EVELKA SERDECZNIE GRATULUJĘ!!!
Jeju jak ja zazdroszczę Wam dziewczyny że już wiecie co będziecie mieć
ja moze dopiero za miesiac na połówkowym się dowiem co tam pływa w środku
jak już mówiłąm - wolałabym chłopca, ale jak będzie taka niespodzianka jak u Evelki to też będę kochać z całych sił
Dziś we Wrocławiu od rana burza i leje. Ja sobie właśnie piję kawkę. Powiem Wam, ze to L4 mnie rozleniwi strasznie i przestawi cały rytm dnia
no i nie ukrywam, ze trochę się nudzę w domu
wczoraj myłam okna
(aż 2 mam) ale tylko szyby bo ram juz mi się nie chciało
w ogóle to pokłóciłam się z Mężem i powiedziałąm najgłupszą rzecz jaką mogłam..aż nie mogę uwierzyć że to przeszło mi przez gardło, a mianowicie, że żałuję że to dziecko teraz będzie, bo nie mamy warunków zeby je mieć....kurde dziewczyny, zryczałam się jak głupia po tych słowach..cały czas o tym myślę. No i zrobiłąm jeszcze głupsza rzecz - a mianowicie w tych nerwach zapaliłam fajkę. A w zasadzie 3. No kryzys mnie dopadł. Przestałąm palić jak sie dowiedziałąm o ciąży, potem przez czerwiec paliłam po 1 dziennie, w lipcu juz nie paliłam no i wczoraj 3,
jestem taka na siebie zła, wściekła wręcz... Mam takie głupie wrażenie ze to dziecko mnie słyszało i czuło to co ja czułam wczoraj i się czuło niechciane....a przecież wcale tak nei jest!! Mąż mnie opieprzył, nie dość ze gadam głupoty, to obraził się za fajki....Choć sam też pali (w domu przestał palic odkad jestem w ciąży). No i tak leżeliśmy wczoraj w łóżku jak zupełnie obcy sobie ludzie, bez przytulenia, bez buziaka na dobranoc. I zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno i pół nocy płakałam. Z żalu, i bezsilnosci. Ze tak naprawdę to chcę tego dziecka, a nie jestem w stanie mu niczego zapewnić. Zawsze myślałąm, ze jak skończe studia, znajdę pracę, wyjdę za mąż to to jest odpowiedni czas na dziecko, ale powiem Wam, ze nie wiem czy taki jest, Zawsze się wszystko rozbija o kasę i o mieszkanie...A my na tej wynajmowanej kawalerce, z dzieckiem - przeraża mnie to. No i miałam pretensje że nic z tym nie robimy, że godzimy sie z tym co jest i jak sobie pomyślę ze po tylu latach zycia tylko we dwójkę miałabym się przeprowadzić do rodziców to mi słabo....Niby oboje pracujemy, ale kredyt na mieszkanie to ciężko dostać...
Kończę tę moja pisaninę, bo jeszcze smutniej mi się zrobiło, wiem że "jakoś" bedzie , tylko ze nie chciałabym "jakoś". Chciałabym miec swoj kąt, zeby to dziecko czuło się bezpieczne. Wiem ze mogę polegać na Mężu, on mnie nie zawiedzie i zawsze mówię że jak pod most to razem pójdziemy, że się stara jak szalony pracuje od rana do nocy, kocha mnie i to dziecko najbardziiej na swiecie a ja jeszcze mam jakieś pretensje. Sama do siebie powinnam je mieć a nie do ludzi dookoła. Chcesz coś zmienić - zmień siebie - od tego trzeba zacząć. Widziałam ze było mu bardzo przykro jak mówiłam takie rzeczy wczoraj. Boże jaka ja jestem głupia............
[link widoczny po zalogowaniu]
[link widoczny po zalogowaniu]