-
Utworzono: 2011-01-13
Grypa A/H1N1 w Polsce. Co trzeba wiedzieć
W kilku szpitalach w kraju leżą chorzy na tzw. świńską grypę. Każdy przypadek jest skrupulatnie odnotowywany, ale trudno mówić o epidemii, ba - nawet o znaczącej fali zachorowań. Jak podaje rzecznik GIS , w ostatnim czasie w całym kraju zostało zarejestrowanych 25 tysięcy przypadków zachorowań na grypę (wszystkie szczepy wirusa) i infekcje grypopodobne. Rok temu było to 100 tysięcy.
Nie ma co panikować, ale o podstawowych zasadach bezpieczeństwa w sezonie grypowym trzeba pamiętać. Po pierwsze, wszyscy znajdujący się w grupach ryzyka (personel medyczny wraz z rodzinami, dzieci, osoby przewlekle chore) powinni rozważyć decyzję o zaszczepieniu się przeciw grypie sezonowej. Ta szczepionka chroni również przed wirusem A/H1N1! Po drugie, trzeba przestrzegać bardziej niż zwykle rygorystycznie prostych zasad higieny: np. częściej i dokładniej myć ręce (swoje i swojego dziecka). Więcej o zaleceniach lekarzy przeczytasz na eBobas.pl !
Pamiętajmy też, że grypa jest poważną chorobą! Jeśli nas dopadnie, nie szarżujmy! Przynajmniej tydzień siedzenia w domu to absolutne minimum! Niewyleczona grypa to gwarantowane komplikacje, i to bardzo poważne. Łącznie z zapaleniem mięśnia sercowego. Naprawdę, nie można ryzykować!
-
Utworzono: 2011-01-13
MOM w słoiczkach Gerbera
"Gazeta Wyborcza" poinformowała właśnie, że jeden z czytelników odkrył, iż w niektórych słoiczkach obiadowych Gerbera, przeznaczonych dla niemowlaków (po 6. miesiącu życia) znajduje się MOM, czyli mięso oddzielane mechanicznie. W czym problem? MOM to niepełnowartościowe mięso, a raczej - mięsny wypełniacz.
MOM uzyskuje się "przez usunięcie mięsa z tkanek przylegających do kości po odłączeniu od nich tuszy lub z tusz drobiowych, za pomocą środków mechanicznych, co prowadzi do utraty lub modyfikacji struktury włókien mięśniowych (...). W praktyce MOM robi się tak: grzbiety, szyje i skrzydła kurczaków i indyków przechodzą przez specjalne cylindry, które oddzielają masę mięsno-tłuszczową od kości. Taki specyfik idzie do gorszej jakości parówek, pasztetów i kiełbas" - wyjaśnia "Gazeta Wyborcza" . Nie brzmi apetycznie, prawda?
Oczywiście - producent słoików "Gerbera", firma Nestle, zapewnia że obiadki dla niemowląt wypełniają wszystkie polskie i unijne wymagania, stawiane żywności dla dzieci i niemowląt. Jednak wszystko wskazuje, że sprawa MOM w słoikach budzi na tyle duże kontrowersje, iż na oświadczeniu firmy się nie skończy.
Zapewne skład słoików nie zagraża zdrowiu dzieci, bo - mam taką nadzieję - w przeciwnym przypadku nie zostałyby dopuszczone na rynek. A przecież każdy produkt ma odpowiednie atesty! Będę śledzić, czy instytucja, która wydała atest obiadkom Gerbera odniesie się do całej sprawy.
Jakkolwiek by nie było - na pewno warto o tym wiedzieć, zanim podejmie się decyzję, jak karmić dziecko. Słoiczki mają swoje plusy, ale tak jak ze wszystkimi produktami spożywczymi - warto czytać etykiety. I dopiero potem wkładać smakołyki do koszyka.
***
Firma Nesle, producent słoiczków Gerber, zapowiedziała w weekend, że zmieni recepturę obiadków, dostępnych na polskim rynku. Bo, jak się okazało, w słoiczkach produkowanych na potrzeby rynku niemieckiego czy francuskiego MOM nie jest używany. Trudno się oprzeć wrażeniu, że Nestle podzieliła małych konsumentów według sobie tylko znanego klucza...
-
Utworzono: 2011-01-08
Orkiestra gra dla dzieci z chorobami nerek
Druga niedziela stycznia, czyli finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Już XIX, jak ten czas leci!
W tym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra dla dzieci z chorobami nerek. Już kiedyś grała, ale sprzęt kupiony kilkanaście lat temu zestarzał się. Potrzebny jest nowy, sprawny, bardziej nowoczesny. Tak się jakoś składa, że tylko fundacja Jerzego Owsiaka zdaje się pamiętać, że sprzęt medyczny się zużywa, a mało który szpital może sobie pozwolić na wymianę aparatury za własne pieniądze. Oddziały pediatryczne, zwłaszcza te specjalistyczne, z nadzieją patrzą więc na WOŚP.
I choć przez cały rok mam wątpliwości, czy to dobrze że Owsiak zastępuje Ministerstwo Zdrowia, a także inne instytucje - np. samorządy - w pilnowaniu, by szpitale leczyły pacjentów na odpowiednim poziomie, podczas finału zawsze o nich zapominam. Nie ukrywam - daję się porwać tej magicznej, dla każdego, kto ma w sobie trochę empatii, sile "grania". Bo wiem, że zebrane pieniądze zostaną wydane na konkretny cel, i że będą procentować - zdrowiem i życiem dzieci. Nie ma lepszej inwestycji. Wrzucam pieniądze do puszki, wysyłam SMS-y, oglądam "Światełko do nieba". Już nie śledzę, jak narasta suma na koncie WOŚP, ale zawsze sprawdzam, ile udało się uzbierać. I czy padł rekord.
A że to jednorazowa dobroczynność? Że łatwo jest dać 10 pln do puszki i uważać się za filantropa? Że pomaganie innym nie polega na wysłaniu jednego czy dwóch SMS-ów? Że są organizacje, które pomagają bez orkiestry, pokazów sztucznych ogni i innych "bajerów"? Wszystko prawda. Ale przecież jedno nie wyklucza drugiego. Dziś zagraj z Owsiakiem!
-
Utworzono: 2011-01-05
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Będzie więcej żłobków?
Sejm uchwalił dziś tzw. ustawę żłobkową. Gdy nowe przepisy wejdą w życie, jest szansa na powstanie nowych placówek, w których młodzi rodzice będą mogli zostawiać swoje maluchy. Dziś opieką żłobkową jest objętych zaledwie 2 procent dzieci. Słaba dostępność żłobków zaś jest uważana za jedną z podstawowych przeszkód powrotu rodziców (najczęściej - młodych matek - na rynek pracy).
Dlaczego dziś tak trudno założyć żłobek? Musi mieć on status zakładu opieki zdrowotnej - czyli spełnić bardzo wyśrubowane normy sanitarne i kadrowe (odpowiednia liczba personelu medycznego). Po zmianie przepisów małymi dziećmi będą się mogli opiekować również pedagodzy, choć oczywiście wykwalifikowana kadra medyczna również będzie musiała pozostać w placówce. Żłobki przeznaczone będą dla dzieci od 20. tygodnia do trzeciego lub czwartego roku życia.
Ustawa wprowadza też takie formy opieki jak klubik dziecięcy - dla dzieci od roku do trzech lat, w których opieka będzie sprawowana do pięciu godzin dziennie. Takie formy opieki zresztą istnieją już dziś, choć zwykle przeznaczone są głównie dla co najmniej 1.5 rocznych maluchów. Inną formą opieki ma być opiekun dzienny - może nim zostać np. rodzic przebywający na urlopie wychowawczym, który chce zająć się większą liczbą dzieci.
Nowe przepisy zachęcają także do legalnego zatrudniania niań - za które składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne odprowadzać będzie budżet państwa - oraz do tworzenia żłobków przy zakładach pracy.
Ciekawe, jak nowe rozwiązania sprawdzą się w praktyce. Bo przecież przepisy to nie wszystko. Równie ważne są pieniądze. Jeśli się znajdą - może rzeczywiście już niedługo będzie łatwiej o znalezienie jakiejś placówki dla małego dziecka.
-
Utworzono: 2010-12-26
Sanki tak! Ale nie na drodze!!!
Aż mi się włosy podniosły, gdy przeczytałam o kolejnym poważnym wypadku małego dziecka podczas zabaw na śniegu. Kilka dni temu cała Polska była w szoku, gdy na Śląsku ojciec urządził dwójce dzieci kulig za samochodem - sanki wpadły pod autobus. Tragiczny skutek - śmierć dziesięciolatka i ciężki stan jego o dwa lata młodszej siostry - nie trafił najwyraźniej do wyobraźni wszystkich rodziców. Dziś, również na Śląsku, sannę na drodze krytycznym stanem okupiła siedmioletnia dziewczynka. Jej sanki co prawda ciągnęły psy, ale nie zmienia to faktu, że w dziecko uderzył samochód.
W takich przypadkach ręce opadają. To nie dzieci urządzają sobie same takie zabawy, tylko dorośli fundują im rozrywkę. Rodzice, których obowiązkiem jest przewidywać skutki działania. Dziecko może być beztroskie. Rodzic - nie ma takiego prawa. Oczywiście, wypadki się zdarzają. Ale tu nie o wypadek, wynikający ze splotu nieszczęśliwych okoliczności, chodzi. To po prostu prowokowanie losu.
Sanki na górce? Tak! W parku, na osiedlowych placach, na leśnych drogach? Tak. Sanki na drodze, nawet najmniej uczęszczanej, bocznej? Zdecydowanie NIE!
-
Utworzono: 2010-11-26
UE: Bisfenol A zakazany w butelkach dla niemowląt
Od 2011 roku Unia Europejska wprowadza całkowity zakaz używania substancji bisfenol A w produkcji butelek plastikowych dla niemowląt. Komisja Europejska powołuje się na badania, które wykazały, że substancja ta może mieć szkodliwy wpływ na organizm ludzki.
Od 1 marca 2011 r. zakazane będzie produkowanie butelek z BPA, a od 1 czerwca 2011 r. nie będzie można sprzedawać i importować takich butelek.
Bisfenol A to toksyczny związek organiczny z grupy fenoli stosowany przy produkcji tworzyw sztucznych. Jak wykazały badania kanadyjskie z lat 2005-2009, jest on rakotwórczy i powoduje zaburzenia hormonalne u osób wystawionych na jego wpływ.
To ważna informacja dla rodziców maluchów - warto już teraz szukać butelek, które są produkowane bez użycia toksycznej substancji. Część firm zamieszcza taką informację na opakowaniach. Jeśli nie znajdziemy butelki BPA-free, warto rozważyć zakup butelek szklanych. Są mniej wygodne, ale chyba - zdrowsze.
-
Utworzono: 2010-11-04
Dziecko w szpitalu - jest problem?
Zadzwoniła do mnie wczoraj koleżanka. Wzburzona jak morze w czasie sztormu. Powód? W telewizji zobaczyła program, w którym Ewa Pacuła skarżyła się na jeden ze szpitali, w którym nie pozwolono jej zostać z małym, kilkumiesięcznym dzieckiem. Mówiąc wprost - nawet ją wyrzucono z oddziału. - Jak można nie pozwolić matce opiekować się dzieckiem!? Na co idą nasze składki?! - zaperzała się koleżanka. Ponieważ najwyraźniej oczekiwała ode mnie reakcji, zareagowałam.
Podałam przykłady znajomych mam, które czuwały przy swoich dzieciach dzień i noc, siedząc na niewygodnych szpitalnych krzesłach. To prawda - nie jest to komfortowe, ale jeśli na sali leży kilkoro dzieci, i z każdym przebywa rodzic - trudno wyobrazić sobie, by każdy miał prawo do choćby polówki. Że są szpitale, które oferują sale rodzinne - trzeba najczęściej jednak za nie płacić, bo to nie jest usługa medyczna i na to "nasze składki" nie idą. Że z naszych składek nie jest też finansowany prąd, zużywany przez rodziców do ładowania komórek czy baterii odtwarzaczy DVD, na których dzieci oglądają bajki - szpitale mają więc prawo pobierać opłaty "prądowe". Na końcu odesłałam przyjaciółkę do tekstu w eBobasowej Bobopedii .
- Ty zawsze odwrócisz kota ogonem! - wykrzyknęła rozczarowana, że nie przyłączyłam się do świętego oburzenia na złe szpitale. No cóż. Tym razem święty gniew nie wydawał mi się po prostu uzasadniony...
-
Utworzono: 2010-10-28
Dwulatek w przedszkolu?
Być może już w przyszłym roku nie będzie żadnego problemu z zapisaniem trzyletniego dziecka do przedszkola. We wrześniu 2011 roku zacznie się bowiem obowiązkowa zerówka dla pięciolatków (sporo oddziałów "zerówkowych" funkcjonuje zaś przy szkołach). Samorządy spodziewają się też, że do pierwszych klas pójdzie większość sześciolatków. Czy to znaczy, że w przedszkolach, niemal z dnia na dzień, zrobi się dość pusto?
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" donosi, że rząd chce wprowadzić do przedszkoli już dwuletnie dzieci - będą wszak miejsca, które trzeba wykorzystać. Wpisuje się to doskonale w rządową strategię ułatwiania młodym rodzicom, zwłaszcza mamom, powrotu do pracy. Oczywiście, w pierwszej kolejności byłyby przyjmowane trzylatki i "prawie trzylatki" - system nie odrzucałby już dziecka, któremu do trzecich urodzin przed 1 września brakuje zaledwie kilku dni (a takie sytuacje podczas ostatnich rekrutacji się zdarzały).
Możliwość posłania dziecka do publicznej (a więc w miarę dostępnej) placówki, to dobra wiadomość. Są jednak i gorsze. Przedszkola musiałyby naprawdę dużo zmienić, by przygotować się na przyjęcie dwulatków. Nie ma mowy o mieszanych grupach dwu i trzyletnich dzieci - zajmowanie się dwulatkami to zupełnie co innego niż praca z trzylatkami. Również opieka nad małymi dziećmi to zupełnie inne wyzwanie. Czy publiczne przedszkola stworzą oddziały parażłobkowe?
Generalnie: idea słuszna, diabeł tkwi w szczegółach. A czy wam pomysł przedszkola dla dwulatka się podoba?
-
Utworzono: 2010-10-25
Plastelina lepsza niż myszka
Pięciolatki nie są przygotowane do nauki pisania - alarmują psychologowie! Pisze o tym dużo dzisiejsza "Gazeta Wyborcza". Na podstawie przeprowadzonych badań ocenili, że jedna trzecia pięciolatków ma bardzo niskie umiejętności umożliwiające naukę pisania literek. Dzieci mają problemy z rysowaniem najprostszych figur geometrycznych, z ich łączeniem, z prowadzeniem linii przez labirynt. Powód? Nie potrafią prawidłowo trzymać ołówka.
Okazuje się, że dzisiejsze kilkulatki są świetnie rozwinięte intelektualnie - liczą, sylabizują wyrazy, mają bogate słownictwo. Fatalnie jest jednak ze zdolnościami manualnymi. Tradycyjne zabawy czy zajęcia (lepienie z plasteliny, rysowanie, zabawa klockami czy puzzlami) zostały wyparte przez komputery, konsole do gier. Na tych urządzeniach ręce pracują w specyficzny sposób - na pewno zaś nie rozwijają pełnych zdolności, które będą potrzebne w pierwszych latach edukacji.
Nie od dziś wiadomo, że komputer - bez którego trudno wyobrazić sobie współczesny świat - nie jest najlepszym przyjacielem dziecka. Wręcz przeciwnie - może być dla niego niebezpieczny. I choć trudności z nauką pisania to nienajważniejszy z problemów na styku dziecko-komputer-internet, dla mnie to jeszcze jeden powód, by opóźnić - tak długo jak się da - spotkanie mojego dziecka z maszyną, która zapewne będzie mu towarzyszyć już na zawsze. Jeszcze się sobą zdążą nacieszyć! Teraz zdecydowanie stawiam na plastelinę, kredki, bezpieczne nożyczki i stempelki.
-
Utworzono: 2010-10-14
O Karinie, rodzicach i opiece społecznej
Na bieżąco śledziłam informacje o zaginionej dziesięcioletniej Karinie, która wyszła z domu na grzyby. Jej odnalezienie powitałam z westchnieniem ulgi. - Dzięki Bogu - pomyślałam. - Tym razem nie doszło do najgorszego. Teraz wypatruję wiadomości ze szpitala - uda się uratować lekarzom stopy odmrożone stopy dziecka, czy niestety konieczna będzie amputacja?
Gdy jeszcze Kariny nie odnaleziono, zaczęłam szukać informacji o jej rodzinie. Nie było ich wiele, zaś samo to że media nie "naudużywały" wizerunku zrozpaczonych rodziców, dawało do myślenia. Dziś o rodzinie dziesięciolatki wiadomo już dużo więcej - dziesięcioro dzieci, alkohol, przemoc. Rodzina korzystająca z opieki społecznej, ale ośrodek wstrzymał wypłatę zasiłków, gdyż rodzice przepijali pieniądze. Teraz okazuje się, że do sądu trafił wniosek o odebranie rodzicom prawa do opieki nad wszystkimi dziećmi . Podobno został złożony jeszcze przed zaginięciem Kariny.
Chciałabym dowiedzieć się więcej. Ośrodek pomocy społeczenej wstrzymuje wypłatę zasiłków (kiedy?). Policja zakłada rodzinie niebieską kartę, zaś kurator sądowy wie, że w domu dochodzi do aktów przemocy. Mimo to dzieci pozostają w domu... Czy tylko mi się wydaje, czy akurat w takim przypadku powinna zadziałać nowa ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która daje możliwość czasowego odebrania dzieci rodzicom i umieszczenia ich w bezpiecznym miejscu? Dlaczego po raz kolejny mam wrażenie, że służby opieki społecznej działają zbyt późno, i wcale - czego obawiali się przeciwnicy nowych przepisów - nie grzeszą nadgorliwością, woląc obserwować rozwój wypadków, czekając na kolejne opinie specjalistów. Tym razem ceną za czas jest zdrowie Kariny. Czasem ta cena może być znacznie wyższa!
Nie popieram odbierania dzieci rodzicom pod byle pretekstem. Ale jeśli rodzice nie wypełniają choćby na poziomie minimum swoich powinności, i nikt inny nie może ich zastąpić, opieka społeczna powinna zadziałać bardziej radykalnie. Inaczej cały ten system nie ma większego sensu...
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...