-
Utworzono: 2011-01-20
A jednak uczulenie!
Pisałam ostatnio o tej dziwnej wysypce na ciele Ksawerego. Od początku moje przekonanie było o tym, że wysypka jest alergiczna i spowodowana nową piżamką synka. Mąż jest od nas dość daleko i pozostają mu telefony do nas. Dzwoni do nas kilka razy dziennie i oczywiście o tej wysypce też mu powiedziałam. Ale tatuś, jak to tatuś, daleko od rodziny i chce dobrze, więc codziennie wypytując się o tę wysypkę marudził mi, żebym pojechała jednak z synkiem do lekarza. Więc wczoraj zadzwoniłam do przychodni i odmówiłam dzisiejszy bilans Ksawka, a dziś pojechaliśmy pokazać tę drobniusią wysypkę. Oczywiście już w rejestracji powiedziałam, ze synek ma wysypkę i kazali nam czekać w izolatce. Na szczęście po jakichś 10-15 minutach przyszła pani doktor i po obejrzeniu mojego pierworodnego stwierdziła, ze to faktycznie jest wysypka alergiczna. I dalej tylko wapno i Cleratine mam mu podawać. Tak do przyszłego czwartku i podobno wtedy już nic nie powinno być. Więc od razu umówiłam na przyszły czwartek bilans Ksawkowi. I jeszcze poprosiłam panią doktor o receptę na jakiś syropek dla alergików. To może mi się przyda na przyszłość.
Oczywiścnie nie omieszkałam mężowi powiedzieć, że obeszło by się bez dzisiejszej wizyty, bo przecież od początku mówiłam co Ksawkowi jest!!! Matka jednak wie co nie co o swoich dzieciach i o chorobach też:)
-
Utworzono: 2011-01-18
Dziwna wysypka.
W piątek wieczorem, kiedy Ksawek przebierał do spania, zauważyłam, że na udach wyszła mu wysypka. Takie plamki miał tam. Ale pomyślałam, ze poczekam do następnego dnia i okaże się czy to coś zejdzie. Rano jakoś nie było mniej, tylko kilka więcej plamek się pojawiło. Już były na dole pleców. Ale te plamki wydały mi się znajome. I dlatego jakoś nie panikowałam, tylko teraz musiałam troszkę zainterweniować po swojemu. Wieczorem go wykąpałam i nasmarowałam oliwką, ubrałam w piżamkę i poszedł spać. Jednak w niedzielę wysypka była już na całych plecach, brzuchu i na nogach oraz trochę na ramionach. Mąż panikował mi przez telefon, że miałąm zaraz w piątek z nim jechać do lekarza. Ale ja, jak to ja. Uparcie twierdziłam, ze sobie poradzę. Bo najważniejsze, ze ta wysypka Ksawka nie swędziała, to się przynajmniej nie drapał. I właśnie dlatego domyślałam się co to za wysypka.
Ksawek od malutkiego jakoś tak inaczej reagował na zmianę proszku czy jak ubrałam mu nieprzeprane ciuszki ( chodzi o takie nówencej prosto ze sklepu). Wiem, wiem, tyle się mówi, że właśnie takim maluszkom, to się nie ubiera ciuchów prosto ze sklepu, tylko najpierw trzeba to choćby przepłukać. I jeśli tego się nie trzymałam, to jemu wyskakiwała wysypka na karku, a potem na plecach czy brzuchu. No i właśnie miała taki charakter, jak teraz ta obecna wysypka. Ksawuś oststni raz taką wysypkę miał chyba ze 2 lata temu. I choć przez ten czas mu starałam się ubierać ciuchy zawsze najpierw przeprane, to zdarza się przecierz, że np. kupię rajstopy i nosi je kilka dni i nic mu nie wyskakiwało. Tak samo z koszukami czy bluzkami. I przez to myślałam, że mamy już to wysypkowanie za sobą! Jednak się myliłam. Bo choć starałam się go codzinnie kąpać, smarowałam go jego oliwką, to choć kiedyś to pomagało, to tym razem słabiutko. W poniedziałek rano go obejrzałam i widać było, ze wysypka się zatrzymała i nawet może jakieś plamki zeszły, ale wolniutko to zchodziło. Więc zadzwoniłam do naszej pani doktor i zapytałam się co bym mu mogła podać bez wizyty u niej. I usłyszałam, że mogę podać wapno i syrop lub jakieś tabletki alergiczne, jeśli mam takie. Wapno mam w domu, ale po tabletki alergiczne musieliśmy podejść do apteki. Syropu nie dostałam bo jest na receptę, ale tabletki dostałam. I całe szczęście, ze są malutkie, a synkowi podaje tylko pół tabletki na dobę, rozdrobnioną z jogurtem. Więc nawet nie wie, kiedy ją zjada. I już wczoraj wieczorem było widać efekty. Wielkie plamy zamieniły się w drobniutką krosteczkę. Dziś rano krosteczka była jeszcze mniejsza, ale dziś dostał synuś jeszcze i wapno, i tabletkę. Chciałąm w sumie wczoraj z nim podjechać do pani doktor, ale my w czwartek mamy bilans 4-latka i wtedy z nią pogadam o tej dziwnej wysypce.
Bo w drodze maminej dedukcji doszłam do tego, ze wysypka wyszła mu od noszenia nowej piżamki, którą dostał w swoje urodzinki. Nosił ją z 7-8 dni, to znaczy nocy chciałam napisać, ha, ha. Tylko dziwi mnie to, że tak długo był spokój, aż tu teraz znów się pojawiła. Co w tych ciuchach lub barwnikach ich jest takiego, że mojego synka to uczula? I to zaznaczę, ze w cale na metce nie ma napisu MADE IN CHINA. Bo niektórzy są już na samo to uczuleni, że stamtąd, to może wszystko uczulać. Jak będziemy na bilansie, to chyba zapytam się naszej doktorki czy czasem nie musiałabym synkowi zrobić testów na alergię. Albo przynajmniej się zapytam czy on z tego wyrośnie, czy może zostanie mu to uczulenie na zawsze.
-
Utworzono: 2011-01-13
Nieposłuszny samochód.
Chciałoby się rzec - złośliwość rzeczy martwej! Albo inaczej - trzeba było słuchać rady męża!
To może wyjaśnię w czym rzecz:) Przez tydzień czasu nie odpalałam naszego samochodu. Tak się złożyło, że nigdzie nie musiałam jechać. Męża nie ma i jeszcze przed wyjazdem przypominał mi, abym tak co drugi dzień poszła odpalić naszą brykę na parkingu. Żeby ciągle łądnie był na chodzie. Oczywiście nie za bardzo o tym pamiętałam, a jak mi mąż wieczorem przypominał, to już mi się iść nie chciało. Bo jak miałam to zrobić? Musiałabym śpiące dzieci zostawić na dobre 10 minut. Wiem, że to nie dużo i nie powinno im się nic stać. Ale wieczorem, to ja sama nawet nie lubię chodzić po dworzu. A wiadomo na kogo ja trafię? Więc codziennie mówiłam sobie jutro, jutro, jutro.
I właśnie wczoraj nadeszło to "jutro", bo chciałam z chłopcami podjechać do sklepu. Usiedliśmy w samochodzie, włożyłam kluczyki do stacyjki, przekręciłam kluczyki i silnik tylko raz zakręcił i nic więcej! Spróbowałam raz jeszcze, zakręcił troszkę słabiej i wiedziałam, że potrzebuje podładowania. Wspomniałam sobie codzienne rady mężowskie, wkurzyłam się trochę na autko, że tak mnie wystawiło do wiatru! I to dosłownie, bo wczoraj u nas wiało i padał deszczyk ze śniegiem. Ale po chwili przyznałam się sama przed sobą, że to w sumie tylko i wyłącznie moja wina!!! Później zadzwoniłam do męża i na wstępie rozmowy poprosiłam by mi tylko nie mówił A NIE MÓWIŁEM!!! Nie powiedział tego, ale jak mu opowiedziałam o autku, to śmiał się ze mnie. Należało mi się.
Tak się składa, że prostownik do ładowania akumulatora mamy w domku, tylko ja nie umiem wyciągnąć akumulatora z mojego autka. Bo podłączyć to urządzenie to już umiem. Na szczęście w sobotę przyjedzie moje rodzeństwo na urodzinki do nas i już rozmawiałam z bratem, żeby mi pokazał, jak się wyjmuje ten akumulator, podładujemy go, potem mi go spowrotem brat zamontuje. A ja przynajmniej nauczę się wyjmować go i wmontowywać, myślę że jeszcze mi się to przyda:)
-
Utworzono: 2011-01-11
Ach ten NFZ.
Mieszkam na pomorzu i tu jeszcze do końca roku były normalnie drukowane wkłady do książeczek RUM-owskich. Mąż miał pójść wyrobić sobie taki wkład jeszcze w starym roku, ale zawsze coś i coś i się nie wyrobił z tym. Powiedziałam mu, że najwyżej po nowym roku sama się przejdę, ale nie zamówię wkładu w przychodni, tylko przejdę się do biura NFZ u nas i wyrobią mi wkład na miejscu. Jak jednak poszłam do tegoż biura, to "pocałowałam klamkę", a na drzwiach przeczytałam informację, że z dniem 31.12.2010r. biuro zostaje zamknięte i wszelkich informacji udziela się pod numerami telefonów ........ w NFZ w Gdańsku. Spisałam numery i oczywiście nie możan było tam się dodzwonić!!! Dopiero dziś mi się udało. Zapytałam się pani, jak to teraz ma wyglądać? Powiedziała mi, ze NORMALNIE!!!! Przecierz lekarze przyjmują normalnie. Dla niej to było takie oczywiste. A ja oczekiwałam odpowiedzi. No i przedstawiłam jej sytuację z mężem, że nie ma już wkładów i co teraz? To pani na to, że normalnie idzie się do lekarza, tylko trzeba mieć przy sobie zaświadczenie o ubezpieczeniu. Dla mnie to trochę niedorzeczne i kłopotliwe. Bo mąż jeszcze jak się rozchoruje, to może od razu iść sobie do pracy po to zaświadczenie i potem do lekarza. Ale ja jestem w trochę trudniejszej sytuacji, bo mój pracodawca jest ode mnie o jakies 100km oddalony i wtedy co ja mam zrobić? Przezornie co m-ąc prosić pracodawcę o takie zaświadczenie? Bo może się rozchoruję? Czy chora wsiadać w auto i zasówać tyle kilosów do swojego pracodawcy po zaświadczenie, potem spowrotem do siebie i później do lekarza? Jakoś NFZ problemów umie narobić człowiekowi!!!! Może wedle nich, to rozwiązanie problemu z niepotrzebnym marnowaniem papieru. Bo jak nie będą drukować tych wkładów, to zaoszczędzą.
Zapytałm się jeszcze jak to wygląda teraz z dziećmi? Bo moje dzieci ma mąż przypisane do swojego ubezpieczenia. A miła pani na to, ze istnieją RODZINNE KSIAŻECZKI UBEZPIECZENIOWE. Więc powiedziałam, ze u męża w wojsku takich książeczek nie mają! A więc ona mi powiedziała, ze też wtedy mąż musi najpierw załatwić zaświadczenie o ubezpieczeniu i potem mogę z dziećmi jechać do lekarza. Kurcze, jakie to proste - nieprawdaż???? Tylko nie dla mnie. A przynajmniej nie na razie. Już sobie pomyślałam, jak to będzie miało wyglądać, jeśli mąż faktycznie wyjedzie na te pół roku do Afganistanu??? Jak JA wtedy załatwię zaświadczenie od męża z pracy o poświadczeniu ich ubezpieczenia, jeśli mi się moje skrzaty rozchorują???
Jeszcze tego tak dobrze nie ogarnęłam swoim umysłem, ale na dzień dzisiejszy to normalnie wkurzył mnie ten NFZ na maksa!!!
-
Utworzono: 2011-01-09
Leżakowanie na szafie.
Dziś z samego ranka moje dwa kochane smerfy narozrzucały zabawki i książki po całym pokoju, a potem zmęczeni odpoczywali na szafie! Oni często kładą się tam. Ksawek nawet jak tam leży, to sobie po swojemu czyta książki. Nie wiem co moje dzieci widzą w tej szafie:)
A tu fotka, z tego ich leżakowania:)
-
Utworzono: 2011-01-08
Przygoda z kałużą:)
Na dworze temperatura na plusie. I wiadomo, jak teraz wyglądają chodniki i ulice. Wszędzie jest pełno mniejszych, większych i całkiem dużych kałuż. Chciałam wyjść jednak z chłopcami choćby na małe zakupy. Zabrałam ze sobą jeszcze makulaturę do wyrzucenia do kontenera. Bo przez tydzień trochę się jej nagromadziło. Byliśmy już przy kontenerze i wyrzuciałam makulaturę, obejrzałam się na dzieci i w tym momencie Patryk poślizgnął się i usiadł pupcią w kałuży. Co było robić. Zabrałam dzieci spowrotem do domu, bo małego trzeba było przebrać. Na szczęście miał trochę grubsze spodnie, więc rajstopki miał suche. Raz, dwa mama przebrała synka i mogliśmy iść na te zakupy. Doszliśmy do targowiska i stanęłam w kolejce do warzywniaka. A Ksawek nie chciał ze mną i Patryniem stać. Miał ubrane gumacze i chciał chodzić w kałużach. Pozwoliłam, ale miał uważać, bo wiadomo, ze nawet na dnie kałuży może być lód i wtedy będzie ślisko. Ale dzieci, jak to dzieci mają swoje rozumki. Co tam mama będzie swoje mądrości na zapas opowiadać! Już miałam kupione co chiałam, złapałam Patryka za rączkę i miałam wołać Ksawka. ALe nie zdążyłam, tylko się obejrzałam gdzie on jest i w tym momencie, na moich oczach fiknął koziołka prosto do kałuży!!! Położył się na plecach w tej kałuży. Na szczęście miał ubraną taką kurtkę, że woda z niej spływała, więc plecy się uchroniły i głowę też trzymał wysoko, to i ona była sucha. Ale całe spodnie mokre, pupa mokra. Hmmm... Wstał sam z tej kałuży i przyszedł do mnie. Powiedziałam, że teraz musimy szybko wracać do domku i on musi się przebrać, zeby nie rozchorował się! Idąc z Patryniem za rękę, to troszkę powoli szliśmy. Więc trzymając zakupy w jednej ręce, torebkę na ramieniu, chwyciłam Patryka tak, ze niosłam go na rękach. I mówię do Ksawka, teraz szybciej pójdziemy. Mama szła szybciej, a Ksawekowi chyba już było wszystko jedno czy jest w połowie mokry, czy może lepiej w całości sie zmoczyć i szedł za mamą, ale zaliczał z rozpędem wszystkie kałuże!!! Na to wychodziło, że mu aż tak zimno nie było, jak ja myślałam. Jednak co chwilę powtarzałam: IDZIEMY KSAWEK!!! Szczęsliwie dotarliśmy do domku. I od razu oczywiście wielkie rozbieranie starszego synka prawie do " rosołu". Szybko ubierałam go w suche rzeczy i zaraz też przygotowałam dla obu ciepłe kakao na rozgrzanie. Wyjście w taką pogodę z dziećmi to po prostu wielka mokra przygoda!
-
Utworzono: 2011-01-06
Konkursy.
Dziś rozstrzygnięto kolejny konkurs tutaj na ebobasie. Niestety i tym razem moim dzieciom i mi się nieposzczęściło:( Trudno. A zwycięscom wszystkim SERDECZNIE GRATULUJEMY!!!
Wiecie, o tych konkursach tu, już wiele osób się rozpisywało na różne sposoby, wiele osób chciało by wziąć udział w nich, ale nie biorą, bo twierdzą, że i tak nic nie wygrają. Ja zawsze twierdzę, że aby mieć szansę wygrania, to trzeba spróbować i brać udział w konkursach. No, nie w każdym i nie wszędzie, bo kto by sie wtedy zajął naszymi dziećmi, mężami i domami, ha, ha, ha. Ja osobiście lubię brać udział w konkursach, tylko nie w takich, gdzie trzeba wysyłać sms - y lub gdzie do wygrania są pieniążki. Tak jakoś się składa, ze jeśli wygraną jest kasa, to ja nie mam szczęścia. Nawet w toto lotka nie mam szczęścia i nigdy nie wygrałam nawet 2 zł. Za to od czasu do czasu uda mi sie coś z nagród rzeczowych wygrać w jakimś konkursie bądź za dobrze rozwiązaną i wysłaną krzyżówkę. Jednak tutaj na ebobasie choć brałam już udział w niejednym konkursie i w każdym są zawsze nagradzane zdjęcia:
- z największą ilością głosów, ale to mi się nie udaje, bo nie mam zmiennego IP na kompie ani tyyyyylu znajomych, żeby na mnie głosowali,
- najfajniejsze, bądź z najfajniejszym podpisem, ale moje nigdy takie nie jest wobec zdania jury.
Jury nagradza nawet takie osoby, które nie mają uzupełnionych swoich profili. No nie do końca nagradza - bo zawsze pisze, że chciało jury nagrodzić taką czy taką osobę, ale profil osoby jest nieuzupełniony! To może taka osoba nie powinna w ogóle brać udziału w konkursie, skoro ma nieuzupełniony profil? Wiem, że komisja pewnie liczy, że taki urzytkownik do końca trwania konkursu uzupełni profil, jednak chcąc nie chcąc takie osoby zajmują tylko niepotrzebnie uwagę jurorów. Wygląda na to, że sie żalę. Bo w sumie, to trochę i jest mi żal, że przeważnie w tych tutejszych konkursach wygrywają przeważnie te same osoby.
Na to wychodzi, że tak jak nie mam szczęścia do wygranych w formie pieniężnej, tak i nie mam szans na wygraną w konkursach na ebobasie:) Ale innym oczywiście życzę powodzenia w tutejszych konkursach:):):):)
-
Utworzono: 2011-01-05
4 urodzinki Ksawka
Ksawku, mój kochany skarbku, dziś obchodzisz swoje już 4 urodzinki:) Jeszcze tak niedawno byłeś w moim brzuszku, a tu już masz 4 latka:) Duży chłopak z Ciebie:) Co prawda nie ma taty teraz, ale dziś też on do Ciebie zadzwonił z życzeniami. Imprezkę urodzinową chcemy zrobić za tydzień. Już też składałam Ci z samiuśkiego rana życzonka, ale jeszcze raz Ci złożę:)
Z okazji Twego Święta życzę Ci:
Aby jedynymi łzami, które pojawią się w twych oczach
Były kryształowe łzy szczęścia
Aby radosnego uśmiechu na twej twarzy
Nie zakryły ciężkie chmury smutku
Aby płatki róż wyścielały drogę twego przeznaczenia
A szczęście, zdrowie, radość i miłość były przeznaczeniem twych dni.WSZYSTKIEGO, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO SYNKU!!!
-
Utworzono: 2011-01-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Pomysł na dorośnięcie:)
Dziś poszłam z synkami do cukierni zamówić torcik na urodzinki Ksawka. Urodzinki wypadają jutro, ale gości zaprosiliśmy dopiero na 15 stycznia. Już w cukierni najpierw przekomarzałam się z synkiem czy zamówić średni czy duży tort. Mama chciała średni a syn duży:) W końcu doszliśmy do porozumienia. To znaczy tak jakby:) W końcu nim mama przemówiła do pani, synek mnie wyprzedził i tak powiedział do pani: PLOSZE O DUŻY TOLT BLONZOWO, CZALNY, LÓŻOWY, NIEBIESKI I ZIELONY BO CHCE BYĆ DUŻYM MEŚCIZNOM JAK MÓJ TATA!!! Pani się uśmiała, a ja zaniemówiłam, oczywiście śmiać mi się też chciała, bo zaszokował mnie swoim pomysłem na dorośnięcie w tempie ekspresowym! Oj!!! Trochę tych tortów musiałby zjeść, żeby tak szybko urosnąć, ha, ha, ha...
Ale jakby nie było, to czasem Ksawek ma nieziemskie pomysły:)
-
Utworzono: 2011-01-03
Czas na wyznanie.
Jeszcze przed świętami pisałam w jednym z wpisów, że zbliżające się święta nie za bardzo mnie cieszą, a o powodzie dlaczego tak jest, napiszę później. Nadszedł ten czas. Mój mąż jest wojskowym i zgłosił się na wyjazd na półroczną misję do Afganistanu. Wyjazd podobno ma być jakoś w kwietniu. Jak do tej pory przeszedł wszystkie badania lekarskie i ma niby wszystkie papiery. Od dziś jest na wyjeździe - w sumie to nie pamiętam miejscowości, gdzie go tam wysłali na szkolenia przed tym wyjazdem. Tak konkretnie, to wyjechał już wczoraj po południu, razem z dwoma kolegami. Bo już dziś o 5.00 rano musieli stawić się w sztabie. I nie miało być tak źle. Bo jak się oni dowiadywali, to podobno mieli na początku mieć te szkolenia i na weekendy by zjeżdżali do domków. A jak dziś rano stawili sie w sztabie, to ich od razu wysłali gdzieś tam w ciemny las na poligon i podobno ma to być miesięczny poligon bez wyjazdów do domu!!! Ta wiadomość delikatnie mówiąc mnie zdenerwowała!!! Bo mieliśmy jeszcze z mężem w tym m-cu kilka spraw załatwić, a teraz nie wiem kiedy je pozałatwiamy. Do tego już za 2 dni nasz synuś będzie miał urodziny i taty nie będzie. Jakoś to musimy wszystko znieść. Najgorsze, że od razu zostałam tak jakby wrzucona do głębokiej wody!!! Bo teraz wszystko jest na mojej głowie. I dodatkowo muszę starszemu synkowi co jakiś czas tłumaczyć czemu tata jeszcze nie wraca z pracy? A młodszy też chodzi, pokazuje na buty taty stojące w korytarzu i powtarza; tata? I taki pytający wzrok wtedy ma. A cóż to będzie, jak już mąż wyjedzie na te pół roku!!! Jeszcze dodatkowo czeka nas przeprowadzka. Chcielibyśmy do końca lutego sie przeprowadzić. Tylko jeszcze jestem na etapie szukania jakiegoś mieszkania w okolicy moich rodziców i teściów. A jeśli nic nie uda się znaleźć w rozsądnej cenie, to moi rodzice nas przygarną. Już powiedzieli, ze od razu dziś możemy się wprowadzić do nich. Ale wolałabym mieszkać gdzieś osobno. Jednak dobrze wiedzieć, że do nich zawsze mogę wrócić z dziećmi.
Są takie osoby, które już wcześniej wiedziały o wyjeździe mojego męża i wiem, że mam u nich wsparcie. Jestem im za do ogromnie wdzięczna! A na pewno będę go więcej potrzebowała:) Jednak jakby nie było, od dziś powtarzam sobie: DAMY RADĘ!!! Bo musimy:)
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...