rss wpisy: 32 komentarze: 124

Jestem mamą, jestem sobą

O ciąży, macierzyństwie, emocjach, o poszukiwaniu równowagi i drogi do siebie.
  • Utworzono: 2010-10-25

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kogo bardziej kochasz, mamusiu?

     Dzis słów parę o rywalizacji miedzy rodzeństwem.

     Problem stary jak świat światem i nie do uniknięcia. Dzieciaki zawsze będą rywalizować między sobą i tego nie zmienimy. Ale warto pamiętać o kilku kwestiach, żeby nie wzmagać nadmiernie zazdrości a raczej pomagać dzieciom być bliżej siebie nawzajem.

    - dzieci współzawodniczą często o uwagę mamy i od jej reakcji dużo zależy

    - warto wprowadzić jasne zasady, jak można a jak nie można zachowywać się w naszym domu i ich konsekwentnie przestrzegać;

    - dzieci same potrafią wyjaśnić sprawy między sobą i znaleźć dobre rozwiązanie, jeśli się im na to pozwoli; uczą się wtedy, że są sprawcze i kreatywne. Nie trzeba wkraczać między nie, gdy nie ma niebezpieczeństwa;

    - lepiej przyjąć założenie, że za konfliktową sytuację odpowiedzialne są dwie strony i oboje dzieci w równym stopniu powinny ponieść jej konsekwencje np. razem posprzątać bałagan, wytrzec , co się rozlało itp. W końcu nie widząc sytyacji od początku nie mamy 100% pewności, jak to właściwie było;

    - każde dziecko potrzebuje szacunku dla swojej prywatności i własności. Starsze nie chce zawsze dzielić się swoimi zabawkami czy opiekować i bawić z młodszym. Strofowanie w stylu: "jesteś starszy, wiec bądź mądrzejszy i daj zabawkę/pobaw się teraz" może wzmagać frustrację i niechęć do rodzeństwa.

  • Utworzono: 2010-10-12

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Porozmawiamy o seksie?

    Rózne poradniki i portale tematyczne piszą sporo o seksie w czasie ciąży, o powrocie do współżycia po urodzeniu dziecka i doradzają jak zachować świeżość w związku i pamiętać o kochaniu sie z mężem.

     Ale panie, z którymi sie spotykam, mówią mi, że jakoś trudno sie zgodzić z tymi radami, łatwo powiedzieć, napisać, ale jak to w praktyce wykonać???

     No bo co zrobić, kiedy partner nie zachwyci sie dodatkowymi kilogramami, obawia się zahaczyć dzidziusia w główkę i ogólnie jego libido nie wzrasta tak, jak u kobiety w ciąży? :)

     A po narodzinach dziecka, jak sie kochać, gdy wszystko boli, goi się a myśli zaprząta mały szkrab? Padamy senni i zmęczeni, kiedy tylko jest okazja to znaczy gdy maluch zaśnie.

     Kiedy to wszystko wraca do normy i czy w ogóle bedzie tak jak dawniej???-pytają

     No i jak w każdym związku, różnie może być, to kwestie indywidualne i nie ma sztywnych reguł.

    Ważne, żeby nie zmuszać nikogo, ani samych siebie, jeśli na seks nie mamy siły czy ochoty.

    Bliskość i czułość dają nie tylko seksualne zbliżenia ale z drugiej strony warto próbować tak sobie zorganizować okoliczności, żeby całkiem z wprawy nie wypaść :)

    Może romantyczne randki z ukochanym, poza domem, a dziecko z babcia czy opiekunką? Co sądzicie? :))

  • Utworzono: 2010-10-04

    Kiedy drugie dziecko??

     Pamiętam jak koleżanki żaliły się częto, że chciałyby pomyśleć o drugim dziecku, ale przecież dopiero co wróciły do pracy, bały się, że ją stracą i teraz może być podobnie.

     Czasem narzekają, że mąż mało pomagał zajęty obowiązkami i pracą, że były same, bardzo obciążone.

     Kiedy jest najlepszy moment? Zaraz po pierwszym, kiedy dziecko jeszcze małe i jesteś przyzwyczajona do pieluch, mleka itp.? Czy może lepiej poczekać, bo teraz z kolei w pracy zaczęłaś się rozkręcać i czujesz, że fajnie jest też robić coś fajnego dla siebie?

     No ale wtedy się odzwyczajasz, zapominasz jak to jest, latka lecą, dziecko coraz starsze i nudzi się bawić samemu. A przecież w domu też weselej w układzie 2+2 i potem juz dzieciaki zajmują się sobą i wspólną zabawą.

     Nie ma chyba mądrych na to, kiedy zaplanować drugie dziecko a historii tyle, ile przypadków.

    Ja tam chcę jeszcze, mnie się podoba. Chociaż wiadomo, że plany własnego rozwoju, plany zawodowe i towarzyskie na boczny tor , na jakiś czas, znów odłożę, głównie ja. I to trochę boli...

  • Utworzono: 2010-09-27

    O karmieniu piersią

     Wiele kobiet dla karmienia swoich pociech piersią, jest w stanie dużo zrobić.

     Ogromne wrażenie zrobiła na mnie opowieść pewnej młodej mamy, która tak bardzo chciała wzbudzić u siebie laktację, tak bardzo nie chciała pogodzić się z trudnościami z karmieniem maluszka, że wzbudzała ją na siłę, cisnęła, ściskała, az pokaleczyła swoje piersi do krwi. Ile bólu i stresu musiało towarzyszyć tym zabiegom, możecie sobie wyobrazić.

     Z drugiej strony, inna mama, jeszcze w ciąży postanowiła, że absolutnie nie będzie karmić piersią, bo nie chce sobie zdeformować piersi. "Potem nie będą już takie jędrne i kształtne"- stwierdziła.

     Karmienie własnego dziecka piersią, jest szczególnym doświadczeniem. Nie zapomnę nigdy tego  uczucia, jak miło było trzymać go tak blisko siebie, czuć ciepło, zapach, bicie serca... Patrzeć na przymknięte oczka, słyszeć, jak mruczy zadowolony. Bliskość, czułość, bezpieczeństwo, szczęście.

     I chociaż na początku nie umiemy, nie wiemy jak sobie z tym radzić, piersi bolą i walczymy z sobą, żeby się nie poddać, warto próbować, wytrwać, potem to już tylko przyjemność, wygoda i wielka frajda dla malucha.

     Ale jeśli z jakichś powodów, nie wyszło i nie możemy karmić piersią, nie znaczy to wcale, że musimy mieć poczucie winy. Nie jesteśmy gorszymi matkami a karmiąc butelką możemy lepiej widzieć naszego malucha, patrzeć mu w oczy i uśmiechać się do niego.

     Nie dajmy się zwariować, nie słuchajmy złych doradców, mody i nie wiadomo kogo jeszcze. Słuchajmy siebie, same wiemy najlepiej, co dla naszych dzieci dobre.

     Ja bardzo chciałam karmić syna piersią, ale pomyslałam sobie, że jeśli nie będzie nam to dane, trudno.

    Nawet mleczko z butelki ale od uśmiechniętej mamy, jest lepsze niż pokaleczone piersi mamy zestresowanej.

  • Utworzono: 2010-09-20

    Tata przecina pępowinę

     Koleżanki pytają mnie czasem czy polecam poród rodzinny.

     Nie są pewne, czy facet da sobie radę, czy to dla niego nie za duża trauma, czy nie będzie miał potem wstrętu do swojej partnerki itp, itd.

     Pamiętam, jak na jakimś przyjęciu, w rodzinie mojego męża, oznajmiliśmy, że chodzimy do szkoły rodzenia i razem wybieramy się na poród, na pierwsze spotkanie z naszym synem.

     Ach, cóż za poruszenie nastało przy rodzinnym stole! Krewne męża przeraziły się: "Matko, przecież to okropny widok, po co to?" "Ojej, przecież D. nie znosi widoku krwi, jeszcze zemdleje i co będzie?", "Nie boisz się?"- pytały mojego męża.

     Ojej, miłe panie! Czy Wy sie przypadkiem nie zapomniałyście? Czy w sprawie porodu nie chodzi głównie o mamę i o dziecko? Przecież jej partner jest tam po to, by ją wspierać, dodawać otuchy, czuwać, czy wszystko jest ok, czy ma właściwą opiekę, gdy ona jest półprzytomna i trudno jej zadbać o siebie.

     Oczywiście, że polecam poród rodzinny! To wspaniale, że nie musiałam być sama, że mąż trzymał mnie za rękę, masował kark, mówił, że razem damy radę i że jest ze mnie dumny bo świetnie sobie radzę.

     Schudł co prawda ze 2 kilo, ale wcale nie zemdlał, był bardzo pomocny i wspierajacy i to on pierwszy zaopiekował sie naszym synkiem i ubrał go. Nie wyobrażam sobie porodu bez niego.

     Ale jeśli ktoś tego nie chce, lepiej nie zmuszać i wybrać sie z mamą, siostrą czy przyjaciółką. Nic na siłę.

  • Utworzono: 2010-09-13

    Czy my jesteśmy na "ty"?

     W szpitalu przed porodem czułam się bezradna i kompletnie zdana na łaskę i ewentualną niełaskę personelu medycznego. Wiele kobiet w ciąży czuje się dokładnie jak ja, zwłaszcza, jeśli rodzą po raz pierwszy. Nawet dogadanie sie z położną nie daje gwarancji; słyszałam od wielu znajomych, że umówione w końcu nie dotarły, bo im jednak nie pasował termin. Hmmm.

     Bo też  tyle niepewności w związku z porodem: czy szybko i sprawnie pójdzie? czy bardzo będzie bolało? czy dziecko urodzi się zdrowe i nie będzie żadnych komplikacji? czy zaopiekują się mną dobrze, będą profesjonalni i życzliwi?

     Właśnie- czy będą życzliwi i się dobrze zaopiekują...

     Ja następnym razem wnikliwiej przyjrzę się szpitalom, zwłaszcza opiece poporodowej. No bo jeśli w szpitalu trzymają mnie rodzącą godzinę na izbie przyjęć, "bo nie wyglądałam, jakbym rodziła", jeśli po 15 minutach na porodówce już mi chcą zaserwować zastrzyk  z oksytocyny na dzień dobry, jakby chcieli powiedzieć pa pa, jeśli nikt nie przychodzi do sali, pomóc przy noworodku, to ja tam nie chcę wracać !

    A tak w ogóle to dlaczego pielęgniarki mówiły mi na "ty" i zwracały się do mnie per "mama"??

    Ech, chciałoby się im powiedzieć do słuchu, tylko to nie zawsze łatwe, jak jest się tak słabą po porodzie, nie umie się nawet przewinąć pieluchy a przebranie maluszka trwa godzinę.

     Ja się w końcu zdobyłam na asertywność tuż przed wyjściem ze szpitala, kiedy jakaś pielęgniarka nakrzyczała na mnie, że zapomniałam o zastrzyku w piętkę i ubrałam dziecko.

    Ale cięta riposta sprawiła mi frajdę, chyba perspektywa wyjścia stamtąd dodała mi skrzydeł. Serdecznie polecam każdej świeżo upieczonej mamie :) W końcu to personel medyczny jest dla nas a nie odwrotnie.

  • Utworzono: 2010-09-08

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Złość - niechciane uczucie

     W ostatnim wpisie miało być o złości a się trochę rozjechało, co słusznie zauważyła w komentarzu Ptysiowa mama :)

     No pewnie, że możemy sie wkurzyć na dzieciaka, no bo jak inaczej? Nie da się manipulować uczuciami: jak nie czuć złości, skoro właśnie ją czujemy???

     Niektóre mamy mówią, że nie chcą czuć złości do swojego dziecka. Ale przecież musiałyby ja ukrywać i udawać coś przed maluchem. A dziecko i tak wyczuje zafałszowanie.

     Jak ją będziemy ukrywać to i tak nam się przeleje i wypłynie ze zdwojoną siłą, i wtedy to już może być zupełnie nieadekwatne do sytuacji. Możemy stracić kontrolę nad naszym zachowaniem i w nieodpowiedni sposób dać upust skrywanym emocjom i frustracji.

     Więc może lepiej powiedzieć prawdę: " jestem na ciebie wkurzona, jak rozlewasz mleko na podłogę", zamiast wybuchnąć: " ciągle wszystko wylewasz, ty fajtłapo". Lepiej powiedzieć szczerze i zdecydowanie: "mam TEGO dosyć" zamiast: "mam CIEBIE dosyć".

     A w razie czego, gdy zdarzy nam się przesadzić... to zawsze można malucha przeprosić. A nawet koniecznie trzeba przeprosić! :)

  • Utworzono: 2010-09-03

    Czy wolno się zezłościć na dziecko?

    Zwykło się sądzić, że złość, to takie nieładne uczucie i że nie wypada się złościć. A już zwłaszcza na dziecko nie wolno!

     Zgłosiła się kiedyś do mnie młoda mama dwuipółletniego chłopca. Skarżyła się, że zdarza jej się złościć na syna, że nie radzi sobie z tą złością i nie chce, żeby tak było.

     Po kilku rozmowach zorientowałam się, że ta młoda kobieta wszystko podporządkowała synowi. Cały dzień był pomyślany pod jego kątem: gdzie chciałby iść, w co się bawić, co robić.

     Na pytanie, czy robi też coś dla siebie, czy wyskakuje czasem choćby na kilka godzin w ciągu dnia i zostawia syna z babcią (miała taka możliwość), jak często odpoczywa i  w jaki sposób... była zdumiona.

     "Oczywiście, że nie-odpowiedziała. Nie mogłabym go zostawić".

     Nie mogłabym??? Ale przecież nasze dzieci mają też prawo do kontaktu z innymi osobami, zwłaszcza tak bliskimi jak babcia czy dziadek. Nie warto ich tego pozbawiać, skoro rodzina chce nam pomóc i jest chętna.
     Poza tym, my też mamy prawo do czasu tylko dla siebie, do zrelaksowania się, spotkania z przyjaciółką czy nawet poczytania w spokoju interesującej książki. Nasze dzieci wcale na tym nie ucierpią, jeśli wyskoczymy na 2 godzinki lub wyślemy je z domu z dziadkiem na plac zabaw.

     Wręcz przeciwnie: jeśli całkowicie się poświęcamy, zapominamy o swoich pasjach, zainteresowaniach, o sobie, to trudno się dziwić, że nas może, całkiem wbrew nam samym, krew zalewać. I choć nie chcemy, złość i irytacja dają o sobie znać.

     Sorry, ale jesteśmy też SOBĄ, nie tylko MAMĄ :)

  • Utworzono: 2010-08-30

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Większe dzieci też chcą być noszone :)

    Jak urodził sie mój synek, wiedziałam, że będę chciała go nosić na rękach i przytulać jak najczęściej.

    Nic to, że niektóre poradniki czy doświadczeni starej daty grzmią, że to rozpieszczanie dzieci i że potem będę musiała już tak nosić cały czas.

    Ale jak tu nie wziąć na ręce takiej kruszynki i nie tulić, kiedy płacze. Można wsadzić smoka, albo pierś z mleczkiem, ale przecież maluszek nie zawsze jest głodny. A wetknięcie dziecku smoka, kiedy płacze, to trochę tak, jakby nam ktoś zatkał usta, gdy coś mówimy.

    Ja tam brałam na ręce i nosiłam. Jestem za noszeniem, jak najczęściej! Juz nigdy potem w życiu człowiek nie może czuć się tak dobrze i bezpiecznie, jak w objęciach mamy

    A jak ktoś ma ciężkie dziecko, tak, jak mój synek, to może nosić maluszka w chuście i być z nim blisko, przy piersi, niemal cały dzień. A ręce wolne i mnóstwo rzeczy można zrobić w tym czasie, bedąc cały czas w ruchu.

    Dzieci uwielbiają być noszone. W chuście mogą sobie smacznie spać, bo mama poruszając się, kołysze jak do snu. A jak podrosną, to można wrzucić malca na plecy i z tej perspektywy, ciągle czując ciepło mamy, ogląda sobie świat.
     

  • Utworzono: 2010-08-27

    Jeszcze raz wakacje z Maluchem

    Wakacje z dzieckiem nie daja zbyt wiele czasu dla siebie. Nie przypominają też romantycznych wakacji we dwoje.

     Niektórzy mówią, że małe dzieci, to nic nie pamiętają z wakacji.

     Nasz Maluch tak się przestawił, że kładł się spać niemal równo z nami, a czasem nawet powstrzymywaliśmy się, żeby nie zasnąć przed nim. Nawet filmy w nocy chciał z nami oglądać, choć już się słaniał. Nie dał poczytać a poprzytulać to się mogliśmy najwyżej w trójkę :)

     Za to jeśli idzie o życie towarzyskie...!

     Nie musimy sie już martwić o nudę i samotność. Nasz synek znał niemal wszystkich na kempingu i nas też zapoznawał. Podobnie w lokalnych knajpkach czy na placykach zabaw. Gdziekolwiek się pojawiliśmy, zawsze witały nas miłe uśmiechy i życzliwe zainteresowanie. Mogliśmy nawet liczyć na garnek bigosu, gdy okazało się, że sklep juz zamknięty a także na gościnność, gdy istniała obawa, że deszcz zmoczy nam namiot lub że nasz synek go rozniesie :)

     A więc  zabierać Malucha na wakacje czy nie zabierać?

1234

Jestem psychologiem i psychoterapeutką ale również mamą trzylatka Filipa. Wspieram inne mamy w ich nowej życiowej roli. Prowadzę konsultacje psychologiczne, warsztaty indywidualne dla przyszłych mam, dla mam niemowląt w Centrum Medycznym LuxMed oraz w Ośrodku Psychoterapii i Rozwoju "Strefa Zmiany". Publikuję w mediach m.in. w Twoim Stylu, Sensie, i Charakterach. Ekspert w parenting.pl, Mamo to ja, M jak Mama. Więcej szczegółów o mnie, na stronie: www.psychoterapia-klos.pl
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    
  • Avatar

    Fisiek (Filip)

    Urodziny: 27.01.2009

    Imieniny: 6.5

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj