Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.
  • Utworzono: 2011-04-09

    Kochana praca

    No i stało się. Wróciłam do pracy.Wróciłam na swoje miejsce,robię to,co robiłam przed porodem.

        Bardzo mnie to cieszy.Nareszcie odżyjemy,wyjdziemy z długów.Z Kacprem został mąż.Póki co nie pracuje,jest jeszcze na rencie,czeka na wyniki.W zasadzie nie ma wyjścia-nie mamy z kim zostawić synka,żeby i on mógł wrócić do pracy.Z drugiej strony widze,że chłopaki dają sobie radę,a gdy wracam Kacper wiesz mi się na ramieniu.Na pewno w jakiś sposób za mną tęskni,ale większych problemów nie ma.

    W pracy myślę o nim,ale staram się skupić na tym co robię.Na szczęście bez żadnych problemów wzięłam się do pracy,nie musiałam specjalnie się "przyzwyczajać".Pierwszego dnia czułam się tak,jakbym wróciła do pracy po długim weekendzie a nie po 1,5 rocznym urlopie macierzyńskim i wychowawczym.Najgorsze były pierwsze dwie-trzy godziny,potem szło już z górki.

    Teraz będzie lepiej.Tylkko lepiej.Aby tylko zdrowie dopisało...

  • Utworzono: 2011-03-26

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Bączek

    Pojechałam ja sobie do miasta w czwartek.W pewnym momencie dzwoni telefon.Widzę-mąż.Odbieram.

    Słysze nagle-słuchaj,ty wiesz-właśnie przyszedł bączek.To chyba ten co wygrałaś.A wiesz jaki duzy? A Kacper się nim bawi już z 10 minut.

    Byłam wielce zdziwiona,wszak dzień wcześniej wysłałam formularz.

    Gdy wróciłam -obejrzałam bączka ,no i faktycznie-bączek ejst ebobasowy.

    Normalnie szok.

    Cudo.

    Dziękuję.

    A właściwie mój syncio.No ja też-bo lubię patrzeć jak się kręci.

     

  • Utworzono: 2011-03-20

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Urodziny ebobasa.

    E bobasku!

    Dziś Twoje święto! Urodziłeś się pewnie w bólach,równo dwa lata temu.

    Przez ten czas udało Ci się zebrać ogromną liczbę przyjaciól,sympatyków,użytkowników.

    Uwielbiasz rozdawać prezenty ,nagrody nam -mamom.

    A ja-uwielbiam dzielić się radościami ze wszystkimi znajomymi  i składać życzenia przyjaciołom.

    A że Ty jesteś moim przyajcielem od ponad roku (poznaliśmy się w grudniu 2009,kiedy to zaczynałeś raczkować  a mój synek miał dopiero ponad miesiąc)-więc składam Ci zyczenia.

    Dużo słońca i radości,
    Ogrom szczęścia, pomyślności,
    Abyś wszystko, co byś chciał,
    Z wielką łatwością zdobywał,
    Tego wszystkiego życzę Ci,
    No i samych pogodnych dni.

    Abyś zdobył masę gór

    Abyś więcej użytkowników miał

    A my Ci w tym pomożemy

    Bo bardzo Cię bobasku kochamy!

    I jeszcze jedna miła wiadomość,która bardzo mnie zaskoczyła dziś w południe.

    Otóż,gdy włączyłam kompa i weszłam na mój kochany portal-ujrzałam wpis na temat nagrodzonych użytkowników.I bardzo mile zostałam zaskoczona-bo okazało się ,że jestem na liście nagrodzonych i dostaniemy bączka! I wszystko dlatego,że wraz z 4-ma innymi koleżankami wzięłyśmy udział w Blogu Roku 2010.Nie ukrywam,że gdy zgłaszałam swojego bloga do konkursu-wahałam się.ALe gdy to zrobiłam,nie żałowałam.Nie wiem ile ludzi spoza ebobasa go przeczytało,ale na pewno trochę ich było.

    W każdym razie blog mój nie wygrał.Za to ebobas potrafił docenić moje wypociny i kilka miesięcy temu zdobyłam nagrodę blogerki.A tym razem-za sam fakt,że wzięłam udział w konkursie blogu roku 2010.To dla mnie ważne.

    Ebobasku! dziękuję Ci za to.

    Jutro wyślę formularz i z niecierpliwością bedę czekała na bączka.Bączka,który przypomina mi moje dzieciństwo,a teraz bawi sie nim mój niespełna 1,5 roczny synek (rocznikowo jej jak Ty).


    Jeszcze raz dziękuję! I jeszcze raz STO LAT dla bobaska w dniu Jego święta!

     

  • Utworzono: 2011-03-19

    Nocnikowe święto

    Jakiś czas temu pisalam,jak synek przełamał się i "dotknął" nocnika.

    Teraz kolejne wydarzenie...

    A było to tak:

    Czwartek,wieczór-około godziny 19.

    Moje najmłodsze dziecię chodziło sobie po mieszkanku bez pieluszki,ale w samych rajstopkach.Tak,by pupka mu odpoczęła.Często tak robimy,zwłaszcza wieczorkiem,przed kąpielą.

    Oczywiście za każdym razem próbujemy dac mu nocnik.SIada na nim,i siada...Posiedzi chwilę i wstaje...A tym razem:

    wziął nocniczek,wszedł na narożnik (kuchenny),postawił nocnik,i usiadł na nim.

    Po jakimś czasie zszedł,podszedł do mnie,ja patrzę-a on ma ...mokre ręce.Zdziwiłam się,bo nie miał w ręku herbaty,którą mógłby się oblać.Po chwili patrzę,a on ma mokre rajstopki,a w nocniku jest jakiś płyn.

    Zrozumiałam,że Kacper -suprise- zrobił siku do nocnika,ale..przez rajstopki.

    Nie ważne,że przez rajstopki.Liczył się efekt.Oczywiście w domu radość,przybiegła reszta rodziny (czyt.starsze dzieci i tatuś),wszyscy bili brawo,a niunio z nami.Śmiał się,i widział ,że sie cieszymy.

    Jak narazie  jednak jest to jedyny przypadek.Kilkanaście minut zrobił siku będąc w rajstopkach,niestety-już nie do nocnika.Ale czekamy na cieplejsze dni,gdy bedzie mógł biegać w samych majteczkach .Ale ...będziemy próbować dalej.

  • Utworzono: 2011-03-06

    Telefon do dziadka

    Kacper z  dziadkiem znaleźli sposób porozumiewania się ze sobą.

    To taki ich telefon.

  • Utworzono: 2011-03-04

    Mój maluszek

    Hmm,mój maluszek.

    Rośnie jak na drożdżach,jutro skończy już 16 miesięcy.Nie wiem,kiedy to zleciało.Jeszcze trochę, a będzie 1,5 roku.

    Ale wreszcie zaczyna cosik gadać.Narazie są to niezrozumiałe wyrazy,słowa "po swojemu" ale wczoraj odkryłam,że na Ewę woła "eja".Kurczę,nie wiem tylko jak na Łukasza,nie zorientowałam się jeszcze,bo gada tak śmiesznie,że hej.Wychodzi mu "baba" ,"dada", "am","daj" .

     

    Ostatnio nauczył się wchodzić na narożnik kuchenny.Staje w oknie i wygląda.A najlepiej jak widzi wracające ze szkoły dzieci.Puka w okno i im "macha".Oni podchodzą do okna,i chichoczą się.Fajnie to wygląda.

     

    Nauczył się też dawać buzi.Na prośbę oczywiście."Kacperku,a dasz buzi mamusi"? pytam.A synuś z zamkniętą buzią przysuwa się do mnie i daje buzi."A Kacperek jak kocha mamusię?" pytam.To on tuli,tak ładnie tuli,rączkami obejmuje za szyję,jakby chciał powiedzieć "moja mamusia".

     

    No i jeszcze jedna zabawa.W telefon.Z dziadkiem.Dziadek urzęduje u siebie,jego pomieszczenie sąsiaduje z naszym pokojem.Dziadek puka w drzwi,a Kacperek podbiega i też puka.A właściwie wali.To dziadek mu odstukuje.Dziadek coś do niego krzyczy,mówi,to on odpowiada.I tak rozmawiają.Udało mi się to nagrać,w wolnej chwili zrzucę na kompa,i wyślę na youtube,by dać tu link.

     

    To zadziwiające,jak szybko taki maluszek się uczy.Wystaczy coś mu pokazać.Dziś zaczęłam mówić mu głośno "AAAAAAAAAAAAAA" z szeroko otwartą buzią.To i on otwiera buźkę i robi to samo.W ten sposób mogę mu zajrzeć do ząbków,czy idzie kolejny,bo nie chce otwierać buzi.To go wzięłam sposobem,i...udało się.

     

    O czym mogę jeszcze napisać? hm,jest tego tyle,że nie sposób spamiętać.Ale może przy najbliższej okazji ,przypomnę sobie..

     

     

     

  • Utworzono: 2011-02-27

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Mówię już osiem (lub więcej) słów, oczywiście część po swojemu.

    Mama ,tata, at, as, terle, i inne niezrozumiałe dla nas....
  • Utworzono: 2011-02-26

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Ważę już 11,9 kg

    oczywiście wg wagi i sposobu ważenia domowego-najpierw mama na wagę,potem mama z dzieckiem ,potem odejmujemy i wychodzi-dziś 11,900.
  • Utworzono: 2011-02-21

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Mam lewą dolną trójkę

  • Utworzono: 2011-02-20

    Czeka na mnie praca

    No i stało się.Jeszcze trochę i wracam do pracy.

    Urlop miałam udzielony do końca maja 2011.Szef jednak wiedział,że w każdej chwili,gdy będzie trzeba -mogę wrócić wcześniej.A była taka opcja już kilka miesięcy temu.Jednakże ta opcja się troszkę zminiła,to znaczy nastąpił inny obrót sprawy i w rezultacie wracam na swoje stanowisko pracy i to już 1 kwietnia.

       We wtorek byłam w pracy złozyć podanie.Cieszę się,że mogę wrócić wcześniej i że jest na mnie miejsce.Szef zresztą mi to obiecał jeszce przed porodem,że miejsce będzie na mnie czekało.Jak narazie słowa dotrzymuje i jestem mu wdzięczna za to.Mam nadzieję,że przetrzyma mnie do emerytury,chociaż,tak naprawdę nie wiadomo,czy ja tej emerytury doczekam,no i przez ten czas wiele się jeszcze moze wydarzyć.Na dzień dziesiejszy jednak mam gdzie wracać i tej mysli się trzymam.Jeszcze tylko 1,5 miesiąca i w...witaj praco!

       A synek? No cóż,na pewno będzie cięzko mi będzie na początku się przestawić.Zostaje pod opieką męża,który nie pracuje ze względu na swoją chorobę i rentę .Póki co czekamy na ostateczny wynik,ale to i tak jeszcze minie trochę czasu zanim pójdzie do pracy,bo ktoś musi się zająć młodym.Nie mamy babci na miejscu która by się zajęła Kacprem,więc póki co będziemy musieli pomęczyć się  dopóki mały nie pójdzie do przedszkola.W każdym razie dzięki Bogu Kacper jest przyzwyczajony do pozostawania z tatą na kilka godzin,do przebywania razem-jest tak od początku,gdy się narodził.Widać,jak się cieszy na widok taty,gdy wchodzi do domu,czy wychodzą na dwór razem-choćby sa teraz razem na sankach.Dla mnie to dużo.Bo wiem,że dadzą sobie radę razem.Na pewno początek będzie trudny,i dla nich i dla mnie.Wszak tym razem to nie będzie moje wyjście raz czy dwa w tygodniu na 3 godziny,ale codziennie na 10 godzin.Ja się będe musiała przyzwyczaić do nowego stylu życia (wstawania o określonej godzinie,pęd na autobus itp-teraz,póki co-śpie dopóki Kacper śpi,czyli nawet do tej 7.30.Od kwietnia trzeba będzie wstawać po 6.Niby tylko godzinka różnicy.

    Jednak dla naszych potrzeb jestem w stanie to wytrzymać.Muszę.Bo niestety nie da się żyć tak dłużej,jak teraz jest.Jednak jak będzie ta wypłata -już inaczej.Nawet po opłaceniu rachunków będzie więcej na życie.No i lepszy dostęp do sklepów,zakupy-przede wszystkim taniej w mieście,w supermarkecie niż w naszym wiejskim sklepiku.Wydam co miesiąc na bilet miesięczny,ale świadomość,że codzień jestem w mieście już dodaje mi skrzydeł.

    Dla niektórych może wydać się to głupim gadaniem,to co ja piszę.ALe ja tak to odczuwam.Obecnie musze raz w tygodniu jechać do miasta pobrać kasę z bankomatu,kupić pieluchy,mleko dla dziecka.Przy okazji zawsze zrobiłam zakupy.Ale 10 zł szło na bilety.Teraz pójdzie na miesięczny,ale wtedy mogę jechać nawet w niedzielę nie płacąc dodatkowo gdy coś zabraknie.Wolę poświęcić te 2 godziny na wyjazd i kupić taniej jeśli mam okazję.A wiem, że mam.I na pewno będzie lepiej.

    Tak więc,aby do pierwszej wypłaty.Stawiam sobie na cel-spłacić szybciej pożyczkę-jeśli się uda,i odbić się od dna.Żyć na spokojnie,bez nerwów, aby nie brakowało na jedzenie.Ale to pomału.Jesze pomęczymy się te dwa miesiące.Aby też tylko moja choroba się nie odezwała,męzowi przyszły dobre wyniki-to już będzie sukces.

     A póki co-czeka na mnie praca.Jeszcze chwila,jeszcze troszkę...Jeszcze miesiąc z kawałkiem...


Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj