rss wpisy: 253 komentarze: 514

Moje dzieci, mój mąż, moje życie:)

Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.
  • Utworzono: 2010-06-22

    Zasze coś.

     W piątek minął tydzień, jak popsuł nam się laptop. Kurcze, zauważyłam, że uzależniłam się od internetu i od ebobasa też!!! Bardzo ciężko było mi, jak nie mogłam sobie poserwowac po necie! Jak oddawaliśmy laptopa do naprawy, to nam powiedzieli, że zadzwonią w tygodniu i powiedzą co z naszym kompem. A tu w między czasie tydzień minął, nastał piątek, późne popołudnie i nic. Więc mąż zadzwonił do nich i dowiedział się, że oni laptopa nie potrafią naprawic!!! Ożesz, normalnie! Jak się wkurzyłam jak to usłyszałam!!! W tygodniu  w ogóle jeszcze moja komórka zaczęła szwankowac. Normalnie jakoś rzeczy martwe uwzięły się na mnie! Moja komórka po prostu zaczęła sama się wyłanczac. Nawet podczas rozmowy. W tym tygodniu będę musiała oddac komórkę do naprawy, puki jeszcze mam ważną gwarancję. A laptopa chcemy odebrac i zobaczy u innego gościa. Może coś się uda. Ale że mieliśmy parę groszy odłożone, to mąż mnie namówił, byśmy odkupili od znajomego używany laptop. I mam teraz bynajmniej kontakt ze światem. Wiecie jak mi ulżyło!

     

    Poza tym w weekend pojechaliśmy w odwiedziny do moich rodziców i teściów. W sobotę moja mama miała urodzinki. Zjechało się moje rodzeństwo z rodzinkami, był gril i dobra rodzinna zabawa! Aleśmy się naśmieli:) A dzieci oczywiście nawariowały się  w ogrodzie. Wieczorem popadały do łóżek jak muszki:) A w niedzielę oczywiście poszłam z mężem spełnic swój obowiązek obywatelski czyli zagłosowac na swojego kandydata na prezydenta. Po oddaniu głosów zaliczyliśmy wizytę u teściów. Dorośli oczywiście musieli się nagadac, a dzieci przesiedziały cały ten czas  w piaskownicy. Tak się bąble zmęczyły, że całą przynajmniej drogę nam grzecznie pospały w samochodzie.

     

    Szkoda tylko, że mamie od niedzieli zaczął się trudny czas - miesiączka - czyli trudny kobiecy czas.  I cały poniedziałek byłam jak ten "wrzód na tyłku"! Tak mam zawsze drugiego dnia. Szkoda tylko, że najbardziej czepiam się dzieci, bo to z nimi jestem cały dzień. Mężowi marudzę jak tylko wraca z pracy. Więc po obiedzie zaraz tatuś zabrał dzieci na spacer, a mama mogła sobie troszkę odpocząc. Wiecie, mój mąż jednak potrafi wyczuc, kiedy potrzebuję chocby godzinki dla siebie:) No w końcu za niecały m-ąc minie nam już 5 latek po ślubie:) A zanamy się i jesteśmy ze sobą już prawie 10 lat. Więc troszkę znamy swoje chumorki.

  • Utworzono: 2010-06-20

    Tylnie kółka naszego wózka.

        Od pewnego czasu w naszym wózku mieliśmy mały problem z tylnymi kółkami. Jadąc po nierównej nawierzchni kółka zaczynały przyhamowywać. Konkretnie wyglądało to tak, że prowadząc wózek po nierównym chodniku jedno kółko załapało jeden poziom chodnika a drugie kółko inny poziom, pod innym kontem i zaczynało się hamowanie. Nie trwało ono długo, bo chwilkę, ale bądź co bądź pojawiało się i przeszkadzało w prowadzeniu wózka.

    Namówiłam męża by zajrzał do tych tylnych kółek i coś z nimi zrobił, no i zajrzał, psiknął WD-40 i kazał przetestować wózek. Jednak test nie był długi, bo po przejechaniu ok pół km ,dalej kółka  przyhamowywały. Więc WD-40 nie dało rady!!! Wtedy mąż chciał rozkręcić kółka w wózku by nasmarować smarem. Jednak gdy tylko zdjął nakładki plastykowe z kółek, zawołał mnie, pokazał kóła i powiedział, że nie można zjąć kółek i nie ma sensu smarować ich smarem. A to dlatego, że kółka są włożone i "zabite" nitami. Ośka jest zanitowana. Co powoduje nie zdejmowanie kółek, więc nie można ich nasmarować. Na zdjęciach widać tę śrubę ( ośkę), ona powoduje ścieranie się kółka, co powoduje skrócenie prowadzenia ośki koła (oś kółka to te żeberka w okół tej metalowej śruby) i niestabilności koła. Przynajmniej tak mi mówi mąż. Efekt jest taki, jakby w samochodzie poluźnić wszystkie śruby od koła, wsiąść do niego i jechać ( powoduje to chwianie się podczas jazdy). A jak to ma się do wózka? Skrócenie osi koła a wydłużenie ośki prowadzącej powoduje przy wykrzywieniu koła przyhamowanie.

  • Utworzono: 2010-06-09

    Strzyżenie.

    I nastał wielki dzień dla synków.  A największy to raczej dla Patryka. A dlaczego? Więc tato zdecydował się na obcięcie włosków Patrykowi! Namawiałam na to męża już od kwietnia i ciągle słyszałam, że NIE!!! Bo tak fajnie wygląda Patryk z dłuższymi włoskami. Nawet argumenty typu, że jest mu za gorąco i poci się strasznie nie pomagały. Aż tu nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy mężuś wyciągnął maszynkę i stwierdził: obcinamy chłopcom włosy!!! Nie że Ksawkowi obcinamy, tylko chłopcom. Ależ się ucieszyłam.  Na początku Patrykowi się to całe obcinamie włosków maszynką nie podobało i płakał. Ale po jakimś czasie uspokoił się i nawet śmiał. Potem Ksawek poszedł "pod maszynkę" . On się nie boi obcinnia, ale jak ma golutkie plecki i brzuszek, to gilgają go te spadające włoski. I ciągle się mieje i wygina na różne strony. Po wielkim obcinaniu spojrzałam na synków i ciągle napatrzeć się nie mogę. Bo całkiem inaczej od razu wyglądają. W szczególności Patryk. Bo jeszcze wczoraj mogłam mu kiteczki na główce robić, a dziś ma takie króciuteńkie włoski.

  • Utworzono: 2010-06-06

    Dodatkowa funkcja.

    W naszym wózku jest taka dodatkowa gumowa rączka z boku wózka. Jak do tej pory miała jedno zastosowanie. Gdy wózek jest złożony bardzo wygodnie przenosi się go trzymając za tę właśnie rączkę. Ale od kilku dni ta rączka spełnia jeszcze jedną ważną, ba, nawet bardzo ważną funkcję!!! Otóż idąc na spacer z moimi synkami, Patryk siedzi w wózku, a Ksawek chodził ze mną za rękę, bądź uciekał mi;) Ale on wpadł na pomysł i zaczął trzymać się tej gumowej rączki. Pierwszy raz zrobił to trochę na przekór mamie, bo uciekał mi, i potem kazałam mu chodzić ze mną za rękę. A on zrobił mi na złość i złapał się tej rączki zamiast za moją. I w sumie tak już zostało, że Ksawek woli idąc na spacer z mamą i bratem złapać się rączki od wózka. I dla mnie troche też to rozwiązanie jest wygodne;)

     

  • Utworzono: 2010-06-01

    DZIEŃ DZIECKA

    Ja życzę wszystkim dzieciakom, aby ich dzieciństwo było jak najlepsze i aby trwało jak najdłużej!

    Kolorowych snów...
    Usmiechu od ucha do ucha...
    Pięknych bajek na dbranoc...
    Własnego pieska i kotka...
    Co dzień nowych przygód...
    Butów siedmiomilowych...
    Gwiazdki z nieba...
    Wspaniałych przyjaciół...
    I wesołej rodzinki...

  • Utworzono: 2010-05-30

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Co za weekend.

     Ten weekend spędzilismy bardzo fajnie i rodzinnie. Wczoraj u męża w pracy wojskowi mieli przygotowane dla dzieci z okazji nadchodzącego Dnia Dziecka różne atrakcje. Można było pooglądać stroje wojskowe, pojazdy wojskowe, straży granicznej i policyjne, poza tym były pokazy straży pożarnej i policji. Były konkursy i zawody dla dzieci. Dzieci i ich rodzice oraz opiekunowie mogli pooglądać broń, jaką posiadają wojskowi. No i było oczywiście ognisko z kiełbaskami, a także wojskowa grochówka i bigos. Mniam...  Oj działo się, działo:) Ksawery z kolegą Kubą wszędzie razem chodzili, zwiedzali i oglądali. A nasz Patryk to oczywiście jak już zaczął wędrować po całej jednostce, to nikogo do tego nie potrzebował. Wszędzie sam chciał iść i wejść. Nie bał się obcych, podchodził do dzieci i chciał się z nimi bawić, bardzo ciekawiło go ognisko i złościł się na mamę, że ciągle zabierała go daleko od tego interesującego ognia. Poza tym wojskowi mieli przygotowane małe paczki ze słodyczami dla dzieci. Było po prostu super!!! Chłopcy nam się tak wybiegali, nabawili i wyszaleli, że po powrocie do domu, po jakiejś pół godzince zasneli mocnym snem. A mama razem z nimi:) Bo mama nabiegała się za dwójką urwisów tak, że musiałam to odespać choć trochę. Tylko naszemu tacie się spać nie chciało i kiedy my mieliśmy drzemkę, on posprzątał trochę w domku. Fajnie co? Dziwiłam się, że miał na to jeszcze siły:)

     

    A dziś u nas w Pucku była Rodzinna Niedziela. Impreza trwała tylko 3 godzinki, ale też było mnóstwo atrakcji zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Tatusiowie mogli wziąć udział w przeciąganiu liny z kawalerami i mogli pograć w piłkę nożną. Mamy miały stoiska z kosmetykami, gdzie można było pooglądać kosmetyki różnych firm i otrzymać próbki kremów czy perfumów. A dzieci miały możliwość pojeżdżenia na konikach, obejrzenia wozów straży pożarnej i policji, poza tym mogli malować kredą na ulicy, a na wielkich kartkach papieru mogli malować kredkami i farbkami. Na boisku można było pograć w kosza, w nogę, pobawić się hula hop itp. Gdy już wszystko wypróbowaliśmy poszliśmy zobaczyć jakie jeszcze są atrakcje w budynku Ośrodka Sportowego. A tam była możliwość pogrania w kręgle. Patryk już był zmęczony i zasnął szybciutko, a Ksawek zaczął szaleć na kręglach. Normalnie miałam problem go wyciągnąć już z tych kręgli. A ja miałam możliwość postrzelać z prawdziwej broni ostrą amunicją. Miałam pietra, że szok. Bo było kilka osób poza osobą nadzorującą i przyglądali się, jak strzelam. Poza tym, pierwszy raz trzymałam taką broń w rękach. Ale poszło mi dobrze, bo na 6 strzałów trafiłam wszystkie w tarcze:) Jak wróciliśmy do domku musiałam jeszcze przygotować obiad, potem obejrzeliśmy film i zasnął Patryk. A Ksawek pobawił się jeszcze ok godziny i też zasnął. Mama i tata zaraz też pójdą spać. Jesteśmy padnięci. A ten weekend zaliczyć możemy do super udanych:):):) 

     

    Kolaż z wczorajszej imprezy na JW1050 w Pucku.

  • Utworzono: 2010-05-28

    Jazda po wiejskiej drodze.

    Każdy nasz wyjazd na wieś do dziadków jest można powiedzieć udany. Najbardziej cieszą się oczywiście dzieci. Mogą wtedy wyszaleć się, wybiegać i bawić się w piaskownicy prawie cały dzień! Kiedy Patryk się zmęczy, to wtedy spacerujemy z nim w wózku. I dzięki temu mogłam wypróbować nasz wózek na polnej, piaszczystej, wiejskiej drodze. I przyznam się, że całkiem fajnie się jechało po drodze. Ale po takiej ubitej, twardej, piaskowej drodze. Wjeżdżając w dość duże ilości sypiego piasku na drodze kółka dość ciężko jechały, ale jechały. Musiałam użyć trochę więcej siły, by przepchnąć X-landera. Potem wjechałam na trawę i jechało się ok. Do momentu, gdy wjechałam w drogę pół piaszczystą i pół trawiastą. Czyli na taką, jak widać na zdjęciu. Wtedy jazda była troszkę z problemami. A to dlatego, że ta trawa, to nie równiutki trawnik, ale dziko rosnąca trawka, która często rośnie w kępkach. I podczas jazdy, gdy jedna strona kółek jechała po piasku, a druga strona po tych kępkach trawy, to malutkie przednie koła miały problem z jazdą po tej trawce. Podejrzewam, że gdyby nasz wózek miał większe kółka, to lepiej dałby sobie radę z taką trasą. No, ale ma takie jakie ma. I jestem coraz bardziej przekonana o tym, iż ten wózek świetnie sprawdza się na ścieżkach, chodnikach i drogach miejskich niż na wiejskiech.

  • Utworzono: 2010-05-26

    Dzień MAMY.

    Na stronach kalendarza
    świątecznych dni jet mało.
    A szkoda! Co tu zrobić,
    by świąt nie brakowało?
    Lecz jeden dzień szczególnie
    swym blaskiem w maju kusi:
    dla jednych to - Dzień Matki,
    a dla mnie - Dzień Mamusi.
    Nie umiem mówić głośno,
    jak kocham i co czuję...,
    więc patrząc Mamie w oczy,
    cichutko... podziękuję.
    Dziękuję za to w s z y s t k o,
    czym d o b r o ć jest na ziemi,
    że Jesteś najważniejsza,
    że tego nikt nie zmieni,
    że jeden dzień najpiękniej
    w mym sercu jaśnieć musi:
    dla jednych to - -Dzień Matki,
    a dla mnie - Dzień Mamusi.

     

     

     

    Z okazji Twojego dnia Mamo.
    Za wczoraj i dziś, zawsze tak samo,
    każdym czułym serca uderzeniem
    i każdym z niego płynącym życzeniem
    zdrowia, sił i codziennej radości
    wraz ze słowami największej wdzięczności.
    Za wszystkie dla mnie trudy i starania
    składam Ci dzisiaj podziękowania

     

     

    Dzień matki jest raz w roku,
    Szczęśliwy i pełen uroku.
    W tym dniu pragnę złożyć WAM życzenia:
    zdrowia,szczęścia i powodzenia.

  • Utworzono: 2010-05-26

    MAMUSIA I TATUSIEK.

    Ksawery od kilku dni woła do mnie MAMUSIA  a do Rafała  TATUSIEK. Zawsze mówił mama i tata. I kiedy po raz pierwszy zawołał do mnie mamusia, to aż urosłam!!! Tak mi się miło na serduszku zrobiło:) Nie wiedziałam, że takie zdrobnienie może aż taką radość we wnie wzbudzić. To było i jest bardzo miłe uczucie. A jak Ksawek zwraca się do taty - tatusiek to mi się śmiać czasem aż chce. Bo nie mówi do niego tatuś, tylko tatusiek. Fajniusie zdrobnienia nam synek wymyślił. Tylko nie myślcie sobie, że my go wyszkolilismy z tymi zdrobnieniami. Co to,  to nie. Jesteśmy z mężem dumni z naszego mądrego synka:):):) 

  • Utworzono: 2010-05-21

    Małe porównanie.

    Wybraliśmy sie całą rodzinką na spacer i mogliśmy zrobić małe porównanko naszych dwóch spaceróweczek. W jednym wózku czyli w VIBE jechał Ksawek, a w drugim czyli w X-LANDERZE jechał Patryk. Spostrzeżenia mojego męża i moje są ogólnie takie.

    W Vibe daszek jest troche dłuższy niż w X-landerze, przez co dziecko jest lepiej chronione przed słonkiem czy deszczem. Ogólnie konstrukcja ich jest podobna, podobnie mają małe kóleczka, mało pojemnościowy kosz pod wózkiem, podobne rączki do prowadzenia wózka i podobnie się składają. Więc mają ze sobą dużo wspólnego. A jednak każy wózek jest inny i dużo inaczej je się prowadzi. Prowadząc Vibe najlepiej gdy kółka są zablokowane i jadą prosto. Tak mi się go lepiej prowadzi. A w X-landerze odwrotnie, lepiej wózek się prowadzi, gdy kółka się obkręcają. Jest jeszcze jedno, co mi przeszkadza w wózku Vibe. Bo on ma przednie kółka umieszczone po środku. I przez to jazda nim jest mniej stabilna niż w X-landerze. Gdy Ksawek w Vibe przechylił się w którąś stronę, wózek automatycznie sam skręcał pomimo tego, że ja chciałam jechac prosto. A w X-landerze nie ma tego problemu.

     

    A tu fotka, żebyście mogli sami porównać te dwa wózki.
     


Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj