Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.

Utworzono: 2011-01-03

Czas na wyznanie.

       Jeszcze przed świętami pisałam w jednym z wpisów, że zbliżające się święta nie za bardzo mnie cieszą, a o powodzie dlaczego tak jest, napiszę później. Nadszedł ten czas. Mój mąż jest wojskowym i zgłosił się na wyjazd na półroczną misję do Afganistanu. Wyjazd podobno ma być jakoś w kwietniu. Jak do tej pory przeszedł wszystkie badania lekarskie i ma niby wszystkie papiery. Od dziś jest na wyjeździe - w sumie to nie pamiętam miejscowości, gdzie go tam wysłali na szkolenia przed tym wyjazdem.  Tak konkretnie, to wyjechał już wczoraj po południu, razem z dwoma kolegami. Bo już dziś o 5.00 rano musieli stawić się w sztabie. I nie miało być tak źle. Bo jak się oni dowiadywali, to podobno mieli na początku mieć te szkolenia i na weekendy by zjeżdżali do domków. A jak dziś rano stawili sie w sztabie, to ich od razu wysłali gdzieś tam w ciemny las na poligon i podobno ma to być  miesięczny poligon bez wyjazdów do domu!!! Ta wiadomość delikatnie mówiąc mnie zdenerwowała!!! Bo mieliśmy jeszcze z mężem w tym m-cu kilka spraw załatwić, a teraz nie wiem kiedy je pozałatwiamy. Do tego już za 2 dni nasz synuś  będzie miał urodziny i taty nie będzie. Jakoś to musimy wszystko znieść. Najgorsze, że od razu zostałam tak jakby wrzucona do głębokiej wody!!! Bo teraz wszystko jest na mojej głowie. I dodatkowo muszę starszemu synkowi co jakiś czas tłumaczyć czemu tata jeszcze nie wraca z pracy? A młodszy też chodzi, pokazuje na buty taty stojące w korytarzu i powtarza; tata? I taki pytający wzrok wtedy ma. A cóż to będzie, jak już mąż wyjedzie na te pół roku!!! Jeszcze dodatkowo czeka nas przeprowadzka. Chcielibyśmy do końca lutego sie przeprowadzić. Tylko jeszcze jestem na etapie szukania jakiegoś mieszkania w okolicy moich rodziców i teściów. A jeśli nic nie uda się znaleźć w rozsądnej cenie, to moi rodzice nas przygarną. Już powiedzieli, ze od razu dziś możemy się wprowadzić do nich. Ale wolałabym mieszkać gdzieś osobno. Jednak dobrze wiedzieć, że do nich zawsze mogę wrócić z dziećmi.

Są takie osoby, które już wcześniej wiedziały o wyjeździe mojego męża i wiem, że mam u nich wsparcie. Jestem im za do ogromnie wdzięczna! A na pewno będę go więcej potrzebowała:) Jednak jakby nie było, od dziś powtarzam sobie: DAMY RADĘ!!! Bo musimy:)

Komentarze

  • dorota74 | 04-01-2011 12:03:11 | zgłoś naruszenie

    Pewnie,że dacie radę. Ale nie zazdroszczę sytuacji.Dobrze,że macie gdzie iść w razie czego,to chociaż nie bedziesz się czuła samotna,lżej odczujesz rozłąkę,choć wiem,że pół roku to nie tydzień.Trzymam kciuki.

Jeśli chcesz dodać komentarz musisz się zalogować.

Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj