-
Utworzono: 2010-10-21
Pendrive i lulu ;)
Dziś dzień spędziłam w domu. Niby powód mojego urlopu i dnia w domu przykry bo pogrzeb cioci, na który jechała moja mama. Jednak mimo to cieszę się z tego dnia. Wiktoria dziś wymęczyła nas obie dokładnie. Przez te zęby prawie nie ma apetytu, je tylko kasze z butelki bo może smoka pogryźć. Trudno, kiedyś ten czas minie i ... zaczną się inne problemy. Pcha wszystko do buzi i męczy sie strasznie. Ech... jeszcze troche Kruszynko.
Jednak ja nie o tym chciałam.
Dziś dotarła do nas nagroda (pendrive) i Wiktoria gdy zobaczyła „smoczek” chaps go w rączki a potem prosto do buzi, głowa do poduszki idzie lulu. Ciekawe, że położyła się w pokoju na wersalce, gdzie wcześniej nie było mowy by choć się położyła.Dobrze, że zauważyłam co robi i w porę zareagowałam ;) Owszem wyglądała super ;) aż żałuję, że nie miałam aparatu pod ręką.
Widać taki smoczek ucieszy każdego ;)
Gdy zabrałam i dałam prawdziwego smoka to był płacz i wyciąganie rączek po e-bobasowego ;)
Droga redakcjo, redakcyjne jury, dziękujemy za wyróżnienie i tę ciekawą i zabawną sytuację, która przecież by się nie zdarzyła gdyby nie wasza ocena naszych wypocin. -
Utworzono: 2010-10-20
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: Mam prawą górną jedynkę
Jest i druga górna jedynka ;) Teraz będę gryzła. I mogę już zarobić na siebie kasując bilety :D tak śmieje się mama. Tata jak zwykle w paszczę zagląda i paluch pcha. A ręce tato to chociaż umyte? Tylko moje paluszki mogą w buzi lądować.
-
Utworzono: 2010-10-17
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: I jest górna jedynka!
Dziś rano mama wchodzi do pokoju a ja zgrzytam zębami. Tak, tak zgrzytam bo mam już czym. Dziś przebiła się górna jedynka. Dotąd tarłam ząbkami dolnymi o górne dziąsła bo mnie swędziały a dziś to już zgrzytam. Mama mówi, że feee i że tak nie lubi ;) A i tata ciągle chce mi w paszczę zaglądać i dostrzec te trzy perełki ;) Czekamy na kolejne. Idzie błyskawicznie ;) -
Utworzono: 2010-10-16
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: Samodzielnie wypiłam herbatkę/wodę/soczek z kubka niekapka
Dziś mama dała mi takie cudo co nie ma smoka a można z tego pić. Trochę się zdziwiłam się bo zupełnie nie można się było z tego napić, aż w końcu załapałam i poszło.
Jednak zdecydowanie wolę butelkę. Mamo, poczekajmy jeszcze trochę ;) -
Utworzono: 2010-10-09
Plany i niezwykle zaskakująca realizacja.
Od tygodnia żyłam myślą, że w sobotę muszę umyć okna. I nie powiem bałam się, że jak zwykle bywa z planami wszystko się schrzani. Od dwóch dni, tłukłam do głowy Małża, ze sobota nie będzie usłana różami bo pracy będę miała dużo a dzieckiem ktoś musi się zająć.
Dziś po całym ciężkim tygodniu Wiktoria dała mi pospać do 7:40. Szok! Sama się obudziła, ale grzecznie i cichutko bawiła się w łóżeczku. Rany, po prostu aniołek. Potem śniadanie, zakupy i do domu na drzemkę. Umyliśmy, tak, tak umyliśmy. Nie przejęzyczyłam się. Małż dzielnie pomagał i nie powiem miło mi było, gdy bez ceregieli i marudzenia umył futryny i powiesił firanki. Teraz zabrał Wiktorynke na spacer a ja doprowadzam domek do stanu używalności, to znaczy zaraz doprowadzę, gdy tylko skończę pisać.
Miło mnie dziś zaskoczył tą pomocą, Ba i do tego ten spacer z dzieckiem. Fakt, chce coś załatwić w jakimś sklepie ze śrubkami, ale liczy się fakt, że poszedł tam z Małą a ja mam czas posprzątać.
Jedna jaskółka nie czyni wiosny, ale chciałabym aby tak było zawsze. Od razu mi lepiej ;)
Ok, zmykam sprzątać bo jeśli się okaże, że wróci a tu dalej bałagan to jak się z tego wytłumaczę? ;) A tu jeszcze tyle pracy czeka. Na jutrzejszy obiad wymyśliłam rolady wołowe to czasu mi zabierze przygotowanie i duszenie. Za to jak jutro będzie smakowało hmm... Kurczę, taki drobiazg, niewielka pomoc i ja od razu dostaje skrzydeł.Buziaki dla Małża :-*
-
Utworzono: 2010-10-06
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: Już rozumiem mamo, że wychodzisz na bardzo długo.
Codziennie rano budzę się i cichutko podśpiewuję by dać ci mamo znak, że już nie śpię. Wchodzisz i witamy się czule. Potem poranna toaleta, śniadanko i chwila dla nas. I w zasadzie jest cudownie, przytulasz mnie, bawimy się w a ku ku, witamy dzień zwijając rolety w oknach, jesteś taka ładna, uczesana, lekko wymalowana. I w pewnym momencie coś się zmienia. Stawiasz mnie w łóżeczku, całujesz i ubierasz płaszcz. Gdy widzę cię w tym płaszczu z torebką w dłoni to chcę krzyczeć "Mamo zostań!", ale jeszcze nie umiem mówić. Dlatego zaczynam płakać, wyciągam rączki i chce byś mnie przytuliła i trzymała w ramionach długo, bardzo długo. Niestety moje wołanie pozostaje bez echa. Zamykają się drzwi i zostaję z tatusiem. Tato jest fajny, ale wolę ciebie mamo.
Niestety jeszcze nie rozumiem, że nie znikasz na zawsze. Nie wiem że zawsze wracasz. Wtedy wiem tylko tyle, że cię przy mnie nie ma. Nie ma cię długo, choć tego też w sumie nie rozumiem. Kiedyś będę wiedziała, że idziesz i wracasz. Teraz to dla mnie czarna magia. Brak ciebie oznacza brak całego świata, poczucia bezpieczeństwa.
Ps. Tak jest od dwóch dni. Nawet chowanie się i ubieranie po kryjomu już po całym rytuale pożegnalnym (buziaczki i przytulanki), gdy znikam za ścianą między pokoikiem a przedpokojem zaczyna się płacz. A mi serce pęka. Gdy zamykam drzwi mam łzy w oczach, gdy schodzę po schodach i słyszę ten płacz to mam ochotę się wrócić i zostać. Wiktoria jeszcze nie mówi, aż cierpnę na myśl że któregoś dnia pożegna mnie rozpaczliwe wołanie "mamooo". Wtedy chyba serce mi pęknie.
Boże, czemu to takie trudne? -
Utworzono: 2010-10-01
Matczyne serce w sporej rozterce
Dopada mnie coś czego nie umiem nazwać i z czym sobie coraz gorzej radzę. Dni są szare i deszczowe, brakuje czasu na wszystko i nawet teraz pisząc to sumienie mnie gryzie, że poświęcam czas na głupoty a nie na dom, który wymaga już mojej ręki. Wiele odpuściłam, wiele zaniedbałam, na wiele spraw machnęłam ręką. Jednak jest coś czego zaniedbać nie chcę, nie mogę. Moja rodzina. Moja córeczka, która kocha mnie bezwarunkowo i mój mąż, który kocha mnie na swój specyficzny sposób.
Moja Wiktoria skończyła już 9 miesięcy i choć przez prawie 6 byłam z nią każdego dnia, niemal bez przerwy to teraz niestety 5 dni w tygodniu zostawiam ją na prawie 9 godzin. Na szczęście zostaje z moim rodzicami, więc nie boję się o nią tak jak bałabym się zostawiając z nianią lub w żłobku. Jednak serce boli, oj boli bardzo. Każdego dnia pędzę z pracy na złamanie karku, gubiąc buty po drodze. Tak, tak zdarzyło mi się to ostatnio ;) Wpadam do rodziców, zabieram Małą do domu i z bólem serca kładę spać, bo wiem że lubi się zdrzemnąć około 16. Szybkie gotowanie, nastawianie prania lub szybka wymiana zdań z mężem i Maleństwo się budzi. Mamy dla siebie jakąś godzinę trzydzieści. Potem kąpiel, karmienie, tulenie i znów rozstaję się z moją Kruszynką na dobre 11 godzin.
Matko, jak ja zazdroszczę tym kobietom, które mogą spędzać z dziećmi całe dnie, które mogą cieszyć się każda chwilą z życia swojego dziecka, które kiedy tylko zechcą biorą swe dzieci w ramiona, tulą i całują. Ja nie mogę. Ja musze każdego dnia ucałować ją i zamknąć za sobą drzwi wyjściowe. Zniknąć jej z oczu na kilka godzin. Nienawidzę tego uczucia, taki ból jakbym straciła coś czego odzyskać się nie da. I choć wiem, że pracować muszę to serce mi pęka z tęsknoty.
Gdy wracałam po macierzyńskim do pracy przeżywałam to bardzo, dziś jest jeszcze gorzej. Myślałam, że jakoś się z tym pogodzę, że każdego dnia będzie mi łatwiej. Nie, nie jest!
I ja pytam, gdzie ta polityka pro rodzinna? Gdzie to myślenie o matkach i dzieciach? Puste słowa, mrzonki i kolejne martwe przepisy i ustawy, które stwarzają pozory, że coś się robi.
Oni tam debatują, podnoszą ręce za i przeciw a ja każdego dnia bije się z myślami i co jakiś czas przemyka mi przez myśl, że cudownie byłoby wygrać coś w totka. Niedużo, żadne miliony. Tylko tyle by spłacić kredyt. Wtedy mogłabym zostać w domu i być matką na pełnym etacie.
Kończę bo prasowanie czeka. Coś czuję, że tej nocy chyba utonę we łzach. -
Utworzono: 2010-09-20
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: Skończyłam 9 miesięcy.
To całkiem poważny wiek ;) W końcu tyle samo czasu byłam u mamy w brzuszku. Teraz jesteśmy z mamą razem, oglądamy świat i obie dziwimy się czasami jaki jest piękny i nieprzewidywalny. Przez te 9 miesięcy dużo się nauczyłam. Poznaję najbliższych, reaguję na swoje imię, odpowiadam uśmiechem na uśmiech, czasami gaworzę sobie, czasami śpiewam "tatatata", daję buzi, robię papa i doczekałam się niedawno pierwszego ząbka. Ponieważ wstawanie w łóżeczku opanowałam to idę krok dalej a w zasadzie wiele kroków. Jeśli ktoś mnie trzyma za rączki to gnam przed siebie z radością. Oj, tak puścić te asekurujące ręce i popędzić ku przygodzie...
Ciekawe co za miesiąc tu napiszemy ;) -
Utworzono: 2010-09-17
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: Bawiłam się z mamą w a ku ku.
W a ku ku bawiłyśmy się już od bardzo dawna, ale zwykle to było tak, że mama zakrywała mi buzię a ja ją odsłaniałam. Dziś było inaczej. Wzięłam sweterek i zakryłam sobie buzię a potem szybko odsłoniłam i do mamy "ha ha ha". Wtedy mama powiedziała do mnie "Nie ma Wikusi, nie ma" a ja zakryłam buzię. I potem "a ku ku" mówi mama "Wiki jest" to ja hop sweterek z buzi i w śmiech. I co? I oczywiście czkawka ;)
Te zabawy z mamą to fajna sprawa. -
Utworzono: 2010-09-17
Nikt nie skomentował jeszcze tego wpisu. skomentuj
Wiktorynka: Wyszedł mi pierwszy ząb
No nareszcie! Jeszcze niczego nim nie ugryzę, ale już przebił się przez dziąsło. Teraz czekamy aż pięknie wyrośnie. I zacznie się szczoteczki inne akcesoria ;)
I znowu najbardziej cieszyła się mama. Ona jest jak dziecko, wszystko ją cieszy.
Listopad 2024 | ||||||
PN | WT | ŚR | CZ | PT | SO | ND |
01 | 02 | 03 | ||||
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
-
Urodziny: 20.12.2009
Imieniny: 23.12
Co sądzisz o tym, by każda kobieta mogła zażądać porodu w drodze cesarskiego cięcia?
Zobacz wyniki ankiety, skomentuj
Ulubione spodnie dzieci? Wiadomo, że dresy! Dzieci mają tu upodobania zbieżne z...