Vilemko wszystko przez to, ze szpitale sa tak nastawione na sn, a przeciez polozne i lekarka same mi powiedzialy, ze przy takiej miednicy to ja nawet 3-kilogramowego dziecka bym nie urodzila, a co dopiero 4-o, wiec dziwie sie, ze tak zwlekaja. Rozumiem, ze fajnie jak maluszek sam da znac kiedy chce wyjsc, ale skoro juz jest tak duzy, to az strach jaki bedzie jak go jeszcze przetrzymaja, a mi apetyt dopisuje caly czastongue sticking out smiley I czemu mam lezec w szpitalu znow i czekac niewiadomo na co. Jesli chcieliby przeprowadzic probe sn, to mogli cos przy mnie robic jak tam lezalam, jakies kroplowki z oksy czy cos, zeby wywolac skurcze i zobaczyc jak sie szyjka i glowka zachowuje czy schodzi i umie tam zejsc w te miednice czy nie, to oni wrecz przeciwnie, jeszcze dali mi 2x dziennie nospe, by jeszcze nie przyspieszac porodu, ale czemu to nie rozumiem, a skurczy i tak nie mialam, a Ci jeszcze ewentualne chcieli wyciszyc, zupelnie niezrozumiale to dla mnie. Chyba podjade w sr. wieczorem, ale nie na IP, bo wtedy mnie od razu poloza, tylko pojde do gory na oddzial zapytac lekarza jak to widza i jesli dalej nie bede odczuwala skurczy, a on powie, ze cc na jutro nie planuja to ide do domu (choc nie wiem czy tak mogetongue sticking out smiley). Nie wiem czemu tak zwlekaja, polozne mowia i 1 z lekarek, ze po jednym cieciu raczej na bank zrobia drugie skoro sa tez i inne wskazania (miednica, rana po cc-do tego dosc swieza, akurat w tym samym miejscu, co zwezona miednica i duze dziecko), wiec tym bardziej nie rozumiem na co czekamy?? Maz dzis przyjechal mnie odebrac ze szpitala to mowie do kumpeli z pokoju, ze juz mialam nadzieje, ze bedziemy z Kubusiem wracac do domu, a tu dalej nic sie nie dzieje ani ze strony mego organizmu, ani lekarzy...
Co do odczuc po cc, to ja wspominam wrecz rewelacyjnie, bo sie wpierw naczytalam jaki to bol nie do zniesienia, jakie powiklania, stany zapalne grozne, mozliwe krwotoki itp. a u mnie nic. Nazajutrz juz od rana musialam spacerowac, myc sie pod prysznicem i normalnie chodzic... Cewnik ciagnal i troche szwy, wiec chodzilam przez pierwsze 2dni troche zgieta w pol, ale nic nie bolalo. Jedyny minus, to siadanie, obracanie sie w nocy, zajmowalo mi to 30min. bo nie bylo sie za co podciagnac i wszystko robilam maksymalnie powoli, zeby tych ciagnacych szwow ew. nie rozerwac, ale tez gdzies na trzeci dzien tak jak z chodzeniem juz bylo super wyprostowana i bez wiekszego ciagniecia, no i np. ani razu nie wzielam tabl. przeciwbolowej czy cos mimo ze polozne chodzily i proponowaly je co chwile i dziwily sie, ze nie biore, ale mnie to naprawde nie bolalo, mam nadzieje, ze i tym razem tak bedzie, jesli w ogole mi zrobia w tym stuleciu cokolwiek
A rana sie ladnie goila i ja mialam szwy samorozpuszczalne, tez dostalam do domu 10 zastrzykow do zaaplikowania sobie w brzuch na obkurczanie sie macicy.
A z tym cyckowaniem to wiadomo, ze warto probowac jak najdluzej, by sie w te przeciwciala wzbogacil, ale jak sie nie da to sie nie da, poki masz pokarm i sily to fajnie, ze sciagasz! A probowalas kapturkow, jesli to tylko kwestia, ze niekoniecznie dobrze chwyta sutek i te otoczke, ze to jedzenie jest plytkie, wiec niewystarczajace to kapturki to naprawde rewelka, wyciagna te sutki z brodawka maxymalnie i latwo sie je chwyta i ja tak na poczatku karmilam, dopiero jak mi one zaczely sterczec wreszcie same to zrezygnowalam z kapturkow, ale na dzien dobry to rewelka, bo i cycki nie bola, bo to oslonki itp. no ale zrobisz jak uwazasz. Powodzenia! A no i zazdroszcze, ze Ty juz po i w domu z maluszkiem
[link widoczny po zalogowaniu]