Moje życie to jedna wielka niewiadoma.Dziś jest tak,jutro zmiana o 180 stopni.Jak każdy mam problemy,z którymi umiem sobie poradzić.Choć czasem jest bardzo ciężko,czasem popłaczę,wyżalę się.Ale są dni,że mogę góry przenosić,gdy widzę radość na oczach moich dzieci ,czy jak widzę,gdy bliscy pomogą wtedy ,gdy tej pomocy potrzebuje.Czasem sami wyczytają to z moich oczu,nie prosząc ich o to.
  • Utworzono: 2010-09-27

    szczęście jest na wyciągnięcie ręki

    To prawda.Szczęście jest na wyciągnięcie ręki,trzeba tylko mu troszkę dopomóc.Przekonałam się o tym niedawno (to znaczy ja wiedziałam o tym). Tydzień temu wygrałam kolejny konkurs na ebobasie,tym razem filmowy-i dostaniemy pierwszego złotego smoczka.Super.! Byłam tak zaskoczona.A z tym wstawieniem filmiku to było trochę pogmatwania,bo najpierw przeczytałam ,że jest taki konkurs,potem miałam problem ze wstawieniem filmiku,bo nie wiedziałam jak...A jak się dopatrzyłam, to się udało.I tak od niechcenia wpisałam tytuł WAKACJE 2010.Wpisałam tak nie myśląc za bardzo o konkursie,aczkolwiek tam krążyły jakieś myśli wokół niego i nie wierząc by mój filmik miał zostać nagrodzony.Ja bardziej chciałam pokazać,że 9,5 miesięczny wówczas synek (za tydzień skończy 11 ms) już potrafi chodzić.A ze demolował  lampę to już inna sprawa.Fakt,śmiesznie to wyglądało i tutaj brawa dla córci-bo to ona uchwyciła te sceny,to ona nagrała.

    I teraz zastanawiamy się- czyja powinna być nagroda:

    -moja? w końcu to ja wstawiłam filmik na swój profil

    -Kacpra? to on jest głównym bohaterem

    -Ewy? to ona nagrała,czyli kamerzysta?

    -męża? w końcu to on dekorator ,bo poustawiał lampki na wiosnę'

    -Łukasza ? nazywa się reżyserem... no cóż:niech mu będzie...

    Ale chyba pójdziemy po rozum do głowy i będziemy się dzielić; każdy po trochu będzie korzystał; pewnie w większości ja,ale to już okaże się w praniu.Najpierw niech dojdzie.Formularz już wypełniony i odesłany,zaraz na drugi dzień.Czekamy więc.

    A rodzinka? cieszy się niezmiernie,że coś zaczęło mi się udawać.To znaczy to nie jest moja pierwsza wygrana w życiu,ale ostatnie były jak starsze dzieci były w wieku 3-4 lat.Potem trochę przerwy.Człowiek poszedł do pracy,trochę zaganiany,brak czasu i cierpliwości.A teraz-czasy kokursowe wróciły i sam fakt wygrywania (już 3 x na ebobasie) zachęca mnie jeszcze bardziej.

    Acha! Certyfikat będzie tylko mój. Tego akurat nie oddam nikomu!

     

  • Utworzono: 2010-09-19

    chorości

    No tak,jak się człowiek upora z jednym to zawsze pojawi się coś jeszcze.

    Choroba.

    Takie proste słowo,a tyle zamieszania.

    Niby tragicznie nie jest.Ale zaczęło się od Ewy w poniedziałek,bolała ją głowa,gardło.Łukasz też już zaczynał się skarżyć.Zostawilam więc ich w domu we wtorek.W środę i czwartek też.Do tego w środę Łukasz wstał z chrypą,która trzyma go do dziś.W piątek wieczorem było mu zimno,zmierzyłam temperaturę-no tak-38,2 stopni.Położył się wcześnie spać.Ale Ewa już tego dnia była w szkole i ...trafiła na pierwszą lekcję z kartkówką z angielskiego.No i pewnie klapa.Nie przygotowała się ,i to przeze mnie, bo zapomniałam jej przekazać....

    Łukasz z kolei-siedzi pisze lekcje.Chrypa nadal.Gardło boli.Nie wiem czy jutro go puszczę do szkoły jeszcze.Niby kazałam mu lekcje uzupełnić,by nie miał za dużo zaległości.Ale nie wiem czy nie skończy się na wizycie u lekarza.To już drugi raz w tym roku.Coś ma z tym gardłem ostatnio,jakiś spadek odporności chyba.Pogoda też nie sprzyja.Wszyscy wokół chorują,ja wiem,ale martwi mnie ta chrypa.

    Małe też już chodzi z katarkiem.Poszła w ruch gruszka.Katarek słychać,tylko problem z wyciągnięciem.Próbujemy dalej.

    No i ta odparzana pupcia.Co mu przygaśnie ładnie,to po godzinie-dwóch znów to samo.No nie wiem-smaruję linomagiem,przemywam chusteczką i tak pojawia się i znika,pojawia się i znika...Pieluszka zmieniana na czas,zawsze od razu gdy zauważymy-poczujemy kupkę,więc nie jest zaniedbany. Czy to jakaś reakcja? je mleko swoje,je kaszkę,czasem je zupki ze słoiczka jeśli nic nie gotuję,czasem zamiast obiadku dostanie mleczko,bo nie zawsze jest na ten obiadek..

    No i jak tu się nie denerwować? brak sił ...

  • Utworzono: 2010-09-16

    Trochę oddechu

    Jak tu nie cieszyć się,gdy wreszcie uśmiecha się do człowieka szczęście?

    Właśnie dwa dni temu z bloga ebobasa dowiedziałam się,że mój blog został wyróżniony.Jejku,jaka byłam i jestem szczęśliwa,że ktoś docenił moje wypociny,że warto było pisać... Warto na pewno,bo jednak lżej gdy wyrzuci się z siebie to co leży na sercu.

    Ebobasie-dziękuję! Jestem pod wrażeniem.A jaki był szok,gdy wchodząc na bloga ebobasa ujrzałam zdjęcie swojego synka ! Byłam przeszczęśliwa,od razu pokazałam starszym dzieciom,a gdy wrócił mąż-jemu.Do końca dnia nie mogłam się opamiętać,że wreszcie mam jakieś wyróznienie.

     

    Dla dodatkowego poprawienia humoru dziś odwiedziłam fryzjera i wreszcie ścięłam włosy.Miałam wizytę u lekarza ,więc wykorzystałam czas wypadu do miasta.Nie było mnie kilka godzin,synuś był pod dobrą opieką tatusia i starszego rodzeństwa,a ja mogłam poświęcić czas na swoje potrzeby.Faktem jest ,że wszystko na obrotach,bo u lekarza się zeszło,bo ponad godzinkę czekania ,potem biegiem do fryzjera no i obowiązkowe zakupy (typu mleczko,pieluchy,no-niestety,to też przeważnie wchodzi w plan mojego wyjazdu).Ale było warto,bo teraz czuję się lepiej,a i więcej się uśmiecham.I nareszcie podobam się sobie w tej krótkiej fryzurce .(przynajmniej synuś może nie będzie za bardzo mnie ciągał za włosy).

     

  • Utworzono: 2010-09-13

    Nie jest jednak aż tak źle....

    Coś jednak drgnęło.Słońce dziś wyszło,wystarczyło kilka dobrych słów od dziewczyn z forum,wystarczyło odrobinę życzliwości dobrych ludzi i od razu lepiej.W piątek jeszcze był dół,ale sobota mimo pochmurnego nieba minęła wspaniale.Może nie aż "weselnie" ale ileż werwy do pracy dostałam.I wystarczyły dobre słowa dziewczyn z forum, wystarczyła chęć pomocy,wyciągnięcia ręki,wystarczyło parę grosza... Nie duzo,ale zawsze coś.Najważniejsze ,że jeden dług uregulowany,zostały jeszcze kolejne co prawda,ale jakoś poleci.Musi.Ważne jest by się nie poddawać,cieszyc się że dzieci zdrowe,to fakt,ale nie wiem jak to możliwe gdy ciągle coś pod górkę.Na szczęście wokół są przyjaciele,którzy potrafią zrozumieć,zaproponować pomoc.Nawet tą "psychologiczną",nawet materialną, (nie prosze o pieniądze),choć każemu ciężko.Ale nikt tak dobrze nie zrozumie matki jak druga matka,zwłaszcza mająca podobne problemy.I choć sama potrzebuje wsparcia "psychicznego",robi to w stosunku do innych.A to dużo.Właśnie za to chcę tu podziękować tej mamie ,a także innym.Bo dla mnie to wiele znaczy .Nie wiem,ale od razu zrobiło mi się cieplej,dostałam jakiejś weny do sprzątania,do gotowania.

    No i wczorajsza wizyta brata i 2-letniego bratanka.To też działa cuda.Nie ważne ,że był gwar przez 2 godziny.Ważne ,że ja odżyłam.Ważne ,że chce mi się żyć i jak patrzę na te moje kochane dzieciaczki,które widzę ,jak starają się mi pomóc ,jak się uśmiechają ,jak patrzą błagalnym wzrokiem "mamo,ty masz być silna" to od razu serce się śmieje.

    Mogę więc z całą stanowczością powiedzieć-to ebobas działa też cuda.Bo dzięki niemu znalazłam przyjazne dusze i chociaż jestem z nimi od niedawna,jednak podbiły moje serce.

  • Utworzono: 2010-09-11

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Mam już 76,0 cm wzrostu

    urosłem!
  • Utworzono: 2010-09-11

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Kacperunio,Koko: Ważę już 10,3 kg

    Ważę już ponad 10 kg !
  • Utworzono: 2010-09-09

    Czasem słońce ,czasem deszcz

    No właśnie.Czasem zaświeci słońce,czasem popada deszczyk.To takie normalne.Niby.Bo w pogodzie tak jest właśnie.Jest piękna pogoda,aż wreszcie niebo się zachnurzy i nagle pada deszcz.I tak jest u mnie.Jak już to słoneczko mi zaświeci,to zawsze coś musi się wydarzyć,co popsuje mi nastrój.A ja jestem bardzo podatna.Chociaż staram się trzymać,bo wiem,że jeszcze niejedno w życiu przejdę.

     Niedzielne wyjście do kościółka na pewno coś dało.Staram się chodzić w miarę możliwości,przyznaję-nie bywam na każdym nabożeństwie.Czasem z czystego lenistwa,czasem popsuje się pogoda.A tu -rowerkiem trzeba jechać,2 km.No i wtedy wiadomo...Przed narodzeniem Kacperka chodziłam częściej.Któregoś roku nawet można było powiedzieć ,że 3 x w miesiącu .Ostatnio rzadziej.Ale staram się.I w ostatnią niedzielę byłam,tak jak pisałam wcześniej.I chyba jednak coś to dało ,może to Góra,może cud,a może zwykły zbiego okoliczności? Bo jak wytłumaczyć,że akurat w tym tygodniu nadeszły dobre wieści... Najpierw telefon z elektrowni,że rozłożyli rachunek za światło na raty (kolosalny jak na moje możliwości bo 450 zł),potem wiadomośc ,że jednak jakoś wyjdziemy z tego bagna długów,może jakoś się uda....Potem ,że mama nie kazała już oddawać pieniążków za pieluszki,chusteczki i mleko....Zaczęła się szkoła,dzieci przyniosły pierwsze oceny i to dobre ,bo czwórki i piątki ....Zawsze jednak musi wydarzyć się coś ,co popsuje ten nastrój.Coś co tak człowiekiem trząsnie,że ma ochotę wyciągnąć coś ostrego i ...nie,nie zrobiłabym tego ,bo nie jestem chamska.Ale robi się przykro,gdy ktoś nie ufa ,stwarza problemy ,widząc ,że ja i tak mocno przeżywam te swoje problemy braku kasy.Ja jestem wszystko w stanie zrozumieć,ale kto jest w stanie zrozumieć mnie?Chyba tylko przyjaciele i rodzina.Przyjaciół nie mam wielu.Ale za to serdecznych.Wiem,że mogę liczyć na te dziewczyny,że pomogą,nawet dobrym słowem.Wystarczy zwykłe "trzymaj się" od dziewczyn z forum.Wystarczy "a może ci coś pożyczyć" od przyjaciółki z sąsiedniej wsi, Wystarczy "a może coś ci wysłać dzieciom" od kogoś,kto sam tej pomocy potrzebuje,co prawda innej,ale jednak...Dla mnie liczy się każdy gest.Dlatego jestem wdzięczna ,ebobasowi ,że stworzył forum,na którym znalazłam zwykłe mamy mające problemy często podobne jak ja,a potrafiące powiedzieć to zwykłe "dasz sobie radę" ,"nie poddawaj się" itp.

    I niby to wszystko powinno mnie cieszyć.I cieszy, naprawdę.Ale coś mnie dopada jakaś chandra,nie potrafię tego wytłumaczyć.Czy pogoda na dworze robi swoje? Jesień za pasem...Lato pomału się kończy,za niecałe 2 miesiące Kacper skończy roczek.Zleciało.A mnie nachodzą takie dni refleksji,co robię źle,a co robię dobrze.Te dni takie ponure,byle jakie.To przejdzie,ja wiem.Minie pewnie kilka dni jeszcze zanim odzyskam równowagę.Trzymam się tylko tego,że dzieci są zdrowe,nie muszę tak jeździć z nimi po lekarzach,jak inni,a jedynie są to rutynowe kontrole;trzymam się tego,że mąż kończy pomału leczenie,zdrowieje,ale na ostateczny wynik trzeba będzie jeszcze poczekać.Na wiosnę będzie wiadomo.Jak będzie wszystko ok,prawdopodobnie on zostanie z najmłodszą pociechą w domku,a ja ...no cóż:praca.Trzeba będzie wrócić.Nie powiem,bo tęskno mi już trochę za nią.Jednak dziecko wygrywa.Bo jest mi teraz najbliższe sercu.Jest taki mały,bezbronny,zależny od nas.I kochany przez wszystkich.Ma rozbrajający uśmiech i mimo tych moich smutnych ostatnio dni potrafi mnie rozśmieszyć.I zakoczyć niejednokrotnie.Kacper.No i oczywiście te starszaki.Właściwie już...młodzież."Najstarsza młodzież" skończy jutro 13 lat i cóż.... chodzi swoimi ścieżkami,ale od tego roku szkolnego stał się pilniejszym uczniem.Co będzie dalej,zobaczymy.Ale jestem z nich wszystkich i tak dumna.Zwłaszcza z tego ,że ,mam wymarzoną trójkę dzieci,i mimo ,że czasem pojawia się ten deszcz,czasem jednak potrafię się uśmiechnąć.DO NICH.

  • Utworzono: 2010-09-06

    Smutasów z odrobiną słońca ciąg dalszy

    Wczoraj dzień minął nawet w miarę spokojnie i nawet udało mi się uśmiechać.A to za sprawą imienin.Niby nic,ale jednak.

    Rano pojechałam do kościoła.Msza za dzieci i nowy rok szkolny.Ale jak zawsze na koniec modlitwa za wszystkich schorowanych,bliskich i dalekich,i tych wszystkich co mają problemy (któż ich nie ma?).Wczoraj swoje modlitwy wznosiłam szczególnie: w intencji naszej koleżanki z ebobasa ,która dziś idzie do szpitala (a tak wogóle-wszystkiego najlepszego w dniu imienin Beatko i powodzenia!),i za swoją rodzinę,swoich rodziców,którzy od miesięcy walczą ze zdrowiem,a zwłaszcza tatę (stracił słuch na 1 ucho),mamę,co też ma swoje problemy zdrowotne, wujka leżącego w szpitalu,no i wreszcie za siebie: żebym dała radę jakoś przetrwać ten ból i strach o jutrzejsze jutro.No bo jak żyć,gdy opłaty w szkole czekają,a w portfelu 30 zł?Jak żyć?wiem ,że ludzie mają gorzej,pisałam już o tym,powtarzam się ,ale to tak ciężko...Z kościoła jednak wyszłam jakaś inna... Troszkę niosła mnie energia.Nieważne ,że zmarzłam jadąc rowerem.Ale w sercu cieplej,bo wracałam z Bogiem.Poprosiłam Go o pomoc.Podziękowałam za to co mam.Bo nic wspanialszego nie ma poza rodziną.Rodziną,która czasem przyjedzie,odwiedzi.

    Był tata.Przywiózł dzieciom słodyczy.Rzucili się na nie,jakby nie widzieli z rok.No cóż,my też.Kacperkowi przywiózł mleczko,pieluszki,chusteczki.Bo poprosiłam o pomoc.Pożyczkę.To nic ,że trzeba będzie oddać.Ważne ,że synek ma na kilka dni zapas.Może starczy na półtora tygodnia.A może w między czasie coś się zmieni na lepsze.Może...

    Potem odwiedziny szwagra.

    Dodatkowo-synuś właśnie skończył 10 miesięcy.

    Nareszcie się uśmiechnęłam.A zwłaszcza wieczorkiem,gdy zupełnie niespodziewanie wszyscy razem-całą piątką wyszliśmy wspólnie na spacerek.Było już po 19.Zimnawo.Ale w sercu cieplej.

    Miłe zakończenie imieninowego dnia.

     

  • Utworzono: 2010-09-02

    DEPRECHA

    Smutno mi.Znów jestem w dołku.Wczoraj jeszcze jakoś w miarę,a dziś ... znów to samo.Wróciła szara  rzeczywistość.Brak kasy,kłótnie na jej temat.... Boże,kiedy  to się skończy.?Już wczoraj wieczorem dopadła mnie deprecha.Niby  jest Kacper,powinnam się cieszyć.Fakt,jest zdrowy.Ale co  z tego,jak nie ma kasy.Dziś byłam w mieście,wzięłam ostatnie 100 zł z konta,na dodatek okazało się,że zmniejszyli  znów debet o niecałe 100 zł.I co teraz? Jak teraz przeżyć do 20 września? Za co kupić mleko,za co kupić pieluchy,za co żyć? Powinnam się cieszyć.Synek rozwija się prawidłowo,chodzi samodzielnie,mam dach nad głową w porówananiu z powodzianami.Ale co z tego.Nie wiem,skąd brać.Jeszcze PZU w szkole,komitet ,ech....

    Życie jest ciężkie.

  • Utworzono: 2010-09-01

    Nowy rok szkolny,nowe życie,nowe wydatki,...ech...

        No i zaczęliśmy nowy rok szkolny.Jak ten czas leci.Jeszcze niedawno ja chodziłam do szkoły,na sali gimnastycznej śpiewaliśmy hymn szkoły,potem szliśmy do klas po plany lekcji.I pomyśleć ,że to już minęło 17 lat od ostatniego dzwonka w mojej szkole średniej.Nigdy nie zapomnę tego dnia,dnia 1 września, gdy zawsze zaczynał się dla mnie nowy etap-nowy rok szkolny,a jednocześnie kończyłam ileś tam lat.Każdy kto pytał,kiedy mam urodziny ,a ja odpowiadałam ,że 1 września-dziwili się.bo to taka pamiętna data.Zaczynała się szkoła,rocznica wybuchu II wojny światowej....No cóż,tak się złożyło.

       SKończyłam więc 36 lat, syn gimnazjalista,córcia w 5 klasie,zleciało nie wiem kiedy.A jeszcze niedawno tuliłam go takiego maleńkiego,modliłam się o jego życie.Potem Ewa pojawiła się ,niecały rok temu Kacper..Najmłodszy.On dodaje mi sił.Cieszę się ,że jest Łukasz,że jest Ewa i że jest Kacper.To moje najlepszy dar od Boga.Nie powiem,jest cięzko.Ja nie pracuję, bo urlop wychowawczy.Mąż chory ,na rencie.Są jednak dobrzy ludzie,którzy potrafią sprawić wspaniałą niespodziankę.Jedna z nielicznych niespodzianek jaka dziś mnie spotkała.Niby dzień się jeszcze nie skończył,ale...

       Niespodzianki.No cóż-Ewa ma talent.Ulepiła dla mnie misia trzymającego duże serducho.Do tego ułożyła cudowny wierszyk.I tort-kanapka.Niestety-nie stać nas teraz na tort.Ale czy kanapka i świeczka na nim nie jest urocza? Nieważne,że skromnie.Ważne że pamiętała.Że coś tam potrafi zrobić,coś z niczego.

    Do tego w wszkole wspaniała wiadomość.Do dziś nie wiedzieliśmy kto będzie w gimnazjum wychowawczynią Lukasza. Ale okazało się ,że  jest ta pani o której myślałam.Wspaniała nauczycielka.Przynajmniej słyszałam o niej same pozytywy.

    A Kacper-maskotka rodzinki-dziś zademonstrował ,że też chce już do szkoły: złapał Ewy worek z kapciami i...JA TEŻ CHCĘDO SZKOŁY.... No cóż,za kilka lat-a zleci znowu-pójdzie do przedszkola,potem 1 klasa,starsze dzieci będą kończyć gimnazjum.liceum...I od nowa się zacznie.I co rok starsza...



Mama trójki dzieci-dwójki w wieku szkolnym,trzecie najmłodsze rozpieszczane przez wszystkich; Obecnie pracuję zawodowo po urlopie wychowawczym.
Listopad 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
        01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30  

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj