rss wpisy: 198 komentarze: 117

W obliczu miłości

Czyli o 28-latce, która w jednej osobie jest podwójną mamą, żoną, gospodynią domową, córką, przyjaciółką, a co najważniejsze po prostu kobietą.
  • Utworzono: 2013-04-14

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Lenusia: Nowe pomiary dziecka.

    Nauczyłam się wspinać po ściance wspinaczkowej. Już nie boję się sama zjechać ze zjeżdżalni. Zaczęłam powtarzać znane słowa: ciuchcia, Kasia, piesek. I jestem bardzo żywą (a tatuś mówi niegrzeczną) dziewczynką
  • Utworzono: 2013-04-09

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Nikoś: Męska wyprawa

    Kochany Pamiętniczku,
    przepraszam, że tak rzadko do Ciebie zaglądam, ale wiesz, mam tyle zajęć, pracę, że nie znajduję dla Ciebie już czasu. Myślę, że jak tylko wreszcie przyjdzie ta wiosna to częściej tu zajrzę, bo na razie muszę odśnieżać podwórko i posypywać je piaskiem, a to wiesz ciężka praca.
    Tatuś już wczoraj obiecał mi męską wyprawę do mechanika i byłem bardzo podekscytowany tą wiadomością. Już od rana czekałem na Tatusia, w końcu przyjechał i zabrał mnie ze sobą. Pan podnosił autko, ściągał koła, później je mył i znowu zakładał. Też tak chcę i jak tylko przyjechałem od razu zabrałem się za moje autko. Nawet nie marudziłem, że mi się nudzi, bo ten Pan był chyba większym gadułą niż ja.
    Później z Tatusiem pojechaliśmy do bułeczek i chlebków po jedzonko dla Mamusi i wróciliśmy do domku. Przez całą godzinę opowiadałem Mamusi co mnie spotkało i byłem bardzo zadowolony z tych dwóch godzin z Tatusiem
  • Utworzono: 2013-04-07

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Nikoś: Nowe pomiary dziecka.

    Jeżdżę z Tatusiem do mechanika i do bułeczek i chlebków. Rowerek i hulajnoga nie robią na mnie już większego wrażenia. Ścianka wspinaczkowa to mały pikuś. Najbardziej lubię mówić.
  • Utworzono: 2013-04-03

    Marzenia ściętej głowy

     Jaki ten świat jest okrutny. Całe życie stajesz na głowie, łączysz pracę ze szkołą, by zarobić trochę grosza, odkładasz na przyjemności. Harujesz, nie wiesz gdzie palec wsadzić, w końcu przychodzi czas na przyjemności i tu kolejne zaskoczenie - nie stać Cię na to o czym marzyłaś. Do czego dążę?
    Otóż od dawna myślę o zmianie torebki. Stara nie tyle wyszła z mody, ile nie nadaje się do dłuższego użytkowania. Odciśnięte utłuszczone paluszki Lenusi od dawna przywoływały uśmiech na mojej buzi i nadal przywołują, ale ileż można. Przecież oprócz prania, prasowania, gotowania i pilnowania dzieci też coś mi się od życia należy, nieprawdaż?? Pełna nadziei weszłam na jedną ze stron z galanterią skórzaną, nazwy pisać nie będę, bo nie jestem żywą reklamą, znalazłam to co mi się podoba i doznałam szoku cenowego - 890zł za kawałek materiału, który za chwilę będzie ciągnięty przez Lenę przez cały korytarz, po czym cała zawartość wyląduje na podłodze, a Jej szanowne nóżki powędrują na jakże wygodą i miękką podszewkę. Zawartość rączek zostanie rozmazana na ściankach torebki, tu i ówdzie skapnie kropelka śnily, a na koniec zostanie rozdzierana między Lenusią i Nikosiem, bo starszy braciszek zorientuje się, że jego młodsza siostrzyczka wchodzi w prywatność rodziców.
    Nadzieja prysła, wróciła rzeczywistość i sentymentalna torebka zostaje na kolejne miesiące. Może moje marzenia wtedy staną się realne.... 

  • Utworzono: 2013-04-02

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Wyścig szczurów

    Wiecie co mnie zawsze intrygowało? Kiedy siedziałam w towarzystwie dzieciatych znajomych i którzy namiętnie przechwalali się jeden przez drugiego, co ich dzieci już potrafią, ile ząbków mają, czy już pełzają, raczkują czy może chodzą, itd… Wtedy, kiedy jeszcze nie byłam mamą, nie rozumiałam tego bełkotu, nudziło mnie to i powiedziałam sobie wtedy, że ja tak robić nie będę.

    Leżąc na patologii w ciązy z Lenusią poznałam Monikę. Jasiu jest starszy o całe 2 tygodnie. Dzwonimy, piszemy do siebie, regularnie się spotykamy. Umawiałyśmy się w święta, ale ze względu na chorobę Jasia spotkanie nie doszło do skutku. Niestety nie mogłam złożyć jej życzeń osobiście tak jak planowałyśmy wcześniej. Na szczęście istnieją telefony. Od słów do słów zączął się temat dzieci. Wtedy zaczęlo się: „nasz ma już wszystkie ząbki od ponad 3 miesięcy”, „nasz już siedzi na nocniku”, „nasz waży już 13 kg”, „nasz już zaczyna jeździć na rowerze", " mówi już całymi zdaniami"… To było zaledwie 10 minut rozmowy, a raczej monologu.

    Ja i mąz tylko słuchaliśmy (a uwierzcie mi, gadać to ja uwielbiam dużo ). Nie wtrącałam się, bo nawet nie było jak pomiędzy jednym ach! a kolejnym och! . Kiedy mi było dane coś powiedzieć, to koleżanka stwierdziła, że jej synek już jest śpiący i musi kończyć rozmowę. Rozłączyła się, spojrzeliśmy z mężem na siebie i uśmiechem stwierdziliśmy: wyścig szczurów uważamy za otwarty!!!

    A nasza Lela:

    - ma wszystkie ząbki dopiero od kilku dni

    - mówi sporadyczne słowa

    - nie jeździ na rowerze 

    - i waży chyba 11 kg

    Ale tego już nie zdążyłam powiedzieć. Poza tym co za konkurent z tego naszego Malucha, jeśli i tak nic nie potrafi

  • Utworzono: 2013-03-30

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Nikoś: Ostre zapalenie gardła i nosa

    Diagnoza:
    ostre zapalenie gardła i nosa

  • Utworzono: 2013-03-27

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Nikoś nauczyciel

    Maluchy siedzą sobie w salonie, a ja krzątam się po kuchni.

    Nagle słyszę:

    Nikoś - Lela powiedz Nikoś

    Lela - Bibi

    Nikoś - Lelusiu, powiedz Nikoś

    Lela - Bibi

    NIkoś - No Lenka, Nikoś

    Lela, wzbudzona - Bibi

    NIkoś machając ręką - A idź sobie. Gadasz po chińsku.

     

  • Utworzono: 2013-03-26

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Lenusia: Mam prawą dolną piątkę

    Wreszcie!Ile można było na niego czekać. Lela poddenerwowana wyżywała się na Nikosiu. Gryzła co popadnie wpychając sobie głęboko do buzi. A gdy zapytałam co się dzieje otwierała paszczę i pokazywała na zęba mówiąc 'ała'
  • Utworzono: 2013-03-26

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Spotkania dzieci dzięki fundacji Komeńskiego

     Dowiedziałam się przypadkiem o takich spotkaniach. Odbywają się w szkolnej bibliotece. Od razu zapisałam swoje dzieci, bo fundacja Komeńskiego nie tyle bawi, co pozwala rozwijać umiejętności dzieciaczków. Wiele razy korzystałam z ich kursów i publikacji, a teraz sama mogłam z tego skorzystać.

    Zajęcia odbywają się dwa razy w miesiącu przez 6 miesięcy i właśnie na jednym z nich byliśmy w ubiegły piątek. Cieszę się, bo przygotują mojego Nikosia do pójścia do przedszkola

    Moje dzieci nalezą do odwaznych tylko w domu i tylko przy mamie, choć Nikoś zaczyna powili wychodzić mi spod przysłowiowej spódnicy. Bałam się reacji Maluchów, dlatego umówiłam się z panią bibliotekarką, a zarazem sprawczynią tego zamieszania, ze przyjdziemy troszkę wcześniej, by Maluszki obyły się z otoczeniem. Wchodząc zobaczyły wielki basen z piłkami i nic więcej się nie liczyło. W biegu dali się rozebrać i popędzili się bawić. Po krótkiej chwili zaczęły schodzić się mamy, siostry i ciocie ze swoimi Brzdącami. Grupa bardzo przyjemna - mówiąc o dzieciach, niestety mamy trzymały mnie na dystans, bo ja nie tutejsza. Zajęcia poprowadziła również pani przedszkolanka przynosząc ze sobą arsenał płyt z muzyką dziecięcą odpowiednią na kazdą zabawę.

    Dopóki Lelcia była w basenie mama nie była jej potrzebna, niestety później spostrzegła się, że coś się w koło dzieje i nie schodziła mi z kolan, ale w końcu widok bawiących się dzieci przekonał ją, że nie warto tracić czasu u mamy i dorównywała swoim kolegom i kolezankom. 

    Zabawy niesamowite. Najpierw malowaliśmy na balonach słoneczka, serduszka, gwiazdki, rączki - co przyszło do głowy małemu Artyście. Później zabawa kaszą manną, gryczaną, solą i ryżem. Przesypywanie przez sitka, uzupełnianie lejków, talerzyków i kubeczków. Wszystkie dzieci były tak zajęte, ze oprócz muzyki nie było nic innego słychać. Bawiły się tak przez całą godzinę, a my mamy z wlepionymi ślipiami bawiłyśmy się razem z nimi. Kolejną zabawą było sprzątanie. Tak, sprzątanie i ku naszemu zdziwieniu wszystkie dzieci ochoczo pomagały. Po tak wyczerpującej zabawie dzieciaczki otrzymały małe przekąski i przy pioseneczce "jedzą misie" wcinały. Nawet mój Nikoś, który bardzo wybrzydza jadła wszytko to co inne dzieci. A przekąski nie były byle jakie - obrana marcheweczka, pietruszka i rózyczki kalafiora. Mozna zjeść zdrowo? Otóz mozna i gdybym tego nie widziała nigdy bym nie uwierzyła, że mój Nikoś czy Lelcia coś takiego wszamali. Z pełnymi brzuszkami zaczęliśmy bawić się w ciuchcię. W rytm muzyki ciągnęłyśmy swoje i nie swoje dzieci na kocach między regałami z ksiazkami, w kartonach i na śniegowych jabłuszkach. Chichot, śmiech, okrzyki radości towarzyszyły tej zabawie, ale w końcu ciuchcia musiała się zatrzymać, bo czekała na nas nowa zabawa. Na kartkach szarego papieru odrysowywaliśmy nasze dzieci, a później dekorowaliśmy kawałkami wełny, guzikami, cekinami i innymi, jak to mój Nikoś powiedział, "fajowymi" rzeczami. Dzieci były tak tym zajęte, że my mamy spokojnie mogłyśmy sobie porozmawiać i przygotować plan na następne zajęcia. Przy tak dajnej zabawie czas leci nieubłaganie. Nawet się nie spodziewałyśmy, ze zabawa trwała już prawie 3 godziny, a po dzieciach było widać już zmęczenie.  Odśpiewaliśmy piosenkę na dowidzenia i jeszcze chwilę porzucaliśmy się piłeczkami. Moje dzieci mokre, ale szczęśliwe trudno było zabrać do domu.

    A w domu opowiedziały wszystko Tatusiowi, wziąły szybką kąpiel i poszły spać.

     

  • Utworzono: 2013-03-20

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Zimo żegnaj!!!

    Chyba kazdy ma już dosyć wiecznie padającego śniegu i tego zmina. Wszyscy czekają na wiosnę, która w tym roku jakoś nie bardzo chce nas odwiedzić. Moje dzieci też mają jej już dość.

    Stwierdziliśmy, ze musimy troszkę pomóc wiośnie, bo inaczej do lata się nie pojawi. Po raz ostatni ulepiliśmy bałwana - tym razem na tarasie. Mama dzielnie marzła, a dzieci z zadowoleniem lizały szybę patrząc jak mama się męczy. W końcu powstał ostatni bałwan. Nikoś, jak przystało na dużego chłopca, przejął inicjatywę. 

    W pierwszej kolejności mocno przytulił bałwana, ucałował - Lela dzielnie go kopiowała, po czym stanął przed nim i zaczęł mówić:

    "Kochany bałwanku, jestes moim najlepszym przyjacielem tak jak mamusia i wiesz ze bardzo Nikos cie kocha, ale juz pora bys pojechał gdzies indziej. Ja chce się już bawic z Lelusią na placu zabaw, a ty mi nie pozwalasz.  Spokojnie posluchaj mnie i porozmawiaj ze mną, dobrze? pojedziesz juz sobie? Niedługo będziesz mógł do mnie przyjechać. Zrobię ci kawkę z mleczkiem, tylko juz sobie idz"

    Następnie poprosił bym zrobiła zdjecie i grzecznie pożegnał się z bałwankiem

     

    Mam nadzieję, ze po takim pożegnaniu zima wreszcie ustąpi miejsca wiośnie.

     

    Dzisiaj w planach mamy zrobienie Marzanny i utopienie jej, by już na dobre rozstać się z zimą


Szczęśliwa i spełniona mama i żona, kobieta o wielu zainteresowaniach, uwielbiająca ludzi..
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj