rss wpisy: 82 komentarze: 70

AntZ

...aby utrwalić wszystkie ważne wydarzenia w życiu mojego bobaska
  • Utworzono: 2011-03-10

    Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj

    Co rusz coś nowego

    Z moim szkrabkiem to nigdy nic nie wiadomo. Co tydzień dni wyglądają inaczej, raz tak, raz siak. Wczoraj np ładnie spał po południu. Cieszyłam się, że daje mi trochę odpocząć. Ale za to okazało się, że jak się obudził o 1 w nocy, to był wyspany i nie chciał zasnąć. A wcześniej w nocy go nakarmiłam i zasypiał przy cycu i był spokój. Teraz znowu śpi jak zabity. I co z takim zrobić? Jedną noc przespał 5 godzin, narobił nadziei, że już zawsze będzie tak długo spał, a tu klapa. Falstart. Ciekawe czy dziś w noc też mu się odechce spania. Masakra.

    Muszę się brać do pisania pracy inżynierskiej. Co raz mniej czasu, a ja dalej tkwię w drugim rozdziale, jak by nie patrzył. Trochę za wolno mi to idzie. A piszę ją od listopada. Porażka. A teraz ciężko o wolny czas. Muszę chyba olać totalnie obowiązki domowe i może wtedy się uda zdążyć na czerwiec. A dodam, że we wrześniu mija ostatni możliwy termin obrony pracy, bo to już będzie 2 lata, jak skończyłam tamtą szkołę. Tak to jest jak się od razu nie napisze.

    Antoś się dziś ładnie bawił grzechotką, najpierw wodził wzrokiem, przechylał ładnie główkę w jej kierunku. A potem włożyłam mu ją w łapki i sobie nią machał, zapewne nieświadomie ale zawsze. Zabawa skończyła się płaczem, zgłodniał czy coś :) 

  • Utworzono: 2011-03-09

    Wrócił mój aniołeczek

    Byłam u lekarza w poniedziałek z podejrzeniem refluksu. Lekarz zajrzał w gardełko, osłuchał. Powiedział, żę mam poprawić technikę karmienia.

    ??

    Ciekawe jak, skoro karmię przez nakładki silikonowe. Kazał trzymać go pod kątem (tak robiłam), nosić pół godziny (tak robiłam), kłaść pod kątem na klinie (tak robiłam), na boku (tak robiłam). To co on jeszcze chce?? Tak sobie pomyślałam. I kazał dać lek na kolki. Wydawało mi się to bez sensu. Ale tak zrobiłam. Cóż mi pozostało? 

    Jest poprawa. Nawyzywałam gościa, na szczęście się myliłam. Lek na kolki powoduje, że nie zbiera mu się powietrze w jelitach (czy tam w żołądku), więc się nie wierci podczas jedzenia, nie pręży się, w związku z czym nie ulewa (albo bardzo mało ulewa). Nie zwraca też prawie wcale. W związku z tym nie płacze już tak dużo, prawie wcale. Kochane to moje dziecko, płacze tylko jak ma powód. Co za ulga, że już nie cierpi.

    I w nocy dziś ładnie spał, po kąpieli przebudzał się po trzech godzinach co jakiś czas, ale ogólnie nie jadł ponad 5 godzin. Dziś też go będę chciała tak przetrzymać, to może się przyzwyczai jeść co 5 godzin w nocy już bez budzenia się. A przespać tyle na raz to moje marzenie :) 

    No i ta paskudna rana już nie boli. Wystaje jeszcze jakby blizna, ale nie boli, najważniejsze, i się chowa. Oby nie było po niej śladu.

    Mąż z racji środy popielcowej przyniósł popiołu do domu, posypał domowników :) W załączeniu dowód...

  • Utworzono: 2011-03-04

    Dzieciątko krzyczy, woła o pomoc

    Przed chwilą przeżyłam koszmar. Antek cierpi, a ja nie potrafię mu pomóc. Spał mi na ręku, położyłam go do łóżeczka, chciałam też iść spać. Po chwili się obudził z płaczem... wraca mu się pokarm z żołądka. Trzeba go szybko podnieść, ale jest to dla niego bolesne, bo wraca mu się już z sokami z żołądka i piecze. Przerażliwie krzyczał, na chwilę się uspokoił i znowu, tylko jeszcze gorzej. Najgłośniej jak potrafił, jakby go ze skóry obdzierali. A ja razem z nim. Tylko w ciszy. Serce boli, jak patrzę kiedy mój synek tak cierpi. W końcu beknie, trochę mu ulży, i tak parę razy. Teraz śpi na ramieniu mamy, w pionie, ma najsłodszą minę na świecie, kocham to małe stworzonko! Nie położę go, bo zacznie się od nowa. Ile to będzie trwało? Kiedy ten układ pokarmowy dojrzeje??? Na każdym spacerze po ponad pół godzinie Antoś podnosi alarm, bo leży i czuje, że zaraz mu się wróci. Płacze w wózku, muszę go podnosić, ludzie patrzą jak na wariatkę.

    Tymczasem jutro planujemy jechać na 40-ste urodziny szwagra do Szczecina. Na krótko. Mam nadzieję, że nie będzie takich "głośnych" problemów. W dodatku za każdym razem, jak rozmawiam z sąsiadem/-tką, to się chwalą, że słyszeli, jak mi dziecko płacze w domu. Nie wiedzą, jaką przykrość sprawiają matce i ile stresu jej to przynosi, mówiąc takie rzeczy. Normalne, że dziecko płacze, nie umie mówić inaczej. Nie mają na myśli nic złego. Ale złapałam się na tym, że jak Antoś płakał, to mu mówiłam, żeby trochę ciszej, bo znów sąsiedzi będą słyszeć i gadać. Nie chcę, żeby myśleli, że mam niegrzeczne dziecko. Antoś jest kochany, grzeczny, płacze, jak go boli ten przełyk. A że to często... W leżczku bujaczku ładnie siedzi, nawet zasypia czasem. A czasem się tam cały zarzyga... Mam 20 tetrowych pieluch i robię pranie co drugi dzień. Muszę porozmawiać z lekarzem pediatrą, zapytać o cofanie się treści pokarmowej. Zawitkowski wspomina, że są jakieś zioła i inne leki, niestety zbyt ogólnie. Ogólnie książka super :) 

  • Utworzono: 2011-02-27

    Pierwszy spacer

    W piątek go werandowałam w pokoku. W tym czasie mąż wrócił z pracy i powiedział, że na dworze jest ciepło, że jakaś tam znajoma z noworodkiem też wychodzi i ż u teściowej są goście. To poszliśmy. Antoś ładnie spał. Spacer niedługi, 15 minut w jedną a potem w drugą stronę. W końcu się udało.

    W sobotę znowu ładna pogoda, choć po wyjściu okazało się, że wieje. Ale do wózka nie zawiewało, słoneczko mocno świeciło. Po kilku minutach spaceru spotkaliśmy dwie szwagierki z wózkami :) A tam: prawie dwuletni Feluś i 7-miesięczny Ignaś :) Dołączyliśmy się więc i szliśmy jak ten gang - a raczej klan rodzinny. Fajnie tak, śmiesznie, 3 wózki i z tyłu dwóch tatusiów. Potem do teściowej na herbatkę. Siedzieliśmy ładnych parę godzin, załapaliśmy się na obiad - pulpety dla matek karmiących. B. dobre. W końcu trochę w tłumie pobyłam. Mąż mówił, że już dziczałam w tym domu... heh jak to się można szybko choroby psychicznej nabawić. Fajny dzień był. Dziś nie ma słonka i na razie wieje. Mam nadzieję, że uda się iść na spacer.

    Antoś od 3 rano nie daje się wyspać. Ciągle płacze, ale nie ulewa. Je co chwilę, wtedy przynajmniej nie wyje, wyjec mały - jak to mówi jego tato. Teraz znowu na rękach, jak go kładziemy, to się budzi i znowu płacze. Jak tak dalej będzie, to znaczy, że poniosłam klęskę. Nie chcę uczyć dziecka spania na rękach, a poza nimi tylko lament. W leżaczku trochę posiedzi, ale zazwyczaj mu sie ulewa i znowu na ręce. Mam nadzieję, że to się jakoś odmieni.. kiedyś napewno... za 10 lat, może wcześniej :)

  • Utworzono: 2011-02-25

    Ciężki dzień i pierwszy spacer.

    Antoś mój miał dziś ciężki dzień. Co zjadł, to oddał serkiem. Nie mogłam go położyć nawet na chwilę, bo by się zakrztusił przetrawionym w połowie mleczkiem. Masakra. Caly dzień na rękach, w pozycji prawie pionowej. Dopiero po 15 jak zjadł to nic nie ulał. I od czego to zależy??? Coś robię nie tak? Wykorzystałam więc moment i ubrałam go do werandowania. Po 20 minutach werandowania wrócił mąż z pracy. Stwierdził, że na dworze jest ładna pogoda, nie wieje (cud) i że u jego mamy są 2 siostry z dziećmi i moglibyśmy się przejść z Antkiem. Podłapałam pomysł. I zaliczyliśmy pierwszy spacer :) 

    Jestem tylko podłamana faktem, że wózek jest nieco rozklekotany, zamiast jechać normalnie, to skręca na wszystkie strony. Jakby się rozregulował. Nie był taki. To wózek po mojej chrześniaczce. Strasznie źle się prowadziło, zablokowałam przednie skrętne kółka, jedyne rozwiązanie. Taki ferelny wózek odbiera przyjemność prowadzenia i całego spaceru. Może coś trzeba poprawić. Będę to rozkminiać. 

    Ten mój synek jest kochany - jak śpi. Ale dziś - kiedy mąż najpierw w pracy, potem trochę ten spacer i pobyt u teściowej, a później na piłce 4 godziny poza domem - a ja sama z tym dzieckiem... jak nie daje pospać, ani nic zrobić... człowiek się wykańcza psychicznie. Do prasowania pieluch zabierałam się 4 razy. Uprasowałam może z 10. Sterta dalej leży w salonie na desce. 

    Dokarmiłam synka mleczkiem modyfikowanym, bo po godzinie przy piersi on ciągle głodny, a piersi miękkie i chyba już nic tam nie było. Teraz jest taki okres, że dziecko się nie najada, mleko musi się przystosować. Zjadł ładnie 60 ml. A wcześniej opróżnił obie piersi. Ponoć ten stan trwa około 2 dni. U mnie już dwie doby minęły. Zobaczymy.

    Zamówiłam sobie książkę - poradnik. W nocy jak go karmię i trzymam to czytam wszystko co mi wpadnie w ręce, żeby nie zasnąć. Bo minuty się dłuuużą, kiedy tak chce się spać a nie można. Wykorzystuję więc ten czas. I czytam. Zamówiłam książkę z płytą Zawitkowskiego - gościu jest regularnie w Dzień Dobry TVN. Czytałam same dobre opinie. Zobaczymy. 

    Idę się położyć. Mąż za godzinę wróci. Oddaję mu dyżur przy dziecku, ja wymiękam. Nawet nie mogę iść w spokoju do toalety czasem... takie życie. Na szczęście dzieci szybko rosną..

  • Utworzono: 2011-02-24

    Skończyłem 4 tygodnie

    Dziś Antek skończył 4 tygodnie. Od 3 dni ładnie się do nas uśmiecha - świadomie a nie tylko przypadkiem, choć rzadko na razie. Super też podnosi główkę leżąc na brzuszku, podparty na swoich rączkach. Tylko jest problem z tym ulewaniem. Już nie taki jak na początku, ale jest. Jak go położę, to po kilku, kilkunastu minutach zaczyna się "gnieść" a potem ulewa już serkiem (twarożkiem) najczęściej. I przez to się budzi, nie śpi i nic nie mogę zrobić. A przede wszystkim nie mogę się wyspać. Teraz też mam go na ręku. I śpi jak aniołek. Ale jak go położę, to powtarza się scenariusz z ulewaniem. I dlatego zaczynam myśleć o chuście. Mogłabym w niej kontynuować pisanie pracy inżynierskiej a nawet zasnąć w fotelu - Antoś mi nie wypadnie z rąk. Chyba się zdecyduję. Piszą o samych dobrodziejstwach związanych z noszeniem dziecka w chuście. Koszt - 60 zł, mogę zaryzykować. Oby nie leżała w kącie. Generalnie plany były inne. Miał leżeć w leżaczku bujaczku. Ale tam też ulewa. Bo póki co główka mu trochę spada, opiera się o klatkę piersiową, a taka pozycja sprzyja ulewaniu. A może przeczekać jeszcze trochę. Z drugiej strony chusta może się przydać na wyjazdy na plażę... i nie tylko. Nawet w góry można by pojechać. Ciekawe co na to mąż. 

    Mąż się zgodził. Ale ja się jeszcze zastanawiam. W końcu zależało mi na tym, żeby nie przyzwyczajać dziecka do noszenia, bo potem ciężko tego oduczyć. Jestem w kropce. Może znajde opinie na jakiś forach. 

  • Utworzono: 2011-02-20

    Babcia Grażka

    Antoś właśnie zjadł i teraz zasypia w mych ramionach w pozycji prawie pionowej celem zapobiegnięcia ulaniu. Cały tydzień do dziś rana była moja mama. Wzięła urlop i przyjechała. Mieszkamy 350km od siebie, tak sobie daleko męża znalazłam. Mama to nie to samo, co teściowa. Pomagała mi bardzo dużo, przy niej mogłam się położyć spać. Przy teściowej jakoś mi to spanie nie szło. Jakoś wydawało mi się to spanie niekulturalne - przychodzi ktoś na 2h i ja mam wtedy spać? Teraz znowu jestem sama, nie licząc męża :) I na samą myśl czuję się zmęczona i śpiąca. Chciałabym na 1 dobę wrócić do stanu - bezdzietna i odpocząć, zaszaleć, robić coś innego niż tylko pielucha, karmienie, noszenie, usypianie i od nowa... Ale tak naprawdę nie wyobrażam sobie zostawić mojego Szkrabka na dłużej niż 1 godzina. Zatęskniłabym się :)

    Wczoraj na obiad na dodatek zjadłam buraczki czerwone, po południu jeszcze mnie wzięło na jabłko. Źle to się skończyło. Antoś o 1 w nocy zrobił kupę b. rzadką, sytuacja się powtarzała cały dzień. Ja dopiero teraz wieczorem... więc mam nadzieję, że już w mleku tego nie ma. Załatwiłam dziecko na amen. Nie dobra mama. 

    Ciekawa sytuacja miała miejsce po południu. Przyłożyłam dłoń zewnętrzną stroną do policzka Antka. Trwało to chwilkę. A po chwili zauważyłam czerwone kropki na tym jednym poliku. Niesamowicie szybka reakcja alergiczna na mój krem do rąk??? Masakra z czego robią kosmetyki... Ale zeszło też szybko, przemyłam mu buziaczka solą fizjologiczną.

    Kochany ten Antoś, jak tak śpi. Ale kończę pisać, bo mi ręka zaraz odpadnie.Mam już i tak mocno nadwyrężone dłonie, bolą. Muszę smarować jakimiś maściami, bo jest coraz gorzej.

  • Utworzono: 2011-02-12

    Śniadanie

    Zaczął się weekend, więc opiekę nad synem sprawuje jego ojciec - brzmi, jakbyśmy byli po rozwodzie :/ Po prostu tatuś w tygodniu nie ma za dużo czasu i chętnie przejmuje moją rolę w weekend. Ja jestem tylko dodatkiem z mleczarnią :D Od rana Antoś nie dał tacie pospać. A że trwało to już jakieś 2 godziny, to tata zgłodniał. Ale jego wyobraźnia nie zna granic i poradził sobie nawet w tak ekstremalnej sytuacji. Jednym palcem od czasu do czasu bujał synka, a ten powoli zasypiał. Przy okazji zjadł śniadanie :) I pomyśleć, że ja raz śniadanie zjadłam o godzinie 13... Dzięki temu, że człowiek z natury jest leniwy, powstają nowe rozwiązania, nie tylko technologiczne...

    Co prawda na Antosia czeka leżaczek bujaczek, ale chcę poczekać z jego używaniem, aż mały skończy miesiąc, żeby trzymał dobrze główkę. Pozdrawiam, buziaki, pa :)

  • Utworzono: 2011-02-10

    Mam 2 tygodnie i zaliczyłem pierwsze werandowanie

    Antoś chyba się nie najada moim pokarmem. W nocy budzi się co półtora godziny, a przecież za każdym razem je 20 minut, wcześniej go przebieram, potem 20 minut noszę, żeby mu się odbiło. Nigdy mu się nie odbija, ale te 20 minut wystarcza, żeby wszystkiego nie zwrócił. Do łóżeczka kładę go pod niewielkim kątem, na poduszce klin dla niemowląt. Bez tego wszystko by ulał. Ostatnio nawet po karmieniu miał kolki. Co prawda trwa to krótko, ale płacze przeraźliwie, budzi tatę (i sąsiadów zapewne), pręży się i robi straszne miny :) I niektóre noce wyglądają tak, że półtora godziny śpię, a drugie półtora nie. Dziś kupiliśmy mu mleczko Bebiko1... żeby mamusia przespała te 3 godziny. Co za samolubstwo i wygoda. Ale tatuś zadowolony.. do tej pory żałował, że nie ma cyca, teraz szczęśliwy, że może zająć się synkiem od początku do końca. To jest tatuś. Wybrałam dla moich dzieci naprawdę fajnego tatę.

    Dziś zaliczyliśmy pierwsze werandowanie, a raczej spacer po pokoju. Nie było łatwo. Stwierdziłam, że jak się planuje spacer, to dziecko musi być nakarmione i przewinięte. Pewnie i tak. Ale Antoś w pieluszce miał prawie czysto, głodny jeszcze nie był, mogłam sobie dać spokój. Tymczasem go przewinęłam, nakarmiłam, trochę ponosiłam. A że czas gonił, bo była 15:30, to nosiłam go trochę krócej. Potem zanim ubrałam... a potem do wózeczka. Od razu był płacz, bo w wózeczku jest płasko. Parę minut było fajnie, a potem ciągle płakał, bo mu się ulewało. Większość czasu Antek spędził na rękach, uspokajałam go. Zapaskudził mi kurtkę :| W foteliku chwileczkę był spokojny, ale też zadowolony nie był. Łącznie wszystko trwało koło 10 minut i dałam sobie spokój. Jutro będę mądrzejsza. 

    ach te potyczki młodej mamy... Nie mogę się doczekać, kiedy pójdę na przynajmniej godzinny spacer z moim maluszkiem. Już bez takich stresów. Najlepiej w komplecie - z tatem. Fajnie mieć taką rodzinkę :)

  • Utworzono: 2011-02-03

    Pierwszy tydzień

    Mój Aniołek dostał żółtaczki, mimo tego wypisali go w niedzielę po 3 dobie życia, choć poziom bilirubiny rósł z 6 do 10,45. Dostaje witaminki i glukozę.

    Jest bardzo grzeczny. Głównie śpi. Nie płacze przy kąpieli ani zmianie pieluszek. Już nawet tato sobie świetnie radzi z przebieraniem. Żeby się najeść, ciągnie cyca średnio 40 minut. Ale czasem nawet godzinę, a czasem tylko 10 min., lecz wtedy śpi krócej, bo tylko godzinkę. Ulewa mu się często. Na początku mieliśmy problem z trzymaniem go, żeby mu się odbiło i miałam wrażenie, że więcej ulał niż zjadł. Masakra. Ale już opanowałam technikę trzymania i opatulania wkoło pieluchami, więc ulewa mu się dużo mniej a czasem wcale. 

    Ponieważ jest to chłopczyk, lubi sobie sikać przy zmianie pieluch w powietrze. I tym sposobem dziś dwa beciki zalał. Urocze, nie prawdaż?

    Jeśli chodzi o moje krocze, to dochodzę do siebie. Już jest naprawdę bardzo dobrze. Mogę normalnie funkcjonować, prawie :) Polecam Tantum Rosa, jest bardzo dobre.

    Mam nadzieję, że wyjdzie słoneczko. Wtedy synka raz dwa trzeba rozebrać i opalać :) Żółtaczka powinna zejść do 14 dni, jak nie zejdzie, to się będę straszie martwić...

    Dziś sie nawet wyspałam. I nawet znalazłam czas, żeby tu wejść i zamieścić notkę. Sukces :) Mąż odpadł. Wczoraj mi dużo pomógł po pracy i wieczorem. Ale dziś, jak goście poszli, to zasnął przed 21. Dam sobie radę sama, jak trzeba. Matki mają to do siebie... że zawsze znajdą siłę. 

     


Ukochanego mężczyznę spotkałam w 2007 roku i to wtedy zaczęło się moich 7 szczęśliwych lat. W 2008 oświadczył mi się w miejscu, w którym się poznaliśmy. W 2009, po niespełna 2 latach, byliśmy już małżeństwem. Kupiliśmy mieszkanie. A kiedy już się nim nacieszyliśmy, postanowiliśmy zrobić kolejny krok. W maju zaszłam w ciążę, a owocem naszej miłości jest śliczny Antoś. Kochamy Cię synku!
Maj 2024
PN WT ŚR CZ PT SO ND
    01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    

Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?



Zobacz wyniki ankiety, skomentuj