rss wpisy: 253 komentarze: 514

Moje dzieci, mój mąż, moje życie:)

Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.
  • Utworzono: 2010-10-20

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Okulary.

         Kiedy poznałam mojego męża, no wtedy jeszcze kolegę, nosił on okulary. Z czasem wada mu się cofnęła i już nie musiał ich nosić. Jak ja zaszłam w ciążę z Ksawerym cosik zaczęło dziać z moim wzrokiem i poszliśmy z mężem oboje do okulisty. On miał dobry wzrok, a u mnie wyszła jakaś ukryta wada. No i dostaąłm przepisane wtedy okulary. Noszę je do dziś i w sumie od tej pory jakoś wada na szczęście mi się nie zwiększyła, z czego się cieszę. No ale raz do roku idę na kontrolę. Mój mąż też stara się chodzić raz do roku do okulisty na kontrolę. I właśnie jakoś na przed wakacjami poszliśmy do jednego okulisty, który mi powiedział, ze wada u mnie się nie zwiększyła, a u męża powiedział, że ma wadę +1 na oba oczy. On fakt, ostatnio sporo siedzi przed komputerem i narzekał na oczy, że często go bolą i takie tam. Ale żeby aż taka duża wada się nagle zrobiła, to byliśmy zdziwieni. Mąż postanowił jeszcze do innego okulisty się wybrac. No i zleciały wakacje, nastała jesień i parę dni temu byluiśmy z nim u innego okulisty. Tam wyszło, ze wada jest, ale na jedno oko ma +0,25 a na drugie +0,5 .No i to wydało nam się bardziej prawdopodobne, niż popszednia u tamtego okulisty. Mąż od razu wykupił też okulary. Teraz ja go pilnuję, by zakładał je. Pamiętam, jak ja na początku ZAPOMINAŁAM założyć okulary i mąż nawet z pracy dzwonił do mnie i pytał czy je ubrałam?! Ha, ha, ha. Teraz ja go pilnuję i przypominam o okularkach:)

  • Utworzono: 2010-10-19

    Przygotowania do zimy.

        Postanowiłam w końcu przejrzeć ubrania zarówno dzieci jak i moje oraz męża, i sprawdzić jak stoimy z ciuchami zimowymi. Zacznę może od mojego małżonka. Więc jemu przydały by się tylko nowe buty. Nie jest źle;) U mnie, to w sumie przydałaby się nowa kurtka, bo starą mam już z 7 jak nie 8 lat. Ale co tam! Na razie nie ma na to pieniążków. Za to buty by mi się na pewno przydały. Bo inaczej będę chodziła w starych kozakach z obdartymi palcami, ha, ha. Miałam je na wiosnę wyrzucić, ale jakoś jeszcze nie zrobiłam z nimi porządku;) A teraz dzieci. Ksawek kurtkę ma, szalik, rękawiczki, buty ma. Rajstopki też ma, koszuki są. Koniecznie muszę mu kupić zimową ciepłą czapkę i jakieś spodnie ocieplane. A Patryk kurtkę też ma, szalik, rękawiczki, czapkę, rajstopki i koszuki też. Za to musze mu kupić buty zimowe i spodnie ocieplane. Nie jest tak źle, bo myślałam, ze więcej rzeczy będziemy musieli pokupować.  No ale i tak czeka nas wydatek.  Ale jak ma być taka sroga zima, jak zapowiadają, to trzeba się przygotować!

  • Utworzono: 2010-10-14

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Powrót kolegi z Afganistanu.

        Parę dni temu cały i zdrowy wrócił nasz kolega z misji z Afganistanu. Siedział tam ponad rok czasu. Chciał zostać tam jeszcze pół roku, ale jednak wrócił. Nie powiedział, a my się nie pytaliśmy, czy w końcu sam zrezygnował, czy może nie dostał pozwolenia z góry na jeszcze pół roku tam. Ale ku naszej uciesze, wrócił do Polski i nic mu się nie stało! No, pewnie nie tak do końca, bo swoje tam widział i przeżył, więc co do jego psychiki, to się nie wypowiem. Ale jak u nas był w odwiedzinach, to zachowywał się jak ten sam chłopak sprzed ponad roku. Bawił się z naszymi chłopcami, rozmawiał, śmiał się, mówił o dłuuuugim teraz urlopie, który go czeka, bo prawie pół rocznym i o planach na przyszłość. Najbardziej on chciałby teraz aby jego żona skończyła swoją szkołę i potem chciałby mieć dziecko.

    Wiem, że mi się wydaje on po powrocie taki sam lub prawie taki sam, jak był przed wyjazdem. Jednak najlepiej zauważą zmianę w nim najbliżsi i koledzy z pracy. Dlaczego niby wiem? Bo mój mąż, jeszcze za czasów narzeczeństwa był na misji w Iraku. Siedział tam 7 m-cy. Więc rozumiem, że żołnierze po powrocie starają się zachowywać normalnie i żyć normalnie, jednak czasem  takie normalne życie wydaje im się nudne, pozbawione wrażeń i adrenaliny. I potem różne rzeczy się dzieją. Ale mam nadzieję, że pomimo iż widzą tam czasem takie sceny, jak my tu tylko w filmach, to oby życie było dla nich łaskawe i zdołali się w miarę szybko dostosować do naszego normalnego życia.

    Nie będę wymieniała imienia kolegi tutaj, ale bardzo się cieszę z jego powrotu:)

  • Utworzono: 2010-10-04

    I znów wirus!

       I znów w naszym domku jest jakiś wirus! Dopiero co w piątek byliśmy na ostatniej kontroli u pediatry i wszystko było ok. A tu w niedzielę ok 11.00 Patryk podszedł do mnie i po dotknięciu jego główki okazało się, ze ma gorączkę. Fakt, w nocy dał mi trochę do wiwatu, był marudny i często się budził, a rano o dziwo nie chciał nic jeść. A on zawsze śniadanie zjada, nawet bratu podjada trochę;) A tu nic, zero, po prostu na widok jedzenia odwracał głowę! A potem to ciepła głowa. No i troszkę później pojawiło się rozwolnienie. Tyle, że "kupy" były tak kwaśne, ze raz - dwa miał dupcię odparzoną!!! Pod wieczór już robił wodnisto-zielonkawe "kupcie"! Tak mi go było szkoda. Bo jak tylko pokazywałam mu nową pieluchę, to już zaczynał płakać:( Dziś zaraz po śniadaniu pojechałam z nim do lekarza. Kurcze, półtorej godzinki czekaliśmy, tyle dzieci było do lekarza! I większość z podobnymi objawami jak Patryk. Gardło ma wporządku, ale jakiś wirus go dopadł. No i teraz mamy znów lekarstwa do podawania. Najgorzej pójdzie nam ze Smectą! Ale chyba jakoś sobie poradzę z pomocą męża;). I oby się na Patryku skończyło i nie przeszło na resztę naszej rodzinki!

  • Utworzono: 2010-09-30

    Ale jestem z niego dumna!

          Poprosiłam męża, aby poszedł do sklepu po parę rzeczy. Ksawery słysząc, że tato ma iść do sklepu, od razu zaczął też się szykować. Mąż w sumie nie chciał go zabierać ze sobą, bo wiadomo, że wtedy synek zawsze coś chce! No ale zgodził się i poszli razem. Przyszli, poszli do kuchni powyjmować zakupy i synek przyszedł do mnie. Podał mi jogurt i powiedział, że to dla mnie! :):):) Ależ mnie zaskoczył! Bo tego nie miałam na liście zakupów. Jogurt owszem, ale dla dzieci.  A po chwili do pokoju wszedł mąż i mi powiedział coś, co mnie całkowicie zaskoczyło i poczułam dumę!

    A mianowicie synek od razu w sklepie podbiegł do lodówki z jogurtami i wyciągnął jogurty dla siebie i dla brata, a potem zabrał jeszcze dwa kartoniki z kakao. On uwielbia kakao i często naciąga nas na nie w sklepie, choć wie, że w domu mamy i mleko, i kakao, i mogę mu zrobić. Ale po chwili podbiegł jeszcze raz do lodówki odłożył jedno kakao i wziął inny jogurt mówiąc do taty, że to ma być jogurcik dla mamy! A jak już szli do kasy, to chciał jeszcze żeby tato wziął paluszki. A tato mu powiedział, że może wziąć paluszki, jak on odstawi drugie kakao. I podobno bez namysłu Ksawek poszedł do lodówki odstawić kakao i wzieli paluszki:) Jestem z niego dumna, że czasem potrafi sam z siebie zrezygnować z czegoś dla siebie na rzecz czegoś dla mamy, brata lub taty! On chyba dorośleje szybciej niż myślałam!!!

  • Utworzono: 2010-09-28

    Ulubiona miseczka.

        Od jakiegoś czasu Patryka ulubioną miseczką była ta na zdjęciu poniżej. Dostał ją od mojej kuzynki pod koniec maja tego roku. Jak na obiad miałam zupkę, to Patryk wolał jeść zupkę z tej miseczki, niż np z talerza. Ot, takie jego przyzwyczajenie. No i dziś nastąpiło wielkie TRZASK PRASK BUM i miseczki już nie ma!!! Patryk niósł w niej chrupki czekoladowe i potknął się w kuchni, a miska poleciała na kafelki i potłukła się:( Patryk przeraził się trochę tego trzasku, chwilkę popłakał, potem siedział na podłodze i obserwował, jak mama zbiera potłuczone kawałki, potem zamiata podłogę i wszystko wyrzuca do śmietnika. Wyciągnął rączki i pokazywał, że chce swoją miseczkę. No trudno. Już jej nie ma. Teraz synek będzie musiał przyzwyczaić się do dziecięcego talerza, albo rodzice będą musieli kupić podobną miseczkę:)

  • Utworzono: 2010-09-25

    To nie krzywica!!!!!!!!!!!! Uf.....

         Byliśmy z Patryniem u pediatry i po obejrzeniu wyników pani dr powiedziała, że wynik fosfatazy alkaicznej (ALP) wskazuje, że Patryk nie ma krzywicy!!!! Fakt, wyniki wapnia i fosforanów są podwyższone, ale okazało się, ze to mogło być spowodowane tym, iż ja synka karmiłam piersią ok. 7.00 rano. A na badania poszliśmy ok. 10.00. No i ze mnie tam coś pościągał z mlekiem i wynik był, jaki był! Pani dr mnie pocieszyła, że te wyniki nie są tak mocno za wysokie, żeby mogło coś oznaczać i mam się tak nie przejmować! Jak zapytałąm się o wyniki morfologii, dlaczego jest tyle wyników podwyższonych i zaniżonych i tylko kilka w normie? To otrzymałam odpowiedź, że może Patryk złąpał jakiegoś wiruska i przez to takie wyniki są. Więc zbadała pani mojego synka, osłuchała go i stwierdziła, że chyba synuś zaraził się od braciszka, bo ma już gardło zaróżowione. No i wyjaśniło się, dlaczego taka morfologia była:) Wiecie, od razu mi ulżyło! Tylko dalej dręczy mnie pytanie i nawet pani dr je zadałam - dlaczego wtedy Patryś ma takie nóżki, że nawet ortopeda uważał iż może to być krzywica??? Pediatra mi powiedziała, że musi to być uwarunkowane genetycznie jakoś w rodzinie mojej lub męża. Hmm... Po przesłuchaniu mojej mamy dowiedziałam się, że w jej rodzinie z tego co ona pamięta nikt nie miał problemów z nogami. W ojca rodzinie jeden brat taty podobno miał trochę krzywe nózki i dostawał tran i mu przeszło po xxxx czasie;) Jeszcze muszę przesłuchać teściową i teścia. Ha, ha, ha.

    Ale z podowu podwyższonego wapnia i fosforanów przez tydzień nie mam Patrysiowi podawać wit. D3 ani tranu. Za tydzień znów pojedziemy do kontroli, to wtedy dowiemy się czy wit. D3 już będziemy mogli podawać czy raczej nie jeszcze. 

    Dobra, wszystko wszystkim, musze jeszcze sobie gdzieś zapisać, że w takim układzie mamy za 8 m-cy umówić się na kontrolę do ortopedy i cały czas będę obserwowała nóżki synka.

     

    Mój Kochany synek!

     

  • Utworzono: 2010-09-23

    Odebrane wyniki.

        Poszliśmy dziś do szpitala po wyniki krwi Patryka. Kurcze, nie jestem lekarzem, ale umiem przeczytać cyferki i porównać je z tymi w ramce. I nie jestem zadowolona. Bo fakt, że żelazo ma w normie, ale fosforany i wapno ma ponad normę. Tak samo w morfologii jest kilka wzwyżek, kilka poniżej normy wyników i kilka w normie. Oj, ciekawe co nam jutro pani pediatra powie, jak zobaczy te wyniki?????????? Trzymajcie kciuki, aby nie było tak źle!!!!!

  • Utworzono: 2010-09-22

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Pobieranie krwi.

          Pisałam ostatnio o naszej wizycie u ortopedy. I o tym, ze miałam pójść z Patrykiem na badania pod kątem krzywicy. Więc byliśmy u pediatry. Pani w sumie powiedziała, że ortopeda go oglądał, to ona tylko wypisze skierowanie na badania krwi. Wypisała nam na wapno i fosfor, poza tym morfologię i żelazo. Dziś poszłam z chłopcami do szpitala na pobranie krwi. Ksawek oczywiście chciał szalec w całym szpitalu:) A Patryk podrywał wszystkie pielęgniarki na swój uroczy uśmieszek:) Na oddziale dziecięcym dwie pielęgniarki dość szybko pobrały krew Patrykowi. Oczywiście nie obyło się bez płaczu. A jak tylko Ksawek zauważył, jak brat płacze, tak jemu też zakręciły się łezki w oczkach. Raz, dwa wychodziliśmy z tamtąd. Na pocieszenie mama przed wyjściem dała cycusia Patrysiowi i chumorek miał od razu lepszy! Jutro w południe mają być wyniki. Więc jak wszystko dobrze będzie, to w piątek podjedziemy z wynikami do pani pediatry i zobaczymy co nam powie???? Jejku, jak ja bym chciała, zeby obeszło się bez tych szyn na nogi do spania dla Patryka!!!! Bo już czuję, ze z nimi będzie masakra!!!

    Poza tym pani doktor obejrzała gardło Ksawka i powiedziała, ze już antybiotyku starczy, ale syropki na gardło jeszcze przez kilka dni ma łykać. Więc chociaż u niego lepsze wiadomości. I poprosiłam jeszcze o nową witaminkę D3. Z tym, ze jak u nas obleciałam wszystkie apteki, to akurat takiej nie mają! I w końcu w jednej aptece zamówiłam tę witaminkę i jutro ma już być. To idąc do szpitala po wyniki krwi, podejdę od razu do apteki po witaminkę. Ale jak na razie, to podaję mu tran. Prawdę powiedziawszy, na początku był problem z podaniem Patrykowi tranu! Bo kupiłam tran o smaku cytrynowym. Jest dość kwaskowaty. Ale mieszam mu go w strzykawce z słodkim sokiem malinowym i wypija go baaaardzo szybko. Tak mu smakuje! Mały podstęp i się udało!

  • Utworzono: 2010-09-16

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Zabawa z farbkami.

                   Już od jakiegoś czasu Ksawek mówił mi, że chce, abym mu kupiła farbki. Bo on widział w telewizji, jak dzieci malują farbkami i też chciał. Ja oczywiście kupiłam te farbki i leżały w szafie. Bo zawsze coś było nie tak i nie pozwalałam Ksawkowi malować farbkami. No wiecie: a to Patryk nie śpi i mógłby wylać wodę czy np. pomalować ścianę, albo mama nie miała czasu popilnować synka z tymi farbkami. Wtedy zawsze udało mi się go przekupić ciastoliną:) Wiem, wiem! Co za mama! Ale w końcu jednego dnia, gdy Patryk spał, a Ksawek znów marudził o farbkach, to wyciągnęłam farbki, pędzelek, duuuuży blok, przygotowałam kubek z wodą i pokazałam synkowi jak się maluje farbkami. Wiecie co? Tak się wciągnął w to malowanie, że mało brakowało, a zamalowałby calutki blok, ha, ha.  Spodobało mu się to:) Co mnie w sumie baaardzo też ucieszyło:):):) Na drugi dzień też było malowanie farbkami i dzień później znów, i znów... Tak po tygodniu mu jakoś przeszło. Na razie mamy kilka dni spokoju z farbkami. Ale zapowiada się, ze trzeba będzie kupić nowe farbki, to po tygodniowym malowaniu, szybko kolory się kończą;) Ha, ha, ha:)

     

    A tu mój malarz i jego mały pomocnik.


Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj