Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.
  • Utworzono: 2010-10-31

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Helloween 2010

    Dzisiaj będzie krótko  i treściwie.

     

    Otóż tak: nie cierpię helloween.Jakoś nie mogę tego czegoś przełknąć,wszystkie święta przechodzą do nas z zachodu,a my tak je ciągniemy...Mnie to nie bawi.Ten czas jest dla mnie szcególny,zmusza do refleksji nad śmiercią,zwłaszcza bliskich.No ale nasze dzieci inaczej już na to patrzą.I choć mi się to nie podobało-dzieci /starsze/ wraz z koleżanką i kolegą poprzebierali się (Krzykacz,Romster,Baby i Zmora) no i wyruszyli na podbój wsi...

     

    I co? wróżyłam im klapę,że ich pogonią itp.A tu się okazało,że pogonili ich tylko w jednym domu,uzbierali trochę słodyczy i...kasy.

     

    Hmmm,no dobra,niech im będzie.Najważniejsze,że wrócili zadowoleni.

  • Utworzono: 2010-10-30

    Kacperunio,Koko: Mój samochodzik

    Dwa dni temu mama przyniosła do pokoju mój samochodzik-w czerwcu kupiła mi z chrzcinowych pieniążków,taki jeździk z uchwytem z tyłu.Jeździłem nim w wakacje na dworze.Teraz jeżdżę na nim w domu.Ale zabawa! Czasem mama mnie popchnie,czasem tata,albo Ewa ,albo Łukasz.Mówię,ale jazda... Jeszcze zdjęli mi obręcz z niego,więc mogę sam wchodzić i schodzić z niego...w końcu jestem już dużym chłopcem,niedługo skończę roczek,a już umiem chodzić samodzielnie,więc obręcz niepotrzebna...
  • Utworzono: 2010-10-29

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Rodzeństwo

    Różnie to bywa między rodzeństwem.Mam na myśli to starsze.Jak to zwykle bywa-kłócą się,przezywają,czasem dochodzi do rękoczynów.Oczywiście na to nie pozwalam,i kiedy trzeba reaguję.Ale jeśli chodzi o traktowanie najmłodszego-jestem w szoku.Bo tak prawdę mówiąc ,gdy jeszcze byłam w ciąży z Kacprem-nie dowierzałam starszakom,że będą się nim zajmować,pomagać itp.Bardzo się ucieszyli ,jak się dowiedzieli o rodzeństwie,bo marzyli o tym.I muszę przyznać,że mając za sobą już prawie rok bycia z trójką dzieci,jestem bardzo mile zaskoczona postępowaniem starszaków.

     

    Rano wstają do szkoły.Gdy mały  już nie śpi-przychodzą i dają mu buzi.Przywitają się z nim,czasem pogadają z nim,wezmą na ręce przytulą."Kacperuniu,jak ja cię kocham" -słyszę...

     

    Gdy wracają ze szkoły -jest podobna sytuacja.A Kacper?  aż leci do nich ,pieje na ich widok,ręce wyciąga...

     

    "Mamo,to ja wstawię wodę na mleko dla niuncia,dobrze?" -słychać głos starszego brata...Nawet nie musiałam go prosić.

     

    Kiedyś przyjechali znajomi,dziewczynki w wieku naszych starszaków,z rodziny męża.Wspominałam na którymś z blogów.Wzięli małego i poszli z nim na dwór.Sami.Ja ich nie prosiłam.Minęło ileś tam czasu,było ok 17.Wracają.Kasia mówi:

    "wróciliśmy,bo Łukasz mówi ,że Kacperek o tej godzinie je mleko"...zatkało mnie :)jak to pamięta i dba o braciszka...

     

    Wczoraj córcia nie pojechała do szkoły.Przed południem zaproponowała,że weźmie małego na spacer.OK.dla mnie -jak najbardziej,bo mogłam w tym czasie odkurzyć.Gdy wyszli,było ok.12,wrócili przed 13. No cóż,zdążyłam odkurzyć,a maluszek się dotlenił.

     

    Jestem pod wielkim wrażeniem zachowań dzieci.Oczywiście,to nie są wszystkie przykłady,bo ich po prostu nie pamiętam.Ale najbardziej zaskakuje mnie Łukasz,że jako nastoletni chłopak potrafi zadbać o tak małe dziecko,że pamięta,że potrafi....Nie umiem tego wytłumaczyć.Gdy patrzę na nich jak się razem bawią,ganiają-aż łzy szczęscia cisną się do oczu.Ewa jako dziewczynka ma czas przygotowań do roli matki,którą kiedyś będzie.Też ma podejście do małego,potrafi go zabawić,rozśmieszyć....Skąd te dzieci mają tyle pomysłów?tego podejścia? nie wiem.Ale ja się cieszę.

    I bardzo wzruszają mnie słowa:

    "jejku,ja sobie teraz nie wyobrażam życia bez Kacperka"...

     

    no cóż....Widać,jak bardzo Go kochają .

     

     

     

    "

  • Utworzono: 2010-10-26

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Łukasz: Ważę już 61,0 kg

  • Utworzono: 2010-10-26

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Łukasz: Mam już 159,0 cm wzrostu

  • Utworzono: 2010-10-26

    Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie

    Odkąd pamiętam -od czasów naszego wesela w 1996r nigdy nie mogłam powiedzieć,że powodzi nam się dobrze pod względem finansowym.Nigdy nie było tak,byśmy mieli nadmiar pieniędzy,ale zawsze udawało nam się coś w tym domu zrobić,wymienić okna,drzwi,meble,część kupiło się na raty,część za gotówkę ze zwrotu podatku,słowem doprowadziliśmy dom do używalności.Przez te kilkanaście lat zrobiliśmy naprawdę dużo,czasem kosztem jedzenia.Bo często brakowało,czasem się pożyczało,ale potem wiadomo-trzeba było oddać,a odkąd pamiętam -non stop właściwie jedziemy na debecie.

    W międzyczasie udało mi pomóc jednej z moich przyjaciółek z Wrocławia,Monice.Był to czas,gdy ja pracowałam,i mimo ,że samej było mi ciężko mogłam jej pomóc.Wysłałam jej kilka ubranek,pieluszki,słowem ,to co potrzebne dla noworodka,bo spodziewała się drugiego dziecka.Sprawiło mi to ogromną radość,że mogłam coś dać od siebie....

    Obecnie moja sytuacja zmieniła się o 180stopni.Urodziłam trzecie dziecko,więc od listopada 2009 siedzę w domu ,obecnie na  wychowawczym.Mąż na rencie od 2005,choruje,na szczęście leczenie się kończy, więc wiadomo-jak można przeżyć z tych pieniędzy?dlatego każda pomoc  dla mnie jest bezcenna.

    Gdy urodziłam-Monika ,której kiedyś pomogłam sprawiła mi ogromną niespodziankę.Najpierw  przysłała mi bukiet kwiatów z gratulacjami.Po kilku dniach doszła kolejna paczka-pieluszki dla synka.Sprawiło mi to ogromną przyjemność.

    Ale moje życie odmieniło się,gdy poznałam dziewczyny na ebobasie.Od kilkunastu tygodni są to moje wirtualne przyjaciółki.Takie na odległosć.Ale mające wielkie serca i potrafiące zrozumieć czyjeś potrzeby.Już kiedyś wspominałam o nich na blogu.Dziś jednak chciałabym zrobić coś innego:

    Alinko, Izuniu i Beatko -jesteście wielkie!

    Dziękuję Wam za okazaną mi pomoc materialną.Nie prosiłam was,ale mi pomogłyście.Bardzo dużo to dla mnie znaczy.Wszystko co dostałam od Was : ubranka,kurtki,mleko,kaszkę,zabawki,książeczka,maskotka,buciki,kosmetyki,... to dla mnie bardzo dużo,nawet nie wiecie jak bardzo...

    Kiedyś dałam ogłoszenie na ebobasie ,że przyjmę.... Nie prosiłam o pieniądze i nigdy nie poprosze,bo nie każdy lubi je dawać,a ja nie lubię prosić .Lepiej dać konkretna rzecz,coś czego akurat potrzebuje ktoś.Ja potrzebowałam ubrań na zimę,mleka,pieluszek.Najbardziej mleko i pieluszki,bo to najbardziej idzie,wiadomo.Kacper rośnie,lada dzień skończy rok,będzie mógł jeść więcej niż kilka tygodni temu,ale mleko nadal będzie potrzebne.Pieluchy,no dopóki nie nauczy się siadać na nocnik,a do tego coś mu się nie śpieszy,zresztą -ma czas.

    Stąd ten dzisiejszy mój wpis.Żeby każdy wiedział,że jestem osobą z krwi i kości,i że każda pomoc udzielona mojej rodzinie znaczy wiele.A zwłaszcza wymienione wyżej dziewczyny,bo do nich przede wszystkim kieruję swój wpis.Bo to co zrobiły,upewnia mnie w przekonaniu,że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.I nie wiem jak inni,ale ja wierzę też w to,że dobro powraca ze zdwojoną siłą.Prędzej czy później.Kiedyś ja pomogłam komuś,teraz ja pomoc otrzymuję.Oczywiście,ja też pomagam nadal innym w miarę swoich możliwości,też część ubranek po swoich dzieciach oddawałam innej dziewczynie,zresztą mojej przyjaciółce dla jej synka, nawet niedawno ,gdy urodziła drugiego synka.I dalej będę to robić.Bo  dawanie sprawia mi przyjemność .A wtedy wiem,ze jak ja potrzebuję pomocy-też ją dostanę ,gdy jej potrzebuję.

    Oczywiście część rzeczy wystawiam też na sprzedaż,właśnie z nadzieją,że może ktoś kupi-wtedy byłoby na podstawowe rzeczy,choćby mleko czy pieluchy.Także opłaty,bo to też ważne.

    Przez ostatnie kilka miesięcy  potrzebuję pomocy bardzo i nie zawiodłam się na swoich najbliższych-rodzicach,ale również ebobasowych przyjaciółkach.Czasem wystarczy zwykłe "nie martw się,będzie dobrze" i od razu lepiej.

     

    Jak narazie mój najmlodszy synek jest ubrany na zimę.Nie mogę w tej chwili narzekać,bo bym zgrzeszyła.To jego druga zima w życiu,tym razem będzie bardziej aktywna niż leżenie w wózku,bo już chodzi,więc moze uda nam sie ulepić bałwana w ubrankach od dziewczyn.A wtedy zrobimy zdjęcie i wstawimy oczywiście na ebobasa.

    Tymczasem Kacperek dziękuje wszystkim ebobasowym ciociom za to ,co od nich dostał.

     

     

  • Utworzono: 2010-10-22

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Ważę już 10,6 kg

    ważenie przy okazji wizyty u pani doktor-czyli w przychodni
  • Utworzono: 2010-10-22

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Infekcja wirusowa-chrypka

    Pani doktor przepisała rubital (2x1 łyżeczka),drosetux (3x1 łyżeczka),wit.c 2xpo 10 kropli ,a w razie gorączki-środek przeciwgorączkowy.
  • Utworzono: 2010-10-22

    Gdy choruje niemowlaczek...

    to nie jest wesoło.Na szczęście mamusia potrafi szybo reagowac...

    Zachorował mój namłodszy...Mogłabym napisać "w końcu",bo za 2 tyg skończy roczek a to dopiero pierwsza jego,na szczęscie w miarę lekka choroba.Dotąd nasze wizyty u lekarza to były na szczepienia.Ale niestety...w tym tygodniu coraz gorzej zaczął się męczyć poprzez lekki na szczęście katarek,ale mial ze 2 x stan podgorączkowy,a od wczoraj -chrypka.We wrześniu zachrypnął najstarszy.Teraz najmłodszy.Pojechaliśmy oczywiście do pani doktor,zbadała go ale na szczęście to tylko infekcja wirusowa,no gardziołko rozpulchnione,ale płuca i oskrzela-czysto.Bierzemy więc syropki,wit.c a w razie gorączki powyżej 38,5 st. środek przeciwgorączkowy (musiałam kupić paracetamol w syropie,bo do tej pory  nie był potrzebny,i lepiej ,żeby nie był,ale w domu niech sobie bedzie,na wszelki wypadek....W końcu jeszcze córcia w razie co by go potrzebowała chyba,bo najstarszy juz może brać w tabletkach).No i nasza kochana pani doktor powiedziała,że lepiej sprawdzić 5 razy niepotrzebnie niż coś przeoczyć.Zwłaszcza u tak małego dziecka.

    Tak więc się leczymy i będziemy zdrowieć.

    No i koniec pisania...

     

    Moje słoneczko się obudziło :)

     

  • Utworzono: 2010-10-18

    nasze kochane koleje mazowieckie i ZTM ..

    Miałam ja wyjazd tydzień temu we wtorek do Warszawy.Razem z córcią,do ortodonty na Nowy Zjazd.W jedna stronę dojazd ok,ale powrót-mieliśmy z przygodami.

    Zawsze jedziemy stąd bezpośrednim autobusem do Warszawy do Ronda Wiatraczna,a stamtąd tramwajem 26 na Stare Miasto i potem pieszo w dół do Centrum Stomatologii.Powrót jest zawsze tą samą drogą,tylko oczywiście w odwrotną stronę ( do Mińska,a stamtąd dopiero autobusem do domu,bo bezpośredniego nie ma).Po wyjściu więc z Centrum Stomatologii udałyśmy się na przystanek tramwajowy .Z oddali zobaczyłam,że mamy akurat nasz tramwaj,więc kawałek podbiegłyśmy.Było ok.9.40.Wsiadłyśmy szybko do pojazdu,zajęłyśmy miejsca po skasowaniu biletów oczywiście i ruszył tramwaj.Jakaś babka zapytałą,czy tym tramwajem dojedzie do stadionu,pod teatr powszechny.Nie bardzo sobie kojarzyłam,ale druga kobietka odpowiedziała,że tak i jakoś tak nam ta dyskusja sie zeszła.W jednej chwili tramwaj się zatrzymał i było koniec jazdy.Obejrzeliśmy się,ale teren był jakiś dziwny,znajomy mi ale to nie było Rondo Wiatraczna.Okazało się,ze tramwaj zajechał na ul.Kijowską,po drugiej stronie dworca wschodniego.I tu kończy swój bieg,bo dalej jedzie do zajezdni Praga.No żesz kurczaki,wkurzyliśmy się,bo nie tylko ja byłam zaskoczona całą sytuacją,ale i inni pasażerowie.Dziwne było,bo na tramwaju nigdzie nie widziałąm jakiejś tabliczki ,że zjazd gdzieś indziej,czy że trasa zmieniona.Nic to.

    Miałyśmy teraz do wyboru:

    łapać pierwszy lepszy pociąg do Mińska

    albo

    iść na Grochowską,skąd odchodzą tramwaje 26 i dojechać do tego Wiatraczna,a stamtąd już łapać jak zwykłe autobus.

    Wybrałyśmy pierwszą opcję,bo nie musiałyśmy iść pieszo tych conajmniej 15 minut,podczas gdy pod nosem stacja PKP,no i taniej-bo trzeba by było kupić kolejne bilety ZTM na tramwaj.

    Poszłyśmy więc pośpiesznym krokiem szukać kasy biletowej (na wschodnim są remonty i musiałyśmy znaleźć).Niby te tereny znam,bo właśnie na wschodnim zawsze wysiadaliśmy ,gdy przyjeżdzaliśmy do cioci i wujka,gdy jeszcze mieszkali niedaleko wedla,więc nie byłoby nawet dla mnie problemu dotarcie do tramwaju .Ale teraz w czasie remontu-trochę się pozmieniało,więc...

    W każdym razie do kas dotarłyśmy.Z dołu widziałam na peronie na wyświetlaczu,że najbliższy pociąg do Siedlec o 10.07.A więc zaraz,bo była 10. Kupiłam bilet,oczywiście zapytałam w kasie o której pociąg,pani potwierdziła,ze 10.07. No to szybko bach na peron.

    Czekamy.

    Mija ze 2 -3 minuty,na wyświetlaczu wyświetla się : 10.04-SKM do Sulejówka Miłosna.No i przyjechał pociąg,tyle,że to nie był nasz.Minięło kilkanaście minut,pociągu nie ma.Zeszły ze 3 do wschodniego,a naszego nie ma.Zapytałam się jednego pana,okazało się,że on też czekał na ten pociąg.Po jakimś czasie gdzieś poszedł.JA oczywiście jeszcze zaczepiłam jakieś dwie panie,które zgodnie mówiły,że nie wiedzą dlaczego go nie ma jeszcze.Ale mówiły coś o pociągu do Czeremchy ok.11,że jedzie przez Mińsk.Za jakiś czas przyszedł ten pan,z którym wcześniej rozmawiałyśmy i co się okazło: że w tych dniach pociąg o 10.07 odjeżdżał kilka minut wcześniej: o 9.54!!!!

    Ale zaraz miał być ten pociąg do Czeremchy,o 11.02,ale się podstawia przed 11.

    Istotnie pociąg przyjechał ok.10.45 i wsiadłyśmy do niego.

    Teraz nasuwają mi się pytania:

    dlaczego brak jest wiarygodnych informacji dla pasażerów? skoro pociąg odjechał o 9.54,to po jaką ch..ę był wyświetlony,ze jest o 10.07? I czy pani w kasie nie powinna była wiedzieć o tym?

    A co do tramwaju-istotnie,jak sprawdziłam w necie-owszem,są tramwaje,które zajeżdżaja na Kijowską,ale ten akurat wg rozkładu nie powinien,przynajmniej nie było przy nim odpowiednich oznaczeń.Było o 9. A myśmy jechały przed 10! Coś mi tu nie gra...Albo ja czytam bez zrozumienia.No cóż.

    W każdym razie powrót był z przygodami,ale wróciłyśmy.

    I teraz nie dziwię się pasażerom którzy na codzień jeżdżą pociągami ,że się wku...ą na koleje mazowieckie.

    No chyba,że ja trafiłam akurat na taki dzień.... :)


Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj