedno i drugie. Ale my już w sumie szliśmy spać w to przebojowe pierwsze święto.

    Drugiego dnia świąt po obiedzie pojechaliśmy jeszcze do chrześniaczki męża. Bo i tam trzeba prezent zawieść:) Posiedzieliśmy, pojedliśmy, kawę wypiliśmy i potem musieliśmy już wracać do siebie. Całe szczęście, podróż minęła nam spokojnie i bez problemów, pomomo lodowej ślizgawicy na ulicach. Największym problemem okazało się zaparkowanie samochodu na parkingu pod naszy blokiem. Napadało sniegu i był problem z wjazdem i z zaparkowaniem. Dobrze, ze wozimy w aucie małą łopatkę. To mąż kodkopywał przed kołami troszku tu i tam i po jakichś 15 minutach lawirowania w prawo - lewo - do tyłu i do przodu udało nam się zaparkować samochód. Czekało nas jeszcze tylko rozpakowanie samochodu i potem tego wszystkigo już w domu. Jeszcze przed spaniem nam się to udało!

     

    PO PROSTU ŚWIĘTA Z PRZEBOJAMI!!!

  • Utworzono: 2010-12-23

    ŻYCZENIA!!!

    U nas, pewnie jak i u każdego już dziś większe obroty załączają się do przygotowań światecznych. Jutro to już normalnie szał będzie:) Dlatego na spokojnie jeszcze  chiałabym z moją rodzinką złożyć WSZYSTKIM życzenia:

     

    Kiedy jasna gwiazdka błyśnie

    Niech Wam serce radość ściśnie

    Niech choinka jasno świeci

    Niech nadziei płomień wznieci

    Niech kolęda zabrzmi w koło

    Niech świat śmieje się wesoło

    Będzie miło i serdecznie

    A Wasze szczęście niech trwa wiecznie.

    WESOŁYCH ŚWIĄT I OCZYWIŚCIE BOGATEGO GWIAZDORA DLA WASZYCH DZIECI!!!

  • Utworzono: 2010-12-20

    Mamo - czy to nasze?

    Mieszkanie w którym mieszkamy, wynajmujemy. I niedawano właściciel mieszkanka nam powiedział, że chce je sprzedać. Na razie nie ma chętnych, ale przecież nie będziemy czekać do momentu, aż on je sprzeda i wtedy my w pośpiechu będziemy szukać nowego lokum i się przenosić. Więc to normalne, że z mężem często rozmawiamy o nowym mieszkaniu. Jesteśmy w trakcie poszukiwań. Tyle, ze mamy problem z tym czy szukać mieszkanka tu gdzie teraz mieszkamy, czy może w pobliżu naszych rodziców? A dlaczego takie rozdarcie miejscowe? O tym nie dziś. Ale Wam napiszę, bo już niedługo będę potrzebowała Waszego wsparcia. Jednak wracając do sprawy mieszkanka, to Ksawek jest już dość pojętnym chłopcem, w końcu za ponad 2 tygodnie skończy już 4 latka. No i on słyszy, jak mąż i ja rozmawiamy o przeprowadzce. I od czasu, jak dodał sobie dwa do dwóch, to zaczęły się pytania. Chodził po mieszkaniu, pokazywał np. na szafy i pytał się czy są nasze, czy może pan nam je zabierze? Pokazywał na łóżka i pytał czy nasze, czy pana? I tak wszystko po kolei, o wszystko się pytał czy to nasze, czy może pana? I nie dość, że go uświadamiam, że wszystko jest nasze, tylko mieszkanko jest pana i jedynym meblem pana jest szafka pod zlewem w kuchni, to i tak moja kochana pociecha potrafi chodzić i ciągle pytać o to samo, jakby był niepewny i bał się, ze pan jednak nam zabierze nasze meble, ciuchy i inne rzeczy. Oczywiście o zabawki też padły pytania czy pan nam ich nie zabierze czasem?! No przecież to bardzo ważne, prawda? Bo jakby pan zabrał nam zabawki, to czym Ksawek i Patryk by się bawili? Kochane moje smyki:):):)

  • Utworzono: 2010-12-12

    Zabawa na śniegu.

    Chłopcy dziś podczas zabaw na śniegu z tatą ulepili dużego bałwanka:) Jejciu, jak patrzyłam na nich przez okno, to aż napatrzeć się n ie mogłam:) Tak oni się cieszyli! A ja siedziałam w domku,  bo bolało mnie gardło. Później mąż przyprowadził do domku Patryka, bo przemarzł troszkę, a z Ksawkiem poszli wyrzucić śmieci. I przy śmietniku znaleźli damską koszulę. No i tato wpadł na pomysł, aby ulepić drugiego bałwanka, troszkę mniejszego i ubrać go w koszulę:) I tu jest efekt i zabawo-pracy:) Jak Wam się podoba?

  • Utworzono: 2010-12-08

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    I po Mikołajkach:)

    Na weekend pojechaliśmy do dziadków i babć. I w związku z tym prezentów Mikołajkowych chłopcy nazbierali od kilku osób:) U moich teściów bylismy w sobotę i dziadki oczywiście chcieli sami wręczyć wnukom prezenty. Dobrze, że oni jeszcze nie zwracają uwagi, ze skoro rodzice mówią iż Mikołajki są 6 grudnia, to on powinien te prezenty tylko tego dnia przynosić, a nie dzień czy dwa wcześniej lub później:) No ale pomińmy to. Dziadek na szczęście wybrnął jakoś z tej sytuacji i powiedział, że jak wyszedł na dwór po drzewo to pod drzewkiem leżały jakies prezenty. A że u nich w domu nie ma innych dzieci, to dziadek pomyślał, że to muszą być prezenty dla jego wnuków:) Chłopcy się z tego ucieszyli, a najbardziej z tego, że poza słodyczami były też tam samochody. W niedzielę dostali słodycze od mojej siostry i od mojego brata. Ale oni przekazali te prezenty mi i schowałam je. I w końcu dotrwaliśmy do poniedziałku 6 grudnia:) Byliśmy rano jeszcze u moich rodziców, no i rano szybciej wstałam, żeby przy butkach synków poustawiać prezenty, które dało moje rodzeństwo dla naszych bąbli. Jak już ustawiłąm wszystko, przyszła jeszcze moja mama z prezentem i też dostawiłam im. Dostali same słodycze. A jak zajechaliśmy do sibie do mieszkanka to tam miałam też naszykowane prezenty dla nich. Od razu nie zauważyli ich, aż dopiero po jakimś czasie Ksawek zorientował się, że i tu coś jest dla nich. Ależ byli zadowoleni. Od nas dostali trochę słodyczy i po parze spodni dresowych. No i po Mikołajkach!!!! Ksawek mi powiedział, że ogólnie jest zadowolony, ale mało zabawek ten Mikołaj przyniósł! Bo on miał tak dużo zamówione tych zabawek a ich nie dostał! I musiałam mu tłumaczyć, że te wszystkie zabawki to dostanie od drugiego Mikołaja, który chodzi i zostawia prezenty w święta pod choinką. Ja wolę mówić, że wtedy chodzi Gwiazdor, ale Ksawek woła, że też Mikołaj będzie w święta. :) Niech mu będzie:) No i jest już po Mikołajkach i tych słodyczy to śmieję się do męża, ze jeśli nie pomożemy chłopcom zjeść tych słodyczy, to pewnie jeszcze dostaną cosik słodkiego na święta i wtedy będą jedli te słodycze aż do wielkanocy:) Ha, ha, ha...

  • Utworzono: 2010-12-01

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Spacerek po śniegu.

     Od piątku Patryk siedzi w domku, bo miał zapalenie gardełka. Ksawek wychodził na dwór z tatą, bo czemu on ma siedzieć w domku, skoro jest zdrowy. Ja jestem leniuch i jak nie muszę wychodzić na zimne, to też nie wychodzę. Ale dziś pomimo mrozu wyszło piękne słonko i po śniadanku ubrałam chłopców ciepło, a potem wyszliśmy na dwór. Nie był to długi spacer, bo tylko pół godzinny, ale zadowoleni jesteśmy. Patryk od niedzieli, jak spadł śnieg, to go oglądał tylko przez okno. A dziś mógł go dotknąć, pobiegać po nim, a nawet płym śniegiem w brata:) Oj, mieli chłopcy ubaw:) I o dziwo, gdy wracaliśmy do żaden z nich nie protestował! Zawsze aż płaczą, że oni jeszcze chcą być na dworze, a dziś zadowoleni wracali do domku. No i od razu po powrocie mama zrobiła ciepłego kakao, wszyscy napiliśmy się, potem Patryk jeszcze napił się mleczka od mamy i tak zadowolony zasnął:) Teraz jeszcze śpi:) Niech, śpi i odpoczywa. I mam nadzieję że nasz dzisiejszy spacerek mu nie zaszkodzi. A jak będzie dobrze się czuł, to jutro znów wyjdziemy na chwilkę na spacerek:)

     

  • Utworzono: 2010-11-27

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Mądrala mój kochany!

    Więc tak. Zawsze gdy któryś z moich synków sie przewróci czy uderzy, to podchodzę, przytulam, a potem sprawdzam czy synek jest cały i mówię: CAŁY JESTEŚ? TO DOBRZE. CZYLI NIC SIĘ NIE STAŁO I IDZIEMY DALEJ. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy któryś z synków zrobi sobie dużą krzywdę. Ale gdy widzę, że to nie jest nic poważnego, to staram się postępować jak opisałam wyżej. I myślę, że dzięki temu moi chłopcy nie biegają za każdym razem do mnie z wieeeeelkim płaczem, że zrobili sobie ałka! Czasem nawet Patryk się przewróci, ale zaraz sam wstanie i idzie lub biegnie dalej nie zwracając uwagi na to.Choć jest tak mały:) 

    Dziś za to miałam odwrotą sytuację. Dzieciaki siedziały w pokoju i bawiły się, a ja w kuchni kroiłam warzywa na sałatkę. W pewnym momencie zacięłam się w palec i pisnęłam głośno - ajjjj!!! Pierwszy do kuchni przybiegł Ksawek i zapytał się mnie, co mi się stało? Powiedziałam, że nic takiego.  Ksawek zapytał się, dlaczego tak pisnęłam? Więc odpowiedziałam, że zacięłam się w palca. W tym momencie do kuchni wszedł Patryk i mój mąż. Mąż zdążył spytać się mnie co się stało? Odpowiedziałam tak jak wcześniej Ksawkowi, że nic takiego, zacięłam się  w palec. A Ksawek spojrzał na tatę i powiedział: nic się nie stało, na szczęście mama nie odcięła sobie palca! Mądrala mój kochany!

  • Utworzono: 2010-11-25

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Dziwnie tak jakoś.

    Siedzę codziennie z moimi synkami, zajmuję się nimi, opiekuję i w ogóle. Jak ide na zakupy, nawet do warzywniaka, to zawsze z chłopcami. Owszem w weekendy jest z nami tato i wtedy razem we czwórkę wszędzie chodzimy. Ewentualnie jak mi czegoś zabraknie, to szybko wysyłam męża do najbliższego sklepu. Ale ja sama to raczej rzadko gdzie wychodzę i przez to strasznie głupio się czuję, jak już gdzieś sama wyjdę. Mąż wziął sobie 3 dni wolnego w pracy i pomaga mi w domku, a także wariuje z dziećmi i przez to mam troche czasu więcej dla siebie w tygodniu. Dziś padał deszczyk cały dzień, ale trzebabyło wyskoczyć na zakupy. Mąż wysłał mnie samą. Było mi dziwnie! Brakowało mi dzieci. Śmieszne to jest, ale prawdziwe:)


Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj