Nie koniecznie o moich dzieciach...

To nie jest śmieszne-koza ma rogi ,a ta miała wielkie-to ja miałam się nie bać...????ogólnie było fajnie...tylko te kozy...

Dzis na placu,ja i Wiki urządzałyśmy sobie wyścigi....Alez ona szybko biega,no za nic ne mogłam jej prześcignąć...Potem się zlitowała i dała mi wygrać....Pierwszy raz bawiłyśmy się bez kłótni:)

Skończyłam z pampersami:)Ostanie zadanie z tej strony wypełnione;)

Dziś nie wysiusiałam się przed spacerkiem i rodzice byli lekko zdenerwowani czy oby nie narobię w majteczki-he,też mi coś -jakbym dzieckiem była-mam dwa lata!!!Zachciało mi się ściągłam spodenki i majteczki i już...po sprawie,a oni zaczęli bić brawo,to ja tu się ukrywam za krzakiem,żeby mnie nikt nie zobaczył,a oni takie sceny!!!Zaraz wszyscy zaczęli patrzeć ,ale im tez się chyba podobało bo wszyscy się uśmiechali:)

Byłam dziś ogladać efekty oberwania chmury-strasznie wylała nasza cyna-ale nikomu nic sie nie stało-korzystając zokazji,ze woda z rzki przedostała sę do parku pobrodziłam w niej ile wlezie..

Znikły moje loczki,mama kazała ściąć mi włosi na krótko-nie jest mi juz gorąco,WYGLADAM ŁADNIE,ale z grzywką to mi ta fryzjerka przegieła-no jak ja teraz wyglądam i kiedy ona odrośnie????

Wczoraj obchodziliśmy z mężem 3 rocznicę slubu cywilnego:)

Nie było romantycznego spaceru ani romantycznej kolacji,ani nawet kwiatów...:)Były drobne upominki...:)

No ok-dostałam pierścionek zaręczynowy(zaległy)hehehehe...

Ale nie ,nie moj mąż to kochana istota....czuła,wrażliwa,i...nie będę wymieniała masy innych zalet...bo jak na razie po trzech latach nie zauwazyłam wad:)

Więc gdzie romantyczny spacer??Gdzie kolacja??? Gdzie kwiaty???Kwiaty-hmm-nie lubię kwiatów,owszem lubię patrzeć jak rosną,nie lubie ich dostawać i patrzeć jak giną w flakonie....latego nigdy iechce by ktokolwek dawał mi ciete kwiaty...Niech rosną...

A spacer i kolacja...My nie mamy czasu na wychodzenie we dwójkę w końcu nasza rodzina składa sie z czterech osób...:)Czasu dla siebie bardzo mało-chociaz nie-czasu dla sebie mamy duzo-bo nawet spedzajac go z dziećmi jesteśmy razem,ale nasamotnewyjsścia nie możemy sobie pozwolić,bo nasze córeczki zaraz chcą z nami...Obiecujemy sobie,że jak podrosną to zrobimy cos sami we dwoje:)

a,winna jestem wyjaśnienia co do pierścionka zarecznowego:)Otóz:)

Szliśmy kiedyś  koło USC i powiedziałam do niego-no a my to moglibysmy juz chyba wziąść slub-i pociagnęłam go za rękę:)I ustaliliśmy datę na za tydzień:)No i poszło:)

Kocham Cię męzusiu i dziękuję ,że ze mną wytrzymujesz:)A to nie lada wyczyn..)