rss wpisy: 253 komentarze: 514

Moje dzieci, mój mąż, moje życie:)

Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.
  • Utworzono: 2011-09-25

    Mamo, idę pisiu!

         Odkąd Ksawery sam korzysta z ubikacji, to zawsze idąc do kibelka mówi głośno: mamo idę pisiu! Albo: mamo idę kupę i zawołam Ciebie jak będziesz miała przyjść! Mam wesoło co? Hmmm... Jemu tak to wołanie weszło w nawyk, że bez różnicy, czy jesteśmy u siebie w domku, czy u kogoś, on tak do mnie woła i już. Z początku mówiłam: ok idź lub ok dobrze. Ale ostatnio jak był chory i przeziębiony, to częściej korzystał z wc. No i takie częste jego wołanie: mamo idę pisiu, zaczęło działać mi na nerwy. W końcu za którymś razem zaczęłam mu odpowiadać: no idź, bo przecież ja za Ciebie tego nie zrobię! I synek szedł. Głupio mi, ale kilka razy tak do niego zawołałam i za którymś już razem z kolei synek mnie zaskoczył i rozbawił za razem. Idzie znów Ksawek do wc i woła: mamo idę pisiu. I nim ja zdążyłam się odezwać moja latorośl dopowiedziała sobie tak: wiem, wiem, Ty za mnie tego nie zrobisz!!!

  • Utworzono: 2011-09-18

    Naprawianie ząbka:)

         W piątek poszłam z Ksawkiem do dentysty. Nie była to nasza pierwsza wizyta. Ponad pół roku temu bylismy u innego dentysty, tak tylko na wizycie, żeby sprawdzić ząbki. Ale tym razem poszliśmy naprawiać ząbek Ksawka. Nie wiedziałam z początku, jak przebiegnie ta wizyta. Starałam się Ksawka uświadomić, że ma troszkę chory ząbek i może pani będzie w nim troszkę wierciła takim wiertełkiem, no i może go to troszkę zaboleć. Że jak będzie go bolało, to ma mówić pani. I oczywiśćie, że będę z nim cały czas. Dzielnie wszedł do gabinetu, a tam przywitały nas dwie miłe panie. Pani stomatolog i jej pomoc. Ksawek trochę sie uparł, bo nie chciał na fotelu siąść, więc mama usiadła pierwsza i wzięła synka na kolana. Pani stomatolog zajrzała na wskazany przeze mnie ząbek i stwierdziła że wdała się próchnica. Do Ksawka powiedziała, że do jednego ząbka wlazł zły robak i teraz trzeba go z tamtąd wyrzucić, żeby nie przeszedł na inne ząbki.  Wszystko co robiła, to mu tłumaczyła, teraz powiercimy trochę, teraz będzie trochę wiaterku, a teraz opłucz ząbki. I nadszedł moment, kiedy pani doktor chciała założyć plombę mojemu synkowi. Ale wcześniej powiedziała, że Ksawek może wybrać sobie kolorową plombę, jeśli mama pozwoli. Pokazała mu gamę kolorów plomb, a ja mu powiedziałam, że może wybrać sobie którąś z tych kolorowych plomb lub może wybrać białą, taką jak jego ząbki. On długo nie myśląc powiedział do pani: NIE CHCĘ KOLOROWYCH PLOMB, CHCĘ MIEĆ TAKĄ JAK MOJE ZĄBKI! Pani nie dała za wygraną i jeszcze raz zaproponowała kolorowe plomby. A synek twardo znów powiedział, że CHCE TAKĄ JAK MOJE ZĄBKI!!! Pani doktor i jej pomoc powiedziały, że muszą koniecznie wpisać Ksawka do ich stomatologicznego pamiętnika. A to dlatego, że jest pierwszym dzieckiem, które zamiast kolorowej plomby wybrał zwykłą białą i to jeszcze sam podjął taką decyzję! Mój dzielny duży chłopak. Mi ogólnie to się nie podobają te kolorowe plomby, więc bardzo jestem zadowolona, że synek wolał mieć białą.  No i był dzielny podczas całego borowania, tylko na koniec trochę zapiszczał, jak pani mu oszlifowywała trochę ząbek, bo za dużo nałożyła plomby. Ale potem już wszystko ok, powiedział do widzenia i wyszedł. Mamy  więc pierwszą naprawę ząbka za sobą.

  • Utworzono: 2011-09-10

    Kapusta.

           Moi synkowie ostatnio umawiali się z babcią - moją mamą, że na najbliższą niedzielę my do niej na obiadek zajedziemy i zarzyczyli sobie gołąbki na obiadek. Problem w tym, że babcia nie ma kapusty i Ksawek od razu powiedział, że nie ma problemu, bo my kupimy kapustę! No przecież! Dziś pojechałam z synkami na zakupy i oczywiście na bazarku rozglądaliśmy się za ładną kapustą na te gołąbki. Jedna pani miała taaaaki wieeelki stos kapuściany na swoim straganku i właśnie do niej podeszliśmy. Poprosiłam, by nam wybrała jakąś dużą główkę na gołąbki i że ten większy mój synek będzie ją dźwigał. Pani się uśmiechnęła, że mam pomocnika fajnego i nam tam jakąś główkę wyszukała. Jednak w tym czasie mój synek wdrapał się na stół pani i dojrzał na samiuśkiej górze kapuścianej taaaaką ogromną główkę kapusty! I powiedziła do pani - ja nie chcę tej co pani wybrała, chcę tamtą, tą wielką! O! Pani spojrzała na mnie i powiedziała, że może mi sprzedać tę wielką główkę, tylko czy ja będę miała kocioł, żeby w nim zaparzyć tę główkę kapusty, bo do garnka może się nie zmieścić! To ja na to, że nie ma problemu, bo w końcu ta kapusta jest dla mojej mamy, a ona ma kocioł:) Tylko teraz pani chciała jeszcze zobaczyć, jak Ksawek będzie dźwigał siatkę z tą kapustą. A mój duży synek dał dwa kroki, postawił siatkę z kapustą na chodniku, usiadł na niej i powiedział: mamo jednak musiasz mi pomóc, bo ciężka ta kapusta!

  • Utworzono: 2011-09-09

    Nie chce do kina!

        Od dziś u nas w kinie puszczają "KUBUSIA PUCHATKA I PRZYJACIÓŁ".  Wcześniej rozmawiałam z synkami, że jak będą grzeczni, to pójdziemy do kina na tę bajkę. Tylko musiałam umówić się z moją siostrą, tak żeby i jej pasowało, bo ona miała iść z nami. Ktoś musi mi pomóc z moimi dwoma synkami. Jak już miałam ustalone z siostrą, że jej pasuje, to powiedziałam rano chłopakom, że właśnie dziś pójdziemy do kina na tę bajkę. Oczywiście zaznaczyłam, że na bajkę pójdziemy popołudniu, jak ciocia skończy pracę. A rano, po śniadanku pojechaliśmy na zakupy. Musiałam jeszcze zajść do poradni kobiecej umówić się. Poszłam z chłopcami, weszliśmy do poczekalni, a tam siedziało 7 pań, które już czekały do lekarza. Patryk rozejrzał się, zrobił duże oczy i wykrzyczał: MAMO JA JUŻ NIE CHCĘ DO KINA!!!

     

  • Utworzono: 2011-08-30

    Ksawek poza domem.

        Już od kilku dni Ksawek mi wspominał, ze chciałby pojechać do cioci Justyny na nockę. Ugadałam się więc z siostrą, że w poniedziałek go do siebie zabierze i we wtorek przyjadę po synka do niej. Dobrze wybrałam termin, bo siostra miała 2 dni wolnego. Spakowałam piżamkę synkowi, kapcie i ciuchy na zmianę i tak mu się wczoraj spieszyło do auta cioci, że o mało by nie pożegnał się z bratem i mamą!!! Wieczorem dzwoniłam do siostry, zapytać się czy synek zjadł kolację, czy jest grzeczny? Wszystko było ok.  Chciałam chwilę pogadać z Ksawkiem, ale on nie miał czasu, bo grał na komputerze w grę z wujkiem. Krzyknął tylko do słuchawki: kocham Cie mamo i dobranoc! O! I tylko tyle!

        Dziś przed 15.00 pojechałam po niego. Ucieszył się, że mama i brat przyjechali, ale on w cale nie chciał wracać jeszcze do domku. Chciał zostać. Jednak wiedziałam, że moja siostra ma na dziś w planach zakupy z mężem, więc wolałam już zabrać Ksawka do domku. Jak będzie cioci pasowało, to na jakiś weekend znów Ksawek sobie do niej pojedzie. Jak na razie to jest jedyna ciocia u której Ksawery lubi zostawać sam na noc.

       

  • Utworzono: 2011-08-28

    Oj ten Patryś.

        Ksawek co jakiś czas zaskakuje mnie czymś: pomysłem, tym co powie, co zrobi, po prostu wszystkim. Patryk w wielu rzeczach naśladuje lub próbuje naśladować starszego brata. Czym też bardzo mnie cieszy i zaskakuje.  A dziś to już mnie tak rozbawił!!

     

        Najpierw, jak siedziałam z chłopcami i oglądaliśmy bajki, to Patryś pobiegł do drugiego pokoju i przyszedł z hula hop. Ksawek już umie trochę kręcić tym kółkiem, ale Patryś nie.  Trzymał to hula hop, stojąc w środku niego i powiedził do mnie: mama patrz. No to mama patrzyła. A Patryś trzymając to kółko obracał się dookoła z uśmiechem od ucha do ucha!  I tak chwilkę się obracał zadowolony, a mama z niego też bardzo zadowolona była. W końcu od czegoś trzeba zacząć naukę kręcenia tym kółeczkiem. A Patryk znalazł niezły sposób.

     

        Za to po południowej drzemce powiedział, że jest głodny. Spytałam czy chce kanapkę? Powiedział, że tak. Więc spytałam z czym? Z czekoladą, serkiem, kiełbaską? A Patryś patrząc całkiem poważnie na mnie powiedział: muszę pomyśleć! I dodatkowo stukał sobie po policzku palcem wskazującym i ciągle mówił: myśle, myśle, myśle! Wyglądało to dość poważnie ale i komicznie w jego wykonaniu! Rozbawił mnie niesamowicie:):) No i oczywiście zaskoczył, bo nie wiem skąd podłapał taki sposób "myślenia"?

         A

  • Utworzono: 2011-08-22

    Kuroniowka.

         A więc nastał ten dzień, że musiałam rozwiązać umowę z moim pracodawcą. A żeby dalej mieć ubezpieczenie, to oczywiście poszłam zarejestrować się na kuroniówkę do UP. Dobrze, że dzień przed tym, nim tam poszłam, to byłam się spytać co za dokumenty mam donieść. Więc obyło się bez problemów, pani obejrzała sobie wszystkie moje dokumenty, zabrała kopie tych, co potrzebowała i powiedziała, że od dziś (czyli od piątku, bo tego dnia u nich byłam) już będę ubezpieczona. I o dziwo pani dodała, że przy zerwaniu umowy za porozumieniem stron przez pierwsze 3 m-ce nie należą mi się pieniążki od UP, ale potem przez 9 kolejnych m-cy UP mi będzie płaciło. Super, super, super - będę miała swoją kaskę. Całe wychowawcze - 4 lata w sumie, to ani grosza nie dostałam, bo parę złotych nam przekroczyło ten ich "próg", więc byłam na bezpłatnym wychowawczym.  A teraz dostanę parę groszy, tylko trzeba będzie raz w m-cu biegać do UP podpisać listę. A więc dołączyłam do grona ludzi bezrobotnych:)

  • Utworzono: 2011-08-11

    Wrażenia z kina.

        Od początku wakacji zbierałam się, żeby raz wybrać się z Ksawerym do kina. Po pierwsze, to ja sama dłuuuugo nie byłam już w kinie. Bo ostatni raz byłam na 3 dni przed urodzeniem Ksawka czyli ponad 4 lata temu. Szmat czasu. A po drugie, to chciałam,  żeby Ksawek zobaczył i przekonał się, co to jest to kino. Miałam małe obawy czy mu tam za głośno nie będzie?! Bo Ksawek cosik oststnio nie lubi ani za głośnej muzyki, ani w ogóle tak żeby za głośno było, no chyba że to on akurat głośno śpiewa lub muzykuje sobie na garnkowym instrumencie. 

       Wybrałam filmo-bajkę AUTA 2. Ksawek nie jest wielbicielem tej bajki, ale pierwsza część nawet mu się spodobała, to poszliśmy na drugą część do kina. Patrysiem w tym czasie zajmowała się moja siostra. Byłam więc o niego spokojna. Seans zaczął się punktualnie. Oczywiście najpierw kilka reklam. Od początku spoglądałam na synka czy aby zaraz nie powie: wychodzimy mamo, bo tu jest za głośno! Ale nic takiego nie powiedział. Cały seans siedział syncio grzecznie, oglądał z zainteresowaniem, ze 3 razy byliśmy wyszli do toalety - ale szybko nam poszło i wracaliśmy;) A! No i raz wyszliśmy szybciutko po popcorn. Bo mamcia nie pomyślała przed seansem. Tak jestem bardzo zadowolona z filmu, bo mi  się podobał. Jednak jeszcze bardziej zadowolona jestem z syna, ze wytrzymał tyle siedzenia, że był grzeczny i że jemu również film się spodobał. A w drodze porotnej zapytał się mnie, kiedy znów pójdziemy do kina?

     

  • Utworzono: 2011-08-09

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Wesele.

             Byłam ostatnio na weselu u mojego kuzyna. W sumie to na początku jak dostałam zaproszenie, od razu chciałam odmówić. No bo jak mam iść bez męża. Później pomyślałam, że może jednak pójdę na to wesele. W końcu długo nie byłam na żadnym weselu, a przecierz nie pójdę sama - wybiorę się z dziećmi.  Teraz tylko została mi kwestia dogadania się z moim rodzeństwem - czy i oni idą, bo od razu pomyślałam nad tym, że jak sama będę z synkami, to ani się nie najem w spokoju, ani nie pobawię, bo będę pilnowała dzieci, o piciu i tak mogłam zapomnieć, bo wiadomo - kierowca nie pije.

            Jednak jakby nie było, plany zawsze mogą ulec zmianie, no i uległy. Moja mama powiedziała, ze nie chce iść na to wesele i że może mi popilnować dzieci i mogę sama iść na wesele. Jeszcze kilka dni zastanawiałam się nad tą opcją, obgadałam ją z mężem i zdecydowałam się.  Jak dzwoniłam w sprawie potwierdzenia przybycia, to od razu powiedziałam, że będę sama. Wiecie, choć decyzję podjęłam i wiedziałam, że przecież będzie tam troszkę mojej rodziny, to dziwnie mi było samej tam iść. Zawsze, na wszystkie imprezy chodziłam z mężęm, później i z dziećmi. A teraz poszłam sama. Ale co mi tam!

            Wiecie jak ja się wybawiłam an tym weselu, jak ja się wygadałam, jak się objadłam na spokojnie! Było bardzo, bardzo fajnie na tym weselu. Miałam kuzynów, brata i szwagra, z którymi się wybawiłam, nawet wzięłam udział w jednej z zabaw podczas odczepin i prawie wygrałam. Było fajniusio.  Oczywiście po odczepinach wróciłąm do rodzicó do domku spać. Ale na poprawiny pojechałam już z dziećmi. I wtedy to już nic nie pobawiłam się, bo chłopakom było na sali za głośno. Więc mamcia biegała za nimi po dworze. Jak chciałam coś zjeść, to moje rodzeństwo pilnowało moje dzieci na dworze, a ja wcinałam. A chłopcy przychodzili sobie coś zjeść, jak orkiestra nie grała - czyli tak na szybcika i szybko na dwór! Ale jakby nie było było fajnie. I jestem bardzo zadowolona, że postanowiłam pójść. Owszem, z mężem pewnie wybawiłabym się jeszcze lepiej, jednak nie było nam pisane tym razem. Na następne, to już na pewno razem pójdziemy:)

  • Utworzono: 2011-08-01

    Tęsknota.

         Za kilka dni minie już 4 miesiąc mężowskiego pobytu w Afganie. Pierwszy strasznie się dłużył. Potem jakoś tak miałam i do dziś ciągle mam mało czasu na myślenie o mężu. Wiecie - dwójka rozbrykanych synków, z czego jedno przechodzi bunt 2 -latka, a dugie 4-latka, no a mama przechodzi frustrację tym wszystkim i dobijającą myślą, że za pół roku strzeli 30-stka! No dobra, tym ostatnim najmniej się frustruję, bo i tak nie wyglądam na swój wiek:). Ha, ha, ha... , skromna jestem, co nie?! Wracając do sprawy. Z mężem mam kontakt prawie codziennie. Jak nie telefoniczny ( ale co to są 4 minuty! ), to na skypie (a tu mamy godzinę). Jednak pomimo cudów technicznych i postępów któregoś wieku z kolei, internet często się rozłancza lub na łonczach coś przerywa i nie za bardzo się widzimy i słyszymy na tym cudownym wynalazku - skypie. No ale jakby nie było, zawsze to jakaś oznaka, że mąż żyje i w miarę ma się dobrze! A więc żona jest spokojniejsza, bo oczywiście myśli o mężu nadciągają codziennie wieczorkiem, jak już dzieciaki idą spać i żona ma wolny umysł, wtedy zamiast odpoczywać, to zamartwiam się myślami o mężu. Jednak jak pogadamy sobie chwilę, to już i myśli o mężu się uspokajają, no i lepiej się śpi. I tak dzień za dniem, noc za nocą  ... . 

     

    Dzieciaki oczywiście też rozmawiają z tatusiem na skypie, jak tato w przyzwoitych godzinach zadzwoni, bo czasem dość późno dzowni, wtedy dzieci już śpią, a ja rano zdaję im relację, co u taty słychać no i że tato ich kocha i buziaczki przesyła:). Ja im nie mówię, że tato jest zagranicą w Afganistanie, tylko mówię, że tatuś jest w pracy na wyjeździe daleko, daleko i na razie nie może do nas przyjechać. I tak za każdym razem, kiedy tylko pytają się o tatę - czemu do nas nie przyjeżdża? Tak na pocieszenie samej siebie, to muszę przyznać, że przez pierwsze 3 miesiące tatusiawego wyjazdu, miałam względny spokój z dużą ilością pytań o tatę i z całą tęsknotą za nim. Jednak chłopcy też już baaardzo tęsknią za swoim tatusiem. Coraz częściej, podczas rozmów na skypie obaj powtarzają tacie, że ma do nas już wrócić! Tego na początku nie mówili. Teraz mówią do mnie coraz częściej ze skargą w głosie, żebym do taty zadzwoniła ( np. w ciągu dnia) i mam mu kazać wracać.  Ostatnio nawet przyłapałam Patryka, jak siedział sobie i cosik tam robił i nagle zaczął płakać. A kiedy przytulając go pytam się - czemu płacze? To odpowiada, że płacze, bo tu w domku nie mam taty! Zdażyło się mu to już kilka razy i po tych samych słowach, za każdym razem płaczę razem z nim, a potem dołancza do nas Ksawery! I mamy takie swoje 3-osobowe kółko płaczków. Wierzcie lub nie, ale jak już chwilę sobie we trójkę popłaczemy, to pierwszy płacząc jeszcze Patrynio patrzy się na mnie i mi mówi MAMUŚ NIE PŁACZ JUŻ, JUŻ BĘDZIE DOBRZE!! To mie rozwala. 2 latek i takie słowa! Ale wtedy zawieramy pakt, że ok, mama przestaje płakać, ale synkowie również. No i to działa.

     

    Jakby nie było, tęsknię za mężem, ale dzieci już też coraz bardziej tęsknią i to okazują. Ksawek też czasem jak mu smutno, to mówi, że chciałby przytulić się do taty, a jego ciągle nie ma. Na razie wystarczyć musi mu mama. Pocieszam się, że już bliżej niż dalej do powrotu męża z tamtąd. Jednak dobija mnie jeszcze jedno. Wszyscy mówią, jaka to ja dzielna jestem, że sobie ze wszystkim radzę: z mieszkaniem, dziećmi i w ogóle.  Owszem, miło usłyszeć takie docenienie z ust innych. Jednak wcale taka dzielna, odważna czy zaradna to nie jestem. Bo przecież też potrzebuję pomocy innych, wypłakać się w czyjeś ramię, czy choćby pogadać z kimś o swoich bolączkach, o radościach, o wszystkim. I gdyby nie  najliżsi, w szczególności moja mama i moje rodzeństwo, to ja bym zwariowała!  Oni są mi dużą pomocą. Mam też blisko teściów, że jakby co, to też mi pomogą. Więc nie jest tak źle. Ale i tak nikt i nic nie zastąpi mojego męża i tatusia moich dzieci:) KOCHANIE BARDZO TĘSKNIMY ZA TOBĄ NIE NIE MOŻEMY SIĘ DOCZEKAĆ TWOJEGO SZCZĘŚLIWEGO POWROTU!!!!


Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj