-
Utworzono: 2012-04-17
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Ćwiczymy bycie mężem i żoną.
Moi rodzice wyjechali na tydzień więc ćwiczymy z M. bycie małżeństwem. Ja gotuję- sama się na to "zapisałam",bo uwielbiam gotować dla mojego faceta. Uwielbiam wstawać 15 minut wcześniej,żeby zrobić mu kanapki. M. dogląda pieca i "męskich" spraw,przynosi mi herbatkę i jest kochany. Mamy małe spięcia oczywiście odnośnie pory spania. M.jest uzależniony od TV, a ja przy TV nie zasnę. Pojawia się kłopot. Wkurza mnie to ,ze muszę z TV rywalizować o czas u mojego faceta i będę z tym walczyć. Z drugiej strony dlaczego mam go pozbawiać przyjemności posłuchania najświeższych faktów ze świata i sportowych tuż przed snem. U M. w domu sprawdza się timer w TV. U mnie też to musimy wprowadzić. Wczoraj rozpoczęliśmy nauki przedślubne. Poza filmem o rozwoju dziecka nie podobało mi się nic. Wręcz byłam wściekła i chciałam wyjść po15 minutach. Prowadząca to kobieta lat 70, ginekolog, stara panna, bezdzietna.Co ona może wiedzieć o rodzinie? O troskach zwiazanych z wychowywaniem dziecka, o problemach dotykających małżonków. Poza tym uważam,że kobieta o aż tak konserwatywnych poglądach nie powinna być ginekologiem. Powiedziała wczoraj,że lepiej niz stosować antykoncepcję jest donosić niechcianą jeszcze ciąże, wyjechać na drugi koniec polski, tam zostawić malenstwo i wrócić do domu jakby nigdy nic. Ze za jej czasów tak robiono. Po co się więc zabezpieczać skoro można oddać dziecko? Masarka. Potępiam aborcję, nie popieram in vitro ale mimo wszystko uważam,że jak ktoś jest niegotowy na dziecko to lepiej,żeby się zabezpieczył niż porzucał gdzieś tam swojego potomka. Ta "urocza" staruszka powiedziała też,że każde dziecko chce być poczęte w rodzinie. Jeśli jest poczete gdy rodzice nie są małżeństwem to jest nieszczęśliwe i do końca życia będzie miało do rodziców żal,że powstało zpopędu seksualnego, a nie z miłości. Wg tej Pani przed ślubem nie ma miłości. Jest tylko zaspokajanie się seksualne.Masakra. Ja jestem dzieckiem spłodzonym przed ślubem i mogę powiedzieć z czystym sumieniem ,że jestem szczęśliwym człowiekiem co zawdzięczam głównie moim kochanym Mamie i Tacie. Jak taki człowiek ma mnie czegoś nauczyć? Dziś czekają nas 2h nauk, a wcześniej godzina w poradni życia małżeńskiego. Pewnie Pani Aniela bedzie mnie uczyć kalendarzyka. Nie przyznam się do ciąży. Kocham moje dziecko i nie wstydzę się go, a ciąża jest dla mnie radością,ale nie chcę Małej narażąć na stres. Boję się,że mogłabym wybuchnąć w końcu Pani Aniela potępia ciążę przed ślubem. Nieważne,że z Księdzem już gadałam, dał nam swoje błogosławieństwo.Aniela ma rację i koniec. Koniec marudzenia. Wracam do pracy.
-
Utworzono: 2012-04-14
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Kręci się.
Chciałabym mieć USG codziennie. Codziennie widzieć, że z moim Dzieckiem jest wszystko Ok. Mialam bardzo ciężki tydzien w pracy i pod koniec dnia gdy juz spokojnie siadałam za biurkiem albo w domu, chwytałam się za brzuch z myslą 'o matko, co ja Ci dziś zafundowałam maluchu' . To normalne,że trzeba pracować i że chcę to robić natomiast teraz gdy jeszcze brzuch nie przeszkadza mi w kręceniu się po firmie na pełnych obrotach ciężko mi przystopować. Złaszcza, że zmeczenie przychodzi dopiero wieczorem. Następna wizyta u lekarza dopiero 9 maja. Nie mogę się doczekać. Wg jednych ustaleń jestem w 12 tygodniu, według u innych w 13. Oczywiście wolalabym już 13 albo i 33. Chcę już widzieć moje zdrowe silne Dziecko.
Przygotowania do Ślubu pełną parą. Wszystkie formalności załatwione, jutro już będziemy "wisieć" w gablocie. Spisywanie protokołu przedslubnego było fantastyczne. Przed nami cały tydzień nauk przedślubnych. Trochę szkoda, bo mamy wolną chatę i moglibyśmy inaczej spędzić ten czas:D
-
Utworzono: 2012-04-07
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wielkanoc
Nie bylam zbyt pomocna w domu. Niestety. Chociaz od zawsze uważam, że ciąża to nie choroba to po 1 moja rodzina jest przewrażliwiona zwłaszcza po tym jak byłam w szpitalu i muszę delikatnie mówiąc siedzieć na tyłku to po 2 czuję się chronicznie zmęczona. O 20 zazwyczaj już ledwo trzymam się na nogach. Nie jestem aktualnie dobrym kompanem do imprez czy długich pogaduszek. Posprzatałam to co jest najmniej "inwazyjne" ;) myłam meble, łazienkę itp. Mycie okien i wieszanie firan spadlo na Mamę, która i tak robi to najlepiej.
Czuję się bardzo grubo. przytłam jakieś 3,5 kg czyli nie tragedia jednak czuję sie ociążała. Nigdy nie wazylam tyle co teraz zwłaszcza,że przez zimę przybrałam kilka kilogramów, które miałam zrzucić zaraz na wiosnę tak, jak zwykle ;) Tym razem razem z wiosną i rosnącymi kwiatuszkami rosnę ja.
W związku z tym,że czuję się stale przemęczona mam w sobie poczucie,że jestem leniem do n-tej potęgi. Na szczęście w pracy mam sporo energii a siły opadają mi jak wracam do domu. to niestety odbija się na moim Narzeczonym i Rodzicach, którzy muszą ( i sa w tym mega wyrozumiali)mojegi marudzenia. Na szczęście - i oby tak było znajomi mówią mi,że pierwszy trymestr jest dla kobiety najbardziej "szalony" burza hormonów przważ. czesto nad racjonalnością. niech tak będzie!
Mam czasem takie myśli, że chciałabym się gdzieś schować. Tylko ja i mój maluszek, którego chcę chronić przed całą natarczywością tego świata.
Moja przeszczera Chrzestna zwierzyła się ostatnio M. że po 1 trymestrze "nie schodzila z wujka" ;) zrobiła nadzieję mojemu M. a ja na tą chwilę bardzo w to wątpię. Jestem daleka od wszelkich czułości poza "ukrywaniem" się w ramionach. Myślę, że duża w tym wina strachu przed tym, że mogę jakoś Dziecku zaszkodzić i tego,że dopiero oswajam się z myślą, ze jestem w ciąży. Musze się oswoić, bo teraz to nie tylko jest w głowie ,ale i zaczuna być widać i czuć:) Czekam z niecierpliwością na kopniaka .
Mój M. dzielnie teraz reprezentuje nas w Kosciele na Wigilii Paschalnej. To nasza mała tradycja, że zawsze razem maszerujemy do kościoła na Triduum. Niestety po wielkim Piatku gdzie ledwo co wystałam musialam się poddać. Prawie 3h w Kościele aktualnie to nie jest niestety przyjemnośc. Zwłaszcza,że ludziom wciąż brakuje życzliwości. Na klęczkach godzinę przed Mszą, a do ławki nie wpuszczą. Przyszliśmy pół h wcześniej (co normalnie nigdy mi się nie zdarza )i już wszystkie lawki były zajęte. Aleeee jaaakkk... Do lawek miesci się spokojnie 7 ludzi czasem 8 gdy pomiedzy starszymi siedzą dzieci. Patrzę, a co druga ławka 6 osób... faceci z rozwalonymi nogami (jakby ich czasem nie dało sie złączyć), baby z porozkładanymi torebkami. I nie mówię o tych starszych, które robiły miejsce dla innych. Mówię raczej o pańciach w nowych modnych płasczykach, których nie mozna pognieść. Ja to tam pół biedy. M. z chorym od zawsze kręgoslupem tez jakos przetrwał, ale obok wielu ludzi stojących obok mnie- w tym staruszek, którym 12 letni smarkacze nie ustąpili miejca kurczowo trzymając sie kiecek swoich mam stała kobieta gdzieś w 6-7 miesiacu ciąży. Też przyszła wcześniej - na pewno przede mną ,żeby spokojnie usiaść. Nikogo pewnie nie chciała wypychac z lawki tylko kulturalnie usiąść. niestety wyścig o miejsce trwa już pewnie 2h przez Nabożeństwem i 35 minut przed rozpoczęciem to nie ma co o siedzeniu marzyć. Kobieta w ciąży trzymala sięd zielnie chociaz w tym tłumie pewnie lekko jej nie było. Nie chcialaym być tak potraktowana gdy mój brzuszek będzie cięższy. Od zawsze byłam nauczona ustępnowania miejsca ciężarnym, przepuszczania w kolejce. i chociaż często zawistni ludzie mowią wiecznie się gdzieś spiesząc "ja nie mam czasu, chciała dziecka to niech stoi" (nasłuchałam sie takich tekstów pracując w czasie studiów na kasie w jednym z supermarketów)to, czy na pewno nam, noszącym Dzieci pod sercem nie należy się przez te 9 miesięcy chociaz odrobina życzliwości ze storny innych? Chciałabym, zyć w takim świecie.
A jak narazie trenuję stanie w jednej pozycji i ... to okropne co napiszę.... iiiii wytrzymanie bez pójścia do toalety dłuzej niż 45 minut. :)
Weseołych Świąt Wszystkim :)
-
Utworzono: 2012-04-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
41mm
Byliśmy u lekarza, Na szczęście wszystko na ten moment jest Ok i mam nadzieję, że tak zostanie. Nastepna wizyta za miesiąc. Jest radość, ale i ciągle niepokój. Ciąża to piękny okres ,ale czasem myślę,że wolałabym już urodzić.
Jestem ciągle zmęczona, marudna i leniwa. Tak- leniwa! Wstyd mi. Mama napina ze szmatą przed świętami, a mi się nic nie chce. Co prawda posprzątałam swoją działkę i przyłożyłam się, ale normalnie śmigałam na wielkich obrotak dlatego teraz czuję się dziwnie pracując mniej.
spać... spaaaaać... nawet pisać mi się nie chce. okropność.
Moja perełka :*
-
Utworzono: 2012-03-29
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Jak przejechana przez czołg...
Czuję się dziś tak, jakby mnie czołg rozjechał. Niskie ciśnienie nie pomaga. Wcześniej wypijałam nawet do 3 kaw- fusiastych dziennie. Nie czuję wielkiej potrzeby jej picia,co wcześniej wydawałomi się nie do pomyślenia. W takie dni jak dzisiaj czuję,że przydałby sięwielki kupol kawy. Oile udałoby mi się go wypić, bo zapach fusiary mnie ostatnio odrzuca.
Bolą mnie od kilku dni plecy. Dziś doszedł ból brzucha tak, jakby mi go ktoś lekko naciągał. Weszliśmy w 11 tydzień,a co dopiero będzie w późniejszym czasie? Jak będę mieścić się z wielkim brzucholem za biurkiem? Jak przetrzymam drakonskie upały w stroju,który jets wymagany do biura? A może sobie odpuszczę trochę? I tak od jakiegoś czasu można mnie spotkać głównie w płaskich butach i luźniejszych sportowych koszulach. Dam radę przetrzymać te wszystkie niedogodności. Wystarczy, że chwycę się za brzuszek albo pomyśle o Małej (tak, coraz częściej używam formy żeńskiej- takie przeczucie, zobaczymy czy się sprawdzi). Wystarczy,że dostanę od M. smsa albo usłyszę słowa"kocham Was", "tęsknię za Wami" i zapominam o tym, co złe. Dziecko to musi być sama radość.MUSI ,bo może liczyć narazie tylko na mnie. Później znajdzie się jeszcze kilka osób,ale toja zawsze muszęstań na baczności.
Zastanawiałam się zawsze czy to prawda,że kobiety odczuwają ciągły strach,lęk o dobro swojego dziecka. Niezależnie czy ten człowiek ma rok, 14,czy 30 lat. Już nie muszę się zastanawiać. Od chwili, gdy dowiedziałam się,że jestemw ciązy poza radością towarzyszy mi niepokój- czy z moim dzieckiem wszystko OK, czy jestmu dobrze. O taka matczyna przezorność. Zawsze tak będzie. Moją misją jest być dobrą mamą. Chciałabym urodzić,a potem wychować dobrego człowieka. Jest szansa,że przy pomocy M. i innych bliskich się uda.
Byłam wczoraj u fryzjera. Broniłam się rękami i nogami przed tym,żeby nie farbować włosów w ciąży, ale nie mogłam już na siebie patrzeć. Dobre samopoczucie mamy ma wpływ na Dziecko więc wybrałam się do fryzjerki, któa nałożyłą mi delikatną farbe, którą mogą stosować kobiety wciąży i osoby chore nawet nanowotwór. Jestem zadowolona w naturalnym brązie.
Dziś może pojadę zobaczyć w końcu suknię ślubną.Wczoraj fryzjerki mnie nastrasyzły,że 2miesiace przed ślubem to już nmie ma żartów.Moze rzeczywiscie.Sprowadzą model i zostawią miejsce na brzuch?:)
Jestem w pracy bez Oldzi. Ona szusuje, a mi jej brakuje. Jest mały sajgon, ale daję radę. Szef wyszedł w teren to zrobiłam sobie chwilę odpoczynku. w pozycji półleżącej z soczkiem piszę sobie. Nabrałam dziś dość dużych obrotów- chyba za dużych i muszę odpocząć.
Jak to możliwe,żeja jużtak bardzo kocham to nienarodzone jeszcze Dzieciątko? Fenomenalne uczucie. Czasem ktoś stara się wiele lat o nasze względy i miłość, a ta istota się tylko pojawiła i jest kochana najbardziej na świecie.
P.S. Biust mi koszulę rozsadza. Stop! Nie Rośnij już plissss.... ;)
-
Utworzono: 2012-03-20
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Byliśmy w szpitalu...
Zaczęło się zwyczajnie. Zwykły, wesoły piątek w pracy, a pod koniec dnia zakupy. I na tych zakupach jedyne co dźwigałam to góra litr mleka i puszka dla psa. Był ze mną M. i pomagał.
Rozpakowaliśmy zakupy, M. pojechał na basen, a ja z zamiarem leniuchowania poszłam do siebie na górę. Wcześniej weszłam do toalety i zamarłam. Plamienie. Niby lekarz uprzedzał mnie,że może się pojawiać, ale zaznaczył,że zawsze lepiej to kontrolować. Zadzowniłam do Doktora i powiedział,że powinnam się uspokoic,że plamienie rzeczywiście może być zagrożeniem dla Dziecka i najlepiej jakbym przyjechała do niego albo na izbę przyjęć do szpitala. Była prawie 21 w piątek, wiedziałam,że Doktor B. już nie przyjmuje, w dodatku słyszałam w tle jakaś muzykę, imprezę, nie chciałam mu zawracać głowy. Bez namysłu, bez jakichkolwiek rzeczy , nawet bez karty ciąży (człowiek w nerwach nie myśli) pojechałam na izbę przyjęć- sama. Wsiadłam w samochód i jak wariatka jechalam przed siebie.
Poczekałam trochę na P. Doktor, cala zdenerwowana. zbadała mnie i okazało się to, co najważniejsze DZIECIĄTKO ŻYJE, serduszko bije tylko pęcherzyk trochę spłaszczony. Nie pamiętam,żebym kiedykolwiek czuła taką ulgę. Pierwszy raz w życiu nie myslalam w ogóle o sobie! W ogóle. Najważniejszy Maluch i to czy zyje. Chociaż nie spodziewałam sie, że zostanę przyjęta na oddział to mogłabym tam spędzić nawet 3 miesiące albo i 9 byle tylko wszystko było dobrze. Mama dowiozła mi ubrania i wszystkie niezbędne rzeczy, przyjechał też M. (nie wiem jakim cudem wpuścili go na oddział przed 23).
Dostałam lekarstwo na tzw. podtrzymanie 'duphaston'. Pani Doktor wytłumaczyła mi,że w tak wczesnym okresie ciaży takie lekarstwo oczywiście może pomóc, ale to bardziej działa jak placebo. I "co mam być to będzie". Nie dopuszczam tego w ogóle do siebie. Byłam pod dobrą opieką, Na sali leżałam ze świtną dziewczyną, która przezyła już swoje w zyciu. znałam ją wcześniej z widzenia z naszej meijsowości, ale dopiero teraz się poznałyśmy. Nie mogłyśmy się nagadać, a jej obecność pomogła mi przetrwać te kilka dni w szpitalu.
Wczoraj rano zostałam zbadana i usłyszałam słowa otuchy. Ordynator stwierdził, że plamienie mogło wystąpić dlatego, że dokładne teraz powinnam miec miesiączkę. Miałam takie przypuszczenia, nawet zapytałam o to Panią Doktor na obchodzie dwa dni wczęsniej, ale stwoerdziła, ze to raczej niemożliwe. Mimo dwóch różnych opinii trzymam się tego, co powiedział Ordynator. Nic mnei nie bolało, moje dzieciatko żyje. Musi być dobrze.
Jeszcze przez 5 dni muszę brać lekarstwa, dostałam 7 dni zwolneinia z pracy. Mogło być 14, ale nei chciałam tak długo. Czuję się dobrze, a Olga idzie na urlop. Szef jest na mnie zły. nie dlatego,że mam L4 ale dlatego,że wczoraj do niego nie zadzwoniłam tylko powiedziałam Oldze o L4. Zadzwoniłam dopiero dzis. Był dla mnie dziwny, kazał zdrowieć ale był niemiy. :( Stresuje się tym, chociaż staram sie tego nie robić ze wzgledu na maleństwo. Wszystko bedzie dobrze!
-
Utworzono: 2012-03-16
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Jesteśmy hitem każdego rodzinnego spotkania...
Wybraliśmy się wczoraj z M. do jego Dziadków. Zebrało się jeszcze kilka osób z rodziny.Tak jak na urodiznach u M. i na urodzinach mojego Taty byłam gwoździem programu.Niczym obiekt nie z tej planety, nad którym każdy debatuje. M. siedzi wyprostowany z wypiętą piersią, dumny jak paw zupełnie tak, jakby go na pal nabili. A ja... jestem trochę zmęczona ciągłym opowiadaniem, odpowiadaniem na pytania, słuchaniem rad.I chociaż bardzo kocham te wszystkie osoby,które się o mnie troszczą to czasem mam ochotę udawać,że straciłam słuch i mowę.
Dostalismy od Pana Doktora zdjęcie naszego Maluszka. Mam je w pudełku głęboko schowane. Wysłałam któregoś dnia M. MMSA z tym zdjęciem-pomyslałam 'a co,niech też Tatuś ma' ;). Te zdjęcia Kruszyny todla mnie dośćintymna sprawa- nie wiem dlaczego. Trochę zdenerwowało mnie,gdy M. zaczął pokoazywać to zdjęcie obecnym na wczorajszym spotkaniu. Wiem,że to dziwne w czasach gdy wszechobecna jest głupota (przykro mi, trzeba nazwać rzeczy po imienu) rodziców,którzy wrzucają na portale społecznosciowe zdjęcia jeszcze nienarodzonego dziecka. Dziecka, które powinno być chronione, a jest pokazywane wszystkim,nawet tym,którzy niby są znajomymi,a nawet "cześć" na ulicy nie potrafią powiedzieć.
Poza tym początek trzeciego miesiąca to chodź boję się to wyypowiadać głośno, to ciągle ryzyko. Choć się raduję i wierzę,że wszystko musi być z Małym dobrze to jest we mnie odrobina lęku o jego istnienie, o jego zdrówko. Myślę, że takie uczucie towarzyszy każdej przyszłej mamie. Pan doktor powiedział mi na ostatniej wizycie, że tylko głupi się nie boi, bo nie zdaje sobie sprawcy z ryzyka. Człowiek, któzy bierze pod uwagę różne przebiegi sytuacji chroni tego co najważniejsze z całej siły. I tak, ja chronię mojego Małego. Nie chcę go wystawiać przed oblicze świata,z którym będzie się ładnych parę lat sam użerał.A o tym, czy jego zdjęcie znajdzie się na NK, FB, czy innym srortalu sam w przyszłości zdecyduje.
Powiedziałam Szefowi i tak, jak myślałam- nie zawiodłam się:) Wszystkim życzę takiego pracodawcy. -
Utworzono: 2012-03-14
Śliczny:)
Własnie wróciłam od lekarza. Serduszkoooooo bijeeeeee tak, jak trzeba. Są zalążki rączek i nóżek, główka śmiesznie duża. M. był ze mną i jest uciesozny jak małe dziecko:) Niech będzie tak dalej to będę najszczęśliwsza na świecie. Przybieram trochę na wadze, mam apetyt spory. Muszę dbać o to, by jeść zdrowo, ale kuszą te wszystkie mało zdrowe produkty ;) Już uwielbiam Pana Doktora i cieszę się, że do niego trafiłam.
Jutro powiem Szefowi... spadnie z krzesła.Wolałabym jeszcze się powstrzymać, ale ze względu na male zmiany w firmie go uprzedzić, że za kilka miesiecy zniknę na jakiś czas...ale wrócą ze zdwojoną siłą:)
Czy już mówiłam,że moje Dzieciątko jest najpiękniesze?:)
-
Utworzono: 2012-03-07
BOBAS
Walnęłam tu wpisik na milion słów i wywaliło nam w pracy prąd. 21 wiek,firma handlowa gdzie podstawą jest ciągłu dostęp do internetu, telefonu itd. i PSTRYK... nie ma ;) Teraz to już w skrócie napiszę do u mnie. Marzec zaczął się dla mnie przeprzyjemnie. W pracy się ukłąda. Handel się dzieje, klienci mili. Wiosna się zbliża,a z nią nowe perspektywy. Jeszcze nie powiedziałam Szefowi,że jestem wciąży.Mama przestrzga mnie przed tym. Myślę,że powinnam najpierw iść na drugą wizytę kontrolną do lekarza. Szef dozna szoku. Nie dość,że ciąża to jeszcze wesele. Nie ma to jak przyjać pracownicę, dać jej świetne warunki na start, dać umowę na czas nieokreślony, a wraz z nią stawkę i dowiedzieć się,że jest w ciąży.Szef ma dobre serduszko,ale pewnie będzie szok:) Ja z mojej strony mogę obiecać,że będę pracować ile tylko się da do porodu. Dla mnie to też jest korzyść.Im dłużej pracuję, tym więcej zarabiam ze względu na premie sprzedażowe.A wiadomo, kasa się teraz przyda. Niech tylko zdrówko pozwoli i Mały nie dokucza;) Tak teraz sobie myślę,że to wszystko tak musiało być.Uzupełniające studia - zaoczne zamiast dziennych (licencjat zrobiłam dziennie na UŚ)jak większość moich koleżanek, praca na pełny etat, załatwiona przez przyjaciółkę:) Utrzymałam się, dostałam umowę, podwyżkę i tym sposobem zabezpieczyłam byt mojemu Maluszkowi. M. też ma pracę - razem nie jest źle. Będzie dobrze! Czekamna pierwszego kopniaka. Wiecie jakie jest najlepsze danie? Landrynki z Biedronki ;) Przepyszne,kwaśne. takie rzeczy mi właśnie smakują. Staram się zdrowo odżywiać, ale czasem polegnę. Unikam czekolady, chipsów itp. objadam się marchewkami, a obiadu zjadam gigantyczną porcję:) Rozpieszczają mnie w domu. Jestem teraz śpiochem głodomorem:)Padam już o 22 nawet jeśli zrobię sobie drzemkę w ciągu dnia. Mam poranne mdłości- otweram lodówkę i zalewają mniezimne poty od tych wszystkich zapachów- odrzuca mnie. Ale da się przeżyć,nie wymiotuję:) Tylko ten nierówny oddech,popołudniami nasilony. Chciałam się już nawet umówić w przychodni ,ale żeby po 16 zastać jakiego ślekarza to cud.Może na poniedziałek mi się uda. Z M. wspaniale. jest czułyi delikatny. Cieszy się jak małe dziecko. A ja jestem przeszczęśliwa,że to On będzie Tatą mojego Dzieciątka i moim Mężem. Już niedługo. Czy nie na tym polega życie? :) -
Utworzono: 2012-03-04
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Zaskakujące...
Tak się złożyło,że przygotowania do slubu musze iść pelną para. nie upierałam się przy weselu w czasie ciąży. Brzuszka i tak się nie ukryje, a że jestem z M. 10 lat i ta, czy tak chcielismy być razem to nie widziałam przymusu. Patrząc jednak na pragnienia mojego partnera i rodziców uznałam - no trudno, piwka i wódeczki się nie napije ;) Mamy zaklepany Kościół, salę, kapelę, fotografa, kwaciarnię... zaproszenia, samochód, fryzjer do załatwienia na kolejna 2 dni... Co ludzie przygotowują przez 2 lata? jeśli tylko są pieniążki (my na szczęście przy pomocy rodziców zorganizujemy wszystko za rozsądne pieniądze i bez strachu,że nie damy rady)to można i w miesiąc wszystko załatwić. Nasi rodzice wychodzą z zalożenia,że wchodzimy w dorosłe życie i dopiwro teraz rozpocxzną się dla nas wydatki więc nie powinnismy kombinować kasy na złamanie karku itp. ulga to dla nas wielka. Inaczej zapewne wzięlibyśmy skromny ślub i tyle. a tak i będę miała 3 piętrowy tort i suknię z welonem (czy mi wypada?:)) ...
A jak u mnie? Ostatnie dni przyniosły mi dużo stresu co odbiło się ba moim samopoczuciu- miałam wielkie trudności z równym lapaniem oddechu. Czułam się jak rybka wyrzucona na brzeg, która łapie powietrze. Do tej pory nie potrafię złapań oddechu pełną piersią/przeponą, ale juz nie jest źle. Pozwoliłam sobie nawet zadzwonić do Pana doktora. Bałam się, ze mogę zrobić krzywdę maleństwu. Uspokoił mnie,że to wygląda na podłoze nerwowe,że mam odpoczywac, zalecił ziółka a jakby sytuacja się niepokojąco długo utrzymywała, to mam się wybrać do internisty. I tak tez planuję zrobić jesli oddech sie nie unormuje.
Jest także przełom w sprawach intymnych;) od kiedy dowiedziałam sie,że jestem w ciąży można powiedzieć- byłam nietykalska. Bałam się w każdej chwili. Czułam się jak zwierze broniące swojej intymności, chroniące swoje małe zwierzątko np. podczas karmienia.
Włanczają się pewne instynkty, których do tej pory nie rozumiałam. Mówię do 2 miesięcznego brzuszka, uśmiecham się do niego. Odstawiam na dalszy plan swoje potrzeby, a o miłosci do zakupów to już w ogóle zapomniałam.
Oby tylko wszystko bylo dobrze jak do tej pory. Czekam na pierwszego kopniaka od środka i uśmiecham się szeroko:)
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
-
Kami (Kamila)
Urodziny: 17.10.2012
Imieniny: 31.5
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...