-
Utworzono: 2012-06-28
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
"Siedzę na ławce, patrzę na słońce"
Poza zdrowiem najważniejszy jest spokój. Spokój ducha. Za tymi dwoma słowami kryje się poukładane życie...rodzinne, zawodowe, kontakty z przyjaciółmi, ze znajomymi.
Ostatnio często rozmyślam o tym,jak to dobrze,że w moim życiu do tej pory wszystko ukłądało się tak,jak się układa.
Mam nadzieję,że nie wypowiadam tego w złą godzinę,ale wszystko jest dobrze. Tak się składało zawsze,że trafiałam poprostu na dobrych ludzi/. Takich którzy mi pomagali albo mobilizowali do działania.
Mam rodziców, którzy nigdy nie dali mi powodu do łez. Stoją za mną murem i wspierają. Obserwuję sutyację mojej kleżanki z pracy,której starzy fundują sajgon. Jest to dla mnie nie do pomyslenia,żeby rodzice utrudniali zycie swoim dzieciom.
Nigdy też nie byłam w takiej sytuacji,że nie mogłam się komuś wygadać, zwierzyć, liczyć na czyjąś bezinteresowną pomoc. Jest kilka osób,które działają kojąco,wspierają mnie dobrym słowem i są w stanie mną potrząsnąć gdy trzeba. Nie ma miedzy nami fałszu, lizania dupy i udawania. Mam tu na mysli Lojda na czele brygady antykryzysowej, Mendy, Dziewcyzny-Truskawkę, Kaśki...
Wyszłam za mąż w tempie przyspieszonym :) ze względu na ciążę,ale BEZ CIENIA WĄTPLIWOŚCI. W dniu ślubu byłam w 100% pewna,że robię dobrze i że człowiek, któremu zakłądam na rękę obrączkę jest w stanie mnie uszczęśliwiać tak,jak do tej pory. Wszystko oczywiście wymaga pracy nad związkiem i nad sobą.
Myslę,żejestem w dobrym miejscu w życiu skoro mogę z czystym sumieniem powiedzieć ,ze za 5, 10, 20, 30 lat chciałabym być taksamo szczęśliwa jak teraz, otaczać się tymi samymi ludźmi.
Niech mój spokój ducha przekłada się na moje Maleństwo. Niech się urodzi zdrowe, a ja już zadbam o to,żeby była szczęśliwa tak,jak ja.
-
Utworzono: 2012-06-25
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
konkurSZ:)
Wygrałam w konkursie. eBobas mnie dziś zaskoczył. Nie sądziłam,że za stękanie nad ciężkim losem;) mnie z ciężkim brzuchem zasługuje na nagrodę. zostałam doceniona z ato,ze zamist rozplywac się nad cudownością stanu odmiennego - marudzę. Chyba zacznę brać udział we wszelkich konkursach. Albo jeszcze lepiej, nie będę brac udziału. Będę po prostu narzekać na wszystkich mozliwych portalach świata. Wszyscy będę się nade mną użalać i będę zdobywać nagrody :)))) :D
A tak poważnie- bardzo się cieszę. Miło mi,że będę mogła spędzić czas nad lekturą nadeslaną przez redakcję. mam teraz trochę czasu na lenistwo. Przekonałam się o tym,że na egzamin czasem warto się pouczyć i miło jest usiąść i odpowiedzieć na wszystkie z 10 pytań otwartych bez zająknięcia. Na socjo zdarzalo mi się to cały czas. Na zzl do tej pory chyba nigdy haha. Nienawidzę tej szkoły.
Zamówiłam na allegro kieckę z miejscem na brzuch. Moja 1 taka. Bronilam się przed ubraniami ciążowymi, ale muszę przyznać,że czuję się o niebo lepiej. I usłyszałam kilka kommplementów w pracy. Jedna z koleżanek powiedziała mi dziś,że kwtnę- szkoda,że nie widzi mnie po południu gdy leżę jak "flak" nie wiedząć jak się ułożyć.
Dziś dowiedziałam się,że jedna z moich koleżanek, która jest miesiać dlużej w ciąży niż ja została juz odesłana na L4. ze względu na upały itd. Nie wiem w takim razie czy nie porywam się z motyką na slońce myśląc,że popracuję sobie do 8, może 9 miesiąca. Mój szef - tak jakby do niego nie docieralo,że w każdej chwili będę musiała po prostu przystopować. Dziś mówi do mnie "no Ewa na l4, ale ty jesteś daleko za nią w miesiącach" haha daleko ? 4 tygodnie? Biedny, nieświadomy. Postaram się go nie zawieść i ciorać do porodu ;) Żartuję, ale lubię moją pracę, nie męczy mnie ona. Lubię być między ludź mi i mieć kontakt z klientami. Na pewno będę tęsknić za tym wszystkim. Dlatego popracuję ile będę mogla. Planuję minimum do połowy sierpnia. Najwyżej będę wozić brzuch na taczce i biegac z przenbośnym prysznicem:);)
Dziś biorąć kąpiel debatowałam nad tym,że ledwo, ale widzę jeszcze swoje okolice hm.... no te... intymne. Kurde, musze to napisać. Jak ja do cholery za miesiąc np. mam dbać o siebie w tamtych okolicach? Jak do cholery mam się nie "posiekać" maszynką? Wujek google musi mi dziś pomóc, poszukam szczerych wypowiedzi innych ciążarówek:)
Kocham moje życie malżeńskie i wszystko to, co ostatnio się u mnie dzieje. Moze czasem narzekam, ale to dlatego,że jestem kobietą , a nam wszystko wolno :)
Kamila daje znak,że mam zamykac kompa :)
Dobranoc:*
-
Utworzono: 2012-06-18
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Od kiedy przestałam kochac lato?
Jest po 22 więc mała standardowo zaczyna o sobie przypominać :) Wczoraj z niedowierzaniem obserwowałam ile jest siły w tym maleńkim ciele naszej córeczki- brzuch tańczył mi od uderzeń. A co dopiero będzie potem? :)
Lato to dla mnie czas najcudowniejszy.... zwiewne ubrania, opalanie do oporu na rozgrzanym piasku z widokiem na błękitną wodę. Lato to zimne piwko i pyszne drinki. Takie lato kochałam do tej pory.
Nie wiem jakie będzie następne- już z Dzieciątkiem, ale to zapewne nie będzie należało do moich ulubionych. Upał mnie zabija. Nie wiem co ubierać. We wszystkim czuję się nieatrakcyjnie i bezkształtnie. Dodatkowe kilogramy już teraz przeszkadzają mi w swobodnym poruszaniu się. Wstanie z łóżka jest dla mnie czasem problemem. Męczę się. najchętniej cały dzień stałanbym pod letnim prysznicem.
Do tego w pracy mało wrażeń co powoduje,że czas się wlecze niemilosiernie. Po pracy zamiast spędzać czas z Mężem na spacerach to siedzę nad ksiazkami- z wlasnej winy, bo olalam egzamin(nienawidzę mojej uczelni- tu chyba jeszcze o tym nie wspominałam) . Czytam ciekawą książkę jednej z wykładowców ("Autoprezentacja" dr Grażyna Królik),a oczy mi się zamykają. M. jak zauwazyłam schodzi mi z drogi. Czyzbym byla marudna?
Aktualnie potrzebuję spokoju, zrozumienia i miłości. A tu euro, egzaminy, upaly..... AAAAAA.aaaaaa!
Córcia dobrze ,że Cię tak kocham i dajesz mi siłę! "Jaram się"tym,że Cię mam. <3 ;)
-
Utworzono: 2012-06-15
Głodna mama
Jestem cały czas głodna. Nie przejadam się. Oczywiście jem więcej niżprzed ciążą, ale staram się,żeby nie opychać się pustymi kaloriami. Już nie pamiętam kiedyjadłam pizzę czy chipsy. NIeciągnie mnie do takich rzeczy. lepsza jest kanapeczka z pomidorkiem i cebulą:) Takich mogę zjeść sporo. Mam to szczęście,że moi rodzice jak już gotują to pysznie i pożywnie. Najadam się w domu i nie muszę dojadać byle jakim żarciem.
Chociaż teraz śmieję się sama z siebie bo rano szykuję taki zestaw śniadanek: dla Męża:] 2 kanapki,a dla mnie aż 3 + owoc+ jogurt. I nie powiem,żebym była tym przejedzona :) Kamilka wzmaga we mnie apetyt. Jestem w 22 tygodniu a przytyłam w sumie ok 7 kg. Lekarz mówi,że to dobrze, w pracy mówią,że niewiele mnie przybyło. Zobaczymy jak to będzie później. Rozsadzi mnie i mamusia będzie się z Kamilką toczyć zamiast chodzić.
M. wczoraj się zachwycał, bo zauważył, że jedna strona mojego brzucha jest miękka, a druga twardsza co oznacza najprawdopodobniej,że mała ułożyła się akurat tam.
Męża kocham z każdym dniem bardziej i nie mogę wysiedzieć w pracy, bo tak fajnie jest mi gdy razem jesteśmy w domu. Nieważne co robimy śpimy, oglądamy TV, czy gadamy.
Chciałabym jedynie,żeby M. trochę częściej "zajmował się" moim brzuchem. Marzę,żeby w końcu zaczął mówić do małej. Pocałuje, głąszcze często,ale wydaje mi się,ze jakoś mało (chyba,że jestem przewrażliwiona)Tak,jakby do niego jeszcze nie docierało,że wewnątrz mnie,pod moim serduszkiem jest dziecko do ktróego stowrzenia sporo się przylożył:) Wraz ze wzrostem brzucha i jego większą widocznością zaangażowanie M.rośnie. Iniech tak dzieje się dalej.
:)
-
Utworzono: 2012-06-11
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
ha! Baby górą:):)
Jak wygląda szczęśliwy człowiek? No jak? Tak, jak ja! Jak ja od chwili wejscia do gabinetu Pana Doktora. Dowiedzielismy się, że wszystko jak na ten etap ciąży jest tak, jak należy:)
Byłam zawiedziona, bo Pan Doktor chciał sobie dziś darowac badanie USG. Na co ja do niego- jak to? Przeciez ja chcę się dowiedzieć kogo noszę pod serduszkiem :) Nie mógł mi odmówić. Moje pierwsze przeczucia okazaly się prawdziwe. Będziemy mieć CÓRECZKĘ!!!!!! Jestem przeszczęśliwa. Chociaż śmigała w brzuszku jak szalona i ledwo dało się coś zobaczyć to to, co trzeba Pan Doktor zobaczył. Mała rozwija się prawidłowo i na 95 % ;) nie ma siusiaka ;)
Maleńka waży ponad pół kilograma i jest śliczna! Najśliczniejsza na świecie:)
Tatuś ma troszkę mieszane uczucia, bo wiadomo co dla faceta oznacza przedłużenie rodu. Ale wszystko jeszcze przed nami:) A już teraz wiem, że Kamilka (tak! tak! Kamila Olga) będzie oczkiem w głowie Taty!
Uśmiech nie schodzi mi z twarzy! Mogę góry przenosić!!!!
Mój urlop dobiega końca (szkoda, bo fajnie mi się siedziało w domu), odpoczynkiem tego czasu nie można nazwac, ale na pewno był to czas wielkich zmian. Od dziś mój Mąż jest już całkiem przeprowadzony do naszgo gniazdka. Już konkretnie zaczynamy myśleć o remoncie w drugim domku. założyliśmy wspólne konto, byliśmy w urzędzie.... jestesmy Małżenstwem i mamy Córeczkę pod sercem i w sercu. czego chcieć więcej? :) -
Utworzono: 2012-06-07
Weseliiiiiiiiii!!!!!
Siedzę sobie właśnie w mięciutkiej pościeli w pensjonacie w Szczyrku. Po mojej lewej stronie słodko śpi... mój MĄŻ :)
Wyjechaliśmy po calym tygodniu (TAK! TYGODNIU! Wesela),żeby troche odpocząć. Nasze "karaiby" :) "ciężarówki" i "wielorybki" to lubią. Nie musi być słońca i palm. Zwłaszcza,że zadyszki zbyt szybko w upale dostaję;)
Ale od poczatku...
Już w czwartek zjechali się do nas goście. W piątek tradycyjne na śląsku "trzaskanie" od 17 do 22 zapierdzielaliśmy z miotłami, a goscie w ilości nie do policzenia trzaskali co tylko się dało. Sloiki, talerze,butelki, nawet toaleta poleciała :) Przy okazji był grill, mnóstwo wódki i swojski smalec.
W sobotę nasz wielki dzień . Z tych emocji obudziłam się o 4:50 rano. Bylam spokojna. Do czasu aż Pani fryzjerka wpięla mi welon we włosy. Potem ubieranie, bek mamy;) i przyszedł mój kochany Narzeczony "wykupić mnie" :):) Mój przyszły mąż wyglądał świetnie i sprawil,że ja czułam się wspaniale. Mam poczucie,że wyglądałam dobrze. Sukienka podkreslala mój brzuszek i podobno wzbudzała zachwyt. Mam nadzieję,że to prawdziwe slowa.
Nie pamiętam ślubu. Pamiętam tylko przysięgę i pocalunek mojego Męża. Potem życzenia, pelny Kościół Gości... bosko. Wspaniale! Zawieźliśmy blogosławieństwo do domów i pojechaliśmy na salę już jako mąż i żona. Zabawa do białego rana, ciąghle pelny parkiet. Goście chyba szczerze zachwyceni. Z każdej strony słyszelismy słowa "na takim świetnym weselu jeszcze nie byliśmy" i muszę przyznac,że zespół był wspaniały (polecam http://kameleoni.prv.pl/), obsluga rewelacyjna, jedzenie przepyszne. Nasi znajomi i rodzina spisali się na medal. Wszyscy uśmiechnięci, opełni checi do zabawy. Ja szalałam na tyle ile mogłam. Traciłam się czasem między Gośćmi a mój Mąż wirował na parkiecie :) 1 dzien skończylismy po 4 rano i wyruszylismy do hotelu na naszą wspaniałą noc poslubną. Pokój pięknie przystrojony (róże, szampan, świece, truskawki), Mąż wspaniały... mogłabym tam spedzić nie noc, a tydzień poślubny. Obrączka na palcu M. działa na mnie jakoś magicznie.
Szybkie przebieranie się itd. i jazda na salę by rozpocząć 2 dzień wesela :) Piwo lało sie strumieniami, a Goście choć już trochę słabi wciąż zapełniali parkiet. Zakończyła się przed 24 w gronie najbliższych osób, które jeszcze zostały na sali. Mój Mąż sie trochę rozczulił i dzięki temu jeszcze bardziej uświadomił mnie w tym,że nie mogłam dokonac lepszego zyciowego wyboru.
W poniedziałek świętowaliśmy już u M. w rodzinnym domu. Moja i jego rodzinka- zgrali się świetnie:) Przybyło mi cioć i wujków. Mam też Teściową, do której mówienie "mamo" przyszlo mi dość łatwo i Teścia, który jeszcze na pierwsze 'tato" nie zapracował.
Wtorek to dzień załatwiania ostatnich spraw z weselem, wizyty na uczelni u promotora i wkońcu dzien otwierania prezentów. Goście poprawili nam humor tym, co podarowali. Mamy możliwość urządzenia się na start i to dzięki ich "cegiełkom". Trochę ciężkiej pracy i będziemy mieć swoje gniazdko.
Mielismy też jedną przykrą sytuację, o której wolę zapomnieć. Okazuje się,że nie wszystkim mozna do końca ufać i nawet rodzina nie ma problemu z tym,żeby rodzinę okraść. Nie wazne jest to, co zostało ukradzione (chociaż chodzi o prezent od mojego kochanego brata),ale to co ta sytuacja wyrzadziła w moim sercu i psychice... nie ma się co rozpisywać.
Wczoraj impreza u mnie w domu. Zmów ponad 20 osób, moja i M. rodzina. Znów zgrani i zadowoleni. Spędziłam noc w naszym lokum z Mężem,a rano wybraliśmy się na Msze i Procesję Bożego Ciała. Niechętynie, ale poszłam, bo Mąż kazał ;) ale nie żałuje. Fajnie bylo. POtem w droge i jesteśmy tutaj. Szczyrku tylko we dwoje do niedzieli:):) Choć niedaleko od domu to mamy możliwośc odpoczynku i nacieszenia się sobą.
W poniedziałek wybieramy się na sesję zdjeciową i do lekarza. zobacyzmy co u naszego Bobasa slychac. W głebi serca wierzę ,że wszystko dobrze. Rosnę, uśmiecham się. Jestem szczęśliwa. Jak w tym wypadku maluch mozę nie być szczęśliwy? Jestesmy na półmetku. Leci 20 albo 21 tydzień. Czuję kopniaki zwłaszcza wieczorem:) mój Mąż też już miał okazję czuć nasze Maleństwo, a rodzinka podobno widziała mój ruszajacy się brzuch własnie wtedy, gdy Mały kopał. (Tak, czuję, że jednak nie będzie jeszcze Kamilki,ale zobaczymy w poniedziałek). jem wszystko co kkwaśne i o wyrazistym smaku..
Jestem przeszczęśliwa i modlę się o to, by zostało tak jak najdłużej.
Kocham mojego Malego skarba w brzyszku i Męża, który jest czuły i wspaniały jak zawsze tylkko teraz trochę inaczej, dojrzalej. Bosko.
-
Utworzono: 2012-05-27
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Przetańczyć z Tobą chcę całą noc...
Czlowiek jest taki głupi,że sam wpędza się w kłopoty. Wolalabym,żeby to byla czyjaś wina,żebym chociaz mogla na kogoś zrzucić winę. A tak, jestem cała zestresowana. "Napochałach" w robocie i czekam na skutki mojego ekstra dzieła. Wszystko wskazuje na to,że mi się "upiecze" ,ale niekoniecznie. Teraz właśnie gdy powinnam strasować się ślubem i weselem stresuję się pracą. Może to specjalnie jest jakoś poukładane. Może gdyby mi się udało zażegnać burzę w pracy to poczuje ulge i pomyślę "o teraz to mogę spokojnie wyjść za mąż" :) Wierze,że wszystko będzie dobrze. Nie potrzeba mi teraz stresów. A praca zapewnie mi spokój ducha o moje i mojego dzieciątka (które własnie wyraźnie buszuje w moim brzuszku)dobro w przyszłości. Mój narzeczony wczoraj jakoś przezył swój wieczór kawalerski. Nie obylo się bez nocnego pływania w miejskim basenie o czym na pewno przeczytamy na lamach lokalnej pracy, bo odwiedzila ich straż miejska. Było oczywiscie dużo alkoholu i męskie grono. Podobno nie było tancerki. Niech tak będzie. M. wrócił do mnie o 4 nad ranem. przytulil i zasnął jak małe dziecko. A a ja w ymyslach debatowalam o zyciu.
Przede mną ponad 2 tygodnie urlopu. Nie odpoocznę. Jutro odbieram suknię:), potem trzeba dopiąć wszystkie sprawy, sprzątać dom. Goście zjeżdząją się już w czwartek ( wspanialomyslnie prawda? Jakbyśmy nie mieli co robić tylko zajmowac się brygadą rodzinną ). Za tydzień o tej porze będę już żoną. Największy problem w tym,że nie dociera to do mnie:) Niech zawsze będzie tak, jak jest teraz między mną i M. a moje życie małżeńskie będzie wspaniałe. Stawimy czoła wszystkim problemom.
Niech tylko w tej robicie będzie ok. Spędza mi to sen z powie.
-
Utworzono: 2012-05-22
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Co w brzuszku słychać?:)
Wczoraj poczułam pierwsze bardzo delikatne ruchy. Coś jakby mnie ktoś od środka glaskał równomiernie . Nie jest to jeszcze kopniak, na który tak czekam, ale uśmiecham się szeroko na mysl ,że maluszek już sobie tam ostro buszuje.
Mam wyrzuty sumienia. Boję się,że jestem złą mama bo ostatnio często dopadają mnie zmiany nastrojów, szybko wpadam w gniew...w pracy mam dużo pracy i dużo stresu ostatnio. Ostatnie dni przed weselem też nie ulatwiają mi przybrania postawy spokojnej wewnętrznie przyszlej mamy. Ostatnio mam też czuję większą potrzebę bliskości. Jestem zła na M. że w tym wirze załatwiania spraw z weselem nie przytula mnie tak często jak bym chciała. Nie mówimy jeszcze do brzuszka. Tzn. ja mówię tak po cichutku albo w myślach. M. chyba się jeszcze nie przystosował. Będzie dobrym tatusiem. Oby tylko nie był taki "upierdliwy" przed tym weselem. A moze to ja jestem zbyt zmierzla i zbyt przewrażliwona i wszystko wyolbrzymiam. a co tam... jak jest, tak jest. za 1,5 tygodnia będę żoną, a za kilka miesięcy mamą. Nic nie jest wazniejsze.
Kocham Cię Perełko z brzuszka:*
-
Utworzono: 2012-05-09
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Po kolejnej wiizycie u lekarza...
...dziś bylismy na kolejnej wizycie u Pana Doktora. Kolejny raz na całe szczęście usłyszeliśmy ,że wszytsko jest OK:) Niestety Maluch ułozył się dziś tak, że nie było go widać w calości. Widzielismy kolejno główkę- ma śliczny mózg:), mały kręgosłup, nóżki... słyszeliśmy bijące jak dzwon serduszko. Jaka to ulga usłyszeć, że wyniki moich badan są idealne, a rozwój dzieciątka przebiega prawidłowo. Niech tak zostanie.
Dziś 1 raz mialam robione USG przez brzuch. Dokładnie wiedziałam gdzie jest główka mojego Maleństwa. Ładnie ją pogłaskałam. teraz już jest pewnie w innym wygodnym miejscu. Maluch ma teraz tyle miejsca,że może się ułożyś jak tylko chce:) 16 tydzień leci. Coraz bardziej mnie widać. Muszę powstrzymac sie jakoś od słodyczy. Ostatnio mam na nie ochotę, a nie przynosza nic dobrego. Mam wrażenie,ż enie jesm duzo wiecej iż przed ciążą, Musiałabym się więcej ruszać, ale ciągle coś. Już od tego tygodnia miałam chodzić na basen i dopadła mnie choroba. Musiałam zrobić sobie tydzień wolnego pd pracy. Karat, potworny kaszel. W ciązy nie wolna brac lekarstw więc leczę się ziołowymi tabletkami przepisanymi przez lekarza i domowymi sposobami typu mleko z miodem i czosnkiem, syrop z cebuli. Już czuję się lepiej.
Na sobotę muszę być zdrowa- mój wieczór panieński. Jakoś niespecjalnie mam na niego ochotę , cięzko mi będzie wysiedziec cala noc ,ale chociaz poćwiczę przed weselem:) przygotowania wrą,a ja jestem coraz bardziej nerwowa. najchętniej zrezygnowalabym z tej bibki i wzięła gdzieś cichy ślub.
Nie sposób wszystkim dogodzić. I o to dogadzanie głównie chodzi- zamiast myśleć na co ja mam ochotę, myślę jak nie urazić Zacnych :(
-
Utworzono: 2012-05-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wróciliśmy z majówki
Leci nam 4 miesiąc. Zaglądam w kalendarz i z tego co ostatnio mi wyliczył lekarz to leci nam już 15 tydzień :) Następna wizyta 9 maja. Nie mogę się doczekać. Chciałabym dla świętego spokoju już iść do Pana Doktora żeby mi powiedział, że wszystko jest OK. Mylę tylko o tym, żeby dzieciątko było zdrowe. Daleka jestem od planowania zakupów, robienia zapasów pieluszek,ubranek itp. Życie jest okropnie przewrotne. Muszę być dobrej myśli w kocu w silnej i zdrowej mamie musi być być siłacz:) Mój pięknu aniołek.
Jestem przeziębiona. Właśnie zapoznawałam się z milionem informacji w internecie na temat leków mozliwych do przyjmowania w ciąży. Ostatecznie poza delikatnymi tabletkami na gardlo poleconymi przez babkę w aptece daruję sobie medykamenty. Nie ma jak mleko z czosnkiem (fuuuj) i herbatka z miodem i cytryną. Mama zrobiła mi też syrop z cebuli. Przede mną intensyny weekend- zakupy sukienki na 2 dzień wesela, komunia Oliwki. Nie ma opcji na przeleżenie w lóżku,ale chociaż trochę zwolnię.Dziś jestem w pracy.Nudy jak 150. Nie ma szefa,nie ma Lojdzika. O 9:30miałam już wykonaną całą papierkową robotę i mogłam się spokojnie zabrać do domu. Ale pełnię dyżur:D Męczę cały internet w poszukiwaniu zajęcia.
Fajny miałam długi weekend. Już w sobotę zaraz po zajęciach wyjechaliśmy z M. na naszą najspokojniejszą majówkę w życiu. Wybraliśmy się do Sandomierza i okolic w rodzinne strocny mojego przyszłego najfajniejszego Męża:) Ma świetną rodzinkę. Wszyscy są mili i gościnni. Zostalismy nawet dzień dłużej bo bylo tak fajnie. Sam Sandomierzjest godny polecenia jeśli chodzi o zwiedzanie i miłe spędzenie czasu. Stare miasto... deptak nad Wisłą...chciałoby się tam wrócić.
Prawie cały pobyt tam jakoś się trzymałam. Dopiero w środę wieczorem mnie rozłożyło. Przypuszczam,że to przez tą cholerną klimatyzację w samochodzie. Zdradliwa jest małpa. Droga powrotna była męczarnią. Doszedł potworny ból głowy i zmęczenie. M. troskliwie się mną zajmował, musieliśmy się kilka razy zatrzymać,bo nie dawałąm rady.
Dziś przymiarka sukni ślubnej:) Jutro wybieram się po zakup sukienki na 2 dzień wesela. Już zbliża nam się wielkimi krokami. Za miesiąc będę już od 2 dni żoną:D ale się cieszę.Chociaż nie powiem lekkie stresy już mnie nachodzą. Wybrałam wczoraj kwiaty. Piękne są. Obym barddzo nie "opuchła";) to jest szansa,że będę prezentować się nieźle. Muszę wymysleć jeszcze jakiś sposób na zmęczenie-żebym dała radę bawić się do białego rana haha. Wczoraj analizowaliśmy jak M. przeniesie mnie przez próg- chyba postawimy na skorzystanie z wózka albo taczki ;) Jakbysmy się tak, całe zycie dogadywali tak, jak przez te ostatnie 10lat gdy jesteśmy razem to byłoby bosko.
Lista gości nam się skurczyła. Zwłaszcza M. odpadło więcej osób niż myślał. Gdybywiedział.zaprosiłby więcej znajomych ze studiów. Tak ze 110 osób na wstępnej liście zrobiło nam się jakieś 85-90max. I tak sporo.
Trzymajcie ze mną kciuki,zebym nie zwariowała w ciągu najbliższych tygodni i żeby moje Dzieciątko było silne jak Pudzianowski;)
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
-
Kami (Kamila)
Urodziny: 17.10.2012
Imieniny: 31.5
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...