Wpisy zgłoszone do konkursu

Avatar
(16.09.2011) Pamiątka z wakacji :)
Wakacje tamtego roku były bardzo szczęśliwe dla całej naszej rodziny. Rodzice wraz z moim bratem Michałkiem i siostrą Klaudią spędzali je w Tatrach, w miejscowości Czarna Góra. I to właśnie tam, cichutko i niespodziewanie pojawiłam się w brzuszku mamusi :) uwiłam w nim sobie wygodne gniazdko i spokojnie rosłam, by być dużą i silną, kiedy przyjdzie czas zawitania na świecie.
Obecnie mam 4 miesiące, a rodzice twierdzą,że jestem ich najcudowniejszą wakacyjną pamiątką :D
Mamusia: ajakania
Avatar
Właśnie,właśnie..Czy mówiłam Wam o plaży?...No właśnie-"złota plaża mi się marzy", w ogóle nie wiedziałam o co to wielkie"Hallo" tej mojej Wiktorii!Plaża-phi...Z mojego pierwszego siku do nocniczka też się cieszyła ,a wcale nie było to takie spektakularne...W drodze na owe cudooo znudzona siedziałam w wózku nasłuchując jak rodzina śpiewa...A potem,to był moment..to żółte ,rażące,promienie słońca trochę mnie oślepiły ,ale potem ujrzałam to...to był piasek i największa piaskownica w jakiej zatopiłam swoją łopatkę!!!Tak, nie jakaś tam plaża,ale piaskownica!!Jestem maniakiem,trochę mnie już znacie i wiecie,że dla mnie budowanie w piasku to kwintesencja {ma się 3 lata to się operuje już słownictwem bogatym;)}dzieciństwa...A tu było "dużo"piaskownicy-nie miała końca:)))Szeroka i długa jak okiem sięgnął...O tak..Raj...Krzyczałam piszczałam z zachwytu-a mama jak to mama popłakała się widząc moją radość :)Wyciąganie mojego "piaskowego zestawu trzylatka" zajęło trochę czasu...Ale potem się zaczęło-koparki kopały,łopatki kopały,grabelki grabiły,foremki formowały,wiaderka roznosiły,konewki nawadniały.Pracowity dzień :) Pracowity i radosny:) Plażowa piaskownica-coś niewiarygodnego...Piasek cieplutki,gdy się zmęczyłam kładłam się i niczym jaszczureczka wygrzewałam na słońcu,nabrałam sił i znowu budowałam!Nuuudaaa??-nie dla mnie!!!!My dzieciaki uwielbiamy te zabawy,a ja szczególnie {mama mówi,że kończę sezon piaskowy w listopadzie gdy łopatka łamie się na zamarźniętym piasku i zaczynam zaraz po pierwszych roztopach:)}więc dla mnie to raj:)!Och było świetnie-i pomyśleć,że miało trwać przez najbliższy tydzień...:)Suuuupeeerrrrrrrrrr!
P.s. Dla ciekawskich-tak było tam też jezioro,ale przyznaję nie było czasu popływać,tyle ton piasku do przesiania-a ja się przecież nie rozdwoję:)
Mamusia: maria1980
Avatar
Ruszyć przed siebie daleko, hen w świat,
nie widzieć po drodze najmniejszych nawet wad.
Oglądać wszystko z zachwytem pełnym wiary,
w końcu wszystko co wokół, to od Boga dary.
Znaleźć się w górach, nad morzem czy w innym terenie,
kiedy ma się przy sobie rodzinę-to żadne znaczenie!

Wymarzone nasze wakacje to takie,
których razem szukamy palcem na mapie.
Śmiejemy się przy tym pełnym sercem wszyscy,
naszych marzeń świat jest zupełnie czysty!
I tak naprawdę gdziekolwiek uda się nam wyjechać,
tych wspólnych,rodzinnych chwil nie możemy się doczekać!

Trzeba brać pełną garścią wszystko, co nam los ofiaruje,
nigdy nie wiadomo, w którym kierunku nas pokieruje.
Najważniejsze by umieć korzystać z chwili każdej,
a w rodzinnym gronie robić nam jest to raźniej.
Cieszyć się będziemy więc z wakacji każdych,
bo od wspólnych chwil z rodziną nie ma innych rzeczy ważnych!

Jednak tak głęboko w sercach mamy ukryte marzenia...
Lazurowy ocean, biały piasek i żadnego cienia.
Stopy naszej czwórki stąpające po plaży,
to nam od zawsze ogromnie się marzy.
I ta nasza bliskość niczym nieskażona
to by była dla Nas chwila jedyna, piękna i upragniona!

POZDROWIENIA Z UDANYCH WYMARZONYCH I SPEŁNIONYCH WAKACJI!
Mamusia: monisia23
Avatar
(03.08.2011) Wakacyjna przygoda
Prawdziwą letnią przygodę przeżyliśmy nad, a właściwie na jeziorze czorsztyńskim, gdzie wraz z rodzeństwem i rodzicami wybraliśmy się w rejs barką do zamku w Niedzicy. Z początku było spokojnie, płynęliśmy sobie, podziwialiśmy widoki i nic nie zapowiadało późniejszych wrażeń. Kilkanaście metrów od brzegu zerwał się wiatr, zrobiły się fale i woda delikatnie zaczęła nas ochlapywać. Aż piszczeliśmy z radości, tego się nie spodziewaliśmy. Ale to nie koniec, bo wiatr się wzmagał i fale robiły się coraz większe, a my byliśmy coraz bardziej mokrzy. Moja starsza siostra była zachwycona, a mnie to wszystko podobało się coraz mniej, nie lubię mieć mokrej buzi, więc schowałem się za tatą, ale niewiele to dało, bo woda lała z każdej strony i to tak mocno jak z prysznica, a jak huśtało łódką,to nawet troszkę się bałem... Na szczęście nie trwało to już długo, barka zmieniła kurs i nagle wszystko się uspokoiło. Mama czym prędzej wyciągnęła aparat i zrobiła nam zdjęcie, a za chwilę wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem :) Przemoczeni, zmarznięci, ale niezwykle szczęśliwi dopłynęliśmy do brzegu. Potem jeszcze wiele razy wspominaliśmy z uśmiechem naszą największą letnią przygodę :)
Mamusia: ajakania
Avatar
(14.09.2011) Gdzie te wakacje??
No i co? Miały być parasole słoneczne, dużo słońca, lody, harce na placu zabaw... No dobra, Rabka to nie Majorka, ale miało być lato! A nie było! Kurtka i polar, 12 stopni, wiatr, deszcz, i jeszcze jakiś wirus mnie dopadł. No, wakacje w tym roku były takie sobie, oględnie rzecz ujmując. To sobie ponarzekałem... Mama obiecała, że za rok już nas tak nie urządzi. Trzymam za słowo!
Mamusia: ptysiowa_mama
Avatar
Czaruś bawił się ,biegał po plażach Zalewu Solińskiego. Bardzo podobały mu się góry i widoki .Wygłupiał się ,tak szczęśliwego dziecka dawno nie widziałam :)
Mamusia: iwa643
Avatar
(13.08.2011) Urlop na Węgrzech
Dziś w nocy wyjechaliśmy na nasz drugi urlop. Pojechaliśmy na Węgry. Jechaliśmy całą noc. Mam martwiła się o mnie jak zniosę drogę (mam chorobę lokomocyjną) ale całkiem niepotrzebnie, bo nieźle dałem sobie radę.
Na miejsce do samego Siofoku dojechaliśmy rano. Tata poszedł szukać kwatery a ja z mamą czekaliśmy w aucie. Dość szybko nam się udało znaleźć noclegi więc szybko rozpakowaliśmy nasze rzeczy i poszliśmy na plażę.
Mama wytłumaczyła mi, że jesteśmy nad Balatonem, największym jeziorem w Europie. Przyznam szczerze, że robi wrażenie. Wygląda jak morze więc upierałem się, że to nie jezioro tylko morze.
Na plażę chodzilimy codziennie. Kąpałem sie z tatą w jeziorze i smarowaliśmy się błotkiem. To była świetna zabawa.
W jeden dzień popłynęliśmy wielkim promem na wycieczkę na półwysem Tihany. Są tam chaty kryte strzechą. Normalnie dziś już takich się nie spotyka. Kupiliśmy sobie do domu sznur z suszoną papryką i wielki ołówek do mojego pokoju.
Nasze wakacje trwały tydzień i było bardzo fajnie. Spędzaliśmy czas miło i przyjemnie.
Jeszcze długo będę wspominał te wakacje.
Mamusia: Izabela_25
Avatar
(18.07.2011) Zagugałem
to nieprawdopodobne, ale mój maluszek już gada po swojemu. Mówi: "a gu, a gu..".
Mamusia: malenka88
Avatar
(29.08.2011) Chwyciłem grzechotkę
Kubuś potrafi utrzymać w rączce grzechotkę (na zdjęciu ma chrupka):):)
Mamusia: malenka88
Avatar
(29.08.2011) Oglądałem TV
Mamusia: malenka88
<< poprzednia
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 następna >>

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj