rss wpisy: 133 komentarze: 432

W drodze do domu

Blog o mnie i o moich dzieciach, które są światłem mojego życia
  • Utworzono: 2010-03-07

    Ten wpis jest dla Ciebie Agnieszko- " herbaciana"

    To  wpis dla ciebie Agnieszko.
    Piszesz, że nie lubisz jak Ci mówią, że jesteś twarda i dzielna. Wiem przeżyłaś coś strasznego i nie masz pojęcia jak bardzo to rozumiem... Nie uporałaś się z tym wewnętrznie, ale też nie kryjesz tego w zaciszu rodziny. Przecież piszesz o tym na blogu- wszyscy to czytają. Serce się im kraje, współczują ci i odpisują, podziwiając Cię. A Ty oczekiwałaś czegoś innego? Kiedy się pisze o własnym cierpieniu zawsze podświadomie oczekuje się pomocy, współczucia. To niezaprzeczalna prawda. Sama mówisz (w niezłym wierszu), że takich matek jest dużo- one czują to co Ty. Większość z nich nie chce do tego wracać, mówić o tym, ciągle pytać, po prostu nie umieją. Myślę, że trochę krzywdzisz tych, którzy mówią Ci, że Bóg Cię kocha- nazywając to frazesem. A jednak Boga piszesz wielką literą, coś w tym jest. Bóg doświadcza najmocniej tych, których kocha, ale jednocześnie najbardziej się nad nimi pochyla. Nie zabronisz mi w to wierzyć. Po wypadku samochodowym krzyczałam do męża: „ Gdzie był Bóg”, a mój mąż powiedział do mnie „ Właśnie tutaj był”. Zrozumiałam to po bardzo długim czasie. Nie mów na forum głośno, że Bóg jest dla Ciebie przereklamowany. Twoje życie duchowe innych może nie obchodzić, a naprawdę niektórzy mogą się poczuć dotknięci. Masz wspaniałego męża, cudowne dzieci ( bliska mi osoba traci co rusz kolejną ciążę). Czekam jak napiszesz o swojej rodzinie. Dla niej przecież żyjesz. Chcę poznać Dominika i Mateusza. Napisz o nich. Agnieszko pozdrawiam Cię i myślę, że się na mnie nie gniewasz- napisałam tak jak czuję. 

  • Utworzono: 2010-02-28

    Zobaczcie kuropatwy na śniegu.

    Ta zima strasznie się dłuży. Obserwując synka myślę, że tak jak mama nie lubi tej pory roku. Najbardziej uwielbia patrzeć na kuropatwy podchodzące bardzo blisko domu. I co dziwne Antoś ma u nich jakieś względy, bo tylko jego postać w oknie nie powoduje ucieczki ptaków. Woła do nich po swojemu i puka w szybę, a one nic sobie z tego nie robią.
    Ja mam już dość padającego śnieżku na przemian z rozpuszczającą się breją i myślę- byle do wiosny. Widzicie to już, ten piękny soczysty, zielony kolor, przeróżne barwy i charakterystyczny zapach.
     

  • Utworzono: 2010-02-26

    Uniwersytet wylosował mojego synka

    Antoś został wylosowany przez Uniwersytet Rzeszowski do badań nad wpływem żywienia na możliwość występowania chorób cywilizacyjnych. Chodzi w tym o to, jak długo dziecko było karmione piersią, czy je potrawy ugotowane przez mamę, czy też gotowe produkty w słoiczkach. Badania te pozwolą na skomponowanie w gotowych zupkach najbardziej wartościowych produktów, takich, które nie będą zwiększać ryzyka zapadnięcia na choroby układu krążenia czy cukrzycę. No cóż, my jako rodzice podpisaliśmy zgodę. Może nasz syn przyczyni się do rozwoju nauki? Należało prowadzić Dzienniczek Żywienia. Sprawa nie byle prosta, bo nie tylko wpisuje się co dziecko jadło i o której godzinie, ale z jakich składników potrawa się składała i dobiera się ze specjalnej książeczki kod cyfrowy tychże składników. Biorąc pod uwagę apetyt mojego Anti, uwierzcie miałam z tym roboty, że hej. Dzisiaj musiano mu pobrać krew do dwóch badań. Tak płakał i wyrywał się, że nie byliśmy w stanie go utrzymać. Chyba ze strachu krew nie chciała lecieć i drugi raz kłuto go w palec. Szkoda mi go było. Wrócił do domu i co chwila pokazywał zia, zia na palcu i rączce. Nastrój poprawił mu się nieco, kiedy zaczął obserwować kuropatwy za oknem. Teraz śpi. Może zapomni o bólu i nie będzie się na nas gniewał. A ja będę czekać na wyniki, czy mój synek jest dobrze odżywiany.

  • Utworzono: 2010-02-24

    Sprawa przedszkola widziana okiem mamy

    Z artykułem na blogu Mamy Oko w pełni się zgadzam. Znam chłopca, którego rodzice odwożą do przedszkola o 7 i przywożą za 5 szesnasta. Dzieciak siedzi tam tyle godzin, nawet wtedy kiedy matka ma urlop. Nie dziwne, że płacze i zaczyna symulować chorobę, byle tylko wrócić do domu. Ja wybierałam dziecko jak najwcześniej, bo jakoś nie mogłabym nie wiem odpocząć, umyć okien czy coś tam jeszcze wiedząc, że dziecko tęskni. Całodobowe przedszkola tak jak inne są pewnie dla rozsądnych rodziców, a nie dla takich, którzy dzieciaka traktują jak bagaż, a przedszkole jak poczekalnię.
    A z "jakisiem" piszącym komentarz się nie zgodzę i odpowiem mu na pytanie: ciocia i wujek w pracy, babcia i dziadek 100 km stąd, a samotni sąsiedzi na emeryturze po 65 roku już niezdatni opiekować się dzieckiem. A kto powiedział, że student nie ma prawa się rozmnażać. Tam nie pisało w jakim wieku są ci studenci. A i jeszcze jedno- dziecko to nie wczasy, żeby móc je sobie zafundować. Przepraszam- może byłam trochę szorstka, ale nie mogłam inaczej.
    Mamy Oko może usunąć ten nic nie wnoszący komentarz? Tym bardziej, że na tym portalu świat nie chyli się ku zagładzie- tyle wszak tutaj kochających mam i tatusiów.

  • Utworzono: 2010-02-22

    To niesprawiedliwe

    Przeczytałam wpis na blogu Mamy Oko i tak mnie wzięło na pisanie. Na pewno oddzielenie dziecka od rodziny to najgorsze z rozwiązań. Przypomina mi się mały epizod życiowy i praca w wolontariacie w Domu Dziecka. Czego najbardziej pragnie dziecko wychowywane w takim domu, a otóż rodziny. Małe istoty wyciągają do ciebie rączki i mówią : „ Mamo”, starsze czekają, z nadzieją, że ktoś z bliskich przyjdzie, zabierze, a te prawie dorosłe podkreślają, że największym szczęściem w życiu jest rodzina. Wracasz do domu i myślisz, że wszystkie byś zabrał, przytulił, ukochał i jednocześnie uświadamiasz sobie, że nie możesz. Ból serca, pustka, łzy, które nic nie zmienią. Już wiecie dlaczego to był tylko epizod... nie wytrzymałam. Ale nie o tym dzisiaj. To głupota i paradoks, żeby z jednej strony walczyć o rodziny zastępcze, a z drugiej zabierać dziecko od rodziców, bo warunki materialne są niesprzyjające. A gdyby tak te pieniądze, które przeznaczyłoby państwo na wychowanie tego dziecka w Domu Dziecka dać tej rodzinie – to ona miałaby lepszą sytuację materialną, a dziecko mogłoby być przy rodzicach. Co ja wymyśliłam- nierealne, prawda? Dawniej rodziny były wielodzietne, dzieci wychowywały się w biedzie i wyrastały na porządnych ludzi. Wiecie wydaje mi się, że dlatego, że miały najważniejsze- miłość rodziców. To dziwne i niesprawiedliwe, by rodzinie, która kocha dziecko odbierać je, zamiast pomóc je wychować. Też mam nadzieję, że sąd zmieni decyzję.

  • Utworzono: 2010-02-20

    Niejadek kontra żarłok

    Do obiadu zasiadają 8-letnia dziewczynka i 2 –letni chłopczyk. Ja matka toczę walkę i o dziwo nie z małym, tylko z pannicą. Tak uwierzcie, córka grymasi, dłubie w jedzeniu, mięsko nie, surówka nie, ziemniaczki też odpadają. Tymczasem Antek przyodziany w śliniak ( w sumie nie wiem po co, jak nie brudzi się przy jedzeniu w ogóle) właśnie kończy porcyjkę i bacznie obserwuje, co robi siostra. Kiedy matka przegrywa walkę i pozwala starszej wstać od stołu, mały szybko zmienia krzesełko i usadawia się przed talerzem siostry, gotowy zjeść, czego ona nie dokończyła. Ja w szoku, zmieniam tylko widelec i pozwalam, myśląc ...ty żarłoku. Chciałabym, żeby córka miała choć trochę jego chęci do jedzenia. Jak był mały i raczkował to podłoga musiała być „ sterylna”, bo szedł i jak odkurzacz pożerał , co znalazł. Teraz lubi wszystko i robi wyścigi z tatą kto szybciej zje udko z kurczaka. Ubóstwia owoce i przetwory z nich. W zupie nie przeszkadza marchewka, pietruszka, wszystko jest mnium. Myślę, że będzie problem kiedy pójdzie do przedszkola – a jak zje swoją porcję i podkradnie drugiemu? Powiedzcie dwoje dzieci i tak diametralnie różnych- żarłok kontra niejadek. Czy doczekam się dnia, kiedy Gabi powie: „Mamo chyba spróbuję jak smakuje truskawka”.

  • Utworzono: 2010-02-14

    Moje miłości

    Moje dwie miłości to moje dzieci. Cieszą oczy, radują serce i pokrzepiają duszę.
    To kochane, bystre i hałaśliwe dzieciątka. Codzienność z nimi przynosi wiele trosk, ale i mnóstwo radości, powodów do dumy i łez szczęścia. Nie sposób pewnie tego wszystkiego opisać. Kocham moje dzieci, dziękuję za nie Bogu i jestem z nich dumna. Myślę, że będą kiedyś wspaniałymi i dobrymi ludźmi. Jest i trzecia miłość – mój mąż, ale to już inna historia.
     

  • Utworzono: 2010-02-12

    Moja córeczka Gabrysia

    Dzisiaj opowiem Wam o mojej córce, która ma 8 lat. Jest pogodną, wrażliwą dziewczynką. Szkoda tylko, że jej serduszko jest nadal chore i dlatego Gabi wiele rzeczy nie może.
    Urodziła się zdrowa, ale bardzo szybko okazało się, że tak nie jest. Z tamtego okresu pamiętam strach, łzy, nieprzespane noce i ciągłe wyjazdy do Centrum Zdrowia. Z bólem serca wspominam widok skutków narkozy, malutkie dłonie pokłute igłami i kłopoty z oddechem. Staram się o tym zapomnieć, ale się nie da. Dzisiaj córka jest pozornie zdrowa lecz skutki niedotlenienia i naczyniaka powieki dają się rozpoznać. Cieszymy się z mężem, że zaczęła chodzić, mówić, że dziś daje sobie radę w szkole. Z jej wczesnego dzieciństwa pamiętam wiele zabawnych i wspaniałych chwil. Niepojętą ciekawość, zaskakujące pytania, miłość do zwierząt i co dziwne zainteresowanie samolotami. Nie zapomnę widoku, kiedy próbowała usiąść na indyku, bo jak twierdziła chciała sprawdzić, czy fruwa. Miłość do kotów skończyła się, oczywiście dla dobra zwierząt ich wywiezieniem. Córka wytłumaczyła sobie, na szczęście, że koty poszły do wojska. Długo nie mówiła. Pierwszym słowem w wieku 3 lat był: dzięcioł, a później posypały się inne, całe zdania. Paplała, opowiadała bajki i to z porządnymi morałami. Przeczytany tekst pamiętała bezbłędnie i kiedy zmęczona usiłowałam opuścić fragment bajki, padały słowa: „ Mamo opuściłaś następujące zdanie...” Kochała rymowanki. W czasie jednej z zabaw woła: tygrys. Ja kończę: pupkę wygryzł. Córka na to odwraca się, spogląda na pewną część ciała i z powagą w głosie mówi: „ Mamo, ależ tam nie ma żadnej dziury.” Pięknie recytowała, ale bała się publicznych występów. W czasie jednego z nich oddała mikrofon koleżance mówiąc: „ Jestem kwiatuszkiem, a one nie mówią. Teraz twoja kolej”. Najzabawniejsze historie dotyczyły różnic między płciami. Zachwycona malarstwem Rafaela stwierdziła, że tym dzieciom: „coś wyrosło na brzuchu”. Moja córka to osóbka z zasadami, ale jednocześnie wrażliwa i kochająca. Często mówi nam, że nas kocha. Kiedy na świecie pojawił się młodszy brat była zazdrosna. Wykrzyczała mi: „ Niech chłopaki śpią sobie razem, a ja z tobą”. Minęły dwa tygodnie, a miłość rozwinęła się i trwa do dziś. Córka potrafi wspaniale bawić sie z bratem i okazywać troskę, gdy jest chory. Kocham to moje dziewczę bardzo.
     

  • Utworzono: 2010-02-07

    Ach te zęby...

    Dziś ubawiłam się co niemiara. Ostatnio zawiało mnie i trochę spuchły mi dziąsła. Biorę tabletki, ale żadnej ulgi. Obudziłam się dzisiaj z bólem. Pewnie skrzywiłam twarz, bo syn bacznie mi się przyglądał. Mówię więc do niego: „ Mamę zęby bolą”. Antek skwitował to prostym „ ba”. Na to wchodzi mój mąż i woła: „ Tak synku mamie kiedyś zęby zrobią „ba” i już ich nie będzie miała.
    A jak już o zębach to Antoś ubóstwia myć zęby. Robiłby to za każdym wejściem do łazienki.
    Nauczył się tej czynności podglądając starszą siostrę. Dawniej łapał za pierwszą lepszą szczoteczkę, teraz na szczęście wie, która jest jego. Zasady higieny jamy ustnej wprowadzone, gorzej będzie ze stanem uzębienia z powodu miłości do ciasteczek. Kiedy mama nieopatrznie głośno poinformuje, że zrobi sobie kawę, Antoś jest pierwszy w kuchni i wskazuje na szafkę z ciasteczkami. Cóż mama – łasuch, synek też.
     

  • Utworzono: 2010-02-05

    Doktor teologii

    Ostatnio sprzątałam w szafie i w pawlaczu znalazłam czapeczkę mojej córki z pasowania na pierwszoklasistkę. Wróciły miłe wspomnienia, które przerwał mój synek. Porwał czapeczkę i założył sobie na głowę. Tak ładnie wyglądał, że zrobiłam mu zdjęcie. Później zawołałam córkę, żeby zobaczyła brata-przyszłego ucznia. A Gabi widząc go roześmiała się i stwierdziła: „ Mamo, doktor teologii”. No cóż mama nie zauważyła jednej prostej rzeczy-dużego „T” na bluzie.


Mam 40 lat. Dwoje dzieci, dziewczynkę i chłopca. Jestem polonistką. Na co dzień pracuję z dziećmi, do których mam wiele cierpliwości i serca.
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj