Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.
  • Utworzono: 2011-01-12

    Cuda medycyny a modlitwa dziecka

    W niedzielę wieczorami lubimy oglądać "Szpital-nagłe przypadki".Lubię patrzeć,jak lekarze walczą z naprawdę trudnymi przypadkami.Dziś z kolei miałam po kolędzie księdza,a to związane jest z modlitwą oczywiście.I jakby powiązać obie te rzeczy to wychodzi bardzo ciekawie... Medycyna i modlitwa.Ludzie chorzy modlą się o zdrowie dla siebie,zwoich bliskich.Ja oczywiście też.Ale co jeśli z prośbą do Boga zwraca się 6-letnia dziewczynka?

     

        Jakiś czas temu mojej mamie zebrało się na wspominki.Zresztą w wolnej chwili tak robimy.I opowiadała mi szczegóły...

      Mając 6 lat (około,bo nie pamiętam który to był rok) miałam wypadek.Mieliśmy w domu takie składane,drewniane krzesełko.Takie podobne do tych w szkole,tyle ,że mniejsze,no i kształt troszkę inny.W każdym razie ja tym krzesełkiem bawiłam się,Tzn nie dosłownie,bo na nim siadałam i bawiłam się.Pech jednak chciał,że to krzesełko zrobiło mi krzywdę.Oczywiście z mojej winy.Siadając wsadziłam rękę nie tam gdzie trzeba i ... przycięłam sobie palec.I to nie było takie małe przycięcie ,że zaboli i plasterek się zaklei,i zagoi.Ten palec-....wisiał na skórce.Był to serdeczny palec u prawej ręki.Gdyby tak pociągnąć -to by był palec-kikut.

    Gdy to zobaczyła mama-szybka reakcja,pobliska apteka,pierwsza pomoc.W aptece tej mama kiedyś pracowała,miała wiec tam zaprzyjaźnione farmaceutki,które zaraz szybko udzieliły pierwszej pomocy.Jedna z nich musiała iść (o ile dobrze pamiętam) do nas do domu,zająć się moim młodszym bratem (wtedy miał około roku),który wtedy smacznie spał.A ja z mamą -akcja do szpitala.Wiem tylko,że jakaś dobra znajoma mamy wzięła swoją syrenkę i na klaksonie (czyt.sygnale) pędziliśmy do szpitala na chirurgię.Tam trafiłam pod skrzydła wspaniałego chirurga ,który zajął się mną i moim palcem.W zasadzie to nie pamiętam zbyt wiele,przez mgłę pamiętam zastrzyki,leżałam na kozetce a oni decydowali co zrobić.Padła propozycja,żeby go amputować,bo z palca nic nie będzie.Jednakże pan doktor-chirurg,powiedział tak:

    To jest dziewczynka.Kiedyś będzie na tym palcu nosiła obrączkę.Może spróbujemy przyszyć.Amputować zawsze można w razie potrzeby.

    No i przyszyli mi ten palec.Zabandażowali itd itp. Na koniec pan doktor powiedział do mamy słowa typu "Teraz to tylko wszystko w rękach Boga.Proszę się modlić." Ja to wszystko słyszałam,bo w końcu stałam obok.

    Gdy wróciliśmy i któregoś dnia mama weszła do pokoju zobaczyła dziwny,zaskakujący widok.

    Ja kleczałm na podłodze patrząc tymi swoimi oczętami w obrazek z Jezusem i ..... modliłam się swoimi,dziecięcymi słowami . Ja nie pamiętam dokłądnie tego,to opowiadała mi mama.To były słowa coś w rodzaju "Boziu,uratuj mój paluszek".

     

    I wiecie co.Nie wiemy czy to był cud,czy modlitwa zdziałał cuda.Czy tak miało być.Ale palec został uratowany.Na palcu jest tylko maleńka blizna,w kształcie krzyżyka ,ledwo widoczna gołym okiem.Jest koło ppaznokcia,po lewej stronie palca patrząc na niego od góry.

    Gdy mama mi to opowiadała byłam w szoku,że ja tak potrafiłam modlić się już w tym wieku.Popłynęły mi łzy na policzkach.

    Ale gdyby nie doktor Proskura- dziś miałabym kikut.

    A może to był wymodlony cud?

  • Utworzono: 2011-01-07

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Szczęście ma wiele twarzy

    Wczoraj ogłoszono wyniki konkursu Bożo Narodzeniowego na ebobasie.Niestety,nie udało mi się załapać wśród szczęśliwców.Ale trudno.Ja nie mam żalu ani pretensji,fajnie się bawiłam.Zresztą,czy jest to takie ważne?Czy warto walczyć za wszelką cenę,by zdobyć ileść tam upragnionych głosów potrzebnych do zwycięstwa? A wiem,że niektórzy tak walczyli.Między innymi poprzez wysyłanie wiadomości na PW aż do oszustw.Niewątpliwie jest to w jakimś stopniu szczęście,bo sama wygrałam kilkakrotnie i znam to uczucie szczęścia.

     

    Ale od jakiegoś czasu zaczęłam inaczej pojmować pojęcie szczęścia.

     

       Jakiś czas temu koleżanka z fotum podsunęła nam do poczytania pewien blog.Blog,który pisze mama chorej dziewczynki.Laura choruje od urodzenia,a ma dopiero pół roku.Całe swoje życie spędziła w szpitalach,jest po operacjach,żyje niemal cały czas pod respiratorem.Oprócz wykrytej u niej klątwy  Ondyny ma jeszcze wiele innych schorzseń.Życie jej mamy podporządkowane jest codzienną walką o jej życie,przetrwanie.

    Dziś udało mi się doczytać ten blog do końca.Oczywiście w miarę możliwości będę śledzić losy dziewczynki i jej rodziców.Ale mogę powiedzieć jedno: jestem pełna podziwu dla tych rodziców,że tak potrafią dać z siebie wszystko,byle ratować życie swojego dziecka.Jestem jednocześnie przerażona,że na świecie zdarzają się tego typu przypadki,że Bóg pozwala na cierpienie maleńkich dzieci.A my-musimy na to patrzeć.

     

    Ja mam to szczęście,  że wszystkie moje dzieci są zdrowe.

    Moim szczęściem jest więc biegający wokół mnie i śmiejący się synek.

    Moim szczęściem są jego ciemne zdrowe oczka...

    Moim szczęściem są jego zdrowe nóżki,że może chodzić...

    Moim szczęściem jest to,że z każdym dniem widzę jego kolejne postępy...

    Moim szczęściem jest on sam,że jest zdrowy,mam go w domu i nie muszę jeździć do szpitala.

    Moim szczęsciem są starsze dzieci,chodzące normalnie do szkoły,nie potrzebujące indywidualnego toku nauczania.

    Moim szczęściem jest po prostu moja rodzina,która w wielu przypadkach zwątpień dała mi przykład walki z problemami,które do tej pory mnie otaczały.

    Jakis czas temu walczyłam i ja o zdrowie swojego starszego syna.Na szczęście chłopak jest zdrowy,może normalnie funkcjonować.

    I z tego się cieszę.

    A że nie zdobyłam gwiazdek na ebobasie?

    Co tam.

    Ja mam takie trzy gwiazdki w domu.No i mąż oczywiście.

    Nie ważne,że czasem są kłótnie i to bardzo ogromne,że czasem się człowiek rozryczy i ryczy jak bóbr.

    Ważne,że mimo naszych chorób nie leżymy i nie trzeba koło nas chodzić.

    Że chodzimy,mamy zdrowe nogi.I zdrowe dzieci.

    I to mi wystarczy do  szczęścia.

    PS.Dla zainteresowanych-link do opisywanego blogu... http://www.kochamylaure.pl/:

  • Utworzono: 2011-01-06

    Imieninki Kacperka

    KOCHANY SYNKU !

     

      Dziś Święto Trzech Króli,ale jednocześnie Twoje Święto. Bo dziś są Twoje Imieninki.

    To drugie takie Twoje święto.Gdy tylko wstałeś,złożyłam Ci życzonka.

    Ale zrobię to jeszcze raz:

       W dniu Twych imienin kwiatki się śmieją, słońce nawet mocniej grzeje. Nawet największy smutas w ten dzień się śmieje.

         Wszystkeigo najlepszego kochanie!

  • Utworzono: 2011-01-05

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Mały wielki chłopczyk...

       Dziś 5 stycznia .Nasz mały chłopczyk skończył dziś 14 miesiący.I robi się coraz większy i madrzejszy.Jeszcze niedawno był takim małym,słodkim niemowlakiem,a teraz duży chłopczyk biega po pokojach i robi coraz to większe postępy.Z dnia na dzień zaskakuje nas czymś nowym.

        Jakieś 2 tygodnie temu pisałam,że wynosi pieluszki do śmieci.Pomalutku "ta chęć" mu przechodzi,ale i tak wie,że to co brudne trzeba wynieść do śmieci.Taki papierek.Gdy mówię,że trzeba zanieść do śmieci,wie,że trzeba iść do kuchni i otworzyć szafkę.A gdy jest zamknięta na sznurek (czyt.zabezpieczona) wraca sie do drzwi i tak fajnie coś mówi...Po swojemu.Ale my wiemy o co chodzi.

        Zaczął rozumieć prośby i polecenia.Własnie przed chwila wyjął swoją piżamkę z szuflady.Poprosiłam by schował z powrotem.Za nim leżały spodenki.Poprosiłam by przyniósł i schował do szuflady,a potem ją zamknął.Zrobił to.Nie ważne,że szuflada znów otwarta...

    Gdy poproszę,by coś mi dał co ma w ręku-daje.Rano i wieczorem ścieli ze mną łóżko.Wkłada/wyjmuje pościel,prześcieradło....Sam.Oczywiście przy kołdrze potrzeba pomóc.

         Kilka dni temu spadł linomag i leżał w jego łózeczku.Synek podniósł go,podszedł do mnie ,wziął za rękę i zaprowadził pod półkę.Wyciągnął rękę z linomagiem ,że tam trzeba go odłożyć.Czyli-kojarzy ,gdzie co leży.Gdy chodziłam z nim po pokoju trzymając na ręku,podeszliśmy do lodówki,na którym leżały chusteczki.Wziął jedną paczkę,potrzymał w rączce,po chwili odkładając tam,skąd wziął.Tak samo było z kluczykami od skutera.

    Gdy zmieniamy pieluszkę,używamy jak każda mama zresztą chusteczek do pupki.Po całej operacji Kacper wie,że chusteczki odkładamy na miejsce.Bierze je do ręki i wyciąga ręce.Oczywiście muszę go wziąć na ręce by odłożył.

        Jakąś godzinę temu bawiliśmy się samochodem od Mikołaja.Ma dwa takie auta z przyczepkami.Każda przyczepka należy do jednego auta.Przyniósł mi przód samochodu.Pod krzesełkiem leżały dwie przyczepki.Gdy poprosiłam ,by przyniósł przyczepkę-wiedział którą!

    Tak samo z puzzle.Ma takie 3częsciowe,od Mikołaja.Puzzle składają się z głowy,nóg i tułowia,bo jest to postać chłopca.Wkłada się je w otworki o odpowiednich kształtach.Jeszcze nie wkłada tam gdzie trzeba,ale kojarzy że są to trzy różne kształty.Bo gdy trzeba podać-podaje trzy różne.

    A najbardziej lubię momenty,gdy podchodzi do mnie,przynosząc taką grającą zabawkę z kształtami zwierzątek itp i łapie mnie za palec,by mu włączyć.Potrafi to sam,ale co-mama niech też pogra.

    No i od kilku dni próbuje zrobić szpagat.

       I rośnie mi taki mały wielki chłopczyk.Postępów jest więcej,tylko teraz nie pamiętam wszystkich.Zresztą trudno spamiętać.Jestem pod wielkim wrażeniem,jak takie małe dziecko potrafi tyle pamiętać ,kojarzyć.Niby to moje już trzecie dziecko,a przeżywam jakby to było pierwsze.Ale pamiętam ,że tamtych też przeżywalam.I spisywałam w specjalnym albumie.Teraz też to robię,bo oczywiscie wszystkich potraktowałam jednakowo.Tylko Kacper ma to szczęście,że postępami swego maluszka mogę pochwalić się innym,na blogu czy w KZD na ebobasie.

     

  • Utworzono: 2011-01-01

    Nowy Rok i nowe problemy...

    Na początku dla wszystkich czytających mój blog- chciałabym życzyć wszystkiego najlepszego w Nowym Roku,aby wszystkie problemy ucichły i się rozwiązały.

     

       No właśnie .Zaczął się Nowy Rok,nowe wyzwania,wszystko nowe,przed nami nieznane.Ciekawa jestem co ten rok przyniesie nowego mojej rodzinie.Ale początek nie jest ciekawy.

                        Niestety na same sylwestra,a właściwie dzien przed-moja córka zachorowała na ospę.Było to do przewidzenia,bo ostatnie tygodnie w szkole mnóstwo dzieci choruje,więc czekaliśmy tylko.Nikt się tylko nie spodziewał,że w sylwestra i Nowy Rok będziemy kropkować ....

            No ale i na ebobasie już kolejny pojawia się problem.Nie chcę wskazywać palcem i nie będę.Ale niepokojące stają się namolne wiadomości.I nie sądziłam ,że porusze ten temat jeszce ja,i to w dodatku w Nowy Rok.

    Kilka dni temu jedna z moich przyjaciółek na swoim blogu poruszyła temat dostawania wiadomości na PW na ebobasie.Chodziło o prośby głosowania na zdjęcia dzieci,Całkowicie się z nią zgadzam.Myślałam,że może do niektórych coś dotrze.Chociaż niekoniecznie.

         Bo właśnie przed chwilą znów dostałam "namolną " wiadomość ,tyle że ...o innej treści.A mianowicie dotyczy propozycji ,ze może bym coś kupiła na jej bazarku!!!

    Ludzie!!! Czy nie przsadzacie z tego typu wiadomosciami? Co prawda,to dopiero pierwsza tego typu wiadomość do mnie,ale czyżby zaczynało się coś nowego?Ja rozumiem,że chcecie sprzedać,że może chcecie zareklamować swoje rzeczy.Ja też mam wystawione.Ale w życiu nie przyszłoby mi do głowy wysyłać takie wiadomości do konkretnych osób.Z ciekawości zajrzałam na bazarek tej osoby.Jeszcze gdyby to były rzeczy dla maluszka.Ale to rzeczy dla dorosłych.Rzeczy,których ja nie kupiłabym w takich cenach.Może i są tanie.Ale mnie nie stać,a poza tym nie potrzebuję.Ja mam inne potrzeby,potrzebami dla mnie nr 1 to dzieci i żywność.A ubrania-póki co-mam.Ale to już nie o to chodzi.Chodzi o fakt rozpoczęcia rozsyłania wiadomości na prywatne skrzynki o tej treści.A poza tym-jeśli bym potrzebowała-na pewno sama bym dotarła i sama zdecydowała o zakupie.

          Ta wiadomośc mnie bardzo zdenerwowała.Nie życzę sobie takich próśb,zachęceń.Czy Wam nie wystarczy samo wystawienie? Tak dużo czasu macie,rozsyłając "łańcuszki"?

     

       Być może dzisiejszy wpis jest ostry.Ale trudno-musiałam zareagować.Bo mi na głowę wejdą niedługo.

  • Utworzono: 2010-12-31

    Na Nowy Rok...

    Pragnę wszystkim złożyć żarliwe życzenia:
    szczęścia, dobrego zdrowia, powodzenia,
    oby troski życia zaginęły w mroku
    podczas nadchodzącego Nowego Roku!

     

  • Utworzono: 2010-12-31

    Ewa: Zachorowałam na ospę

    Niestety dopadło i mnie... Wczoraj były pierwsze krostki,dzisiaj więcej.Już smarujemy pudrem i .... nici z sylwestra u koleżanki.Szkoda!
  • Utworzono: 2010-12-28

    Rok przyjaźni z ebobasem

    Dziś mija rok ,kiedy zarejestrowałam się na ebobasie.Właściwie nie pamiętam dokłądnie co było głównym powodem tego kroku.Na pewno nie konkurs mnie skusił,ani blog bo tym zajęłam się później.Ach,chyba książeczka zdrowia dziecka zdaje się. Weszłam przypadkiem na to,bo dostałam jakiegoś maila z reklamą.Ciekawość zwyciężyła.

     

         Dziś nie żałuję tego.Mam za sobą kilka wygranych konkursów z nagrodami (rewelacyjne są te pendrivy i podkładki pod mysz),kilkaset postów na forum gdzie poznałam wspaniałe dziewczyny,kilkadziesiąt wpisów w blogu,dzięki któremu mogę podzielić się z innymi swoimi przemyśleniami.A ksiązeczka zdrowia dziecka? Pozwala mi na  sledzenie ,jak rozwija się mój maluszek.W zasadzie to dzięki niemu tu trafiłam,no bo mając dwoje starszych dzieci raczej bym tu nie trafiła.W końcu 11 i 13 latki to już nie bobasy...

       Oczywiście nie od razu zaczęłam działać całkowicie na portalu.Musiałam tu poznać wszystko,bo ja nie od razu wstawiam zdjecia,czy piszę o swoich problemach.Ja muszę najpierw zapoznać się z tym i owym.Nie powiem,bo troszkę kusiły mnie i konkursy.Ale nie aż do tego stopnia,by szaleć na ich punkcie.

    Pierwszy konkurs jaki  wzięłam udział to chyba....nie pamiętam.Wiem,że pierwsza wygrana była chyba w maju w konkursie na wpis do pamiętnika.Zupełnie nie spodziewałam się tej wygranej.A co dopiero rodzina? Potem był wakacyjny filmowy,potem za prowadzenie bloga.Po drodze inne konkursy,w którym brałam udział,ale nie wygrałam.I wcale nie było mi przykro,bo się świetnie bawiłam dając zdjęcia mojego najmłodszego szkraba.

    Blog.Długo we mnie kiełkowało zanim zrobiłam wpis.Teraz staram sie to robić w miarę wolnego czasu.No mając razem troje dzieci czasu nie ma dużo,bo zawsze jest co robić,a jak czas jest,to czasem się nie chce.Nie zawsze też jest ten nastrój,by coś napisać rzeczowego.A jak pisać-to z sensem,coś konkretnego.Nie sztuka napisać byle co,byle napisać.Sztuka napisać,by zainteresować czytelnika.

    Forum.Ileż tu można ciekawych ludzi poznać.Takich co mają podobne problemy jak ja.Takich ,też przeżywają co się dzieje wokół,takich samych jak ja.(w przenośni).Można wyżalić,wysłuchać innych,podzielić się swoimi radościami,pochwalić postępami dziecka.

    I wreszcie książeczka zdrowia dziecka.Jakie to szczęście ,że jest coś takiego.Mogę odnotować to,co dzieje się z moim dzieckiem,zaprowadzić pamiętnik.Jeszcze żeby tak wprowadzono możliwość wydrukowania tej ksiązęczki,poszczególnych częsci,pamiętnika.By na przykład dać dziecku na 18 urodziny?

              Oczywiście to nie wszystkie zalety ebobasa,dzięki którym tu jestem.Artykuły,możliowść kontaktu z fachowcami,wstawanie zdjęć...Nie sposób wymienić wszystkie.Ja wymieniłam te najważniejsze,które spowodowały ,że zaprzyjaźniłam się z tym portalem.Przyjaźni,która trwa już cały okrągły rok.

      Kacperku- kochany synku! Dziękuję Ci,że mogłam tu trafić,bo tylko dzięki Tobie tu jestem.Dzięki Tobie trwam tu i będę trwać dopóki pozwoli czas i zdrowie.No i póki nie będziesz starszym bobasem.Bo potem-to nie wiem czy będziesz chciał się ogladać i czytać o sobie jako nastolatek.No bo...co by koledzy powiedzieli???

  • Utworzono: 2010-12-28

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Stan podgorączkowy

    W sobotę 18 grudnia miałem stan pogorączkowy.Jak zwykle nie dałem sobie dokładnie zmierzyć temperatury,ale wprawne oko mojej mamci widziało ,że coś jest nie tak.Miałem gorące czoło i marudziłem.Za dwa dni mama wystukała u mnie kolejny ząbek-trójeczkę u góry,po lewej stronie.W środę 22go pojawił się u mnie katarek.Ale mama gdzieś wyczytała,że katar może towarzyszyć ząbkowaniu.Bo dzisiaj wystukała u mnie drugą trójkę,tą po prawej stronie.I chyba jest tam od świąt.Mam wiec już 12 ząbków.
  • Utworzono: 2010-12-27

    Jak nie urok,to ...

    chciałoby się dokończyć odpowiednio,ale przecież nie będę używać brzydkich słów.Ale naprawdę-niektórzy mieli święta z przebojami,bez światła, a ja okres przedświąteczny...I to nie związane z dziećmi...

      Niby nic.A jednak dało mi się w kość.Tak prawdę mówiąc komputer nie jest potrzebny do przygotowań świątecznych,a mimo dał mi się nieźle we znaki.Chociaż-był potrzebny,bo z internetu ściągnęłam przepisy na dwa ciasta.Ale ile przejść miałam z nim.

      Mam neostradę i podłączonego liveboxa.W sumie nie narzekam,działa w miarę stabilnie,ale czasem...Zaczęło się już w czwartek 16 go grudnia.Zaczął mi się rozłączać internet.Nie mogłam go załadować,a jak mąż chciał przejść na swoje hasło,rozłączał się.Nie widział sieci,i żeby znowu był musiałam włożyć płytę do instalacji liveboxa,żeby zobaczył sieć.Albo zobaczył,albo nie...No,w każdym razie zadziałało.Potem w weekend znowu coś było,tylko nie pamiętam co.W poniedziałek-zaczęła "uciekać" mi mozilla,czyli przeglądarka.Niby się uruchamiała,ale leciała gdzieś w bok i nie widać było okna.Odinsatlowanie i zainstalowanie od nowa nic nie dało.Ok,uruchomiłam internet explorer,poznajdywałam strony,które mnie interesowały najbardziej,dodałam do ulubionych.Pominęłam tylko konkursowe,ale przecież w każdej chwili mogłam je znaleźć.Mogłam do wtorku.Bo we wtorek zaczęła szwankować klawiatura.Nie wyskakiwały wszystkie litery,tylko niektóre.Zaczęłam się wkurzać,bo nie mogłam odpisać nic na forum,dodawać komentarzy ,kompletnie nic.W końcu wpadłam na pomysł i brakujące litery zaczęłam kopiować i wklejać.Ale ile można? to takie żmudne było.Ale to nie koniec.Bo na wieczór -żaden klawisz nie działał.No kurczaki,jakieś fatum? czy to specjalnie żebym nie siedziała przy kompie przed świętami? Sprawdziłam klawiaturę u syna na lapku-też nie działąła.Pocieszyłam się więć,że to nie wina kompa.Napisałam smsa do kumpla,sąsiada który naprawiał mi kompa kilka tyg temu.Odpisał,że może wirus lub usunęłam jakąś bibliotekę systemową.To było niemożliwe,bo nic nie usuwałam w tym czasie,ale wirus wydał mi się prawdopodobny.Przeskanowałam system.Zero wirusów. Co jest pytałam siebie...Na sprzątanie odechciało mi się czasu,bardziej w głowie był mi komp jak święta.Dziwne,prawda? nie dawałm za wygraną.Koleżanka podpowiedział,że może padła wtyczka usb w klawiaturze.Chciałam rozwiązać ten problem.Wreszcie w czwartek bodajże wpadłam na pomysł by sprawdzić inne klawiatury jakie miałam.Niestety,było to samo.Ale wyciągnęłam wreszcie bezprzewodową,tylko musiałam znaleźć jedno "urządzonko" które trzeba było podłączyć pod usb,by klawiatura zadziałala.Znalazłam w wigilię.Podłączyłam i ....zadziałało. Uff,mogłam pisać!!!!!

        

        Zapomniałam wspomnieć,że w miedzyczasie chciałam "naprawić" system,że może brakuje jakiegoś pliku,ale co z tego-jak włożyłam płytę-kazał mi przecież wpisać te kody ,hasła,jejku nawet nie pamiętam jak to się już nazywa.O,kod-serial? A jak miałam wpisać przy nie działającej klawiaturze? Ale odinstalowałam i zainstalowałam od nowa urzązenie wi-fi,to mi się udało,tylko też nie mogłam wpisać kodu w okienka,bo nie było możliwości "kopiowania" .Dopiero gdy kliknęłam w odpowiednie okienko,pojawiło mi się odpowiednie miejsce ,gdzie miałam wpisać.Nadal jednak musiałam wkładać płytę za każdym razem,by połączyło się do sieci.A jak nawet miała "że połączono" i była dobra jakość sygnnału to internetu i tak nie było.I takl cały tydzień...

     

      Udało się.Naprawiłam wszystko,ale jakim cudem to nie wiem.Klawiatura-no podłączyłam .Ale internet-zaczał się sam "podłącząć" chyba w świeta,bo w sobotę już się nie rozłączał.Wczoraj mogłam wpisać w okienka "z płyty" klucz do internetu.Ci co nie znają się na tych sprawach,to pewnie nie nie zrozumieją.Bardziej zaawansowani -tak.

     

    W każdym razie dziś net działa bez zarzutu.Załącza się,nie rozłącza się przy przełączaniu,ale nadal nie korzystam z mozilli,bo nie wiem,czy bedzie działać.Pewnie spróbuję któregoś dnia i zainstaluję.A może nie psuć sobie nerwów?

     

       Ale to nie wszytsko!!! .Bo jak od soboty netdziała,jest ok, to z kolei zaszwankowała moja głowa! a konkretnie mój kark i lewe ramię.Kark jest sztywny,boli przy skręcaniu głowy,najgorzej jak wstaję z  nocy.W sobotę ręka tak bolała,że nie mogłam rusząć.

    I z czego ? przewiało? jakieś powikłania po moim ostanim zapaleniu płuc? czy może tak odreagowuję moje problemy z kompem?

     

    Przepraszam,że dziś o sprawach komputerowych.Ale musiałam to z siebie wyrzucić,bo ja bez kompa to jak bez ręki.No bo-jak mam siedzieć na ebobasie? Dzieci dadzą swoje lapki,skoro samii urzędują?

    ech...


Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj