Ja wiedziałam, że trwa to długo, ale zawsze myślałam może nie u nas. Z reszta ja nie posiadam chęci posiadania dzieci, ale tak ostatnio mnie natchnęło i w sumie po rozmowie z mężem zaczęliśmy „starania”. Myślałam ze spróbujemy zajdę zaraz w ciąże, urodzę i jakoś to będzie. Przez moje nastawienie w poprzednich latach do dzieci nie chce mówić rodzinie czy znajomym o tym, ze się staramy, bo będzie gadanie w stylu „mowilam ci ze zmienisz zdanie”, „co wpłynęło na taka decyzje”itp. Nie chce by ktoś ze mną ciagle o tym rozmawiał i nakręcał mnie w jedna czy w druga stronę. Boje się ze znowu mogłabym się przez to zniechęcić. Z reszta tyle się słyszy o poronieniach, ze w sumie to powiem o ciąży jak już będzie coś widać.
U mnie stres pojawia się tylko na tydzień przed @, a tak to nie odczuwam parcia czy coś. Bardziej rozczarowanie. Natomiast bardzo chce, żeby udało się tym co chcą.
Moja przyjaciółka już kilka lat się stara i nic. Boli bardziej to co ona przechodzi. Rozumiem co przychodzicie, ale wiem ze będzie dobrze i wszystkie będziemy zafasolkowane