rss wpisy: 253 komentarze: 514

Moje dzieci, mój mąż, moje życie:)

Wszystko co mnie cieszy i smuci. Czyli to czym chciałabym się z Wami podzielić o mojej rodzince.
  • Utworzono: 2011-12-23

    Życzenia na święta.

       Kiedy gwiazdka zabłyśnie na niebie
    każdy złoży życzenia od siebie,
    łamiąc się opłatkiem nawzajem
    każdy wtedy ciepło podaje.
    Tak prosto do serca słowami
    ze świątecznymi życzeniami.
    I siadamy do stołu wokoło
    kolędy śpiewamy wesoło,
    choinka migocze lampkami
    przybrana kolorowymi bombkami.

     

    Zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt życzy WSZYSTKIM Ania z rodziną:):):):)

  • Utworzono: 2011-12-21

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    (*)(*)(*)(*)(*)

          Jestem żoną żołnierza. Żołnierza, który kiedyś był na misji w Iraku, a niedawno wrócił szczęśliwie z misji w Afganistanie. I choć mam swojego kochanego małżonka przy sobie, to za każdym razem, gdy słyszę o śmierci kolejnego Polaka gdzieś na misji, to czuję smutek i żal oraz wielkie wyrazy współczucia dla rodzin tych żołnierzy.

         Dziś zginęło w Afganistanie aż 5 polskich żołnierzy. Wielka tragedia! W pierwszym momencie pomyślałam JAK TO SUPER, ŻE MOJEGO MĘŻA TAM JUŻ NIE MA! Potem smutek i żal, i mała obawa - czy czasem jednym z nich nie jest mąż kuzynki mojego męża??? Po kilku minutach rozmowy z mężem, on zadzwonił do swojej kuzynki i okazało się, że jej mąż jest cały i zdrowy. Ulga i to wielka. Jednak smutek też jest WIELKI!!! Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak ja bym zareagowała na takie smutne wieści!!! I do tego tuż przed świętami Bożego Narodzenia!!!

    DLA WSZYSTKICH ŻON, DZIECI, RODZICÓW I CAŁYCH RODZIN ŻOŁNIERZY POLEGŁYCH NA POLU WALKI NA MISJI WYRAZY WSPÓŁCZUCIA (*)(*)(*)(*)(*).

     

     

  • Utworzono: 2011-12-21

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Ach te święta:)

        Po ostatnich przeżyciach, niezbyt szczęśliwych, nadszedł czas na te trochę szczęśliwsze - świąteczne.

    Zakupy już porobione i całe szczęście, bo z dnia na dzień wszędzie coraz większe kolejki. Ale mnie to już nie dotyczy;). Prezenty już dawno kupione, niedawno popakowane w ładne papiery z motywem świątecznym lub w świąteczne torebki. Porządki też już z głowy.Choinki aż dwie w tym roku przystrojone. Dziś dodatkowo jeszsze z dziećmi porobiłam łańcuchy na choinkę i jakieś inne ozdoby. Ileż zabawy i radości dziecięcej przy tym było. A najbardziej oczywiście zaskoczył mnie mój Ksawek. Upierał się, że chce jedną ze swoich książek zapakować w papier świąteczny i chce doć prezent cioci Justynie (mojej siostrze). Jakoś wyperswadowałam mu ten pomysł z książką i wpadłam na pomysł, że mamy taaaaki długi łańcuch na choinkę, więc w połowie go rozdarłam i jedną połowę łańcucha założyliśmy na choinkę naszą, a drugą spokowaliśmy w pudełko po butach, zawineliśmy w papier kolorowy i jak ciocia u nas dziś była, to Ksawek wręczył jej prezent. Nawet nie wiedziałam, że Ksawcio będzie taaaaki zadowolony z dania cioci prezentu:) Oj te dzieci, jak im mało potrzeba do szczęscia.

     

    Pomimo tych wszystkich radości brakuje mi jeszcze tylko śniegu!!! Niech choćby tylko na same święta choć troszkę u nas go popada!!!

  • Utworzono: 2011-12-11

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Dalej smutne wieści:(

            Wczoraj pisałam o śmierci wujka. Również wczoraj, jak omawiałam z kuzynką pogrzeb wujka, to powiedziała mi, że z jej dziadkiem jest też nie za wesoło. Znam jej dziadka, nawet sama nazywałam go kiedyś moim trzecim dziadkiem:) I zresztą w mojej rodzince wszyscy o nim zawsze mówili dziadek. 

    Dziś rano, przed godziną 8.00 kuzynka zadzwoniła do mnie, że o 6.00 rano jej dziadek zmarł:(. Hmmmm... Czyli jednak kuzynostwo z Niemiec przyjedzie do Polski na 2 pogrzeby w jednym tygodniu. Wujek ma być pochowany w środę, a dziadek podobno w piątek. Od razu po telefonie od kuzynki, zadzwoniłam do moich rodziców, powiedzieć im o tym. A moja mama mi jeszcze powiedziała, że z jedną naszą ciocią jest nie za wesoło i nie wiadomo czy dożyje do nowego roku. Noż normalnie koniec roku w żałobnym nastroju!!!! 

     

    (*)(*)(*)

  • Utworzono: 2011-12-10

    Żal i smutek.

         Dziś dostałam wiadomośc przed południem, że zmarł mój wujek. Hmmm... Liczyłam się z tym, zresztą jak cała rodzina. Wujek miał raka z przeżutami. Było z nim ciężko. Więc już nawet moją mamę nastawiałam na to, że jej brat może w każdej chwili od nas odejść. Smutne to, ale jakże prawdziwe. I wiecie co, było mi smutno, nawet bardzo, popłakałam się i przez dobrą chwilę nie mogłam się uspokoić po tej smutnej wiadomości. Jednak najbardziej było mi smutno i nawet trochę zła byłam na tę śmierć wujka, dlatego że tak liczyłam, aby szczęśliwie wujek dożył do nowego roku. I zawiodłam się:(. W listopadzie chciałam zorganizować mamie podróż do wujka. Rodzina wujka mieszka na śląsku, a my na pomorzu. Jest to kawałek dorgi do przebycia. Pogadałam z bratem i ze szwagrem czy któryś z nich pojechałby z mamą do rodzinki na śląsku? Jednak brat w swoim aucie ma silnik do wymiany, a szwagier jakiś problem z układem gazowy czy coś takiego. Więc żadne z tych aut nie nadawało się na taką daleką podróż. Ja niestety swoim autkiem mamy bym nie zawiozła, bo choć moje dało by radę, to bez męża nie pojechałabym, bo on robi mi za pilota podczas takich podróży. A że my dzieci nie zostawilibyśmy z nikim na dłużej niż kilka godzin, a do naszej rodzinki na śląsk jedzie się z 8 godzin - wliczając małe postoje na siusiu, a z dziećmi podróż może trwać dłużej, to w naszym aucie nie było by miejsca na moją mamę. Mamy niby 5 osobowe autko, ale jak są 2 foteliki z tyłu, to słabo widzę, żeby ktoś miał się wcisnąć pomiędzy foteliki i usiedzieć tam ponad 8 godzin. I teraz mam do siebie ogromny żal, że nie uparłam się i nie załatwiłam jakiegoś auta od kogoś innego, i nie pojechałam z mamą do wujka, jak jeszcze żył. Ciągle myślałam, że po nowym roku my zmienimy autko na większe i wtedy z moją mamą pojedziemy na śląsk odwiedzić wujka. Oczywiście intencje miałam szczere, ale boli mnie to, że o wszystkim powiedziałam mamie. Owszem, była ona poinformowana, że taka podróż będzie miała miejsce, jak załatwię auto, ale nie załatwiłam i mówiłam mamie, że się nie udało. No i trzymaliśmy kciuki, aby wujek dożył do tego nowego roku i potem to już na 100% podróż by się odbyła! Teraz czuję, że narobiłam mamie nadzieji - niepotrzebnie. Wiem, że nie ma do mnie o to pretensji, ale w środku siebie czuję, jakbym ją zawiodła! A teraz zamiast jechać tam i zobaczyć się z żywym bratem, pojedzie go zobaczyć, ale już w trumnie martwego - i weźmie udział w tej smutnej ceremonii pochówku.

     

    (*)(*)(*)

       

  • Utworzono: 2011-12-07

    Bekonowy komputer.

            Od jakiegoś czasu, gdy mój pierworodny zauważył w jednej gazetce reklamowej pewnien komputer, to ciągle o nim opowiadał. Z początku miałam problem ze zrozumieniem synka. Powód? Mówi ciągle jeszcze niewyraźnie niektóre wyrazy.  I ja w sumie zapomniałam o tym komputerze, a on zaczął o komputerze opowiadać i tłumaczyć mi to i tamto. W pewnym momencie mówi: MAMO, NO WIESZ O JAKIM KOMPUTERZE MÓWIE?? NO  O TYM BEKONOWYM!! NO WIESZ O JAKIM. 

    I w kółko ta sama jego odpowiedź. A ja naprawdę nie mogłam skojarzyć, a jaki BEKONOWY komputer mu chodzi. Az w końcu mąz słuchając naszej rozmowy, spytał synka czy chodzi o KOMPUTER BETONOWY? A Ksawek na to z wielkim uśmiechem TAK!!!!!  No dobra,  już wielka niezrozumiałośc została wyjaśniona, ale na pytania synka - czy mu go kupię, ciągle odpowiadałam, że jak będzie grzeczny, to może Gwiazdor mu go przyniesie pod choinkę. A synek mi na to, że on chce, żeby mu mama kupiła ten BEKONOWY KOMPUTER.  Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że dokładnie ten właśnie komputer, wyglądem i kolorystyką przypominający tochę cegły i beton, kupiłam już wcześniej dla Ksawka pod choinkę, a synek dopiero później oglądał gazetkę i upatrzył ten komputerek. To chyba mama ma dobry gust z prezentami:)

     

     

  • Utworzono: 2011-12-07

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Mikołaj i po Mikołaju:)

          5 grudnia przez cały dzieńem dzieciom, że wieczorem, nim pójda spać, będą musieli wyczyścić swoje buty. Bo u nas Mikołaj zostawia prezenty w czystych butach postawionych na parapecie.  Więc chłopcy wieczorem czyścili swoje buty, a potem po jednym bucie postawili na parapecie i szczęśliwi poszli spać.  Gdy dzieci już mocno spały, to rodzice wtedy mogli wykonać pracę Mikołaja i powkładać słodycze do butków. Same słodycze tego dnia dzieci dostały, bo my na ten dzień nie kupujemy żadnych takich prezentów. Prezenty to raczej pod choinką dopiero dostaną. Jedynym innym od słodyczy prezentem były pieczątki drewniane z tuszami kolorowymi. 

    Rano, gdy dzieci się już obudziły, to nieśmiało poszli zobaczyć, czy mają coś w butach. I nagle wielka radość MIKOŁAJ BYŁ I JEST COŚ W BUTACH!!!  I pierwsze co chłopcom rzuciło się w oczy, to te pieczątki  drewniane. Od razu poszukali sobie kartki i jeszcze w piżamach zaczęli bawić się nimi. Nawet na śniadanie nie chcieli sobie przerwy zrobić w zabawie. Ubrać w normalne ciuchy tez jakoś nie chcieli, ha, ha. Ale w końcu się udało chłopców oderwać od pieczątek. 

    Więc ogólnie wszyscy zadowoleni z Mikołaja i już powoli chłopcy dopytują się kiedy przyjdzie Gwiazdor? Pewnie, pewnie, fajnie dostawać co kilka dni prezenty, ha, ha;)

  • Utworzono: 2011-11-29

    Jesienne choróbsko.

       Dość długo uchowały się te moje dzieci od choróbska. Aż w zeszłym tygodniu w poniedziałek Ksawery zaczął gorączkować i kaszleć. Jakoś w środę pojechaliśmy do lekarza z nim. Na szczęście osłuchowo był czysty, ale zapalenie gardła miał. No i nie obyło się bez antybiotyku - niestety.

    Dziś byliśmy na kontroli z Ksawkiem i jeszcze do niedzieli włącznie ma brać antybiotyk i potem już spokój. Za to dziś na wizycie pani doktor badała też Patryka, bo on od 2 dni gorączkuje i również kaszle, nawet bardziej niż Ksawek. U niego pani doktor stwierdziła, że poza zapaleniem gardła, ma zapalenie migdałków i przez chwilę wydawało się jej, że coś na oskrzelach słyszała. Więc dość długo osłuchiwała Patryka i potem stwierdziła, że jest ok. Ale mam na niego zwrócić uwagę, czy mu się będzie polepszało, czy nie, bo jest możliwość, że na oskrzela mu się przerzuci!!! I oczywiście też ma Patryś antybiotyk.

    Mnie też coś męczy kaszel, w szczególności jak leżę. Ale ten kaszel męczy mnie już ponad miesiąc i go się pozbyć nie mogę. Dziś będąc w aptece poprosiłam o coś innego dla siebie i oby to pomogło. O ile  będę pamiętała brać lekarstwo - o dzieciach jakoś pamiętam, a o sobie już jakoś mniej:)

     

  • Utworzono: 2011-11-24

    Czy Mikołaj się zmieści???

         Nie wiem co się stało dziś Ksawkowi, ale ciągle zasypuje mnie pytaniami o Mikołaja czy Gwiazdora.  Ni stąd, ni zowąd, siedziałam przed tv i oglądałam film, jak Ksawek przyszedł do mnie i zapytał się: MAMO A JAKI SZEROKI JEST MIKOŁAJ LUB GWIAZDOR??? TAKI? TAKI? TAKI? I pokazywał coraz bardziej rozłożone szeroko ręce. Odpowiedziałam, przy którymś "TAKI?" że właśnie gdzieś taki!  Potem chodził po pokoju, krążył, krążył i dalej pytał.  MAMO, ALE JAK ON JEST TAKI SZEROKI I JESZCZE NIESIE TEN WOREK Z PREZENTAMI, TO ON NAM SIĘ W POKOJU PRZEZ DRZWI NIE ZMIEŚCI! I CO MY ZROBIMY?  Hmmm... No to starałam się mu wytłumaczyć, że Mikołaj da radę, najpierw sam przejdzie przez drzwi, a potem przeciągnie worek.  W miarę usatysfakcjonowany synek dalej nie dał mamie oglądać filmu i pytał dalej. MAMUŚ, ALE JAK ON WEJDZIE DO NASZEGO MIESZKANKA? NIE MAMY KOMINA! JUŻ WIEM! Sam sobie odpowiedział Ksawery. MUSIMY OTWORZYĆ SZEROKO OKNO! NO I ON PRZEZ TO OKNO WEJDZIE.  No więc niech mu będzie. Tyle, że ja za bardzo to nie chciałabym mieć tego okna otwartego cały dzień, zimno będzie, brrrr....! 

    Najlepiej jednak jeszcze skomentował wszystko mąż, jak mu opowiedziałam całą sytuację: NO WIDZISZ, ALE PRZYNAJMNIEJ SYNUŚ WIE, ŻE MIKOŁAJ W CALE TAKI BOGATY NIE JEST!

     

     Jakby nie było - obaj mnie rozwalili!!!

     

  • Utworzono: 2011-11-17

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kuleczka.

        Moje dzieci śpią w swoich łóżkach. Czasem zdarza się, że w nocy jeden czy drugi synek wędruje do rodziców łóżka. Patryś nawet ostatnio jak w nocy wędruje do rodziców łóżka, to nie żeby się położyć, tylko mówi do mnie MAMO CHODŹ DO PATYKA DO ŁÓŹKA.  Wtedy idę na chwilę z nim się położyć, on raz dwa zasypia, a ja spowrotem do siebie. Jednak dziś zaskoczył mnie na maxa! Spałam sobie z mężem i nagla słyszę męża głos OOOO MAŁY KOCIAK. Przez sen myślałam, że to do mnie i uśmiechnęłam się sama do siebie. Jednak to nie było do mnie. Bo otworzyłam oczy i przede mną zauważyłam buźkę Patryka! Podniosłam się i dokładnie pewnie nie opiszę jak to wyglądało, ale Patryk leżał na mojej poduszcze - przy samej krawędzi łóżka, zwinięty z kuleczkę. Bo nie przykrył się pierzynką. Jejciu! Ależ on mnie zaskoczył. I to najbardziej chyba dlatego, że musiałam mocno spać, skoro go nie słyszałam, tym bardziej nie poczułam, jak wdrapywał się do mojego łóżka i kładł się na moją poduszkę!!!  A zawsze śpię tak, że jak dzieci tylko przekręcają się w swoich łóżkach, to już sie budzę. Co to dziś w nocy ze mną się stało? Może musiałam odespać te zarywane nocki, hi, hi:)


Mama 3 wspaniałych chłopaków oraz rosnącego w brzuszku Bąbelka :) W tym roku rodzina nam się powiększy :)
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj