Utworzono: 2012-06-07
Weseliiiiiiiiii!!!!!
Siedzę sobie właśnie w mięciutkiej pościeli w pensjonacie w Szczyrku. Po mojej lewej stronie słodko śpi... mój MĄŻ :)
Wyjechaliśmy po calym tygodniu (TAK! TYGODNIU! Wesela),żeby troche odpocząć. Nasze "karaiby" :) "ciężarówki" i "wielorybki" to lubią. Nie musi być słońca i palm. Zwłaszcza,że zadyszki zbyt szybko w upale dostaję;)
Ale od poczatku...
Już w czwartek zjechali się do nas goście. W piątek tradycyjne na śląsku "trzaskanie" od 17 do 22 zapierdzielaliśmy z miotłami, a goscie w ilości nie do policzenia trzaskali co tylko się dało. Sloiki, talerze,butelki, nawet toaleta poleciała :) Przy okazji był grill, mnóstwo wódki i swojski smalec.
W sobotę nasz wielki dzień . Z tych emocji obudziłam się o 4:50 rano. Bylam spokojna. Do czasu aż Pani fryzjerka wpięla mi welon we włosy. Potem ubieranie, bek mamy;) i przyszedł mój kochany Narzeczony "wykupić mnie" :):) Mój przyszły mąż wyglądał świetnie i sprawil,że ja czułam się wspaniale. Mam poczucie,że wyglądałam dobrze. Sukienka podkreslala mój brzuszek i podobno wzbudzała zachwyt. Mam nadzieję,że to prawdziwe slowa.
Nie pamiętam ślubu. Pamiętam tylko przysięgę i pocalunek mojego Męża. Potem życzenia, pelny Kościół Gości... bosko. Wspaniale! Zawieźliśmy blogosławieństwo do domów i pojechaliśmy na salę już jako mąż i żona. Zabawa do białego rana, ciąghle pelny parkiet. Goście chyba szczerze zachwyceni. Z każdej strony słyszelismy słowa "na takim świetnym weselu jeszcze nie byliśmy" i muszę przyznac,że zespół był wspaniały (polecam http://kameleoni.prv.pl/), obsluga rewelacyjna, jedzenie przepyszne. Nasi znajomi i rodzina spisali się na medal. Wszyscy uśmiechnięci, opełni checi do zabawy. Ja szalałam na tyle ile mogłam. Traciłam się czasem między Gośćmi a mój Mąż wirował na parkiecie :) 1 dzien skończylismy po 4 rano i wyruszylismy do hotelu na naszą wspaniałą noc poslubną. Pokój pięknie przystrojony (róże, szampan, świece, truskawki), Mąż wspaniały... mogłabym tam spedzić nie noc, a tydzień poślubny. Obrączka na palcu M. działa na mnie jakoś magicznie.
Szybkie przebieranie się itd. i jazda na salę by rozpocząć 2 dzień wesela :) Piwo lało sie strumieniami, a Goście choć już trochę słabi wciąż zapełniali parkiet. Zakończyła się przed 24 w gronie najbliższych osób, które jeszcze zostały na sali. Mój Mąż sie trochę rozczulił i dzięki temu jeszcze bardziej uświadomił mnie w tym,że nie mogłam dokonac lepszego zyciowego wyboru.
W poniedziałek świętowaliśmy już u M. w rodzinnym domu. Moja i jego rodzinka- zgrali się świetnie:) Przybyło mi cioć i wujków. Mam też Teściową, do której mówienie "mamo" przyszlo mi dość łatwo i Teścia, który jeszcze na pierwsze 'tato" nie zapracował.
Wtorek to dzień załatwiania ostatnich spraw z weselem, wizyty na uczelni u promotora i wkońcu dzien otwierania prezentów. Goście poprawili nam humor tym, co podarowali. Mamy możliwość urządzenia się na start i to dzięki ich "cegiełkom". Trochę ciężkiej pracy i będziemy mieć swoje gniazdko.
Mielismy też jedną przykrą sytuację, o której wolę zapomnieć. Okazuje się,że nie wszystkim mozna do końca ufać i nawet rodzina nie ma problemu z tym,żeby rodzinę okraść. Nie wazne jest to, co zostało ukradzione (chociaż chodzi o prezent od mojego kochanego brata),ale to co ta sytuacja wyrzadziła w moim sercu i psychice... nie ma się co rozpisywać.
Wczoraj impreza u mnie w domu. Zmów ponad 20 osób, moja i M. rodzina. Znów zgrani i zadowoleni. Spędziłam noc w naszym lokum z Mężem,a rano wybraliśmy się na Msze i Procesję Bożego Ciała. Niechętynie, ale poszłam, bo Mąż kazał ;) ale nie żałuje. Fajnie bylo. POtem w droge i jesteśmy tutaj. Szczyrku tylko we dwoje do niedzieli:):) Choć niedaleko od domu to mamy możliwośc odpoczynku i nacieszenia się sobą.
W poniedziałek wybieramy się na sesję zdjeciową i do lekarza. zobacyzmy co u naszego Bobasa slychac. W głebi serca wierzę ,że wszystko dobrze. Rosnę, uśmiecham się. Jestem szczęśliwa. Jak w tym wypadku maluch mozę nie być szczęśliwy? Jestesmy na półmetku. Leci 20 albo 21 tydzień. Czuję kopniaki zwłaszcza wieczorem:) mój Mąż też już miał okazję czuć nasze Maleństwo, a rodzinka podobno widziała mój ruszajacy się brzuch własnie wtedy, gdy Mały kopał. (Tak, czuję, że jednak nie będzie jeszcze Kamilki,ale zobaczymy w poniedziałek). jem wszystko co kkwaśne i o wyrazistym smaku..
Jestem przeszczęśliwa i modlę się o to, by zostało tak jak najdłużej.
Kocham mojego Malego skarba w brzyszku i Męża, który jest czuły i wspaniały jak zawsze tylkko teraz trochę inaczej, dojrzalej. Bosko.
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
-
Kami (Kamila)
Urodziny: 17.10.2012
Imieniny: 31.5
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...
krystiandominik | 07-06-2012 21:13:36 | zgłoś naruszenie